Blog Kultura i media 5 pomysłów na promocję Polski, które powinniśmy wykorzystać. Teraz!

5 pomysłów na promocję Polski, które powinniśmy wykorzystać. Teraz!

przesieka wodospad podgornej

Okazuje się, że nie tylko Czesi i Rosjanie robią dobre gry komputerowe w Europie. Polacy też. A w sumie to GŁÓWNIE my. Ba, mamy świetną literaturę fantasy i potrafiliśmy wprowadzić do niej unikalne, nasze motywy. I w związku z tym korzenie naszej kultury okazują się „sexy”. I Polacy znają się na jabłkach, przyrodzie i kosmosie. I dobrze programują i znają się na historii, często trudnej.

A tymczasem wielkie siły intelektualne skupiają się na dyskusji jaki rodzaj sprężyny powinien być symbolem Polski.

Próbujemy szukać pomysłu na promocję Polski w sferach, które nie do końca są zrozumiałe dla przeglądającego setki stron, filmików i zdjęć internauty z Hiszpanii, Korei czy Indii. To, co osiągnęliśmy przez ostatnie 25 lat ma swoje walory, ale umówmy się – to nie jest komunikat, który w ciągu kilkunastu sekund zagnieździ się w głowie potencjalnego „nowego turysty” i spowoduje „ok, jedziemy do Polski, bo…popatrz na to!”.

Jeszcze w czasach studenckich dywagowaliśmy dużo nad tym w którym kierunku powinna pójść promocja Polski czy na specjalizacji mojej (Geografia, turystyka) czy Ani (Zarządzanie i marketing w turystyce), bardzo lubiliśmy tematykę produktu turystycznego, jedno i drugie wręcz postawiło na ten temat w swoich pracach magisterskich. Dziś możemy tylko doradzać czy pomagać w projektowaniu kampanii. A po kilku latach, co ciekawe – trochę pomógł nam w  tym ten blog, bo obserwujemy to z wielu stron, również tej drugiej – otrzymując i podglądając propozycje i zaproszenia od wielu organizacji turystycznych (wyjście z promocją do blogów – ogólnie brawo, to jeden z kilku dobrych trendów!). Ale niestety nic się nie zmieniło. Polska wciąż kojarzy się w dużej mierze z „tanimi weekendami” i „skomplikowaną historią”. Może w mniejszej, niż kiedyś, ale wciąż za dużej. Kluczowe wydaje się pytanie, które należy postawić przed osobą zastanawiającą się wstępnie nad przyjazdem do Polski „po co chcesz tam pojechać?”. I zrobić wszystko by „yyyyyyy” trwało jak najkrócej.

stronk

Bezsensowne hasła vs budowanie potrzeby

Finlandia postawiła na konkretną promocję – szukanie bajkowej zimy i zorzy polarnej zimą w Laponii oraz ciepłe, miękkie światło białych nocy w lecie. Jak jesienne wrzosowiska to Szkocja, jak arcydzieła secesji to Barcelona lub Praga/Wiedeń, jak skandynawskie kryminały to… Skandynawia ;-), jak śródziemnomorski blichtr to Lazurowe Wybrzeże, jak COŚ, to COŚ.
Irlandia Północna właśnie wykorzystuje swoje pięć minut i startuje z kampanią, która ma uświadomić ludzi, że właśnie tam kręcono większość scen do serialu Gra o Tron (głównie Westeros), że nie wspomnimy o Nowej Zelandii, świetnie ogrywającej motyw podróży filmowych do źródeł „Władcy Pierścieni”. Wiele wskazuje na to, że my akurat zupełnie nie rozumiemy polityki przyciągania ekip filmowych do Polski i oprócz części „Narnii” nie zachęciliśmy filmowców (choćby ulgami podatkowymi) do tworzenia wielkich produkcji w naszych plenerach (jak Czesi i Węgrzy). Ale to już kwestia dyskusji wolnorynkowej. Druga sprawa, że Góry Stołowe też jakoś nie wykorzystały swojej szansy jako miejsce kręcenia ekranizacji dzieł Lewisa. Gdzieś w którym kościele dzwonili (chyba w przeglądzie filmowych miejsc w Daily Mail) ale na tym koniec.

W Polsce naszym zdaniem najlepsze hasło reklamowe i promocyjne wymyślił Dolny Śląsk ze swoją kampanią „Nie do opowiedzenia, do zobaczenia”, delikatnie dotykający klimatu baśniowości regionu. To była dobra kampania, przemyślana, ładna, bez kiczu i nowomowy, no i w miarę spójna. Aczkolwiek mogło być to jeszcze mocniej uwydatnione. Ta „baśniowość”. Na obronę możemy tu podać, że wtedy jeszcze nie było tak na szeroką skalę rozwinięte promowanie się w social mediach. Bo można było to rozegrać perfekcyjnie, włączając np. internetową grywalizację.

Czasami po prostu strategia w stylu „bogactwo różnorodności” „energia wielokulturowości” czy też „magia chwili” jest za ogólna. A przez to niejasna. Odważniejszy powiedziałby nawet bezsensowna.

Czasami te „pięć minut” to kluczowy moment. Liczy się konkret. Postawienie na jednego, właściwego konia. Wykształcenie potrzeby odwiedzenia jakiegoś miejsca „po coś”. Nie po wszystko na raz. Po coś. Turystyka tematyczna – to przyszłość. Naszym zdaniem w promocji miast i regionów w Polsce funkcjonuje zbyt duże rozproszenie. Inicjatyw ponadlokalnych, dobrze zaprojektowanych szlaków jest wciąż za mało. Czasami jest tak, że dwa sąsiednie powiaty czy gminy, na których terenie są podobne stadniny koni czy drewniane kościoły tworzą dwie różne reklamy i dwa różne foldery. Jedna to „Różnorodność wrażeń” a druga to „Bogactwo doznań”. Podwójnie bez sensu.

Ludzie nie podróżują do gmin, nawet nie podróżują do powiatów w dużej mierze, podróżują do regionów, krain, przygód. Dobra promocja miasta czy regionu musi umieć wzbudzić potrzebę bycia tam. Nie tylko pokazywać, ale odnosić się do. Budowanie potrzeby. Czegoś…

  • Przeniesienia się w baśniowy świat fantasy. W Polsce
  • Spróbowania polskiej wersji „Dolce Vita”. Ale nie przy winie
  • Zobaczenia jak wygląda prawdziwa duża rzeka i świat przy niej
  • Odkrywania alternatywnej rzeczywistości kulturowej, która przez wieki istniała obok
  • Ucieczki od hałasu i światła. Po to by inaczej spojrzeć na niebo.

1. Wiedźmińskie plenery i słowiańskie baśnie

wiedzmin zamek chojnik

Trochę zaspaliśmy, ale mamy jeszcze ostatnia szansę! Wszystko wskazuje na to, że rośnie zainteresowanie słowiańską mitologią i ludową obrzędowością. Obserwujemy to uważnie i subtelnie widać jak wyłania się powszechna akceptacja dawnych wierzeń, motywów starosłowiańskich w naszej obecnej kulturze, jak szukamy dawnych grodzisk i grzebiemy w historii podań i legend, które przestają już być „obciachowe”. Skoro literatura fantasy weszła tak łatwo do „mainstreamu”, między innymi za sprawą stacji HBO i naszej eksportowej gry.
Kultura Wikingów dała nowy impuls w turystyce norweskiej, arturiańskie legendy to najlepszy pomysł na podróż po Kornwalii, przed podróżą do niemieckiego Harzu warto przeprosić się z baśniami Braci Grimm. A my stojąc pod bramami Zamku Chojnik pomyśleliśmy – uniwersum Sapkowskiego!

Powinniśmy zacisnąć pięści i robić wszystko by marka „Witcher” jeszcze mocniej rosła i na rozpoznawalności na świecie – jak Chopin i Żubrówka. A zobaczycie, że wtedy przy odrobinie pomysłowości będzie nam dużo łatwiej przyciągnąć do swoich zamków na Dolnym Śląsku, do skansenów w Zubrzycy czy Tokarni, do średniowiecznych miasteczek jak Paczków, Cieszyn czy Wleń.
Nad zamglone Stawy Milickie, nad rozlewiska Biebrzy czy Narwi, w puszcze i schowane w nich kurhany. Tłumaczyć słowiańską mitologię, niech się nią zainteresuje świat. Światowid marketingowo nie jest gorszy od Odyna. Serio! Rynek jest otwarty na nowe rzeczy. Jak Dziewanna, Duch Gór (który inspirował postać Gandalfa) czy Południce. Można wymieniać i wymieniać.
Kiedyś pisaliśmy, że najważniejsze w podróży nie są odległości a umiejętność odczytywania przestrzeni. Te umiejętności w wiedźmińskich plenerach jak odnajdywanie królestwa Wodnika i Utopców czy karkonoskiego Ducha Gór to nic innego jak prawie umiejętności wiedźmińskie. Tylko wynajmijmy Geralta do tej pobocznej misji. Na pewno się sprawdzi!

PORADA: Można podpisać petycję, która ma spowodować, że popularne stacje telewizyjne zainteresują się twórczością Sapkowskiego. Może się uda

2. Cydr i miód jak wino?

Nasza kuchnia nie jest atrakcyjna dla obcokrajowców. Za kwaśna, za tłusta, za ciężka. A ona jest cudowna na swój  sposób – zwłaszcza ta, która sięga do ziemiańskich i szlacheckich korzeni dawnej RP, ale nie… nie da się jej łatwo i szybko sprzedać. Więc może szansą są trunki? Nowe trunki, nasze trunki? Miody pitne, piwa w końcu cydr?

Enoturystyka ma swoją ugruntowaną pozycję na świecie. To liczby rzędu kilkudziesięciu milionów ludzi, dla których ważne a czasami najważniejsze jest podróżowanie tam, gdzie symbolem jest kultura winna – winne pola, winnice, piwnice, festiwale, same wina. Szkocja i Irlandia – whisky. Portugalia, Hiszpania, Włochy, Węgry, Francja, Australia, Chile a nawet Gruzja i Armenia – wina. A może Polska – cydr, sadownictwo, owocowe przetwory? Wiecie w czym jesteśmy najlepsi na świecie oprócz tego, że w narzekaniu? W produkcji malin. Malin!

Pofalowane krajobrazy Roztocza, okolic Sandomierza, doliny Dunajca, Lubelszczyzny, przelomu Wisły. Dość ciepłe, słoneczne, pełne kwitnących jabłoni i sadów po horyzont. Wśród nich dziesiątki albo setki małych wytwórni przetworów i destylarni cydru. Czujecie ten widok? Da się go „sprzedać”. Myślimy, że tak.

Niedawno mądrzy ludzie na Lubelszczyźnie wpadli na pomysł, by promować właśnie zbliżony do opisu krajobraz kulturowy, związany z produkcją cydru pod nazwą xxx.pl (wyguglajcie, bo niestety polskie prawo zabrania reklamowania marek cydrowych) (sic!) – ma powstawać produkt turystyczny wokół produkcji cydru, sadów jabłoniowych, małych cydrowni. Potrzeba na to lat – ale to dobry kierunek. Mamy szansę wyróżnić się czymś niszowym ale naszym!

Edit: Niestety, jak to często u nas się zdarza – grupa urzędników postanowiła nie POMÓC tej ciekawej, rozwijającej się branży a raczej PRZESZKODZIĆ. Przeczytajcie sobie…

3. Dzika Wisła

Aerial view - Vistula River near Warsaw, Poland

Wisła to ostatnia dzika rzeka Europy o tych rozmiarach. To unikat, którego my sami chyba nie doceniamy. Ludzie interesujący się rzekami nie mogą wyjść z podziwu, że w środku Europy ostała się jeszcze rzeka w kształtach i nurcie, nie odbiegającym za bardzo od tego sprzed 100, 200 i 300 lat. Wszystkie pozostałe są uregulowane, wybetonowane, ujarzmione. Nawet te znane i podziwiane. W gruncie rzeczy są po prostu wybetonowanymi szlakami wodnymi – jak np. Dunaj, Ren czy Loara.

Swego czasu przed sieć przewinęła się idea budowy centralnego szlaku rowerowego wzdłuż Wisły z pełną infrastrukturą rowerową po drodze – hotelami, ścieżkami, znakami, warsztatami. To niezwykle mądry pomysł i gdyby to od nas zależało – powinien być priorytetem. Niestety mijają lata i wciąż nic. A gdyby taki szlak powstał. Np. od Krakowa przez Sandomierz, Kazimierz, Warszawę, Płock, Toruń, Grudziądz po Żuławy – byłby (założymy się!?) jeszcze większym hitem dla rowerowych turystów z całej Europy niż podobny szlak wzdłuż Dunaju. Ten pomysł jest godny każdych pieniędzy!

Poza tym korytarz wzdłuż takiej rzeki to ważne miejsce na niewidocznej dla ludzkiego oka mapie Europy. Rzeki autentycznej, rzeki, która się nie zmienia, rzeki, która jest przyjazna przyrodzie to raj dla miłośników przyrody czy też bardziej precyzyjniej – birdwatcherów. Birdwatchingiem akurat Polska zaczyna powoli stać, dość dobrze radzą sobie małe firmy, specjalizujące się w organizacji tego typu przyjazdów, ale to raczej z powodu kurczenia się podobnych miejsc w Europie niż skutecznej promocji tego rodzaju turystyki w Polsce.
Między innymi dlatego jesteśmy przeciwni drastycznej ingerencji w koryto Wisły i regulacji środkowego biegu za Włocławkiem. Zniszczymy to, co nam się jeszcze ostało jako jedynym.

4. Wielokulturowość i dziedzictwo żydowskie

Kazimierz szeroka

Polska była wielokulturowym i wieloreligijnym rajem w Europie. Polska była też rajem dla ludności żydowskiej. To niektórym (jednym i drugim) dziś ciężko przechodzi przez gardło, ale tak było.

Ten pomysł nie dość, że miałby naprawdę żywy grunt do zakiełkowania, ale posłużyłby pośrednio dobrej sprawie. Kopiemy się z koniem czasami walcząc – jak z wiatrakami – z przerysowanym i niesprawiedliwym stereotypem miejsca, w którym ludności żydowskiej było źle. Ale gdy jesteśmy w posiadaniu odrobiny wiedzy historycznej wiemy, że Polska przed miażdżącą większość czasu była najlepszym możliwym miejscem w Europie dla wspóistnienia społeczności żydowskiej i lokalnej. W XVI wieku w Polsce żyła 80% żydowskiej ludności całego świata (!!!).

Swoista kultura osiadła w Rzeczpospolitej w sposób naturalny, fakt, że niektóre miasteczka, dziś uważane za turystyczne perełki w dużej mierze rosły, bogaciły się dzięki – umówmy się uczciwie – operatywności ludności żydowskiej, stanowiącej czasami ponad połowę liczby mieszkańców – to przecież hit, ewenement, wielkie pole do popisu dla twórców szlaków tematycznych. My niestety wiemy, że bardziej nośna we współczesnych massmediach jest kultura przypominania o ciemnych odmętach stosunków polsko-żydowskich – zwłaszcza w pierwszej połowie XX wieku. Tykocin, Żarki, Leżajsk, Pińczów,  i dziesiątki podobnych to prowincjonalne – ale przez to właśnie – cudowne światy, które trzeba pokazywać. A jaki jest potencjał wśród odbiorców? Hmmm wystarczy rozejrzeć się po świecie, diasporze, różnych krajach – łatwo oszacować, że duży.

5. Astronomia i gwiezdne niebo

zame moszna noc

Jest jedno miejsce w Europie, do którego ściągają rzesze miłośników astronomii, nieba, fotografii nocnej. Wiecie gdzie się znajduje? 5000 km od Polski. To Teneryfa.

Głośno ostatnio w Polsce o ogromnym potencjale stref czystego nieba nocnego. Zwłaszcza jak zerkniemy na mapę zanieczyszczenia świetlnego – to zrozumiemy. Już teraz Bieszczady czy Góry Izerskie to dość znane rejony do uprawiania astroturystyki jako Parki Gwiezdnego Nieba. Weźmy do tego markę Mikołaja Kopernika, uwydatnijmy fakt, że był Polakiem, ba, wydajmy trochę pieniędzy na uświadomienie kluczowym narodom, że BYŁ Polakiem. Połączmy go z innymi znanymi astronomami z terenów Polski – Marii Kunicji ze Świdnicy, Jana Heweliusza czy Aleksandrem Wolszczanem i setkami zdolnych młodych ludzi, pasjonatów i geniuszy astronomicznych, których w Polsce jest zastanawiająco dużo w stosunku do zasobów i tak na marginesie – może zainwestujmy trochę w – szczerze powiedziawszy – trochę przestarzałe już planetarium w Toruniu? Pokażmy, że Polska jest miejscem, gdzie świadomy turysta będzie zachwycony również nocą. I nie chodzi tu o dyskotekowe imprezowanie. Wręcz przeciwnie. Wierzymy, że nadchodzi czas kultury czasu wolnego w spokoju i wyciszeniu. Musi nadejść.

Polska – europejskie centrum astroturystyki pod skrzydłami uśmiechniętego Kopernika, gdzieś tam na górze. Rozumiecie o co nam chodzi? Albo Wiedźmin Geralt pije „jabłkowy napój” nad Wisłą i gapi się w gwiazdy…? Najlepiej czekinując się w „Temacie Rzeka” 😉

To wszystko tylko subiektywne propozycje blogerów. Ale zauważcie… poczuliście, że mają sens? To coś znaczy.

Czym jeszcze Waszym zdaniem mogłaby się promować Polska?

disclaimer: źr. fot #3 i #4 – fotolia

Ilość komentarzy: 22 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Tywin says:

    A ja wymyśliłem coś takiego. Turystyka na ślepo. Turysta wykupuje wycieczkę, ale nie wie gdzie. Oczywiście na jego ryzyko. Dopiero na miejscu dowiaduje się gdzie jest i znajduje sobie atrakcje turystyczne do zwiedzania bez dostępu do internetu.

  • winnice says:

    Winnice, wino i winiarze! To jest to co powinniśmy promować wszyscy, mamy doskonałe warunki do uprawy. „Za niemca” doskonale o tym wiedzieli i korzystali z tego na potęgę. Teraz przyszła pora na Polskie wina i winnice!

  • EkoTurysta says:

    Bardzo fajny wpis!
    Polska ma wiele walorów, którymi może przyciągnąć turystów. Dziewicze przyrodniczo tereny skłaniają, by do Waszej propozycji dorzucić ekoturystykę. Mamy w tej kwestii zupełnie niewykorzystany potencjał.
    Zachęcam do polubienia strony EkoTurysta na Facebooku, gdzie znajdziecie więcej informacji o ekoturystyce: https://www.facebook.com/EkoTurysta
    Pozdrawiam
    Jacek

  • Marta says:

    Swietny wpis, Polsca zdecydowanie jest warta zwiedzania!

  • Emi says:

    Do tego festiwale rycerskie np.!
    Swoją drogą, odwiedzając ostatnio Polskę (turystycznie!) kontaktowałam się z wieloma organizacjami turystycznymi (i dużymi, i malutkimi) z propozycją współpracy, odpowiedzi nie dostałam od żadnej z może dwudziestu. Potem pisałam do Niemiec – tego samego dnia przyszły odpowiedzi na wszystkie maile, niektóre z odmową, ale przyszły, parę osób nakierowało mnie wręcz, gdzie uderzać dalej. Przepaść.

  • Magda Kajzer says:

    Świetne pomysły! Faktycznie mamy taki potencjał, nic tylko go mądrze wykorzystać. Ale czy doczekamy takich czasów?

  • Cydr jest mega, ale ja ostatnio piłem gruszkowe Perry… takim napojem można odbić trochę Europy, jak i świata. Osobiście uwielbiam piwa oraz wspomniane wcześniej trunki z mojego lokalnego browaru… Fortuna 😉

  • super! A Krzemionki Opatowskie? Starożytność wg Słowian? A wampiry?

  • Kristos says:

    Hej,
    Coś podobnego powstaje właśnie na Dolnym Śląsku, ale nieco od drugiej strony – promocja regionu przez fotografię nietypową – https://www.facebook.com/fotokonwent/ – FotoCon jest to wielki plener fotograficzny w małej miejscowości na DŚ, ale dotyczy tylko i wyłącznie właśnie bajkowych klimatów (mieliśmy Wieśka 😉 ).

    Wspominam o tym, bo charakter artykułu tu pasuje i może pomysł was jakoś zainteresuje, ponieważ ma dużo wspólnego z promocją i choć niekoniecznie całej Polski, to jednak małego kawałka jej regionu jak najbardziej.

  • Polskę warto promować, bo to wyjątkowy kraj. Mamy wiele pięknego do zaoferowania.

  • Sylwia says:

    Nie zapominajmy o naszych gorach – zielone wzgórza Szkocji sa hitem, a o naszych Bieszczadach się nie wspomina na szeroką skalę. Alpy i Pireneje są na liście każdego hikkera, Rumuńskie i Bułgarskie Karpaty wybijają się ostatnio mocno, Gruzja przyciąga Svanetią, a nasze Tatry przecież takie piękne 🙂 No i Jura – raj dla wspinaczy 🙂 Kolega z Alaski widząc nasze prywatne zdjęcia z Tatr, z Jury i z Krakowa już zapowiedział kiedy do nas przyjeżdża 😉 I koniecznie chce się załapać na śnieg w Tatrach, bo na Alasce ma mrozy, ale nie dużo śniegu. A kiedy poznaliśmy go w podróży Polska w ogóle nie była na jego liście na planowany Eurotrip – wiedział o niej tylko, że mieliśmy wojnę i że mamy skomplikowane stosunki z Rosją.
    Tak samo znajomy ze Stanów (też poznany w podróży) – zjeździł pół świata, był w takich miejscach, że aż mi szczęka opadała przy oglądaniu zdjęć, a ostatnio po naszej wizycie na Pomorzu zapytał czy zgodzilibyśmy być jego przewodnikami bo spodobały mu się zdjęcia Gdańska i naszych pięknych, złotych plaż i chce przyjechać 🙂
    Także potencjał mamy, tylko ludzie za granicą o tym nie wiedzą…

    A ja osobiście żałuje, że mamy trochę szlaków pieszych (szlaki w każdym paśmie górskim, cała sieć oznakowanych szlaków Jakubowych – w tym Beskidzka droga sw. Jakuba i Pomorska droga sw. Jakuba w ramach najciekawszych) a brak wzdłuż nich odpowiedniej bazy noclegowej. A wystarczyłoby zrobić bazę pół namiotowych…

  • Czyli nie tylko my prowadzimy takie długie rozmowy co zrobić by wypromować Polskę jako region turystyczny wśród obcokrajowców. Niejednokrotnie w podróży patrzyliśmy z zazdrością jak inne kraje mają to fantastycznie zorganizowane. Dla nas absolutnym liderem jest pod tym względem Nowa Zelandia i wcale nie mamy na myśli wyłącznie promocji wokół Władcy Pierścieni – szlaki piesze, szlaki rowerowe – wszystko szczegółowo opisane w internecie, system rezerwacyjny, punkty informacyjne nawet w najmniejszej miejscowości, bogata baza darmowych lub tanich kempingów. Zgadzamy się z Wami, że bardzo ważna jest organizacja takich przedsięwzięć centralnie, a nie rozdrobnienie lokalnych, bo to nie ma szans się przebić do zagranicznego turysty. Oczywiście w Nowej Zelandii w grę wchodzą duże pieniądze i odchodzi problem językowy, ale kurczę nawet w Azji Centralnej np. w Kirgistanie jest organizja CBT, której siedziba jest w większości miasteczek, pośredniczy ona w załatwianiu noclegów (przeważnie u lokalnych rodzin), organizuje wycieczki piesze, konne, załatwia transport, wszędzie wszyscy mówią po angielsku. Z drugiej strony widzieliśmy też takie miejsca, że aż zachodziliśmy w głowę „serio, to jest ta atrakcja turystyczna?”. I wtedy właśnie przychodziły nam te myśli, że przecież my w Polsce mamy tyle pięknych miejsc i szkoda, że świat o nich nie wie.

    A wracając do Waszego głównego pytania to myślimy, że trzeba podążać dwiema drogami jednocześnie. Fantastycznie gdyby powstał w Polsce dobrze przygotowany szlak pieszy czy rowerowy, ale najlepiej tematyczny np. śladami zamków czy właśnie wzdłuż dzikiej Wisły. Tylko to się wiąże z dużą inwestycją oddgórną – muszą powstać wokół tego noclegi (nawet proste schroniska), baza gastronomiczna, oznakowanie i… promocja. Niestety to co powstało do tej pory istnieje tylko teoretycznie (:[).

    Ale czekając, aż powstanie coś takiego można się nie doczekać przyjazdu tych turystów, więc trzeba liczyć też na mniejsze inicjatywy. Zastanawialiśmy się co mamy w Polsce takiego co ktoś by chciał wpisać na swoją „bucket list” i pomyśleliśmy o ŻUBRACH! Ludzie chcą zobaczyć niedźwiedzie polarne, rekiny, tygrysy, a przecież żubr to zwierzę jedyne w swoim rodzaju. I właśnie wokół zwierząt naszym zdaniem wartoby zrobić promocję – nie tak trudno natknąć się na łosia (jeden nawet ostatnio po Wiśle w Warszawie chodził;)), dzika, bociany.

    Pomysł z trunkami również chodził nam po głowie, a odnośnie regulacji kwestii cydru też nas krew zalewa – typowe przekładanie tymczasowych korzyści nad długą perspektywę, choćby promocyjną. Ale nie demonizowalibyśmy również polskiej kuchni. Wciąż czujemy potencjał wieczorów/dni zapoznawczych z polską kulturą, w tym kuchnią z lepieniem pierogów, ubijaniem masła, wyrabianiem oscypków i produkcją miodu pitnego – oczywiście z degustacją włącznie 😉 Ale to bardziej już jako dodatek do głównego punktu programu. Bo tak jak z resztą napisaliście do świadomości zagranicznego turysty musi się przebić jeden konkretny impuls, a nie ogólny ładny obrazek, więc my byśmy postawili na przyrodę. Do tej pory jak rozmawialiśmy z obcokrajowcami to Polska kojarzy im się z jeziorami. My optujemy też zdecydowanie za promocją spływów kajakowych bo te nie dość, że w Polsce nie są drogie w porównaniu do innych miejsc, to są jeszcze wyjątkowo malownicze.

    Uff, rozpisaliśmy się, a pomysłów jest sporo. Chyba kiedyś trzeba będzie rozwinąć to we wpisie 😉

    Pozdrawiamy!
    Ania i Rafał

    • Wędrowne Motyle says:

      Wow. Jaka analiza. Chyba jeden z dłuższych komentów u nas na blogu. I najfajniejszych. Pełna zgoda co do Żubra, świetny przykład na coś unikalnego. Szkoda, że nie mamy takich ogromnych przestrzeni, gdzie żyły by wolno (jp. Węgrzy Pusztę) a jedynie rezerwaty i fragment Białowieskiej.

  • tommygun says:

    Z tą Wisłą to doskonały pomysł – częściowo już szlak rowerowy jest poprowadzony – chodzi mi o ścieżki rowerowe prowadzące od miasta Wisły przez Ustroń, Skoczów, aż chyba do Goczałkowic. Taki szlak byłby moim zdaniem strzałem w 10! Zdecydowanie dużo pozostaje do zrobienia w kwestii infrastruktury.

  • Ewcyna says:

    Temat rzeka, trzeba by podrzucić pomysły do Polskiej Organizacji Turystycznej.

    W kwestii rowerowej czyli szlaku Wislanego – częściowo się robi, w Kujawsko pomorskim.. w tym roku testowalam m.in. okolice Grudziądza właśnie i bardzo mi się podobało.

  • Kami says:

    W sedno! Naprawdę fajne pomysły. Przy okazji dowiedzieliśmy się kim jesteście „w papierach” 🙂 Teraz to widać.
    Sytuacja z polskim cydrem jest kuriozalna. Sami sobie kręcimy bicz albo podcinamy gałąź a kierunek jest naprawdę dobry. Polska jabłkami stoi, nawet na EXPO promuje się w tym klimacie. Warto teraz dać wszystkie ręce na pokład. Ale wiadomo – skarbówka to inny świat.

    • Wędrowne Motyle says:

      Mamy nadzieję, że urzędnicze wyrachowanie przegra z tym, co się czuje w kościach. Że to szansa

  • Kinga says:

    Szlak rowerowy wzdłuż Wisły! Pierwsza bym pojechała! 😀 myślę też, że fajni wycieczek rowerowych z sąsiednich państw też by chętnie przyjeżdżali.

    • Wędrowne Motyle says:

      Tak. Na szlak rowerowy wzdłuż Dunaju ostrzą sobie zęby cykliści z całej Europy. Ale czemu nie stworzyć alternatywy? 😉

Ilość komentarzy: 22 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI