Lubię modernizm a dobrą architekturę powojenną uznajemy jako późny modernizm, socrealizm. Abstrahując od oceny tych czasów – urbanistyka z lat 40-tych czy 50-tych wydaje się dobra aż do dziś. Po prostu trzymano się zasady, że miasto jest dla ludzi. Mamy na Śląsku trochę ciekawych przykładów dobrego socrealizmu (np. Tychy), ale zaciągnęło nas na jednodniowy wypad do Krakowa na Nową Hutę. To nasz drugi raz. Pierwszy był „pośrednio” w czasie Coke Live Musi i pamiętnego koncertu Muse.
Po Nowej Hucie spaceruje się świetnie. Trzeba tylko wcześniej wiedzieć jaką trasę się obierze. My wybraliśmy opcję szeroką z wykorzystaniem tramwajów również.
Tym sposobem udało nam się przebić od Placu Centralnego i Alei Róż w kierunku wschodnim Aleją Solidarności. Przy wejściu do dawnego kombinatu hutniczego a dziś Arcelor Mittal udało nam się zaliczyć siedzibę dyrekcji – niesamowity budynek z własnym „patio”, mieszający style socrealu i… baroku. <Uwaga – przygoda!> Tam na dobre kilkanaście minut „aresztowała” nas ochrona, żądając wykasowania zdjęć lub oddania aparatu. Ale moment… Mój Pentax w Waszych rękach!? Nigdy! Na początku nie wystarczyła zapowiedź wykasowania zdjęć, potem załatwiła sprawę.
Uciekliśmy parkiem do Krzesławic – czyli autentycznej wioski w granicach miasta, gdzie oprócz drewnianego kościoła znajduje się dworek Jana Matejki. Przewodniczka, elokwentna pani z dystyngowanym sposobem mówienia, kiedyś dyrektorka Muzeum Matejki to dziś ktoś, kto tworzy w środku niesamowitą aurę. Opowiada, zamyka oczy, opowiada, wspomina. Wiele udało się zapamiętać istotnego – np. fakt, że Matejko był straaaaaaaaasznie mały.
Z Krzesławic warto przejść obok Zalewu Nowohuckiego i znów wejść pomiędzy piaskowe bloki, skwery, arkady i schludne podwórka. Najstarszy blok znajduje się na rogu Danilowskiego i Mierzwy przy klimatycznym placyku. Najstarsze i najlepsze fragmenty Nowej Huty znajdziecie na Osiedlu A/Osiedlu Wandy właśnie w trójkącie pomiędzy ulicami Jana Pawła II i Solidarności. Pierwszy plac, pierwszy blok, pierwszy dom towarowy i kino. Wszystko pierwsze…
Idąc dalej na południe odbiliśmy do Mogiły, gdzie znajduje się drewniany Kościół Św. Bartłomieja i gotyckie opactwo cystersów, które po pierwsze jest świetnym kontrastem historyczno-architektonicznym dla Nowej Huty a po drugie coraz popularniejszym ostatnio zabytkiem w Krakowie tak ogólnie. Dlatego w tym miejscu nie dziwią już grupy turystów z całego świata.
Wróćmy na Plac Centralny, by się posilić. Siadamy przy stoliku w kultowym Barze Mlecznym w miejscu, gdzie przy oldskulowej Księgarni Skarbnica rozpoczyna się Aleja Róż. Za oknem, pomiędzy oczkami starej firany dzieciaki na hulajnogach, grupki od zawsze znających się facetów, ludzie pędzący na zakupy, matki z dziewczynkami, biegającymi za gołębiami. Świetnie smakowała ta zupa i kotlet. Wszystko za 10zł chyba. Mógłbym mieszkać w Nowej Hucie w tym miejscu…
Dziękuję za artykuł, który zachęcił mnie do zwiedzenia Nowej Huty. Miałam ogromne szczęście spotkać na miejscu Pana Mateusza z Fundacji Promocji Nowej Huty i zwiedzić oba budynki oraz schron pod nimi. Świetne doświadczenie,polecam każdemu. Zapraszam do odwiedzenia strony Fundacji i skorzystania z oferowanych usług.
A czy wiecie, że pierwotnie bar mleczny był w lokalu obok? ( chodziłam tam z dziadkami 🙂 )Tym, w którym teraz znajduje się pub 🙂 Obecnie istniejący bar mleczny powstał zaledwie kilka lat temu.
No teraz już wiemy 🙂
Tam gdzie był pub bo już to nie ma to był Coctail bar