– Chodźmy nad rzekę – To było dość popularne powiedzenie, gdy byliśmy mali i spędzaliśmy wakacje u swoich babć, brodząc czasami pół dnia w górskich strumieniach, łapiąc raki, budując tamy z kamieni. Ale nigdy nie słyszało się tego, będąc w mieście. Czasy się zmieniły.
Z wielką satysfakcją i zadowoleniem obserwujemy jak polskie miasta w ciągu ostatnich kilku lat na nowo odwracają się do rzek frontem. Do rzek, które często były traktowane jako zło konieczne, jako pralnia, jako przyczułek kontrabandy, jako wysypisko, jako przeszkoda w komunikacji a szuwary wzdłuż – jako miejsce dość niebezpieczne.
Czasami ma się wrażenie, że cała Warszawa wyleguje się na wiślanych plażach (z resztą to ostatnie dzikie rzeczne plaże Europy – brawo my!). Cały Kraków biega lub spaceruje na bulwarach wiślanych, cały Wrocław przeskakuje z wyspy na wyspę na Odrze. To samo w Toruniu, Gorzowie, Bydgoszczy, Grudziądzu, Przemyślu, może troszkę mniej w Gdańsku. Ba, nawet Katowice rewitalizują brzeg Rawy. No i Poznań. Poznań, który w powrocie nad Wartę znalazł tak jakby sens swojego rozwoju. I fajnie, że również strategii promocyjnej. To wszystko jest super!
Ostatnio w Poznaniu byliśmy dwa razy pod rząd. A to na Wachlarzu jako słuchacze a to na Blog Conference Poznań jako występujący (w osobie jednego motyla). Od początku wiedzieliśmy, że będziemy chcieli się przespacerować po tym mieście, nawet za cenę spotkań międzyblogerskich, zwłaszcza, że upalna pogoda robiła świetną atmosferę wieczorem. Było gorąco i przejrzyście.
I rzeczywiście – mnóstwo poznaniaków wyleguje nad rzeką, która oblewa Stare Miasto z pewnym dystansem od wschodu. Kiedyś przepływała bliżej, zakolem, które tworzyło z obecnej dzielnicy Chwaliszewo – wyspę. Ludzie grillowali, opalali się, spacerowali, imprezowali w dość swobodnej enklawie, stworzonej z kontenerów – czyli Kontener Art, którą zawsze wszyscy znajomi chwalili.
Ostrów Tumski – który na pewno należy do ścisłego TOP 3 najważniejszych polskich wysp miejskich przywitał nas zaskakująco pozytywnym rozwiązaniem Bramy Poznania, czyli nowoczesnej bryły muzeum Ostrowa Tumskiego wkomponowanej z nowoczesną kładką w odnogę Warty (Cybina) i schłodził później niedzielną mszą w katedrze. Instytucja prowadzi zresztą program edukacyjny „Okno na Rzekę”, który ma animować ożywianie i tak już ożywionego nabrzeża. Na wyspie znajduje się jeszcze Pałac Arcybiskupów, muzeum Archeologiczne i skromny stary kościół NMP in Summo.
Z małej przystani w Starym Porcie od niedawna można pływać statkami wycieczkowymi po Warcie.
Chodzi o to, że rzeka jest błogosławieństwem miasta. Nie przekleństwem. Przekleństwem to może być 100-metrowa żelazna rzeka, dzieląca miasto na pół – czyli magistrala kolejowa. Nad rzeką ludzie chcą przebywać. Taka nasza natura od wieków. Tylko trzeba stworzyć coś, co wychodzi na przeciw takiej potrzebie. Choćby skromne bulwary z małą plażą, kilkunastoma leżakami i święcącymi girlandami.
Przy okazji polecamy tekst znajomego. Krzysiek już jakiś czas temu też opisał zjawisko 😉
Trochę więcej fotek z weekendowego szwędania się po Poznaniu. Głównie na wschód od Starówki, blisko rzeki:
Stary Browar. Osobiście nas nie zachwycił tak bardzo, jak można się spodziewać. Może dlatego, że znamy odobne rozwiązania ze Śląska czy Łodzi. Super obiekt, ale chyba nie NAJ
Nad Wartą. Ta trochę niespieszna, swobodna, ale jednocześnie przyjacielska atmosfera robi wrażenie:
Ulicami Poznania upalnym wieczorem
Niedziela na Ostrowie Tumskim:
Brama Poznania:
Dla wszystkich wybierających się do Poznania – nie polecam szukać i wypytywać o „Starówkę”, u nas jest „Stary Rynek” 🙂
A ja mialam pecha, zapytalam o Rynek – i przechodnie skierowali mnie na 'rynek’ czyli po mojemu: targ z warzywami i owocami 😀 Niestety nie wiedzialam, ze trzeba uzywac STARY 🙂 No nie zdarzylam na koziolki 🙁 😉
fajnie, że trochę o Polsce znowu piszecie, będzie więcej inspiracji, które zrealizujemy 😉
Świetna foto relacja. Byłam w Poznaniu dawno temu i widzę, że bardzo dużo się zmieniło. Na zdjęciu z ulic Poznania to jakiś film tam kręcili?:) Nastroiłaś mnie do tego, aby wybrać się tam jeszcze raz. Wielkie dzięki.
Nie. to dziewczynka z ukulele śpiewała akapela Happysad – Zanim pójdę. Czad jakiś 🙂
świetnie że natrafiłem na ten wpis, bo wkrótce jadę z moją przyszłą żoną do poznania odwiedzić jej ciocię…
Niestety nie jest tak kolorowo z tym wychodzeniem Poznania nad rzekę. Nadrzeczne aktywizowanie miasta na Kontenerach się zaczęło i na Kontenerach od lat kończy. Poza dniami Kupały do dwóch lat temu, nie dzieje się tam nic. Nie ma nawet atrapy portu (kilka lat temu zacumował tu człowiek podróżujący dookoła Europy, w naszym „porcie” nie znalazł nawet toitoia zamiast toalety).
Ludzie nad rzekę wychodzą, ale jest to właśnie ta ludzka naturalna potrzeba. Od lat są zgłaszane – do budżetu publicznego – projekty aktywizujące Wartę, tworzące nad nią ścieżki czy przestrzeń dla mieszkańców. Projekty te nawet wygrywają. I od lat nie są realizowane.
Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Może w ostatnich latach nie było tak kolorowo. Ale w tym roku (po zeszłorocznej zmianie klimatu politycznego) ewidentnie czuć, że Poznań idzie w kierunku rzeki. Oprócz kontenerów, niedawno otwarto 3 plaże miejskie, a Brama Poznania działa z coraz większą pompą w swojej okolicy. Co lepiej wygląda na to, że władze miasta (luknij na fejsowy profil prezydenta Wiśniewskiego) myślą, co robić dalej 🙂