Opowieści ze Wschodu. Odcinek 2.
Nie wiedziałam do tej pory, że swojska zieleń może mieć aż tyle odcieni, że powalone drzewo pokryte grubą warstwą mchu może tworzyć tak wdzięczny temat do zdjęć i samo w sobie jest plenerem, że dęby mogą być aż tak potężne, no i jak naprawdę wyglądają żubronie. Wiedziałam jedynie, że chcę tu przyjechać, że chcę choć przez chwilę móc obcować wśród nieskalanej przyrody, przyrody w swej czystej, pierwotnej postaci. Bo Puszcza Białowieska to miejsce, gdzie królują rośliny i zwierzęta, nie zaś ludzie. Oni są jedynie ich gośćmi. Oby na zawsze.
Nawet najmłodsi wiedzą, że niekwestionowanym władcą Puszczy Białowieskiej jest żubr. Banał, ale roztacza nad tym miejscem specyficzną atmosferę „krainy żubra”. I choć na wolności nie udało nam się go zobaczyć (tylko nieliczni mieli takie szczęście, poza tym najlepszym okresem jak wspomina Adam Wajrak jest zima – latem jest im za ciepło), to można je ujrzeć w Rezerwacie Pokazowym Żubrów. To takie „puszczańskie zoo”, które jest także domem między innymi dla mojego ulubionego zwierzaka – rysia, a także łosi, wilków, czy wspomnianych wcześniej potężnych żubroni (znacznie większe niż żubry – to skrzyżowanie żubra i krowy). Dużo większe i bardziej swobodne jednak niż podobne obiekty w Pszczynie czy bieszczadzkim Krywem.
Warto jest rozpocząć przygodę z Puszczą Białowieską i najstarszym polskim parkiem narodowym – Białowieskim Parkiem Narodowym właśnie tutaj (rezerwat jest częścią P.N.) Łatwo jest się tu dostać, znajduje się w pięknym, leśnym otoczeniu tuż przy trasie z Hajnówka-Białowieża. Bilet wstępu kosztuje 10 zł. Dla systematyki wiedzy dodajmy, że Park Narodowy zajmuje jedynie ułamek, choć spory terenu Puszczy. Większość to lasy gospodarze, gdzie funkcjonuje klasyczna gospodarka leśna. Po stronie białoruskiej strefą ochrony objęty jest dużo większy, praktycznie kilkukrotnie większy obszar ( ponad 87 tys. ha). Gdy nie było granic już w czasach Jagiełły cały las ostał uznany za specjalne dobra królewskie i w pewnym sensie dzięki temu zachował swój pierwotny charakter. Gospodarka leśna była tu reglamentowana i to bardzo pieczołowicie.
Zwiedzanie Białowieży gdy pojawiamy się tu na 1-2 dni
Zatrzymaliśmy się w pensjonacie „Unikat” w samym sercu miasteczka, kilka kroków od Cerkwi św. Mikołaja i nieformalnego centrum, skąd odjeżdżają busy do Białegostoku, Hajnówki a nawet Warszawy. Miejsce zapamiętamy ze świetnej kuchni i gwiaździstego nieba, które rozpościerało się nad Białowieżą nocą. Tutaj problem zanieczyszczenia świetlnego nie istnieje. Białowieża zachowała swój letniskowo – prowincjonalny charakter, właściwie istnieją tu tylko dwie główne ulice, połączone pomiędzy sobą uliczkami, zwanymi „zaułkami”. Zachowało się co prawda sporo autentycznego budownictwa drewnianego, ale te skoncentrowano w skansenie przy drodze na Teremiski oraz w uroczym pensjonacie „Sioło Budy” w następnej wsi – Budy.
Całkiem blisko Białowieży (w Starej Białowieży) znajduje się kolejne bardzo ciekawe miejsce, które przeniesie nas w odległą przeszłość. To ścieżka, która ciągnie się wzdłuż najstarszych zachowanych dębów tzw. Dębów Królewskich i Książąt Litewskich – „Szlak Dębów Królewskich”. Drzewa są potężne – wysokie, rozłożyste, każde nosi imię ważnych postaci historycznych (najczęściej, jak sama nazwa wskazuje królów polskich. Najstarszy ma około 450 lat!). Ścieżka edukacyjna to białowieski las w pigułce. Eksploruje co prawda, zaledwie mały ułamek puszczy, ale te drzewa mają niesamowitą moc. Potężne drzewa, przy których wyglądamy jak mrówki to coś, co kojarzy nam się z zachodnimi stanami USA, Kanadą, tymczasem w Białowieży można poczuć się nieco podobnie, choć dominują olbrzymy liściaste, nie iglaste. I to nasz wyróżnik. Nosy zadzierają Włosi, Francuzi, Niemcy, wszyscy wyrażają niewerbalnie spory zachwyt.
W samej miejscowości Białowieża – bardzo specyficznej, bo przecież otoczonej pierwotną puszczą i cieszącej się długą historią, można ciekawie spędzić czas, nurkując w nieodległą, choć równie fascynującą historię. Na przykład spacerując po założonym w XIX wieku parku. Był to park przypałacowy, bo tutaj właśnie wznosiła się potężna posiadłość cara Aleksandra III (do dziś zachowały się niewielkie fragmenty pałacu, który nazywano najpotężniejszym drewnianym pałacem Europy, choć drewno dominowało w nim głównie we wnętrzach), a dziś na jego terenie znajduje się między innymi muzeum i siedziba Białowieskiego Parku Narodowego z Muzeum Przyrodniczym i wieżą widokową jako jedną z atrakcji. PEwną pamiątką po pałacu jest stacja kolejowa Białowieża – Pałac, końcowa stacja linii, wybudowanej w dużej mierze na użytek letniskowych i łownych wypraw rodziny carskiej w te rejony. Eklektyczny peron zrekonstruowano. Podobnie jak budynek drugiej białowieskiej stacji – Towarowa, na użytek popularnej restauracji „Carska”.
Dużą wartością architektoniczną Białowieży jest bez wątpienia cerkiew prawosławna pod wezwaniem św. Mikołaja (najlepiej zadzwonić i umówić się na zwiedzanie z proboszczem), gdzie zobaczymy niebanalny ikonostas wykonany z chińskiej porcelany. Wygląda pięknie. Jeszcze piękniej prezentuje się ostała, drewniana willa gubernatora okręgu grodzieńskiego, której drewniane zdobienia przywołują najbogatsze pałace i rezydencje bojarów w dalekiej Karelii czy zza Uralu.
Białowieża wbrew pozorom nie leży w lesie a na rozległej śródleśnej polanie. Z północnego krańcu wspomnianego parku wiedzie czerwony szlak turystyczny do wrót puszczy. To jedyny powszechnie dostępny szlak, który zagłębia się w stronę obszaru ochrony ścisłej. I to na dość konkretny odcinek. Wije się pętlą pośród lasu, innego niż znamy. Naprawdę, trudno się zawieść. Zerkasz na prawo, na lewo od wytyczonej ścieżki i widzisz scenografię dokładnie taką, jakiej się można było spodziewać – powalone drzewa, spróchniałe pnie, pnącza, dywan mchu i bujnego runa. Wszystko to spektakl naturalności i czegoś, co wygląda na nietknięte i rządzące się swoimi prawami.
Do drewnianej bramy, która rozpoczyna szlak wiedzie polna droga, z której możemy jak na dłoni oglądać, jak puszcza powoli wraca na polanę, rozszerza swoje królestwo i zbliża się do miasta. – Jeśli nie będziemy im przeszkadzać, za 100 lat drzewa „zapukają” do domostw – tłumaczy nasz przewodnik z białowieskiego PTTK (Codziennie organizowane są dobrze merytorycznie przygotowane wycieczki z przewodnikiem, zbiórka pod siedzibą PTTK przy ul. Kolejowej. Jedna z tych wycieczek dotyczy nawet białoruskiej części puszczy – 250 zł)
Pozostałe, udostępnione zwykłym śmiertelnikom szlaki turystyczne to ścieżki przyrodnicze i znajdują się poza miejscowością: Żebra Żubra, czarny szlak do Miejsca Mocy, dawnego obozowiska leśnych pasterzy czy też starosłowiańskiego kręgu kultowego. Do dziś stojąc tu pośrodku dziwnie rosnących dębów można podobno poczuć odrobinę pozytywnych wibracji.
Ale to co przyciąga większość turystów w to miejsce, to bez wątpienia Obszar Ścisłej Ochrony puszczy – serce puszczy, które wolne jest od jakiejkolwiek ingerencji człowieka. Przyroda sama świetnie sobie tutaj radzi, w tym miejscu nikt, nie śmie nawet myśleć o wycinaniu drzew, choć temat kornika drukarza jest gorący i w istocie bardzo poważny, zwłaszcza dla otaczających Park lasów gospodarczych – tłumaczą nam przewodnicy i lokalni mieszkańcy. A my, będąc tutaj tylko gośćmi, czujemy przed nią respekt, upajamy się pierwotnym, dziewiczym pięknem, wchłaniamy najczystsze zapachy i uważamy pod nogi, bo tutaj nawet najmniejszy chrząszcz zdaje się być gospodarzem tego miejsca. Obiecaliśmy sobie wrócić do Puszczy Białowieskiej zimą. Raz, żeby spróbować ujrzeć Króla Puszczy w naturalnym otoczeniu, dwa, spróbować zobaczyć puszczę od strony północnej czyli Narewki i Starego Masiewa, gdzie turystyka nie puka jeszcze tak głośno jak w samej Białowieży.
– Jestem przewodnikiem kilkanaście lat i zazwyczaj oprowadzam po rezerwacie ścisłym 1-2 w tygodniu. W tym roku nawet 1-2 razy dziennie – słyszymy. – Pewnie to efekt podróży po Polsce dzięki 500+ i to chyba dobrze.
Rezerwat Pokazowy Zwierząt
Cerkiew Św. Mikołaja
Jedyny ocalały fragment Pałacu Cesarskiego oraz Willa Gubernatora
Pensjonat Unikat oraz Sioło Budy
W drodze do bramy Puszczy
W Puszczy…
Tak wygląda drzewo zaatakowane przez kornika drukarza. Spod kory wydostaje się masa przemielonego drewna, psującego jakość tarcicy, drzewo zaczyna umierać.
Jadąc wiosną do Białowieży korzystałam z Waszych blogowych rad i opisów – dzięki wielkie za inspiracje i wiedzę.
I też obiecałam sobie wrócić tam zimą 🙂
(https://pomyslynawyprawy.pl/bialowieza-puszcza-bialowieska/)
Mieszkam w Białymstoku i często bywam w Białowieży bo mam tam rodzinę, uwielbiam „łazić” po lesie i często to robię. Jest tylko jedno ale ostatnio stało się to po prostu niebezpieczne ten kornik jednak dał się puszczy we znaki przy popularnych szlakach jest tyle martwych drzew i gałęzi, które wywracają się nawet przy lekkim podmuchu wiatru że strach do lasu wchodzić a szczególnie z dziećmi. W tamtym roku był nawet zakaz wstępu z tego powodu.
Ikonostas w Cerkwi Św. Mikołaja jest ceramiczny (ceramika szkliwiona w typie majolika), ale absolutnie nie leżał nawet obok porcelany, tym bardziej chińskiej.
Dziękujemy za uściślenie 🙂
Nie pierwszy raz czytam Wasz blog, często bywał dla mnie inspirujący. Ale uważam, że końcówkę na temat 500+ mogliście sobie podarować. Pozdrawiam
Ale to opinia, którą otrzymaliśmy na miejscu. Że w tamtym roky, gdy wprowadzono to świadczenia liczba rodzin turystów wzrosła o 400-500%. Może zabrzmiało to jak subiektywna opinia niepotrzebnie. Ale to raczej wtręt, dotyczący pewnej wiedzy, którą nabyliśmy na miejscu od obserwujących trendy.
Raczej mozliwość wytrzebienia puszczy spowodowało,że ludzie chcieli przyjrzeć sie temu z bliska,500+ nie ma nic do rzeczy
Na Podlasiu mamy rodzinną działkę oddaloną 30 km od Puszczy. Jestem tam co najmniej 2 razy w roku i to samo miejsce za każdym razem zachwyca tak samo. Cykliczność czasu w tamtych rejonach jest niesamowita.
Warto odwiedzić Muzeum Przyrodniczo-Leśne BPN – nowoczesne, z ciekawymi ekspozycjami i opowieściami. Zupełnie inaczej można wówczas spojrzeć na puszczę, dlatego polecamy wizytę przed spacerami :-)’
właśnie wybieramy się w połowie września 🙂 mielismy to w planie od jakiegoś czasu, ale wiecznie coś stawało na przeszkodzie aż w końcu zobaczymy naszą puszczę..człowiek tłucze się po krańcach świata, ogląda dżungle, orangutany i inne słonie a żubra na wolności bym chciała zobaczyć w końcu 🙂
Białowieża jest przecudowna. Spędziliśmy tam tydzień w tamtym roku i jeszcze nigdy nie wchłonęłam tak wiele smaków, zapachów, widoków. Miejsce mocy – magiczne. Muzeum – niepowtarzalne, z Krystyną Czubówną jako przewodniczką 🙂 Rezerwat ścisły – byliśmy tam razem i byłam pełna zachwytu, w jaki sposób można opowiadać o kwiatkach, drzewach i liściach. Słuchało się tego z otwartą buzia, a akcja porywała jak w najlepszym kryminale. 🙂
#Takbylo
A mi udało się zimą zobaczyć stado żubrów na wolności. Jedyne co mnie zszokowalo to to, że nasz gospodarz puszczal z gośćmi lampiony w Sylwestra, a tuż obok słychać było fajerwerki. Zatrzymaliśmy sie na terenie parku. Plus żubr na talerzu w każdej knajpce…
Też próbowaliśmy klopsów. Tzn tata. Dziwnie normalny smak
Jak można jeść zwierzę, które jest pod ochroną?
Nie trafiłoby na talerze, gdyby było to nielegalne. To wszystko jest pod odpowiednią kontrolą parku, leśników, lokalnych organów.