Podsumowanie roku 2017. Trudnego i pełnego zmian. Ale udanego
Zacznijmy od frazesu. Spójrzmy na ten rok z daleka, z tarasu. Chmury śmigają jak szalone. Słońce miga a nie świeci. Kolejny rok znów minął tak szybko, że czasem aż trudno w to uwierzyć. Podobno z kolejnymi latami będzie jeszcze gorzej – tak to ponoć jest jak człowiek się starzeje. Znów się dużo działo, głównie dobrych i pozytywnych rzeczy, ale bez wątpienia ten rok zapamiętamy jako rok wielkich zmian. Największych od pamiętnego 2010, w którym w jednym miesiącu: wzięliśmy ślub, przeprowadziliśmy się do innego miasta i Marcin zmienił pracę.
Wyznajemy zasady, że życie składa się z etapów. Punktu widzenia, nastawienia, rozwoju, sposobu patrzenia na świat, kariery zawodowej. Zazwyczaj powinny trwać one po 5 lat. I u nas chyba tak właśnie jest, co pięć lat kolejny etap. Choć teraz okazał się dłuższy, siedmioletni.
Zmiany zawodowe. O 180 stopni.
Zawsze wychodzi w różnych rozmowach, że mało kto nam wierzy, że tyle osiągnęliśmy z blogiem windując go na największy w Polsce i naszą marką, pracując na co dzień… normalnie na etatach. To było kosmicznie trudne, ale nie niemożliwe. Jednak…
W tym roku w październiku postanowiłam po ponad 4 latach zrezygnować z pracy urzędowej. Tzn po raz drugi, bo już raz zrobiłam to w grudniu 2016. Ale w styczniu 2017 wygrałam konkurs na analogiczne stanowisko u nas w mieście w Urzędzie, do którego miałam dosłownie 10 min drogi piechotą. Postanowiliśmy, że z tego powodu jednak spróbujemy jeszcze mieć takie zaczepienie. Zajmowałam się między innymi 500+. To była lawina, huragan, często trzęsienia ziemi. Trudno było już wytrzymać pozostawania po godzinach, często od 7:00 do 19:00, a także bardzo niemiłe, często krzywdzące (i mocno „krzyczące”) postawy petentów. Uznaliśmy, że najwyższa pora dać sobie odpocząć. Tym bardziej, że wszyscy mówili „jak nie teraz to kiedy?” „To już Wasze ostatnie 5 minut”. Firma „Wędrowne Motyle” działała równolegle już kilka lat i zobowiązania podatkowe, finansowe, składkowe są już konkretne, comiesięczne. Praca na etacie dawała zabezpieczenie tego i spłaty kredytu, ale w momencie, gdy nasza działalność pozazawodowa zaczęła przynosić większe korzyści niż zawodowa – postanowiliśmy zdecydować się na zmianę. Dajemy sobie próbę. Po raz pierwszy w życiu jako firma zarobiliśmy więcej, niż jako pracujący na etatach. Zarobiliśmy na własnej pasji i wiedzy i marce. Ideał? To nie jest takie różowe. Ale o tym potem.
U Marcina było inaczej, co prawda planował zmiany zawodowe, ale w roku 2018. Latem poprosił o ograniczenie swojego etatu, by skupić się na produkcji filmu dokumentalnego oraz różnych działań okołoblogowych. Pochwaliliśmy się podsumowaniem najpiękniejszych miejsc, jakie odwiedziliśmy w ciągu ostatnich 5 lat, mimo prac na etatach, podsumowaniem w postaci fotoalbumu. I tuż przed wyjazdem do Genui Marcin dowiedział się, że wyniku rewolucyjnych reorganizacji jego stanowisko zostaje zlikwidowane. Także zmiany zostały przyspieszone więc o co najmniej pół roku. Od 1 listopada byliśmy we dwójkę bez pracy. Ale wiecie co… zupełnie się tym nie przejmowaliśmy. Dzięki blogowi wylądowaliśmy „miękko” i do końca roku udało nam się zrealizować więcej zleceń, prac, współprac niż przez cały rok. Spokojnie polecieliśmy na Kubę. A potem skończyliśmy reklamę woj. śląskiego. W tym momencie ja w 100% skupiam się na blogu i zleceniach okołopodróżniczych a Marcin połowę czasu poświęca na produkcje wideo i doradztwo w temacie internetu i turystyki w dwóch dużych instytucjach (POT, Metropolia GZM) a połowę na blog. To nasz plan na 2018 rok, zobaczymy jak uda się to łączyć.
Generalnie nasz sposób na życie od teraz to: Blogowanie, projektowanie podróży na miarę, akcje Bloceanii, realizowanie filmów reklamowych nie tylko dla turystyki, copywriting turystyczny i pisanie artykułów branżowych, sprzedaż zdjęć i ujęć wideo, doradztwo turystyczne i internetowe. W tym roku i to w pierwszej połowie na pewno uruchomimy sklep z naszymi produktami. W tym z książką i kursem.
Podróże niekoniecznie planowane. Ale będą niezapomniane.
W tym roku doszło do ciekawej sytuacji. Prawie wszystkie kierunki, w które się udaliśmy nie były skrupulatnie od dawna planowane. Dlatego z listy marzeń pojawiły się tam tylko… norweskie firody. A poza tym:
W styczniu spędziliśmy piękny zimowy czas na Jurze. Od zawsze chcieliśmy zobaczyć Jurę skutą 25-stopniowym lodem. A potem pojechaliśmy do Pragi realizować nieco niszowy, ale jak się potem okazało hitowy przewodnik po praskiej secesji.
Luty stał pod znakiem Sri Lanki. Po raz pierwszy próbowaliśmy też pisać prosto z podróży całe wpisy. Nigdy nie braliśmy laptopa w daleką podróż. Teraz pierwszy raz, małego, 10 cali. O Sri Lance napisaliśmy już chyba wszystko. Jest nawet wpis podsumowujący co zobaczyć na Sri Lance plus porady.
Marzec to ostatnie posty i filmy ze Sri Lanki ale także przywitanie wiosny w Tarnowie, polskim biegunie ciepła. W sieci funkcjonuje już nowe dziecko Marcina – kanał edukacyjny Motyl i Globus. W Tarnowie powstaje film o polskich biegunach ciepła i zimna.
Kwiecień. Krótka wizyta w Ostrawie okraszona ciekawymi doznaniami w intrygującym kompleksie Dolni Vitkowice. Pod koniec kwietnia pojechaliśmy na roadtrip po Północnych Niemczech, realizując przy okazji niesamowitą kampanie reklamową. Chyba jedną z najprzyjemniejszych w naszej historii. Niemcy Północne nas zachwyciliły. Te ryby!
W maju wzięliśmy udział jako jury w II edycji akcji „Co z tym Hajsem”, realizowaliśmy blogowe wpisy z Niemiec i tworzyliśmy spot, który emitowany był pod koniec maja i w czerwcu. Znajomi pisali potem do nas „Ej widziałam Was w kinie, tv, reklamach youtube”. Dziwne uczucie, my sami siebie ostatecznie nie zobaczyliśmy 🙂 Uruchomiliśmy też naszą usługę, wraz z Karolem Wernerem – projektowanie podróży na wymiar. Łącznie ten biznes pomógł już kilkunastu osobom. Opinie są w 100% pozytywne.
W czerwcu pisaliśmy jeszcze o niemieckich wyspach, a potem ogłosiliśmy wielką akcję „Motyle w Śląskie”. Pierwszy raz w tym celu poprosiliśmy o sesję zdjęciową. No co 🙂 Dziękujemy Śląskiej Organizacji Turystycznej za zaufanie i decyzję o tej akcji. Pojechaliśmy też w polskie góry, by przygotować poradnik o kolejach linowych przy partnerstwie z PKL.
W lipcu światło ujrzał pierwszy odcinek cyklu. Tych odcinków jest mało, bo cztery, ale chcieliśmy by były wyczerpujące, ogromne, przepastne. Pierwsza część była o śląskich przemysłowcach, willach, zamkach i pałacach. Jednak zapewne hitem miesiąca i lata była podróż do Norwegii na zaproszenie Novasol i Fjordline. Zamieszkaliśmy w prawdziwym norweskim drewnianym domku nad fiordem. To było cudowne!
W sierpniu realizowaliśmy od dawna planowany przewodnik po Warszawie na weekend. Nowej, takiej której nie pamiętamy sprzed 10 lat. Znalazł się nawet partner komercyjny tej akcji. Opinie o przewodniku bardzo dobre, a wiadomo, publika warszawska jest surowa 🙂
We wrześniu powstał nasz poradnik o kasie. Tak w końcu zrobiliśmy poradnik o finansach w podróży, również My. Oraz kampanię reklamową z okazji premiery Watahy, czyli przewodnik po Bieszczadach i film dokumentalny o Bojkach. Jednak najważniejszy był drugi odcinek „Motyle w Śląskie”. O przyrodniczych cudach śląskiego. Tradycyjnie jak to u nas – najbardziej ucieszyły opinie „mieszkam tu od dziecka, a o połowie nie wiedziałam”.
Październik. Złotą jesień pokazaliśmy na Spiszu. I przy okazji chyba najładniejszy wizualnie wpis w tym roku. A pod koniec uciekliśmy do Włoch. No i ta wieść o pracy. Zostaliśmy Bezrobotnymi Motylami 🙂
Ogłosiliśmy Wam to na facebooku, otrzymując mnóstwo wsparcia. Byliśmy w Genui i Turynie, ale wyjątkowo nie sprzyjała nam wtedy pogoda. Listopad to też doskonale przyjęty trzeci odcinek „Motyle w śląskie” i drugi klip reklamowy oraz przewodnik po Wrocławiu. No i podróż na Kubę.
Właściwie Kuba to przełom listopada i grudnia, większość w grudniu. Powstały na razie trzy wpisy. Jeszcze kilka przed nami. Zapytacie czy lepsza Kuba czy Sri Lanka? Kuba na czwórkę z plusem, Sri Lanka piątkę z minusem 🙂 No a po Świętach trafiliśmy w zimowe Jeseniki jako pierwsza część współpracy z Czeską Organizacją Turystyczną.
Kampanie reklamowe nie polegające na… reklamowaniu
To oczywiście budujące, że tyle firm, marek, osób uważa nas za najlepszych partnerów do kampanii reklamowych i daje nam to satysfakcję z wieloletniej pracy. Niemniej pracując na etatach trzymaliśmy się naszej złotej zasady „nie więcej niż jedna kampania na miesiąc”, wybierając najciekawsze propozycje. W minionym roku symbolem będą kampanie, gdzie zaangażowaliśmy się szerzej i nie tylko blogowo. Zostaliśmy ambasadorami województwa śląskiego. Znów uczestniczyliśmy w czymś przełomowym w blogosferze. Oddaliśmy swoją marką na rzecz promocji województwa na wielu polach: blogowym, filmowym, instytucjonalnym. To było dla nas prestiżowe, serdeczne i bardzo ważne, bo działaliśmy na rzecz naszego regionu od wielu lat i tak.
Kampania promująca Niemcy, była pierwszą w Polsce kampanią, w której bloger wystąpił w spocie TV o tematyce turystycznej. I pierwszą profesjonalną reklamą, którą zrealizowaliśmy. Z całym bagażem wytycznych, wymagań technicznych, papierologii. W końcu Magiczne Bieszczady II, czyli reklamowanie Bieszczadów, zamiast Watahy. Zrealizowaliśmy mini-dokument o bieszczadzkich Bojkach. Bardzo nam zależy by utrzymać to powszechne wyobrażenie, że Wędrowne Motyle starają się nie tylko inspirować społeczność do podróży ale również edukować.
No to zerknijmy wstecz. Kilka „NAJ” tegorocznych podróży:
Najpiękniejsze z widoków i momentów w tym roku
Ania: 1. Norweskie fiordy i nasz norweski domek. W ogóle norweskie krajobrazy to zdecydowanie numer jeden tego zestawienia. Wymarzony rejs po fiordzie Sognefjorden, a także noc, która tak naprawdę nigdy nie przyszła (zjawisko białych nocy), drewniany domek z wodospadem w „ogródku”, w którym mieszkaliśmy i poznaliśmy w praktyce jak wygląda hygge i hytta.
2. Srebro należy się bez wątpienia widokowi, który wdarł się w moje serce, mimo dość wymagającego podejścia mało przygotowaną trasą. Ale to nie szkodzi, bo ze skały Pidurangala na Sri Lance podziwiałam zachód słońca nad kolejną – o wiele bardziej znaną skałą – Sighirija. Fantastyczne przeżycie!
3. Choć wahałam się pomiędzy jeszcze kilkoma, także „polskimi typami”, to jednak wybieram, jako brązowego medalistę – białe, kredowe, połyskujące w słońcu i pięknie kontrastujące z lazurową wodą – klify w Jasmund.
Marcin:
1. Ania odebrała mi możliwość wytypowania rejsu fiordami, a że mam ten sam typ to po prostu dołożę epilog tej krótkiej podróży, czyli wschód słońca ze słynnej skały Preikestolen. Raz, że wyglądał cudownie a dwa, że złapać go rano to podobno jak wygrać los na loterii. Znów mieliśmy szczęście. Więcej o Preikestolen w relacji
2. Nigdy nie zapomnę scenerii jaka przywitała nas na Jurze w czasie największych mrozów 2017, czyli ponad -20 stopni. I ten wschód słońca na Górze Zborów.
3. Złota godzina na Schodach Muzyki w Trinidad, niespieszne sączenie drinków przy notatniku, słuchając muzyki na żywo. Chwilo trwaj,wracaj.
Najcudowniejsze z cudów natury, które widzieliśmy
Ania: 1. Na pierwszym miejscu znajdą się w moim zestawieniu całkiem niedawno zobaczone mogoty w Vinales na Kubie. Zwłaszcza wcześnie rano, po deszczowej nocy, kiedy porastająca te formacje skalne i otaczająca roślinność ( niesamowita na Kubie tuż po porze deszczowej) jest bujna, soczysta i intensywnie zielona.
2. Nie byłam tu nigdy wcześniej i nie zdawałam sobie sprawy, że jest tu tak pięknie 0 aż tak pięknie. Spisz – wieś Łapszanka i zupełnie niesamowity, widoczna trochę jakby za mgłą (bo to była jesień): Magurę Spiska, w oddali Pieniny oraz Tatry Bielskie, nieco dalej w prawo szczyty Tatr Wysokich i dalej Tatr Zachodnich.
3. Istebniańskie świerki. Po prostu je uwielbiam i znów miałam okazję podziwiać je, podczas zbierania materiałów do „przyrodniczej” części akcji Motyle w Śląskie. W ogóle uwielbiam drzewa i lasy. Zwłaszcza latem.
Marcin: 1.
Ponieważ Ani ze mną nie było, bo dojechała następnego dnia to mogę wskazać autonomicznie, że zachód słońca na Połoninie Wetlińskiej przy Chatce Puchatka. Wierzcie mi, to nie był zwykły zachód. Jak szaleliśmy z Bartkiem aparatami tutaj ze szczękami w trawie. To był 10-minutowy prześwit idealnie pomarańczowej poświaty. Takich chwil się nie zapomina. Poza tym nigdy nie spędziłem zachodu słońca na połoninie. Można powiedzieć, że stare marzenie z listy marzeń o nocy na połoninie spełnione połowicznie.
2. Dziko żyjące słonie na Sri Lance. Tego sie nie da opisać, więc już nic nie piszę. Kaudulla Park
3. Moja żona w dżungli przy wodospadzie 😛
Trzy najbardziej niesamowite dzieła rąk ludzkich
Ania: 1. Pollonaruva na Sri Lance, czyli, początkowo letnia rezydencja króla, która następnie tak się rozwinęła, że stało się największym miastem swego czasu. Wspaniale zwiedza się miasto z rowerowego siodełka od czasu do czasu mijając stadka małp.
2. Przepiękna, doskonale wpasowana w krajobraz, nowoczesna i niezwykle funkcjonalna Filharmonia Łaby czyli Elbephilharmonie w Hamburgu. Piękna z zewnątrz i od środka.
3. Na trzecim miejscu podium stawiam Obecni Dum w Pradze. Zachwycająca secesyjna budowla ze szczególnie piękną Salą Burmistrzowską, w której wszystkie sceny, zdobienia i witraże zaprojektował sam Alfons Mucha. To właśnie detale, elementy wystroju na przykład z jednej strony proste, a z drugiej niezwykle eleganckie i wyszukane żyrandole, robią tu największe wrażenie.
Marcin:
1. Muszę przyznać, że wiele słyszałem dobrego o miastach Hanzy. O tym niesamowitym nagromadzeniu ceglanych budynków i gotyku. I się nie zawiodłem. A, że wszystko co przeżyliśmy od Bremy przez Lubekę po Rugię zachwyciło mnie totalnie to gotyckie ceglane budowle Północnych Niemiec wkładam tutaj na godną pozycję.
2. Skłamałbym, gdybym nie podał nic ze Sri Lanki. Ponieważ Ania zaproponowała Pollo oraz widok z Pidurangali to ja typuję samą Sigiriję, pałac królów lankijskich wykuty… na skale. Tak, to ten sam co w teledysku Duran Duran.
3. Typowałbym też Filharmonię w Hamburgu, ale dała Ania więc nie przyznaję III miejsca 🙂
Trzy największe zaskoczenia:
Ania: 1. Zaproszenie nas do Społecznej Rady Turystyki. Wciąż jeszcze nie wiemy jak to się stało… Grono, które zostało powołane to np. prezesi LOT, PKP, profesorzy i doktorzy znani z badań nad turystyką, przedstawiciele organizacji turystycznych, biur podróży, dziennikarze i eksperci, minister Sportu i Turystyki. I my. Z jednej strony wypada zachować skromność wciąż ale z drugiej… okazuje się, że wszyscy nas znali wcześniej i jesteśmy powoli odbierani jako reprezentanci twórców i blogerów podróżniczych. Więc możemy brać udział w pracach nad pomysłami nad promocją Polski. I kilka rzeczy udało nam się już zaproponować.
2. Przypomnienie Wam ale także samym sobie wielu ciekawych miejsc, obiektów, związanych z architekturą, przyrodą, przemysłem, czy ciekawymi postaciami, w naszym województwie śląskim. I przekonanie się na nowo, że mieszkamy w niezwykle interesującym miejscu, które chcecie poznawać także i Wy, ponieważ wpisy z serii Motyle w Śląskie cieszyły się dużą popularnością osiągając zasięg prawie miliona odbiorców. Polska, a nawet nasze najbliższe otoczenie może okazać się niezwykle interesujące i inspirujące. Po raz kolejny przekonuję się o tym.
3. Wciąż jeszcze zastanawiam się czy nie zwariowałam, ale Marcin też miał takie same wrażenie, a może to nie było wrażenie… Podczas całego pobytu w Lubece, nomen omen mieście marcepana, wyczuwałam unoszący się nad brukowanymi ulicami zapach tego słodkiego przysmaku. Trudno Wam to opisać, bo do dziś dzień nie wiemy co to było za zjawisko. To nie było „wypuszczenie” zapachu przez jeden lokal. Całe miasto pachniało. W ogóle ta część Niemiec zaskakująco skradła moje serce i podniebienie (do teraz przyrządzamy sobie w domu bułki z matjasem). Uwielbiam.
Marcin:
1. Największym zaskoczeniem dla mnie był komunizm na Kubie. Nie, spokojnie, dobrze wiecie, że nie jestem ignorantem, znam historię i ustrój Kuby. Chodzi o jego twarz. Ludzką, dynamiczną, na pewno pełną kontrastów, wiem, ale autentycznie uśmiechniętą. I co tu dużo mówić, cwaniacką, całkiem dobrze sobie radzącą z realiami kapitalizmu. Który przecież jest „be”. Kubańczycy opanowali do perfekcji tzw. przedsiębiorczość wymuszoną.
2. Kolej Zakarpacka. Liznięcie Ukraińskich Karpat w formie jednej z najcudowniejszych kolejowych podróży w moim życiu. A może i naj, lepszej od tej na Sri Lance. Cena biletu niższa niż piwa. Polecamy.
3. Ceny w Czechach. Na sam koniec roku pojechaliśmy w Czeskie Jeseniki zimą. Niech ktoś mnie uszczypnie, bo dawno nie byliśmy w Czechach na dłużej, oprócz Pragi. Ale albo to w Polsce tak wszystko podrożało albo… W szczycie narciarskiego sezonu jedzenie, produkty, noclegi były tam o naprawdę spory procent tańsze, niż w Polsce.
Loty z dronem
W tym roku zaniedbałem swój rozwój jeśli chodzi o działalność dronową. Tak naprawdę ograniczyło się to tylko do kilku zleceń, w tym większość komercyjnych kampanii w ramach bloga. Owszem powstały piękne fotografie i bardzo ciekawe zdjęcia, jak np. dla reklam woj. śląskiego czy dla reklamy Jeepa ze Spiszu, ale ogólnie działania blogowe muszę uznać za porażkę a nie sukces. Bo kto się nie rozwija, cofa się.
Podsumowanie liczbowe w 7 podpunktach:
– W tym roku wszystkie loty odbyliśmy z KLM, było ich łącznie 16 odcinków. Pozostałe podróże odbyliśmy samochodem i autobusami. Dużo skromniej, niż rok temu pod tym względem.
– W 2017 roku w podróżach spędziliśmy, pomimo pracy na etacie do końca października 61 dni. Mniej od rekordowego roku 2015 o 21 dni.
– Odwiedziliśmy w tym roku tylko 8 krajów. W tym dwa po raz pierwszy (Kuba i Sri Lanka)
– Nasz blog w tym roku zanotował ponad 4,4 mln odsłon (!!!). To znów kolejny milion więcej niż w roku 2016 i w sumie 2 miliony więcej niż w 2015. Czy za 2018 rok będzie 5 mln?
– Największym zainteresowaniem cieszyły się tematy związane z: Pragą, Wenecją, Amsterdamem (miasta) oraz Czechy, Włochy i Tajlandia (kraje), generując po kilkadziesiąt tys. czytelników miesięcznie.
– Tym razem zrealizowaliśmy tylko 1 i pół marzenia z naszej Listy Marzeń.
– Wystąpiliśmy w kilku materiałach medialnych i branżowych oraz na kilku konferencjach i spotkaniach w tematyce internetu i turystyki. Tradycyjnie większość zaproszeń do Warszawy nie mogliśmy wypełnić.
Plany na rok 2018
Będziemy podróżować więcej. Obiecaliśmy sobie, że przynajmniej dwa razy w miesiącu poza kraj. Niebawem ogłosimy współpracę, którą będzie można przyporządkować w kategorii „praca marzeń”. Praca będzie polegała na… podróżowaniu w najpiękniejsze zakątki Europy i realizowanie sesji zdjęciowych oraz filmowych. A być może uda się zorganizować jakiś dłuższy wyjazd, dłuższy niż nasze najdłuższe kilkanaście dni. Pracujemy nad tym.
Z celów potwierdzonych, mniej potwierdzonych i niekoniecznie potwierdzonych: Austria, Czechy, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Włochy, Czarnogóra, Chorwacja, Albania, Rumunia, Ukraina, Wietnam, Laos, Islandia, Norwegia, zachodnie USA. Uffff, czy się uda?
Totalna zmiana bloga, wizualna i technologiczna. Łącznie z logo. Niebawem ujrzy światło dzienne nasz sklep. Gdzie umieścimy kilka rzeczy, w tym nasz autorski pomysł na fajny produkt, który będziemy produkować i sprzedawać. No i oczywiście wspomniana książka i kurs.
Niektóre nasze działalności musimy ograniczyć do minimum, by zamiast „Łapać” 6 srok za ogon skupić się na trzech 🙂 Oczywiście więcej czasu poświęcimy na poprawę naszej kondycji zdrowotnej, choćby konsultując się z dietetykiem i układając lepszą dietę. Bo w 2017 nie spełniliśmy tych planów 🙁
Planujemy spłacić kredyt mieszkaniowy, by być już wolnymi całkowicie finansowo. Mamy nadzieję, że nasze produkty nam w tym pomogą. Trzymajcie kciuki 🙂
Spędzać więcej czasu z najbliższą rodziną. Również wyjazdowo.
Zostanie ukończony i puszczony (mam nadzieję w kinach) mój pierwszy długi film dokumentalny. Poczekajcie 🙂
Jakie trendy przewidujemy na rok 2018?
Zdecydowanie zwiększy się liczba osób podróżujących tanimi liniami. I to w kierunki inne, niż dotychczasowo popularne typu Bergamo, Paryż czy Londyn. Hitami będą: Maroko, Portugalia, Islandia i Izrael. Dzięki tanim liniom właśnie. Oraz Oman i ZEA.
Stopniowe zanikanie couchsurfingu na rzecz airbnb i wynajmowania apartamentów lub domów na więcej, niż 2 osoby i dzielenie się kosztami
Upadek podróży autobusami po Polsce za przysłowiową złotówkę. Przejęcie polskiegobusa pozwoli nam najtaniej podróżować za kilkanaście – kilkadziesiąt złotych, ale za to wzrośnie rola Leo Express i podróży autobusowych do Czech, Austrii i Słowacji.
Moda na Ukrainę Zachodnią będzie trwała. Podobnie jak na Podlaskie i Lubelskie. Pojawi się za to nowa- na Białoruś i Litwę.
Wzrośnie liczba urlopów typu objazdówki, roadtripy, eurotripy lotnicze. Aplikacje mobilne i wyższa świadomość turystyczna na to pozwoli.
Z pozdrowieniami. Ania & Marcin
Jesteście dla mnie inspiracją i motywacją. Oby tak dalej i powodzenia w realizacji założonych planów! Pozdrawiam.
Dzięki Iwona <3
Gratki udanego roku i jeszcze lepszego nowego! Będzie się działo, będzie ogień! 😀
PS.
Co do prognoz i zanikania CS… no kurcze, ale to przecież zupełnie co innego niż airbnb i wynajem. Przecież ludzie korzystają z CS i innych mu podobnych nie tylko, aby zaoszczędzić, ale aby (a może przede wszystkim) poznawać ciekawe osoby i ich miejsca. A tego żadne airbnb nie da…
a jednak. Właśnie airbnb bardzo przejmuje te cechy. Nie zawsze mieszka się w pustym mieszkaniu, często wynajmuje się pokój u hosta, żyje się z nim. Większość naszych znajomych korzystających wcześniej z CS miała już przygodę z airbnb. Sądzę, że to dlatego CS ma problemy i idzie w kierunku komercjalizacji serwisu.
Gratulacje! Czytam od dawna i obserwuje jak sie rozwijacie 🙂
Z wielkim uśmiechem czytałam ten wpis! Jak dobrze czytać jak komuś idzie dobrze i tyle się udaje. Najszerszym uśmiechem obdarzyłam fragment o Norwegii, o fiordach, hyttach, Norwegia prawdziwie uzależnia. Kawałek serducha zawsze tam pozostaje. I muszę powiedzieć też, że mega progres w filmikach, wow! Ekstra, naprawdę czad! Trzymam kciuki oby było tak dalej, ale widzę że nabraliście rozpędu i to dopiero początek! :-))
Superpodsumowanie! Fajnie, że tak od serca opisaliście swoje perypetie (również zawodowe). To dodaje otuchy, że nawet na etacie można wiele zobaczyć.
Powodzenia w realizacji tegorocznych planów! 🙂
Niesamowite osiągnięcia jak na zaledwie 365 dni. Nieustannie podziwiam Waszą pasję i pracę! W 2018 życzę Wam wiele radości z życia i zawodowych sukcesów choć w takim samym stopniu jak w roku ubiegłym. Pozdrowienia z Kolumbii!
Tobie Łukaszu też. Czapki z głów za taką podróż rodzinną 🙂
A ja dopiero ostatnio odkryłam, że macie filmiki na yt ( dobry fan ale lepiej późno niż wcale) i przez vlog z Lwowa już wiem co tam będę robić 😀
Dziękujemy 🙂
Jestem w szoku jak dużo można osiągnąć w ciągu roku i jak wielkie plany macie 🙂 Gratulacje i powodzenia!
P.S. Wzmianka o książce i Waszym produkcie brzmi interesująco!
Rewelacyjne podsumowanie!
Fajne podsumowanie, jak zawsze z glowa 🙂
Ja przewiduje jeszcze jedna swiadomosc w turystyce – turystyka dedykowana, wyjazdy typowo swiateczne [zarowno by przezywac 'nasze swieta’ jak i swietowac lokalnie]. I podpinam sie calkowicie wieszczac ruchy w kierunku Wschodu.
A motyliglobus – Sara czeka na kolejne odcinki !
Powodzenia (i do zobaczenia) !
Wow! 2017 był dla Was przełomowy, ale plany na ten rok macie chyba jeszcze bardziej niesamowite! Jestem pewna, że się uda i będzie jeszcze lepiej, niż myślicie. Trzymam kciuki za 5 mln odsłon, a nawet 6! Uwielbiam najbardziej to, że promujecie woj. Śląskie, jak już w końcu wrócę do Polski na dłużej to z przyjemnością dołożę swoją cegiełkę do tego „projektu”. Już mam parę pomysłów 🙂 Buziaki z Waszej ukochanej Gwatemali – cudnie tu jest!
Bardzo dobry pomysł. Wręcz prawidłowy. My zaraz skończymy cykl i pora na kolejny śląskich blogerów. Także… 🙂 pzdr!
Wiernie Was obserwuje i kibicuje Wam. Tworzycie niesamowity blog, ale raczej świetny związek! To był Wasz bardzo pracowity rok, pełen zmian i wrażeń. Powodzenia kochani na swojej drodze do… szczęścia <3
Prawdziwe szczęście jeszcze przed nami. Takie pełne 😉
Gratulacje i trzymam kciuki za plany w 2018
Gratulacje! Jesteście fantastyczni!
Gratulacje – oby było tylko lepiej!
Świetny rok, wielkie gratulacje. A najlepsze jest to, że ten będzie jeszcze lepszy! 🙂
oj prosze nie zapeszajmy. Nie będzie, bo bedzie trudny
Gratulacje !zycze dalszych wojazy i milych wrazen-jestescie Wielcy
Gratulacje niech ten rok będzie jeszcze lepszy 🙂
Cóż za podsumowanie, cóż za rok, cóż za plany… Jak w filmie niemalże te wszystkie zmiany i zbiegi niekoniecznie miłych okoliczności.
BARDZO MOCNO trzymam kciuki, bo to co udowadniacie budując konsekwentnie Markę, to co osiągnęliście i gdzie jesteście, to WASZA tytaniczna i fantastyczna praca. <3
Rok 2018 będzie należał do Was! 🙂
Szefa zapytaj, kiedy na urlop puści, to może wyjedziesz gdzieś 😉
Jadę w środę a w styczniu jeszcze raz. Praca zdalna 🙂
A gdzie pojechalibyscie na urlop?☺