Słynna Dolina Rzeki Douro: Pociągiem, samochodem, wcale nie mimochodem
Łupkowe i granitowe wzgórza i góry wzdłuż rzeki Douro przypominają pogniecioną równiutko bibułę. Zawsze w odcieniach zielonego. Jasnego, ciemnego, bladego, soczystego, na zmianę. Chyba, że oglądamy niebieskie azulejos z tym samym widokiem na zabytkowym dworcu w Pinhao. Przepaście, skały, ostre stoki i boczne doliny, łączące się z szafirową rzeką, nie sprawiają wrażenia, że to wszystko, co tu rośnie, zostanie ręcznie zebrane w październiku. Najcenniejsze winnice Portugalii.
Nie wyobrażam sobie jak transportowano zebrane wino tak daleko, jeśli nie rzeką. Wozami? Mułami? To wręcz niemożliwe. A jednak. Na starych zdjęciach w ciemnych magazynach Ferreira w Villa Nova de Gaia widnieje jak… byk, że beczki przenosiły na swoich głowach byki… Pola uprawne, dziś wyraźnie oznaczone dużymi napisami kompanii, do których należą grodzono i wzmacniano murkami oporowymi zwanymi socalcos, zwożono grona wzdłuż tarasów a potem nad brzeg, gdzie czekały na nie już barki z żaglami, zwane rabelos albo barco rabelo.
Wstęga rzeki dała szansę wyjścia na świat przez port w Porto jednym z najbardziej szlachetnych i miłych w smaku winogronom. Rośnie tu prawie 300 szczepów win! Płynęły w dół rzeki, by w magazynach na południe od Porto leżakować, być mieszanymi, ocenianymi, kupażować, ruszać w świat, głównie do Niderlandów i na Wyspy Brytyjskie, gdy wprowadzono embargo na francuskie wina. Dziś zamiast barek z żaglami, które ślizgały się z prądem, pod prąd i również z prądem płyną wycieczkowce i turystyczne łodzie a pośrodku setek plantacji znajdują się winnice i hotele, gdzie niektórzy nie robią nic tylko leżą, smakują wino, leżą, łapią słońce. I leżą. Cały krajobraz przypomina nieco chiński Junnan czy wietnamskie Sapa. Tylko zamiast tarasów z ryżem, paski pól wyznaczają rzędy winorośli, ułożonych w kaskadowe, niesamowite formacje. Spójrzcie sami.
Dolina rzeki Douro. Mapa terenu oraz ciekawe miejsca, które odwiedziliśmy:
Gdy w XIX wieku większość tutejszych winnic upadła z powodu epidemii, wydawać się mogło, że to koniec wina Porto. Jednak mieszkańcy północnej Portugalii nie poddali się i w ciągu kilku pokoleń odtworzyli plantacje. Z pewnością pomogła w tym nieco linia kolejowa, którą pociągnięto wzdłuż rzeki. Dziś jedna z piękniejszych linii Półwyspu Iberyjskiego, uczęszczana również turystycznie a teren ten stał się “apelacją”. W terminologii winiarskiej chodzi o region geograficzny, na którym może być uprawiana lub wytwarzany dany, certyfikowany produkt. W tym przypadku wino porto. UNESCO wiedziało, co docenić. W 1984 roku całość krajobrazu kulturowego Górnego Duoro została wpisana na listę dziedzictwa UNESCO.
Będąc w tych rejonach nie powinno się odmówić sobie przyjemności podróży w okolice tej krainy. To może być podróż dla miłośników wina, ale też spektakularnych widoków, dla tych, co kochają leniwą atmosferę i puste miejscowości, być może dla tych, którzy preferują rejsy po rzekach albo w końcu tych, którzy lubią tzw. roadtripy. Zwłaszcza takimi drogami, na których nie mija się innej auta przez kilkanaście minut. Z Porto organizowane są wycieczki jednodniowe, ale my mieszkaliśmy akurat w Amarante a pętlę wokół doliny postanowiliśmy wykonać samochodem, dzięki uprzejmości i obecności Krzyśka.
Amarante
Dziwnie położone miasto. Jak się potem okazało, jak większość w Płn. Portugalii. Jednak jego najstarsza część może zachwycić. Zwłaszcza w najbliższej odległości od kamiennego mostu São Goncalo, który opierał się skutecznie wielu powodziom od lat. Św. Gonzalo jest patronem miasta oraz… zakochanych, za sprawą tego, że za życia miał wielką smykałkę do swatania ze sobą par. Między innymi pewnie dlatego Amarante zwane jest portugalskim miastem miłości a uśmiech na twarzy niektórych budzą specjalne lokalne wypieki o… fallicznych kształtach.
Samo Mamede de Ribatua
Jedziemy autostradą A4 na wschód, prowadzącą do Braganca, czyli najzimniejszego miejsca Portugalii, za Vila Real odbijamy jednak na południe, w kierunku słońca. Maluteńkie miasteczko na południe od Villa Nova wita nas znakiem “rzymski most”, który od razu przyciąga nasz wzrok. Pięknie zachowany antyczny most służy mieszkańcom do dziś, dwójka dziadków łowiła z niego ryby a ślady kół udowadniają, że jeżdżą nim wciąż rolnicze maszyny. Do mostu prowadzi prawdziwa rzymska droga, przepięknie zachowana aż do wioski Safres. To niebywałe, że taka atrakcja jest tak “na uboczu”. Ale może nie wszystkich kręcą rzymskie zabytki.
Vale do Tua
Jedna z ciekawszych dolin, które uchodzą do Duoro. Od kilku lat działa tu elektrownia wodna z pięknym zbiornikiem, wciśniętym w góry. Widok na nią rozpościera się zarówno tuż za miasteczkiem jak i z punktu widokowego po drugiej stronie – Olhos do Tua. Duża część doliny jest parkiem narodowym, gdzie formacje geologiczne i średniogórska roślinność współgrają z rolniczym i leśnym krajobrazem. Występują tu dwa rodzaje dębów – pirenejski i Suber. Mieliśmy okazję trafić na skład świeżo zebranego korka z takiego drzewa. Bardzo przyjemne przeżycie.
Tua
Mała miejscowość u wylotu doliny rzeki o tej samej nazwie, którą kiedyś wiodła odnoga jeszcze bardziej niesamowitej linii kolejowej, niż ta wzdłuż Duoro. Z powodu problemów ekonomicznych linie kolejowe w płn-wsch. Portugalii jednak zamknięto. W okolicy znajduje się kilka najbardziej stromych winnic (m.in. Cockburn’) oraz most, który miał być prototypem słynnego drogowego mostu Arrabida w Porto.
Tama na Duoro – Eclusa da Barragem da Valeir
Robert Makłowicz zatrzymał się na tamie w swoim odcinku o potrawach Doliny Duoro, by nakreślić jej ciekawą historię. Ta potężna hydrobudowla z 1976 roku dzieli Dolinę Górnego Duoro na część eksplorowaną przez turystów jednodniowych i część mniej znaną, surową, stąd w górę docierają już najbardziej zafascynowali tematem. Spiętrzona woda jeziora dotyka już praktycznie pogranicza portugalsko-hiszpańskiego. Najciekawszym miejscem po drodze wydaje się Park Archeologiczny Doliny Côa. Park specyficzny, bo skupiony wokół… neolitycznych rytów naskalnych (również na liście UNESCO, jako osobny obiekt).
Punkt widokowy z kapliczką – Sao Salvator do Mundo
Wyjeżdżając na południowy brzeg doliny wystawiamy się na piękące, ostre słońce, gdyż właśnie minęło południe. Cykady powoli zaczynaja koncertować a w powietrzu unosi się woń suszonego igliwia. Okolica opanowana jest jednak przez… kaktusy. I to kaktusy pięknie kwitnące. Na szczycie wzgórza, z urokliwych półek skalnych możemy zobaczyć m.in wspominaną tamę z góry jak i opisaną górną część doliny, znajduje się mała kalwaria i kaplica, pełniącą rolę sanktuarium. Miejscy sprzyja kontemplacji, rozmyślaniom, poezji. O tym miejscu śpiewał m.in. portugalski bart Ze Perdigão.
Droga widokowa N222
Któż by przypuszczał, że trafi nam się taka perełka. Szczerze, nie mieliśmy o niej pojęcia. Krzysiek jednak uświadomił nas, że przejedziemy się trasą, która 3 lata temu została uznana za najpiękniejszą drogę widokowa na świecie (w rankingu firmy Avis). Łączy Pinhao z Peso da Regua po południowej stronie doliny. Trasa to nie tylko widoki i punkty widokowe, ale mnóstwo wiosek, miasteczek oraz winnic, do których warto zboczyć po drodzę.
Miasteczko Ervedosa Do Duoro
Idealny punkt na kawę po drodze na trasie N222. Swoim położeniem i wyglądem (białe budynki, pomarańczowe dachy, suche góry w tle) przypominało nam nieco jedne z Pueblos Blancos w Andaluzji.
Punkt widokowy Abelheira
To miejsce na trasie przy którym na pewno warto się zatrzymać, pomimo, że krzewy przy murku, opasającym mały parking już dawno zdziczały i zasłoniły nieco widok. Jednak dla chcących oczu widok zawsze się ukaże. I ukazuje. Właśnie przytoczony na początku widok jakby ryżowych, symetrycznie nachodzących na siebie ciepłozielonych pól ograniczających w oddali wstęgę rzeki. A to winnice. Niesamowite zjawisko. Chyba ten pierwszy albo drugi raz można człowiekowi wybaczyć tak potężną antropopresję.
Pinhao
Region o którym piszemy nie ma stolicy, choć do tego miana mogą aspirować dwa miasteczka. Między innymi senne Pinhao. Owszem turyści docierają tu z Porto i okolic, ale albo na chwilę albo przelotem. Owszem znajduje się tu sporo zabudować, ale połowa sprawiała wrażenie pustych. Generalnie Północna Portugalia cierpi wysiedlenia, głównie młodych ludzi, niektóre miasteczka sprawiają wrażenie wyludnionych. Jakieś deja vu z tym, co widzieliśmy w Andaluzji czy Prowansji. Przejeżdżamy przerzuconym przez rzekę mostem żelaznym , wybudowanym przez Gustawa Eifflea, zachwycamy się zabytkowym dworcem, pokrytym płytkami Azulejos, siadamy w barze przy nabrzeżu i obserwujemy jak barki z turystami ślizgają się leniwie po srebrnej tafli wody. Wiele osób dojeżdża właśnie tu pociągiem z Porto i wraca. My mieliśmy nieco inne plany.
Winnica Popa Quinta
To między innymi powód. Pomiędzy Pinhao a Peso da Regua znajduje się najwięcej (albo największe zagęszczenie) winnic, zwanych tutaj quinta. To są tak naprawdę nowoczesne gospodarstwa agroturystyczne, skierowane do enoturystów, ale oprócz fantastycznych widoków z tarasów, balkonów i ogrodów na dolinę rzeki, oferujące gościom degustacje lokalnych win i krótkie dyskusje o nich. Po zmianie reglamentacji prawnej, dotyczącej produkcji wina Porto i win z doliny Duoro, część z nich może też już tu na miejscu produkować trunki. Wybraliśmy quintę Popa w samym środku odcinka, do której trzeba się nieco natrudzić, by wjechać, ale niespieszna, wręcz idylliczna atmosfera i ujmująca życzliwość właścicieli, spowodowały, że zechciało nam się tu zostać nieco na dłużej a nie tylko „zaglądnąć”. Jak dobrze, że Krzysiek prowadził.
Regua
Oto stolica regionu winiarskiego Alto Duoro i największe miasto w regionie. W okolicy ogromnym mostem przebiega autostrada, łączy się kilka dróg, nad brzegiem wyrasta nawet kilkanaście bloków mieszkalnych a kameralne wycieczki ciągną do Muzuem Rzeki Duoro, gdzie można dowiedzieć się wszystkiego o rzece i o tym nietypowym regionie, gdzie przyroda współgra z tym co przerobił po swojemu człowiek. Nas miasteczkiem dominuje ładny kościółek Igreja Matriz de Peso da Regua z charakterystycznym dla Portugalii kamienno-białym frontonem i schodami. Na dworcu tłumek, wielu wraca z całodziennej wycieczki z Porto. Regua stanowi dla nas bazę startową krótkiej przejażdżki kolejowej w dół rzeki.
Przejażdżka koleją
Mówi się, że linia, którą pociągnięto wzdłuż doliny tej potężnej rzeki a potem skręca w kierunku Tua i Bragancy to jedna z najpiękniejszych widokowo linii Półwyspu Iberyjskiego. – W Portugalii zapewne naj – zapewnia Krzysiek.
Ponadto przyczyniła się do uratowania tego regionu po katastrofie filoksery, która przetrzebiła uprawy i winnice pod koniec XIX wieku. Kilka razy dziennie kursuje tędy pociąg pasażerki i choć czystość szyb nie jest tak krystaliczna jak w Szwajcarii, da się zobaczyć wiele. Trzeba koniecznie usiąść po południowej stronie składu, bo większość trasy biegnie północnym brzegiem rzeki. Mijamy mosty, tunele, wiadukty, często otwiera nam się charakterystyczny widok: w dole ogromna rzeka, na niej statki, na drugim planie pasiaste pola winnic i powciskane w nie domki na zasadzie „jak one tam egzystują”. Dojechać można do Porto, ale z racji tego, że samochód czeka na nas w Regua dojeżdżamy do Marco de Canaveses, gdzie siadamy na chwilę na kawie i piwie SuperBock w lokalnym barze prowadzonym przez radosnego staruszka, który zdaje się być bardzo zaskoczonym, że jednego dnia odwiedzają go aż trzy obce osoby. Spotykają się tu zazwyczaj lokalni mężczyźni i podgrywają na akordeonie.
W soboty wielką atrakcją wydaje się kurs zabytkową koleją parową. Przyjeżdżają w tym celu pielgrzymki miłosników pociągów z całej Europy. Może dlatego bilet na taką imprezę wydaje się dość drogi – ponad 50 eur. Szczegóły na specjalnej podstronie Kolei Portugalskich.
Punkt widokowy Medao Frio
Na koniec dnia i koniec pętli trzeba wybrać coś co stanowić będzie widokową pamiątkę i pozwoli odwiedzone miejsce zabrać do serca na długo. Pomyśleliśmy o punkcie widokowym właściwie tuż przy trasie powrotnej do Amarante. Ale to był udany typ. Medao Frio to wioska, wisząca nad ogromnym zakolem Duoro, widać stąd jak rzeka płynie daleko na wschód i daleko na południe aż znika za kolejnym zakolem. Powiewa portugalska flaga nad świetnie ulokowanym pensjonatem, światło zaczyna złocić się, do zachodu niecałe dwie godziny, część doliny zachodzi już cieniem.
Wieczorem siadamy w trójkę do kolacji w naszym domy w Amarante i zakupionych w markecie Continental lokalnych win i zachwycamy się smakiem, zwłaszcza Vino Verde, które od tego momentu będzie jednym z moich ulubionych. Nawet nie zorientowaliśmy się, że przegapiliśmy całkowite zaćmienie księżyca.
Więcej wiadomości jak zorganizować sobie wypad do Doliny Douro przeczytacie w relacji u Krzyśka na stronie INFOPORTO.PL
KUP BILET ONLINE. Jeśli nie masz możliwości zorganizowania sobie takiej wycieczki samodzielnie pomyśl o tych, organizowanych z Porto jednodniowych. Bilet online poniżej 100 eur możesz kupić tutaj.
[…] Jeśli jesteś złaknieni praktycznych informacji to śpieszę donieść, że praca została wykonana, tekst praktyczny powstał. Popełnił go Marcin z blogu gdziewyjechać.pl KLIK […]
„Duża część doliny jest parkiem narodowym”. Z pewnością nie jest to żaden park narodowy. Takowy na terenie Portugalii jest tylko jeden i nazywa się Peneda-Gerês. Jeśli już to Parque Natural, czyli po polsku park krajobrazowy.
Świetne zdjęcia 🙂 Jak bardzo chciałoby się wyruszyć w taką podróż! 🙂