Jaka jest najskuteczniejsza metoda żeby bronić się przed rabusiami, ochraniać swoje interesy handlowe i jeszcze na dodatek zyskać przewagę nad konkurencyjnymi miastami? Spróbować działać wspólnie, skonsolidować swoje siły, założyć związek. Tak właśnie w sierpniu 1346 roku kupieckie miasta leżące na tzw. Królewskiej Drodze Łużyckiej z ziem niemieckich do Czech, postanowiły uczynić. Gorlitz, Budziszyn, Żytawa, Kamenz, Lubań i Lobau to sześć miast, które weszły w skład owego związku – Związku Sześciu Miast. I był to świetny pomysł, dzięki niemu miasta bogaciły się, rozwijały, powstawały nowe budowle, które dziś, często po gruntownej renowacji, mogą cieszyć nasze oczy. Związek Sześciu Miast doprowadził do wielkiego rozkwitu Górnych Łużyc, a przestał funkcjonować dopiero w 1815 roku.
Choć minęło wiele lat, choć odwiedzone przez nas Görlitz (czyli zachodni Zgorzelec), Budziszyn i Żytawa, na kartach swoich historii mają zarówno te dobre, jak i te złe czasy, to jednak wciąż jeszcze duch dawnych, najświetniejszych lat jest tu wyczuwalny. Jest „zamknięty” w każdej kamienicy mieszczańskiej, w każdej ratuszowej wieży, w każdej cegle świątyni. W tym roku zwiedziliśmy już naprawdę sporo miast i miasteczek w różnych częściach Europy. Była Prowansja, Toskania, Andaluzja, chorwacka Istria. Na koniec lata i na koniec wakacji postanowiliśmy objechać równie piękne, równie interesujące, choć zupełnie inne miasta Górnych Łużyc i Saksonii. Jesteśmy nimi szczerze zachwyceni, a serce skradł nam w szczególności wiszące na skarpie stare miasto w Budziszynie. Choć wyobrażamy sobie, że nasze wrażenia byłyby spotęgowane, gdyby świeciło słońce. Ale nie można mieć wszystkiego.
Górne Łużyce to kraina historyczna i geograficzna, która leży na terytorium Niemiec, Polski oraz Czech. Najważniejszym miastem tego obszaru jest bez wątpienia Budziszyn – najstarsze miasto spośród pozostałych wchodzących w skład Związku Sześciu Miast, a także jedno z najbogatszych. Jest to bez wątpienia również kolebka kultury Serbołużyczan, czyli słowiańskiej grupy etnicznej zamieszkującej tereny Dolnych i Górnych Łużyc od VI wieku. Z pewnością o Łużycach, Budziszynie, Miśni mogliście usłyszeć na lekcjach historii, gdy omawiano czasy Bolesława Chrobrego.
Görlitz
Gorlitz dzieli od polskiego Zgorzelca jedynie most na Nysie. Niemiecka część jest przykładem miasta, które może pochwalić się pięknie odrestaurowanymi zabytkami pochodzącymi z różnych epok historycznych. W plątaninie wąskich uliczek albo też przy imponujących placach dostrzeżemy tu zarówno budowle gotyckie, jak i renesansowe, barokowe, a nawet secesyjne. Nie dziwi więc fakt, że Gorlitz bardzo często staje miejscem, w którym reżyserzy decydują się kręcić swoje filmy. Tak było w przypadku chociażby niektórych scen „Bękartów Wojny”, „Grand Budapest Hotel”, czy „Złodziejki Książek”.
Jak zobaczycie określenie Gorliwood to będziecie wiedzieć o co chodzi. Rzeczywiście, wystarczy w mieście spędzić kilka chwil, by poczuć atmosferę dawnych czasów. I to jest w Gorlitz piękne, i to przyciąga zarówno filmowców, ale też turystów. Inna ciekawostka dotycząca miasta jest równie osobliwa, co tajemnicza. Ponoć co roku na konto urzędu miasta spływa pokaźna suma z przeznaczeniem na renowację kolejnych zabytków. Darczyńca nie chce ujawniać swojej tożsamości, krążą więc liczne plotki, jak chociażby ta, że jest nim znany aktor Nicolas Cage, który w pobliżu Gorlitz nabył wielką posiadłość. Kto wie, może to prawda… Faktem jest jednak, że niektóre budynki posiadają tabliczki informujące o renowacji dokonanej dzięki tajemniczemu dobrodziejowi miasta. Może i nasz Zgorzelec doczeka się takiego?
Co warto zobaczyć w Gorlitz?
Najpiękniejszy widok na miasto rozciąga się z Mostu Staromiejskiego spinającego dwa przeciwległe brzegi Nysy Łużyckiej i łączącego dwa kraje: Niemcy i Polskę. Po drugiej stronie mostu znajduje się już polski Zgorzelec, choć zarówno Gorlitz, jak i Zgorzelec noszą zaszczytne miano Miasta Europejskiego. Z tej perspektywy możemy w pełnej krasie podziwiać Kościół św. Piotra i Pawła z wyróżniającymi się strzelistymi wieżami i organami słonecznymi Caspariniego, a także, po sąsiedzku, najstarszy świecki budynek w mieście – Waidhause, wiszący prawie nad doliną Nysy.
Dolny Rynek otoczony jest zabytkowymi kamienicami, ale uwagę przykuwa tu przede wszystkim budynek Ratusza składającego się z części starej (XVI wiek) oraz nowej (początek XX wieku). Zewnętrzne schody, na których zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie (spodobało się Wam na FB), a także zegar mający na tarczy nie 12, a 24 godziny, to te elementy, które bez wątpienia rzucają się w oczy.
Ślady miejskich fortyfikacji dostrzec można w różnych częściach miasta. Na Górnym Rynku wznosi się na przykład Wieża Reichenbach i barbakan, a przy Placu Maryjnym, charakterystyczna masywna biała Wieża Kobiet.
Dom Handlowy, który zagrał w filmie „Grand Budapest Hotel” jeszcze nie odzyskał do końca swojego dawnego blasku, choć imponuje swoimi rozmiarami oraz secesyjną stylistyką. Wewnątrz wciąż trwa remont. Obiekt miał być oddany w tym roku, ale chyba raczej będzie to 2019 lub 2020. Przykleiliśmy się do szyb, by zobaczyć choć ułamek tego, co było widoczne w filmie. Wywieszone billboardy wskazują, że organizowane są tu różne imprezy, między innymi pokazy mody.
Zapewne dałoby się o Gorlitz napisać więcej, jednak to nie jest materiał tylko o jednym mieście, prawda? Następni już czekają w kolejce.
Budziszyn
Kolejne ciekawe miasto o długiej i dość zawiłej historii, w której przeplatają się zarówno Węgry, Polska, jak i Czechy. Obok wielu zabytków i atrakcyjnych miejsc oraz pocztówkowych widoków jest też ośrodkiem kultury łużyckiej (serbołużyczan). Do tej pory wielu mieszkańców posługuje się językiem łużyckim, a znajdujące się w mieście tablice (na przykład nazwy ulic) posiadają nazwy wypisane w dwóch językach. Może kojarzycie z historii pokój podpisany w 1018 roku przez Bolesława Chrobrego kończący konflikt z cesarstwem niemieckim (Henryk II)? Wówczas Budziszyn (Łużyce) należał do Polski. Ale to już zamierzchła przeszłość. Choć spacerując dziś po mieście możemy jej niemal dotknąć, zwłaszcza w obrębie najstarszej jego części. Stare Miasto jest przepięknie ulokowane – na skarpie nad rzeką Sprewa. Szczególnie urokliwie prezentuje się z perspektywy mostu Friedensbrucke. No i jeszcze jedno. Będąc w Budziszynie koniecznie kupcie sobie Musztardę Budziszyńską. Śmiejemy się, że jest ona dla Niemców, czymś takim, jak dla Polaków Majonez Kielecki.
Co warto zobaczyć w Budziszynie?
Zamek Ortenburg swój obecny kształt zyskał w XV wieku kiedy to został przebudowany na polecenie Macieja Korwina, choć wcześniej istniał tu gród. Na terenie zamku znajduje się Muzeum Serbołużyczan, a my będąc w mieście trafiliśmy na jarmark prezentujący codzienne życie i pracę wykonywaną przez średniowiecznych mieszkańców miasta. Oczywiście w strojach z epoki. Idąc w kierunku zamku, przy dawnych murach obronnych wznosi się niepozorny, acz zabytkowy budynek, to Dom Sędziego.
Jeśli chcecie poczuć się jak słynny romantyczny malarz Caspar Friedrich, którego wątek będzie się przewijał przez wiele dni wyjazdu, koniecznie zobaczcie ruiny XV – wiecznego kościoła św. Mikołaja. Pozostałości po kościele nadają temu miejscu aurę tajemniczości i mistycyzmu. Tak jakbyśmy wkroczyli w sferę sacrum. Zwłaszcza, że tuż obok znajduje się cmentarz łużycki.
Znajdując się na rynku Katedra św. Piotra jest przykładem gotyckiego kościoła halowego. Kościół jest od czasów reformacji wykorzystywany zarówno przez katolików, jak i protestantów. W pobliży znajduje się okazała i bogato zdobiona brama pałacu biskupiego. Natomiast Stara Wieża Wodna będąca elementem średniowiecznych miejskich fortyfikacji może być uznana za symbol Budziszyna.
Żytawa
Łeżąca na styku Polski, Czech i Niemiec Żytawa zachowała urok niegdyś prężnie rozwijającego się i bogatego miasta, choć długa i nierzadko burzliwa historia odcisnęła na nim swoje piętno. Jest też doskonałym punktem wypadowym do eksplorowania otaczających ją Gór Żytawskich – najmniejszych gór całych Niemiec. Panorama zarówno miasta, jak i gór prezentuje się świetnie z wieży widokowej imponującego rozmiarami kościoła św. Jana Chrzciciela. Najstarsza część Żytawy, podobnie jak w Gorlitz, została z pieczołowitością odrestaurowana i prezentuje się niezwykle elegancko. Taki jest bez wątpienia Ratusz, który do złudzenia przypomina renesansowo-barokowy pałac, a także zabytkowe kamienice i nadające lekkości fontanny. A miłośnicy zabytkowych kolei będą w Żytawie czuli się jak w raju.
Co warto zobaczyć w Żytawie?
Największymi skarbami Żytawy są tzw. Zasłony Wielkopostne. To tzw. sukna (płótna) postne, które osłaniało ołtarz z Najświętszym Sakramentem przez cały okres postu (od środy popielcowej do Wielkiego Tygodnia). Może nie brzmi to jakoś szczególnie spektakularnie, ale jak uświadomimy sobie, że tego typu zabytków na świecie jest tylko kilkanaście, no i oczywiście, jak je zobaczymy, to nie będziemy mieli już żadnych wątpliwości. XV- wieczna Duża Żytawska Zasłona Wielkopostna mająca ponad 8 metrów wysokości i prawie 7 metrów szerokości z malunkami obrazującymi wydarzenia ze Starego i Nowego Testamentu znajdująca się w Muzeum Kościoła św. Krzyża. Wewnątrz nie można robić zdjęć, możliwe jest to natomiast na starym cmentarzu, wewnątrz którego wznosi się kościół.
W Muzeum w dawnym klasztorze franciszkanów zobaczyć można także XVI – wieczną Małą Żytawską Zasłonę Wielkopostną. Niestety robienie zdjęć było zabronione. Warto jest też zwiedzić inne ekspozycje na terenie klasztoru (w celach, w piwnicach) oraz zwrócić uwagę na jego dziedziniec. A propos dziedzińców. Zachwyca też ten w renesansowej gospodzie zwanej Dom Dornspacha. To najstarszy świecki budynek w mieście, dziś karczma (gospoda) a wnętrze, patio i loggia rzeczywiście mogą przywołać na myśl podwórka z Florencji czy Sieny.
Wielką przygodę przeżyć można korzystając z przejażdżki Żytawską Kolejką Wąskotorową. Ze znajdującego się tuż przy dworcu głównym, niewielkiego zabytkowego dworca w Żytawie zabytkową ciuchcią możemy dostać się do znajdujących się w samym sercu Gór Żytawskich kurortów Oybin i Jonsdorf. Całą trasę można pokonać w około 45 minut. Jeśli nie macie zbyt dużo czasu, a koniecznie chcecie przejechać się zabytkową kolejką, to kupcie bilet chociaż do dworca w Obersdof lub Berdstorf. Na tej ostatniej drogi rozwidlają się – jedna w kierunku Oybin, druga w kierunku Jonsdorf. O tych miejscowościach napiszemy następnym razem.
Na trasach jeżdżą różnego rodzaju lokomotywy i wagony. W zależności od dnia możemy przejechać się „Pociągiem Saksońskim”, pociągiem z epoki „Deutsche Reichsbahn” obydwa z parowozami, czy pociągiem motorowym. Najlepiej jest wcześniej zajrzeć na stronę internetową Żytawskich Kolei Wąskotorowych, aby sprawdzić rozkłady jazdy oraz cennik.
Zdecydowanie lepszą pogodę miała Agnieszka z Zależnej w podróży, więc dużo więcej o tym jakie ma Görlitz atrakcje przeczytacie w jej wpisie: Zwiedzanie najpiękniejszego miasta Niemiec
Miejscowość do której jeździ kolejka nazywa się Olbersdorf a nie Obersdof 🙂
Wygląda super, zwłaszcza przejazdy koleją 🙂 Muszę przyznać, że zostałem zachęcony 😛
Aż chce się powiedzieć – tak blisko, a tak daleko. Muszę wreszcie ruszyć w tamte kierunki. Dzięki za kolejną zachętę.