Ależ perełka! Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w mieście tym założona została jedna z najstarszych szkół w Europie, że znajduje się tu piętrowy ogród botaniczny, który tuż przed zachodem słońca pachnie piękniej niż wszystkie perfumy świata i że jest tu zaskakująco schludnie i czysto. W porównaniu z Neapolem. A to przecież tylko sześćdziesiąt minut drogi pociągiem z tego miasta. Jakie jeszcze sekrety odkryje przed nami Salerno? Najlepsza brama do zwiedzania Amalfitany? Tego mieliśmy się dowiedzieć już niebawem.
Salerno leży tam, gdzie kończy się kraina, związana z Wezuwiuszem i żyznymi terenami powulkanicznymi, obsługiwanymi przez podmiejską kolejkę z Neapolu. Zarówno droga jak i pociąg muszą pokonać sporych rozmiarów tunel pod górami i pojawiamy się w zupełnie innej części Kampanii. Zwanej Cilentum. Grecy założyli tu dwie ważne kolonie: Velia i Posejdonia. O tej drugiej będzie dalej. Salerno wciśnięte jest pomiędzy morze a góry a od południa otwiera się na płaskie, piaszczyste wybrzeże, pełne kurortów. Miasto jest baaaaaardzo długie, ciągnie się na kilkanaście kilometrów. A jednocześnie bardzo wąskie. Strategiczne połączenie docenili oczywiście Normanowie ale prawie 1000 lat później nawet… wojska aliantów, które w 1943 r. w trakcie operacji Avalanche dokonały tu desantu na Włochy.
Skąd takie zainteresowanie lekko ponad 100-tysięcznym miastem? Dla nas również jego położenie. Nie byliśmy zdziwieni, że Salerno jest świetną bazą wypadową do zwiedzania okolicznych atrakcji. Do Pompejów jest stąd 40 minut, do wspomnianych greckich miast podobnie a do jednego z najpiękniejszych miejsc we Włoszech nawet bliżej. Pół godziny drogi.
Autobusy do Amalfi i Ravello ruszają praktycznie spod dworca kolejowego co godzinę albo i częściej, również wcześnie rano. Śniadania, jak wiecie, we Włoszech można zjeść bez problemu 7:00 – 8:00. Wiedzieliśmy, że będzie tu mniej tłoczno i taniej, niż w uroczych miasteczkach ciągnących się wzdłuż Wybrzeża Amalfitańskiego. I co najważniejsze: omija nas cały horror i koszmar korków na drodze dojazdowej i poszukiwanie miejsc parkingowych. Nie zawiedliśmy się tym wyborem, zważywszy na to, że nasz nocleg znajdował się w budynku dawnego klasztoru w samym sercu starej części miasta. Dziedziniec z fontanną zaraz po wyjściu z recepcji, a z pokoju na ostatnim piętrze widok na Morze Tyrreńskie, góry i dachy Salerno. Czego chcieć więcej?
Oto nasz nocleg w dawnym klasztorze Ave Gratia Plena. Bardzo polecamy. Blisko zabytkowego Palazzo Fruscione. Koniecznie poproście o pokój nr 44.
Sprawdź inne noclegi w Salerno
Co warto zobaczyć w Salerno?
Ogród Minervy (Giardino della Minerva)
Powstała w średniowieczu Szkoła Medyczna miała swoje zaplecze – nazwijmy to botaniczne – właśnie tutaj. Sadzono tu i pielęgnowano rośliny lecznicze, na czele z pachnącymi ziołami. Wąchać je można do dzisiaj. Ogrody usytuowane są tarasowo, pną się wyżej i wyżej. Każde tarasowe piętro jest piękniejsze od poprzedniego, a system nawadniający, oczka wodne i małe źródełka przypomniały nam ogrody w Alhambrze. Z jednej strony można stąd podziwiać górujące nad miastem ruiny zamku, a z drugiej na Zatokę Salerno. Na jednym z tarasów można usiąść i napić się herbatki z ziół rosnących tuż za rogiem. Szczególnie pięknie jest tu tuż przed zachodem słońca w tzw. złotej godzinie. Miejsce jest niezwykle romantyczne i ważne, bo stało się wzorem do zakładania innych ogrodów botanicznych i oranżerii w Europie. Takie wcześniej funkcjonowały głównie w klasztorach.
Bilet wstępu do ogrodu kosztuje 3 euro (ulgowy 1,5 euro). Otwarty jest przez cały rok. W okresie wiosennym i letnim od 9:00 do godzin późno popołudniowych.
Katedra św. Mateusza – Duomo di Salerno
Jedna z piękniejszych świątyń jakie udało nam się w życiu zobaczyć – kto by pomyślał. Widzieliśmy już ze 100, 200 a może i 300 świątyń i kolejna miała nas zaskoczyć? Tak. W szczególności przepiękne atrium z portykami wspartymi na 28 kolumnach (kilka pozyskanych z Paestum), przez które przechodzi się chcąc wejść do kościoła i do krypt gdzie spoczywają szczątki ewangelisty św. Mateusza.
Z tej perspektywy prezentuje się również wspaniale dzwonnica (campanila), będąca cudownym przykładem klasycznej sztuki romańskiej. Jak w Mediolanie. Cenne są również potężne, pochodzące z XI wieku bizantyjskie drzwi. We wnętrzach pochowany został również papież Grzegorz VII.
Do kościoła zajrzeliśmy zaraz po przyjeździe do Salerno, późnym popołudniem. Akurat tego dnia stare miasto i plac przed katedrą zamieniło się w jeden wielki bazar. Wszędzie sprzedawano rękodzieło i lokalne produkty, a wielu kupców ubrało stroje „z epoki”. Okazało się, że akurat w ten dzień Salerno przeniosło się do wieków średnich organizując średniowieczny jarmark. Jeśli by Was interesowało, to odbywa się on w przeddzień odpustu Św. Mateusza, czyli na przełomie kwietnia i maja.
Do katedry można wejść za darmo. Jeśli chcemy wejść do krypt z Kaplicą św. Mateusza powinniśmy zostawić dobrowolny datek (sugerowana kwota to 1 euro).
Średniowieczny Zamek – Castello Arechiello
Nad miastem góruje zamek, położony na 300 metrowym wzgórzu Bonadies. Nietrudno się domyśleć, że z jego murów obronnych rozciąga się wspaniały widok na zatokę. Jego historia sięga VI wieku, a może nawet jeszcze dalej, o czym świadczą liczne wykopaliska i cenne znaleziska. Rozbudowany został za czasów longobardzkiego księcia Arechi II, za panowania którego Salerno stało się stolicą i niezwykle ważnym ośrodkiem ówczesnego Księstwa Benewentu (wcześniej znajdowała się ona w Benewencie). Zapewniamy, że wieczorem oświetlony zamek prezentuje się wspaniale od strony miasta.
Z uwagi na przebiegającą autostradę, nie prowadzi nań szlak spacerowy, więc musieliśmy spasować. Za to można dojechać autobusem 019 z centrum.
Bilet do zamku to koszt 4 euro (ulgowy 3 euro). Otwarty jest od wtorku do soboty w godzinach od 9:00 do 17:00, a w niedziele od 9:00 do 15:30. W poniedziałki zamek jest nieczynny.
Średniowieczny Akwedukt
Wyobraźcie sobie taką oto sytuację – idziecie sobie ulicą przecinającą najzwyklejsze w świecie osiedle, podnosicie do góry głowy, a tam niczym most wznosi się smukły, kilkupiętrowy akwedukt. Właściwie to dwa akwedukty. Jeden niżej a drugi nad nim wyżej. Takie coś widzieliśmy po raz pierwszy. Nie antyczny ale też nie młody. Został on wzniesiony w IX wieku i miał za zadanie dostarczać świeżą wodę do klasztoru Benedyktynów. Z akweduktem tym związane są legendy, nazywany jest także „Mostem Diabła”, który miał niby swój udział w jego budowie. Wiadomo… 😉
Street Art i elegancja
Schodząc z Ogrodu Botanicznego koniecznie skorzystajcie z pasażerskiej windy, która zwiezie Was 3 piętra w dół na placyk Piazza Mateo Dialeoo. W tym miejscu oraz sąsiedniczh uliczkach znajduje się sporo przykładów bardzo oryginalnego, mało inwazyjnego streetartu. Natomiast kierując się spacerkiem w stronę XIX-wiecznego Teatro Verdi, nie sposób ominąć miejskiego parku Villa Comunale di Salerno, s którego też rozpościerają się piękne widoki na budynki rozłożone na wzgórzach. Jeśli macie jeszcze pary w nogach na 15-20 minut można podejść pod terminal portowy Salerno, którego główny, futurystyczny budynek został zaprojektowany przez słynną Zahę Hadid.
Pizzerie, które odwiedziliśmy
Macie ochotę na pyszną pizzę w stylu Salerno? Wyboru macie mnóstwo o wszystko na mniejszym obszarze niż w Neapolu. A ponadto Salerno, słynące z Mozarelli di Bufala oferuje Wam kilka typów takiej pizzy z tym przysmakiem. Najpyszniejsza okazała się La Snorfia. Potem okazało się, że trafiliśmy również do najciekawiej położonej pizzerii. Dosłownie naprzeciw katedry, w fajnym kąciku, uchronionym o wiatru. W środku wydarzeń. A trwał festyn średniowieczny i wszyscy dzwonili dzwonkami ulokowanymi w każdej części ciała. Rachunek: około 100 zł za pizze z przekąskami oraz lampkami z białym i czerwonym winem. No dobra, dwoma białymi.
Innego wieczora odwiedziliśmy pizzerię Saporito i było nieznacznie mniej smacznie. Ale za to niedopieszczone zakamarki kubków smakowych wypełnia dobre, lokalne piwo. W jednym i drugim przypadku jemy przy czarujących kameralnych placykach. A to dla nas ważne.
Brama na Wybrzeże Amalfi – Costiera Amalfitana
Jedno z piękniejszych, albo nawet najpiękniejsze włoskie wybrzeże. Po Waszych reakcjach na publikowane przez nas zdjęcia z wędrówki widokowym szlakiem wśród gajów oliwnych i cytrusowych drzewek, sądzimy, że też jesteście, podobnie jak my nim oczarowani. Niestety jest to także jedno z najdroższych miejsc we Włoszech (ceny nawet da razy większe). W związku z tym uznaliśmy, że rozsądniej będzie zamieszkać właśnie w Salerno, z którego „rzut beretem” do najważniejszej miejscowości wybrzeża – Amalfi. Po przejściu Amalfi ruszyliśmy do Atrani, stamtąd autobusem dojechaliśmy do wysoko położonego Ravello (można ten odcinek również przebyć pieszo), by po zachwytach nad tamtejszymi willami zejść na pieszo, poprzez miniaturową wioskę Torelli do kolejnego, uroczego miasteczka zwanego Minori. Mało? Spokojnie. Wybrzeżu Amalfi napiszemy jeszcze osobny post. Wraz z trasą wędrówki.
Dla Was ważne jest, że z każdego z tych miasteczek można wrócić drogą morską do Portu w Salerno a tam spędzić miły wieczór nieopodal eleganckiego nadmorskiego corso. I to jest z pewnością dodatkowa atrakcja.
Do miejscowości Amalfi dostaliśmy się autobusem miejskim startującym spod dworca kolejowego w centrum miasta. Bilet kosztował 2,4 euro. Żeby zafundować sobie jeszcze jedną atrakcję, do Salerno wróciliśmy ostatnim promem (19:20) z portu w Minori (cena 7 euro, ale w zależności od położenia miasteczka lekko się zmienia). W maju, czerwcu i lipcu załapiecie się w tym czasie na piękny zachód słońca.
Paestum
Drugą wycieczkę poza miasto zaplanowaliśmy do starożytnej greckiej kolonii znanej jako Posejdonia. Zmieniają przez Rzymian na Paestum. Mamy wrażenie, że miejsce potrzebuje większrgo rozgłosu. Albo, jak słusznie zauważyła jedna z czytelniczek, sami Włosi nie promują go aż tak bardzo bo jest wybitnie… grecki.
Założone przez Achajów z Nowej Grecji jako konkurencja handlowa dla Kumae dziś uważane jest za jedno z 3 najlepiej zachowanych antycznych greckich miast. A jak ktoś chce zobaczyć świątynie greckie w lepszym stanie niż w Agrygencie czy samych Atenach, to własnie jest dobry kierunek.
Rozległy kompleks archeologiczny robi niesamowite wrażenie. Zwłaszcza, zadziwiająco dobrze zachowane świątynie – Neptuna i poświęcona Herze. Z drugiej strony Ateny. Warto tu przysiąść pod dębem wśród pachnącej trawy (jeśli nie jesteście alergikami) i chłonąć przepiękny krajobraz i ponad 2500 lat historii. Mimo tylu lat zadziwiająco dobrze zachowały się również mury obronne otaczające dawne miasto (to rzadka sprawa) i solidna, kamienna rzymska droga. Ślady mozaik podłogowych wskazują nam wille zamożnych mieszkańców miasta, są pozostałości forum i rzymskiego teatru. Choć skromnego, dużo skromniejszego niż w Pompejach i Pozzuoli.
Równie ciekawe są zbiory muzeum, zwłaszcza freski, płaskorzeźby, malowane naczynia, wazy oraz grobowe kamienne „skrzynie” między innymi prezentujące piękny malunek skaczącego do wody mężczyzny (Grób Pływaka). Skoczek jest symbolem i wizytówką Paestum. Nic w tym dziwnego, skoro to pierwsze tego typu przedstawienie sportowca. Na kawę i cornetti polecamy zatrzymać się w Barze Anna z widokiem na świątynię Ateny.
Do Paestum dojechaliśmy pociągiem z Salerno. Bilet kosztował niecałe 4 euro. Wejście do kompleksu znajduje się 10 minut drogi od stacji kolejowej. Po drodze miniecie bramę do miasta i przepiękną aleję potężnych sosen parasolowych. Wstęp do wpisanego na listę UNESCO parku archeologicznego kosztuje 13 euro. Ale naprawdę warto.
Byłem w Peastum jako dziecko i strasznie denerwowało mnie, że muszę łazić po jakichś ruinach zamiast kąpać się w morzu 😉 Dzięki za relację z tego miejsca! P.S. Macie małą literówkę „sąsiedniczh”. Pozdrawiam!