Blog Dolce Vita w Toskanii: Montepulciano, Pienza, Val d’Orcia i nasz kamienny dom na wsi

Dolce Vita w Toskanii: Montepulciano, Pienza, Val d’Orcia i nasz kamienny dom na wsi

Gdyby było jakieś jedno określenie na połączenie ciszy i zapachu, to pewnie idealnie by pasowało do tego tekstu. Słowo te przewijałoby się wiele razy. Na zmianę z różnymi zachwytami nad najpiękniejszymi widokami serca południowej Toskanii, czyli doliny Val d’Orcia i wzgórz wokół Montpulciano. Ktoś kiedyś powiedział, że Toskania to kwintesencja Włoch. Tych wyśnionych, wymarzonych. To Montepulciano i Pienza to kwintesencja Toskanii. Rejon, który uderza do głowy jak tutejsze wino Nobile. Zamieszkaliśmy tutaj na tydzień. Za chwilę pokażemy Wam, że to spełnienie wszelkich marzeń. Nawet jeśli jeszcze o tym nie wiecie. I że można zwiedzać Toskanię bez samochodu. Dzięki temu smakować ją bardziej kameralnie, spokojnie.

Do Montepulciano przyjeżdżamy autobusem z Chiusi. Zatrzymuje się tu pociąg z Florencji do Rzymu. Oraz z Sieny. Chiusi to jedna z dawnych etruskich stolic, strzegących szlaków w dolinie Val di Chiana. Znajduje się tu etruskie muzeum i podziemia. Liczyliśmy na to, że po raz pierwszy w życiu wypożyczymy samochód, na próbę, jednak brak małych aut oraz brak akceptacji kart debetowych skutecznie zniweczył te plany. No cóż, wdrażamy plan „b”, czyli Toskania w pieszych wędrówkach, stopem i komunikacją publiczną. No dobrze. Prawda jest taka, że to w sumie był plan „a”.

Nasz dom na toskańskiej wsi i prawdziwe „dolce vita”

Nasz dom, farma, bo właściwie tak będzie prawidłowo ją nazywać, znajduje się 40 minut od samego Montepulciano i 30 minut od Monticchiello. Do wyboru mieliśmy kilkaset domów w Toskanii, więc skrupulatnie szukaliśmy najlepszego położenia. Naszym zdaniem to własnie ta okolica.
Do tradycyjnego, kamiennego domu zawozi nas właścicielka z córką. Zero słów po angielsku, tylko toskański włoski. Dogadujemy się piąte przez dziesiąte, po czym zostajemy sami na kompletnym bezludziu, pośrodku rozległych, buzujących świeżą zielenią pól, kwitnącego żarnowca, winnic i szumiących potoków. Brzmiało jak plan.

Dla kogoś z samochodem to pewnie żadna różnica, dom położony jest w połowie drogi pomiędzy Montepulciano a Montichello, na śniadanie i kolację można w 5 minut dojechać do obu miasteczek. My, bez auta, zaopatrzyliśmy się wcześniej na kilka dni w sklepie Conad przy dworcu w Montepulciano, dzięki czemu codziennie mogliśmy sobie gotować i biesiadować przy stole w ogrodzie. W trzy osoby. Ja, Ania, Monika siostra Ani. Podobnie ze śniadaniami.

Nad głowami unosił się intensywny zapach bzów, non-stop świergotały ptaki a na rozgrzanej kamiennej elewacji domu wygrzewały się jaszczurki zwinki. Dom miał 3 piętra, okazał się dużo większy, niż na zdjęciach na stronie Novasol. Miał dwie kuchnie, trzy sypialnie i trzy wyjścia na trzy tarasy. Fundament willi pochodził z pewnością z XVIII albo XIX wieku. Przy jednym z rogów budynku stała oparta kamienna tablica, z wyrytym napisem i datą 1665. To okazał się autentyczny nagrobek. Ale dało to nam do myślenia.

Tutaj spełnimy swoje marzenie o „dolce vita” na toskańskiej prowincji. Z samodzielnie przygotowywanymi posiłkami, świeżymi warzywami, serem i mnóstwem wina. Smaki jednak upływały pod znakiem toskańskich pomidorów. Zielonych, żółtych, brązowych, czerwonych. Codziennie pyszniejszych.

 

W wielu włoskich filmach oraz filmach z Włochami w tle, biesiady pod gołym niebem, w ogrodzie, przy willi, to jedne z najbardziej pamiętnych scen.

Gdy zapytaliśmy Was na naszym instagramie o podobne inspiracje, sypaliście tytułami jak z rękawa: „Ojciec Chrzestny”, „Call Me by Your Name”, „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, „Ukryte Pragnienia”, „Listy do Julii” czy „Pod Słońcem Toskanii”. Dziękujemy za wspólne typowanie: Alex, Tati, foto.cafe, troyann, Daga, w_ashka, mylifemyroad, monikadba.

Nie urządzaliśmy aż takiego przepychu, bo była nas trójka, ale takich chwil z lokalnymi produktami i dobrym winem się nie zapomina. Na jeden wieczór odwiedzili nas Paulina z Michałem z Addicted2Travel, zwiedzający dolinę Vall d’Orcia i to był wieczór nieco bardziej „głośny”. Wieczorem, gdy wino już skutecznie uderzyło do głowy, wokół latarni przy stole w ogrodzie gromadziły się chmary ciem, chrabąszczy, w oddali pohukiwały puszczyki. Dolce Vita na odludziu. Dostrzega się więcej.

Co warto zobaczyć w okolicy Montepulciano i południowej Toskanii?

Montepulciano

Do Montepulciano chodziliśmy pieszo, spacerem, pełnym słońca na karku i zapachu kwiatów pod nosem. Mijaliśmy winnice i winiarnie, droga mijała szybko. Miasteczko założone na szczycie magmowej skały, jak trafnie usłyszeliśmy „niczym królowa w szerokiej sukni, która usiadła na tronie”, jak większość zabytkowych miast tej części Toskanii, posiada zabytkową zabudowę z XV i XVI wieku, w większości nietkniętą ani przez renowacje ani przez trzęsienia ziemi oraz jeden z najpiękniejszych włoskich placów centralnych – Piazza Grande. A pośród małych miasteczek być może najpiękniejszy.
Miasto idealnie zwiedza się z zachodu na wschód, zaglądając do jakiś czas w boczne uliczki i skwery. Dzień mija leniwie, zmęczenie ostrym podejściem szybko mija, snujemy się pomiędzy wąskimi uliczkami, schodkami, placykami i renesansowymi kamienicami, ochłodę możemy znaleźć w podziemiach miasteczka, gdzie leżakują dziesiątki beczek z winem i ustanowiono spontanicznie muzeum wykopalisk etruskich. Labiryny pod Montepulciano mają ponad kilometr. Po wyjściu można za darmo degustować wino i ser. Naprawdę pozytywne zaskoczenie. Za darmo. Wejście znajduje się pomiędzy kościołem Porto a Prato a Torre de Puccinella. Celowo nie piszemy dokładnie, żebyście nie zrobili tam polskiego desantu 😉 Pobawcie się trochę w odkrywców. Zacznijcie od Palazzo Bucelli, gdzie część etruskich rzeźb i tablic zostało wmurowanych w elewację.

Montepulciano z góry? Wolimy z oddali. Ale jak już bardzo chcecie to z wieży lub tarasu ratusza rozpościera się wspaniały widok na okolicę, z Pienzą, doliną Val di Chiana oraz górującym zarysem Monte Amiata (wygasłego wulkanu) w tle. Żeby nie płacić możecie też wejść na plac z balkonem za budynkiem informacji turystycznej, ale tu widok będzie jedynie na północ. Jest jeszcze jeden tajmy punkt widokowy, nigdzie nie opisywany. Rozpościera się z fortecy nad północną bramą (Prato) a widok wygląda tak:

Powulkaniczne, bogate w sole mineralne gleby to skarb regionu Montepulciano i całej południowej Toskanii. Dlatego pochodzi stąd najsłynniejsze obok Chcianti wino Włoch – Nobile. Montepulciano świetnie prezentuje się z drogi z Pienzy a także z okolic kościółka San Bartolomeo. Tuż obok naszego domu. Dlatego wędrówki były przyjemnością a nie udręką. Oczywiście jak puściliśmy drona nieco bardziej ponad nasz dom to również Montepulciano zamajaczyło w tle. Gdy wracaliśmy pośród winnic z przystanku, na którym wysiadaliśmy z Pienzy, Montepulciano również majaczyło w tle. Gdy wracaliśmy z punktu widokowego na przełęczy Puppi – również majaczyło w tle. Tego widoku nie zapomnimy nigdy to końca życia.

Dokładne miejsce, przystanek 112 do Pienzy i z Pienzy: https://goo.gl/maps/oXnNhDrzAuz
Wypożyczalnia starych włoskich skuterów i fiacików 500: https://goo.gl/maps/YYToexbgLoK2

Kościół San Biaggio

Architektoniczna perełka okolicy, znajduje się blisko Montpulciano, około 15 minut spacerem, obok cmentarza. Znawcy twierdzą, że wyłożone najdroższym trawertynem dzieło Antonio de Sagallo II miało naśladować Bazylikę Św. Piotra w Rzymie wg pierwszego, niezrealizowanego projektu jej budowy. W środku świątyni z 1529 roku znajdują się rzeźby i obrazy nawet 100 lat starsze. Kościół prezentuje się przepięknie zarówno z oddali, z miastem w tle jak i z murów miasteczka, obok ratusza. Wokół rozciągają się gaje oliwne, winnice ale i ogromny trawnik na którym lubią wylegiwać się Ci, którym życie płynie wolniej.

Montichello

Jedna z perełek południowej Toskanii, trochę spoza głównych szlaków i przewodników. Może dlatego, że zawsze w cieniu Montepulciano i Pienzy. To mikroskopijne miasteczko zamieszkuje na stałe niecałe 200 osób. Strzegło ono szlaków handlowych ze Sieny do Rzymu dołem doliny. Nie ma tu centralnego klasycznego piazza, ale serce wyznacza gotycka świątynia św. Krzysztofa, pokrywa w środku prawdziwymi ultra starymi freskami, w której uczestniczyliśmy w mszy oraz budynek teatru. Teatr prowadzą sami mieszkańcy od ponad 300 lat. Cudowna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Można zajrzeć do środka małej ekspozycji. A o monticchielańczykach powiedzieć „aktorzy”.

Podobnie rzecz ma się z restauracja Osteria a Porta, wielokrotnie nagradzanej i dobrze ocenianej knajpki z zachwycającym widokiem na Val d’Orcia. Tenże również dojrzymy z murów nad główną bramą miasteczka oraz z okolic średniowiecznych murów przy głównej wieży Torre del Cassero. W momencie jak spacerowaliśmy po miasteczku rozłożono tu pomiędzy drzewami oliwnymi sztalugi z obrazami. Przy ścieżce z centrum do zagajnika znajduje się autentyczna średniowieczna pralnia. Nawet zachowały się bruzdy kamiennych progów do wycierania, mokrych ubrań. W samym miasteczku natomiast mieszkańcy zdobili kościelne schody, studnie, okiennice i bramy bukietami kwiatów. Tak się zdarzyło akurat, że w tym dniu rozpoczął się kwiatowy festiwal „Slowflower Italia”, który trwa tu pomiędzy 30 kwietnia a 1 maja.

Punkt widokowy pod Monticciello

Około 10 minut na południe od miasteczka znajduje się bardzo ciekawy punkt widokowy, o którym dowiedzieliśmy się dzięki Natalii z bloga „Italia-By-Natalia„. Rozpościera się stąd panorama samego miasteczka jak i widok na słońce, zachodzące nad Val d’Orcia oraz serpentynowatą drogę, wzdłuż której rosną całe szpalery cyprysów. Nie jest to może tak piękny widok jak słynny „ZigZag”, ale kilka dni potem w Sienie dostrzegliśmy go na jednej z pocztówek, więc chyba „pocztówkowy”.

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/zqw1sD1sMDJ2

Przełęcz Puppi

Jedno z tych miejsc, które nie planowaliśmy opisać, bo… nie mieliśmy o nich pojęcia. Punkt widokowy na środku pomimędzy Montepulciano a Monticchiello, znajduje się zaledwie 1km marszu od naszego domu. Ponieważ na zachód słońca postanowiła zatrzymać się tu para z Niemiec w camperze, poszukaliśmy innej perspektywy i było to strzał w dziesiątkę (inna sprawa, że tą parkę spotkaliśmy dzień później w Monticchiello oraz… 3 dni później w Sienie. Szkoda gadać, trudno wyjaśnić takie sytuacje, a to nie pierwszy raz). Polecamy Wam punkt widokowy pod ogromnym dębem, przed agroturystyką Cappracioni Widać stąd jak na dłoni zarówno Val d’Orcia ale i wzgórze z Monticchiello na szczycie a także… zarysy Pienzy w tle. To był jeden z najcudowniejszych widoków, jakie zapamiętamy. A na pewno z tych, których zupełnie nie planowaliśmy. Aha w oddali było słychać „Paweł, co robisz!?”. Czyli inni Polacy gdzies musieli wynajmować jakąś agroturystykę 😉

Punk widokowy, współrzędne: https://goo.gl/maps/yLgdN7rM2sv

Pienza

Naszym zdaniem jedno z najciekawszych małych miast nie tylko Włoch ale i Europy. Niekoniecznie z uwagi na architekturę (przesympatyczną a jednocześnie doniosłą), położenie (choć bardziej na skarpie, niż szczycie) i widoki (panoramiczne na całą Val d’Orcia), ale też na mnogość detali i ciekawostek historycznych. Była to rodzinna miejscowość papieża Piusa II oraz przez długi czas rezydencja Borgiów. Tych Borgiów. Tutejsza katedra zachwyca, jak w niejednym dużym mieście a wąskie uliczki sprzyjają zachwytom. Oczywiście jeśli nie ma dziesiątek wycieczek. Pienza jest idealnym miastem renesansowym, przebudowanym w tym duchu 500 lat temu. Zrozumieć to można w Museo Municipale albo wystawie przy głównym rynku (Piazza Grande), który z rzeczywistości jest bardzo mały. Główna ulica również – zaledwie 800 metrów długości. Ale wychodząc z Pienzy bramą zachodnią i mijając restaurację A Terazza, zostawiamy za sobą te specyficzne, renesansowe „Sim City” i udamy się na pola wokół miasteczka, by doświadczyć pewnego niezapomnianego przeżycia, które potem okazało się „hitem interentu”, jak to mawiają młodzi 😉

Więcej o samej Pienzie napisaliśmy w osobnym wpisie. Zasłużyła 🙂

A Terazza, współrzędne: https://goo.gl/maps/KFCBMPac1Fq

Droga Gladiatora

Gladiator to zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów, wiele dla mnie znaczył w młodości i wiele mnie nauczył. Zareagowałem huraoptymistycznie, gdy szukając filmowych motywów do naszej setjettingowej kolekcji, wśród polecanych punktów widokowych zobaczyłem słynną „drogę Gladiatora” z końcowej, wzruszającej sceny filmu. Jednak, by zrobić zdjęcie idealnie takie, jak kadr w filmie trzeba pokombinować. Podobnie jak w Sewilli.
Miejsce zaznaczone na google maps na szutrowej szosie pół godziny od Pienzy w stronę agroturystyki Terrapile jest nieprecyzyjne. Trzeba odbić od drogi i udać się na okoliczną łąkę – kiedyś szeroki łan pszenicy. Gdy człowiek przygotowuje się do swoich podróży – nieco inaczej odczytuje przestrzeń. Nie ma dla niego przypadkowych miejsc. Gdy tu dotarliśmy – trudno opisać poziom satysfakcji. Co ciekawe zdjęcie z tego miejsca i nasze odkrycie okazało się absolutnym hitem w Internecie. Pobiło wszelkie rekordy na naszym fanpage, na wykopie a nawet stało się hitem międzynarodowego serwisu reddit. Trafiliśmy tam na stronę główną jako pierwsi Polacy od wielu tygodni.

Szczerze – nie sądziliśmy, że aż tak ludzie kochają ten film. Na pola pod Pienzą wróciliśmy jeszcze raz, po dwóch dniach, ale już jako element wędrówki tutejszymi szlakami.

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/7PQwDTNHUDt

Pieve dei Santi Vito e Modesto a Corsignano

Corsignano to dawna nazwa Pienzy. Zanim miasto stało się perłą renesansu, było jedną z wielu osad na szlaku romańskich kościołów. Szlak ten funkcjonuje do dziś, pod nazwą plus minus „Szlak romańskich kościołów Toskanii”. Kościółek pod Pienzą przy wejściu na „szlak Gladiatora” otoczony dorodnymi zdrowymi kasztanowcami z pewnością zasługuje na osobną wzmiankę. Ma ponad 1200 lat, dzwonnica mocno nawiązuje do architektury rodem z Rawenny, światło ledwo przebija się do środka przez lancetowate okna a stara kamienna chrzcielnica była miejscem chrztu samego papieża Piusa II. Zanim „zajął się” Pienzą. Kościółek jet otwarty dla zwiedzających za darmo. Fantastyczny klimat, rodem z Imienia Róży.

Zamek Massaini

Zamek lub pałac renesansowy, wyraźnie góruje nad okolicą przy drodze z Montepulciano do Pienzy. Można tu podejść z przystanku na tej linii lub zaparkować auto w okolicy. W pałacu znajduje się kameralna siedziba koncernu kosmetycznego Botega Verde oraz istnieje możliwość wynajęcia pokoju w pałacowych wnętrzach. Od 89 euro w górę, więc ceny niekoniecznie kosmiczne. Tuż obok kompleksu przycupnęła mała Kapliczka Regolo z XV wieku.

Willa La Foce i „ZigZag”

Zachwycająca posiadłość z ogrodami to dzieło brytyjskiej pisarki Iris Origo i jej męża. W miejscu, gdzie łączą się drogi z Pienzy, Chasciano Terme i Montepulciano i zaczyna rezerwat kredowych formacji skalnych Crete Senesi powstało romantyczne miejsce, które jest otwarte dla przyjezdnych jedynie 3 razy w ciągu tygodnia (w środy, soboty i niedziele). Wejście z przewodnikiem. Iris napisała tu swoją najważniejszą książkę – Wojnę w Val d’Orcia, będącą szczegółowymi zapiskami z czasów II WŚ w Toskanii. Tuż za ogrodami znajduje się punkt widokowy na słynny „ZigZak” czyli najbardziej charakterystyczny chyba cyprysowy motyw Toskanii. Słońce nam nie sprzyjało, bo świeciło centralnie na nas, ale efekt „na przekór światłu” przeszedł najśmielsze oczekiwania. Byłem z Michałem, bo autem zajęło nam to 20 minut, pieszo to jednak byłoby niewykonalne. Niektórzy fotografują ZigZaka z restauracji Dopolavoro La Foce. A niech fotografują 😉

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/xdckRs9gb9C2

Lucianobella i Chianchianello

Wiecie co to są calancobiancane? To specyficzne sodowo-kredowe formacje skalne, które występują w południowej Toskanii. Łatwo rozpuszczalne i wychodzące na powierzchnię podczas erozji powierzchniowej iłów i glin. Gdyby nie były przykryte przez tyle gleby i formacje wulkaniczne, pewnie wyglądałyby podobnie jak w Kapadocji. Dlatego szutrowe drogi Toskanii są białe i tak pylą. Tak, to między innymi kreda, sól i sód. Najwięcej ich znajduje się właśnie na polach pomiędzy La Foce a Pienzą, to rezerwat Lucianobella. A także w Crete Senesi. Niewykluczone, że sporo pomagają w żyzności ziem pod toskańskie winnice.
Michał podwiózł mnie jeszcze pod ciekawie położoną agroturystykę, Chianchianello, na środku szerokiego wzgórza, rozłożoną jak zamczysko. Prowadziła do niej aleja świeżutkich cyprysów. I tu spotkał nas właściwy zachód słońca.

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/5bxfjk9c2ev

San Qurincio d’all Dorcia i okolice


Trzeba oddać tutaj słuszność, że to dość odległa miejscowość od Montepulciano. Ale poranne autobusy 112 o 8:00 i 9:00 jadą również tutaj. I popołudniu wracają. Jednak miła Niemka, która zamieszkała obok nas z psem Maxem podwiozła nas do San Quirincio. Po doznaniach z Pienzy i Montepulciano trudno było nas zaskoczyć, jednak miasteczko ma nieco inny klimat. Jest podłużne, kryje w sobie romańską bazylikę i kościółek Św. Anny oraz coś, czego nie mają inne miasta – ogród miejski, utrzymany w stylu angielskim, przylegający do murów miejskich. Tego dnia we Włoszech rozpoczął się już długi weekend a do miasteczka dojeżdżał słynny toskański wyścig kolarski Eroica. Dość szybko ewakuowaliśmy się więc poza miasto.

Mieliśmy w planie zobaczyć willę Maximusa (kolejny kadr z filmu Gladiator) czyli Agroturystykę Genna Borbonio. Scenę, w której wysłannicy Rzymu jadą zgładzić rodzinę bohatera kręcono zarówno od frontu willi jak i tuż za nią, od strony winnic. Jeden i drugi punkt można zobaczyć samodzielnie, pomimo informacji, że teren jest chroniony przez „złego psa”.

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/8wTU1e5r7RA2

Po drodze na szlak na Pienzą spojrzeliśmy jeszcze na słynne wzgórze z Agroturystyką Podere Belvedere. Aczkolwiek zainteresowała nas perspektywa z gaju oliwnego i stadem owiec w kadrze. Od agroturystyki, do której należy ten teren do drogi głównej rozciąga się najpiękniejsza aleja cyprysów, jaką widzieliśmy w okolicy. Ale tutaj pies już występował.

Dokładne miejsce, do zrobienia zdjęcia: https://goo.gl/maps/DVwJCqxxVSN2

Piesze wędrówki

Hitem okazała się wędrówka piesza do kaplicy Vitaleta i jeszcze dalej aż do Pienzy. Cudowna wędrówka pośród zielono-żółtych pól, alei cyprysowych, winnic, łąk pachnących ziołami, kwitnącymi makami i takimi widokami w tle. Na Pienzę, na Val d’Orcia, na Amiata. Potem z Pienzy wróciliśmy sobie spokojnie autobusem do Montepulciano. Właśnie taką Toskanię, nieco poza szlakami i asfaltem chcieliśmy poznać. I się udało 🙂 O tej wędrówce i ogólnie o punkach widokowych w okolicy napiszemy w osobnym wpisie.

Południowa Toskania bez auta. Informacje praktyczne, poruszanie się.

Dworzec w Montepulciano jest względnie ruchliwy, po samym miasteczku jeździ jedna linia miejska a od niego odchodzi kilkanaście linii firmy Siena Mobilita. Najwięcej do Pienzy i dalej San Quirincio a także Sieny oraz w druga stronę do Tortony i Chiusi. Ten ostatni kierunek również w niedziele. Warto zwrócić uwagę, że ostatnie autobusy powrotne z Pienzy jeżdżą o 19:00. Latem będzie to dużo przed zachodem słońca, ale wczesną wiosną i jesienią tuż po, więc zdążycie zrobić ładne zdjęcia.
Ważne! Jeśli będziecie nocować w tej samej agroturystyce, co my, dwa przystanki na linii Montepulciano-Pienza będą wam bliższe, niż dworzec w miasteczku. Idzie się do nich odpowiednio 40 i 25 minut.

Do Monticchiello również możecie przejść pieszo z Montepulciano. Zajmie to Wam godzinkę z hakiem, większość drogi z góry, po drodze miniecie naszą agroturystykę. Ale wyjdźcie rano, by wrócić z miasteczka jedynym autobusem, który wraca do Montepulciano około 13:00
Wędrówka z Montepulciano do Piendy to wyprawa na pół dnia. Warto również zahaczyć o Monticchiello, czyli przedłużyć sobie trasę o około 2 godziny marszu. Charakterystyczny zarys miasteczka na górze z jedną strzelistą wieżą będzie Waszym drogowskazem.

Poniżej w plikach znajdziecie rozkłady autobusów. Z Chiusi, z Montepulciano, z Pienzy oraz pociągi z Chiusi:

Wpis powstał w wyniku współpracy z marką Novasol jako trzeci odcinek cyklu „Motyle w Europę”. Mamy przyjemność ogłosić, że Wędrowne Motyle zostali blogowymi ambasadorami Novasol w roku 2018. Możemy zamieszkać w dowolnym miejscu w Europie. Następna podróż: Prowansja.

Zobacz więcej domów na wynajem w Toskanii (mapa) | Zobacz link z naszym domem na wynajem

Pamiętajcie, by uważnie czytać i oglądać nasze relacje, które powstają w ramach cyklu „Romantyczna Europa” z Novasol. Z prostej przyczyny. Osoba, która odgadnie zagadkę, związaną z domami, w których mieszkaliśmy – wygra w konkursie tydzień wakacji właśnie w jednym z takim domów 😉

Jeśli mało Wam widoków – pamiętajcie. Najwięcej informacji o Toskanii i punktach widokowych tam znajdziecie u Natalii na Blogu. Przed wyjazdem zerkaliśmy też na trasę, którą przebyli Anita i Paweł

Ilość komentarzy: 16 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Florencja says:

    Świetnie, że pokazujesz możliwość zwiedzania Toskanii nawet bez samochodu. Super widoki można zwiedzać też w inny sposób. Toskania jest magicznym miejscem.

  • PauliGi says:

    Przecudna inspiracja. 15.06 zaczynamy z przyjaciółkami swoją pieszą przygodę z Toskanią. Nocleg wybrałyśmy w Montepulciano i relacja z Waszej wyprawy pomogła nam na początek zrobić niezły plan na początek. Jak to będzie wyglądać w praktyce, zobaczymy 🙂

  • Janusz says:

    Piękne zdjęcia i super informacje praktyczne,
    Przy przełęczy Puppi współrzędne geograficzne punktu widokowego kierują na Terazza w Pienzie.

  • BartoszG says:

    Jako alternatywa dla pieszych wędrówek polecam wypożyczyć rower ze wspomaganiem elektrycznym w pienzy – ebike tuscany. Prowadzone przez bardzo zakręconą kobietę, która opowie Wam wszystko i wgra trasę zwiedzania do nawigacji w google map (jaką sobie wybierzecie). Moim zdaniem najlepszy sposób na zwiedzanie Val d’Orcia

  • Monika says:

    Bardzo ciekawy blog, z zainteresowaniem czytam, n a weekend majowy wybieramy się do Toskanii,przydatne cenne rady, fajne fotki, dzięki, pozdrawiam Turystów. Monika

  • Anna says:

    Przepiękne, nastrojowe zdjęcia! Znam dobrze Toskanię, ale takie zdjęcia ciągle robią na mnie wrażenie 🙂 Pomysł pieszych wędrówek po Toskanii bardzo popieram, choć to nie jest popularny sposób zwiedzania. Jeśli mogę skorygować nazwy własne, to powinno być: San Quirico d’Orcia (nie San Qurincio d’all Dorcia) oraz rezerwat Lucciola Bella (nie Lucianobella) 🙂

  • Christina says:

    Jestem absolutnie ( jak sie mowi w Polsce) “zakrecoma na Toskanie” . Urodzilam sie w Polsce ale cale dorosle zycie spedzilam na inny kontynent. W glebi duszy pozostlam jednak Europejka a teraz moj maz przywraca mnie Polsce I jezykowi polskiego. Czytam wszystko co wydano po polsku na temat Toskani a Wasz blog jest najlepszy jaki znalazlam w Internet. Moj maz nie podziela mojej milosci do Toskani wiec na razie podrozuje po mapie I czytam Wasz blog I dzieki niemu mam pewna idea – podroz sladami Gladiatora…. Jest to mojego meza film number one !!. Gladiatora oglada sie w naszym domu srednio co miesiac – jak moglam o tym wczesniej nie pomyslec !. Dziekuje Wam bardzo za podsuniecie tego pomyslu. Mam tylko jedno pytanie – jako ze nie lubimy podrozowac w upale – jakie sa najlepsze miesiace na zwiedzanie Toskani. Dla nas najlepsze temperatury to miedzy 18 do max. 24 stopni C. Upalne lato spedzamy w polnocnych stronach Europy lub USA. Pozdrawiam serdecznie !.

  • foto.cafe says:

    🙂

  • scrmgr says:

    Jesteśmy i Wasze wpisy się przydają. Dzięki!

  • Szpaku says:

    Przy wpisach o: „Willa La Foce i „ZigZag”” i „Lucianobella i Chianchianello”, brakuje linków do mapy, w środę wylatuję to Toskanii i na pewno mapa tych miejsc by się mi przydała 🙂

  • Ewelina says:

    Moja wielka miłość. W Toskanii już byłam jakiś czas temu. Okolice Greve del Chianti i Sieny. Odwiedziliśmy też Pienzę. Ale sposób w jakim opisujecie swoje podróże na blogu, styl życia i fotografie. To wszystko powoduje, że człowiek patrzy nawet na znajome miejsca zupełnie na nowo i od razu chce wrócić. Piękne

  • Dublinia says:

    Uwielbiam Toskanie, bylam tam 2 razy po 10 dni i zjechalam samochodem wszystko co sie dalo 🙂 Moje ulubione miasta to Volterra i Siena. teraz po tym poscie zachcialo mi sie jechac znowu…