Blog Słońce i morele ponad modrą tonią. Podróż malowniczą doliną Dunaju

Słońce i morele ponad modrą tonią. Podróż malowniczą doliną Dunaju

Nad pięknym, modrym Dunajem słońce odbija się od tafli turkusowej wody i świeci nam prosto w oczy. Mimo, że z dołu. We wrześniowym słońcu dojrzewają owoce, jest gorąco, większość ludzi nosi krótkie rękawki i okulary przeciwsłoneczne.

Podróż wzdłuż rzeki to naszym zdaniem zawsze świetny pomysł. Już nie raz według właśnie tego klucza wybieraliśmy cel naszej podróży – także po Polsce. Tym razem padło na Austrię i na potężny Dunaj, który pomiędzy Wiedniem a Linzem praktycznie w dużej części płynie niezwykle malowniczo pośród łagodnych wzgórz, często porośniętych winnicami, potem zaś wzdłuż morelowych sadów.

Od czasu do czasu przepływa bardziej spektakularnym, dramatycznym wręcz przełomem, prześlizgując się pośród skał, na których w zamierzchłych czasach postawiono warownię lub zamek. Dziś często są to już tylko ruiny, ale za to romantyczne i skrywające niejednokrotnie ciekawą historię. Tutejsze pocztówkowe miasteczka i sielankowe wioski są tak urokliwe, że czasem wydaje się, że pamięta się je z jakichś bajek, które czytano nam w młodości na dobranoc. Podróż taką, z zahaczeniem właściwie o trzy landy Austrii, zacząć można w stolicy a skończyć w Linzu lub nieco wcześniej w Greis. Pociągiem, rowerem, częściowo nawet statkiem. I oczywiście najprościej – samochodem.

Zacznijmy jednak od miejsca dość znanego – chociażby z lekcji historii, by potem przemieszczając się wraz z nurtem Dunaju podziwiać i poznawać kolejne ciekawe miejsca, a także w pamięci pozostawiać kolejne spektakularne krajobrazy.

Wzgórze Kahlenberg w Wiedniu

W samym Wiedniu byliśmy już kilka razy ale Wzgórze Kahlenberg odwiedziliśmy po raz pierwszy. Miejsce to najbardziej kojarzy się, nam Polakom, z Janem III Sobieskim i XVIII-wieczną bitwą o Wiedeń stoczoną tu z wojskami tureckimi (Odsiecz Wiedeńska). Można odnaleźć tu kilka pamiątek tego wydarzenia jak chociażby tablica poświęcona Janowi III Sobieskiemu zawieszona na murach kościoła pod wezwaniem św. Józefa (prowadzony przez polskich księży). Wzgórze o wysokości 484 metrów n.p.m to przede wszystkim świetny punkt widokowy na miasto oraz wstęgę Dunaju i romantyczny punkt spotkań dla zakochanych – zwłaszcza o zachodzie słońca.

Tulln an der Donau

Miasteczko, które zaskoczyło nas nie tylko swoim uroczym starym miastem ale też fascynującą historią. To właśnie tutaj znajdowała się rzymski Fort Comagena, będący częścią prowincji Noricum. Nie dziwi więc wcale konny pomnik cesarza Marka Aureliusza postawiony tuż przy promenadzie biegnącej wzdłuż Dunaju. W niewielkiej odległości (w Parku Marka Aureliusza) znajduje się też Muzeum Rzymskie oraz kamienna Wieża Rzymska. To jednak nie wszystkie ciekawostki związane z Tulln. Jest to bowiem miasto urodzenia słynącego z odważnych, często kontrowersyjnych dzieł artysty związanego między innymi z Gustavem Klimtem – Egona Schiele (pisaliśmy o nim więcej przy okazji naszego materiału na temat wiedeńskiej secesji). Dziś mieści się tu muzeum jemu poświęcone oraz biegnie Szlak Egona Schiele (Egon Schiele Trail).

Więcej informacji na temat Muzeum Egona Schiele (godziny oraz terminy otwarcia) można zobaczyć na stronie placówki.

Leobendorf (opcjonalnie)

Mając samochód możemy pokusić się o lekkie zboczenie ze szlaku dunajskiego właśnie na tym już etapie. Kiedyś może nie byłoby to taką oczywistością, ale od kiedy Netflix wyemitował serial „Wiedźmin” inspirowany prozą Andrzeja Sapkowskiego, część osób może chcieć zobaczyć piękny, bardzo charakterystyczny Zamek, który tamże zagrał. „Zaliczył” też kilka innych produkcji.

Zamczysko Kreuzenstein widać dobrze z autostrady łączącej granicę z Morawami z Doliną Dunaju – tej omijającej aglomerację Wiednia. Stracony przez Czechów na rzecz Austrii już w XIII wieku jednakże ma wiele elementów czeskiej architektury średniowiecznej, jeśli takowa się czymś wyróżnia. Choć przebudowany przez Grafa Wilczka ostateczny kształt uzyskał dopiero w XIX wieku. To fascynująca postać szlachcica polskiego pochodzenia, kolekcjonera sztuki i zasłużonego geografa pięknie zazębia się z legendą stworzoną przez polskiego pisarza. Zamek zwiedza się tylko z wycieczkami, a bilet nie jest tani bo wynosi 14 eur (płatność tylko gotówką).

Krems

Czy nazwa ta nie przypomina Wam czegoś? Czy aby nie kojarzy się z czymś? T prawda, a na dodatek z czymś smacznym. Krems bowiem to miejscowość, od której wzięła swoją nazwę musztarda kremska. Stąd właśnie pochodzi. Jest bardzo gęsta i nieco słodkawa w smaku – to zasługa tutejszego octu winnego, które wykorzystuje się do jej produkcji. Samo miasto jest malowniczo położone w pełnej winnic dolinie Dunaju (Dolina Wachau). Krajobrazy są tu wręcz pocztówkowe, a najlepiej podziwiać je z wyższych partii miasta i z licznych punktów widokowych. Miasto o średniowiecznym rodowodzie składa się zasadniczo z dwóch części Krems an der Donau i Stein an der Donau.

Dolina Wachau jest to ponad 30 km fragment malowniczego krajobrazu ciągnący się wzdłuż rzeki Dunaj – pomiędzy miejscowościami Melk (z potężnym opactwem – Stift Melk) a Krems. Słynie z winnic i doskonałego wina, a tradycja winiarska jest tu bardzo długa i bogata. Obecnie całkowita powierzchnia winnic to 1390 hektarów. Dominującymi odmianami winogron są tu Riesling i Grüner Veltliner. Dolina Wachau wpisana została na listę UNESCO.

Durnstein

Kolejnym pięknym miasteczkiem położonym nad Dunajem w samym sercu Doliny Wachau jest Durnstein. Jednak nie tylko malownicze położenie pośród winnic i nad rzeką sprawia, że chętnie przyjeżdżają tu turyści. To także, a może przede wszystkim zabytki, którymi może się pochwalić. Pierwszy to średniowieczny zamek, którego ruiny górują nad obecnym miastem. To tutaj więziony był Ryszard Lwie Serce, który wracał przemierzając te tereny z Ziemi Świętej. Wydarzenie to (uwięzienie króla) spowodowane było kłótnią z księciem Leopoldem V miała miejsce podczas jednej z wypraw krzyżowych. Przejazd króla Anglii przez Durnstein była więc świetną okazją, by się z nim rozprawić. Zwiedzając pozostałości po zamku napotkać można wiele elementów i motywów nawiązujących do tej historii. Drugim zaś jest barokowy klasztor Augustianów – czasem nazywany nawet „perłą baroku nad Dunajem”, którego wnętrza udostępnione są dla turystów.

Charakterystyczna biało – błękitna wieża kościoła – Kolegiaty pod wezwaniem Wniebowzięcia MP z XVIII wieku wchodzącego w skład kompleksu dawnego klasztoru pięknie komponuje się z otoczeniem stanowiąc jednocześnie symbol miasta.

Zwiedzanie pozostałości po zamku górującym nad miastem jest darmowe. Klasztor zwiedzać można zarówno samodzielnie jak i z przewodnikiem (w języku niemieckim). Więcej informacji na stronie obiektu. Do Durnstein można też spróbować dojść pieszo szlakami z Krems. Zajmie to nam mniej niż 2 godziny, a widoki wiele wynagrodzą.

Spitz

Droga północnymi brzegami Dunaju gwarantuje widoki, kolory i światło. Południowa często bywa zacieniona. Kolejne malowniczo położone nad Dunajem i wśród winnic miasteczko – Spitz an der Donau. Reklamuje się ono jako miejscowość położona w samym sercu wpisanej na listę UNESCO Doliny Wachau. I to prawda. Bardzo dobrze skomunikowane (połączenia pociągowe, autobusowe, a nawet wycieczki statkami po Dunaju) z okolicznymi atrakcjami. Położenie to oczywiście miało w zamierzchłych czasach wielki wpływ na rozwój tego miejsca, głownie poprzez handel i uprawę winorośli. Dziś zaś dzięki turystom i turystyce. Największą atrakcją Spitz – oprócz malowniczego położenia, cudnych krajobrazów i długiej tradycji uprawy winorośli- jest zamek, którego historia sięga XII/XIII wieku. Część zamkowych pomieszczeń (w tym dziedziniec), po gruntownej rewitalizacji udostępniana jest komercyjnie – organizacja przeróżnych wydarzeń i imprez. Serdecznie rekomendujemy Wam tu zatrzymanie się na obiad lub kawę w Gasthaus Spitzerl. Piękny wystrój i jeszcze lepsze… ciasto morelowe. Mmmm długo go nie zapomnimy.

Willendorf

Do kameralnego Willendorf przyjechaliśmy, pewnie tak jak kilka grupek turystów, aby zobaczyć miejsce odnalezienie figurki Wenus z Willendorfu, której metryka sięga 25 tysięcy lat. Oprócz tego mieści się tu niewielkie (naprawdę niewielkie!) muzeum Venusium, gdzie można zgłębić wiedzę na temat statuetki, która stanowiła ideał piękna i symbolizować miała płodność. Z takimi spotkać się można (czasem niezwykle podobnymi do tutejszej Wenus) również w innych częściach Europy (na przykład w Czechach, czy Niemczech), o czym zostało wspomniane na wystawie. Dla zainteresowanych – oryginalna statuetka znajduje się w zbiorach Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu. Zaparkujecie najpewniej obok skromnego gasthausu w środku wioski. Ale jadąc dalej na pd-zach możecie zatrzymać się gdzieś pośród sadów Groisbach z widokiem na wiszący nad Dunajem po drugiej stronie Zamek Aggstein. Widzicie więc więcej niż pasażerowie statków wycieczkowych.

Dunajska wyspa

Klimat zrobił się nagle zupełni inny – jakoś tak bardziej wilgotno i duszno, a mijane przez nas drzewa (pewnie właśnie przez tą wilgoć) otulone są soczyście-zielonymi pnączami. Czy my aby na pewno jeszcze jesteśmy w Austrii czy może we Wschodniej Australii? Wszelkie wątpliwości rozwiewa widok jaki za chwilę ukaże się naszym oczom. To potężny zamek Schönbühel wzniesiony na szczycie malowniczej skały oblewanej przez zielonkawe tego dnia wody Dunaju. Dosłownie. Podziwialiśmy go z wyspy na tej potężnej rzece. Nebenarmsystem Insel. Wyspa jest świetnym miejscem na odpoczynek (zwłaszcza latem) ale też na krótki „dżunglowaty” trekking, wśród bujnej, jak już zostało powiedziane, zieleni. Parking znajduje się tuż przy mostku, którym przejdziemy na zalesioną wyspę oddzieloną od lądu odgałęzieniem rzeki – Alter Donnauarm.

Luberegg

Zanim opuścimy Dolną Austrię (ale nie Dunaj i wciąż piękne krajobrazy) zatrzymamy się jeszcze na chwilę w parku ciągnącym się tuż przy drodze, którą jedziemy, konkretnie zaś w miejscowości Luberegg. Choć jest już końcówka dnia, to wciąż jeszcze wiele osób wygrzewa się na leżakach lub rozłożonych na trawie kocach. Lato trwa, choć to już jego ostatnie podrygi. Miodowe światło oblewa okolicę. Z jednej strony Dunaj, a z drugiej ruiny – kolejne już – tym razem warowni Weitenegg. Wiszą na skale, tuż nad współczesną zabudową miasteczka. Wiecie co jednak jest tu chyba najpiękniejsze? Widok na potężne opactwo Benedyktynów w Melk – pocztówkową i doskonale znaną budowlę nad Dunajem. Nie było nam dane zobaczyć go tym razem, bo wybraliśmy brzeg północny, ale w wersji wiosennej na pewno wybierzemy południowy i dopełnimy dzieła.

Grein

To już Górna Austria i tu postanowiliśmy zatrzymać się w pensjonacie położonym niemal u stóp Zamku Greinburg, którego historia sięga XV wieku. Udaliśmy się do niego zaraz po otwarciu, by być pierwszymi gośćmi. Udało się, bo oprócz nas była jeszcze para młoda oraz fotograf, który wykonywał im sesję ślubną. Wcale to nie dziwi, bo piękny dziedziniec z arkadami idealnie nadaje się na właśnie takie zdjęcia. Wnętrza kryją między innymi ciekawą ekspozycję prezentującą historię żeglugi – także po Dunaju jako doskonałej drodze wodnej, decydującej o pozycji i bogactwie miasta (Muzeum Morskie Górnej Austrii). Zamek jest prywatną własnością i należy od lat 20′ XIX wieku do rodziny książęcej Saxe-Coburg-Gotha. Pierwotnie służył im jako posiadłość letnia i myśliwska. Pewnym nawiązaniem do tej tradycji są stada danieli, które swobodnie biegają po rozległym terenie wokół pałacu.

Zamek odstępny jest do zwiedzania od 1 maja do 26 października (od wtorku do niedzieli w godzinach 9:00 – 17:00). Można go zwiedzać samodzielnie oraz z przewodnikiem. Więcej informacji na stronie Schloss Greinburg.


Materiał powstał we współpracy z Narodowym Biurem Promocji Austrii austria.info oraz Ambasadą Austrii w Polsce. Materiały, które zbieramy w Austrii znajdą się w naszej najnowszej książce o podróżach po Europie, której premiera w 2023 roku. Dopisz się do listy chętnych

Ilość komentarzy: 4 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Klaudia says:

    Szkoda, ze nie pojechaliscie troche dalej do Enns najstarszego miasta (jak sami o sobie mowia) w Austrii. Piekny jest tez Steyr gdzie rzeka Steyr laczy sie z rzeka Enns i plynie dalej jako Enns az do Dunaju. Pozdrawiam z Austrii. Klaudia

    • Wędrowne Motyle says:

      Dziękujemy za wskazówkę. Chętnie do Enns pojedziemy!

  • Basia says:

    Zainspirowałaś mnie tym wpisem, ah słońce… Brakuje mi go. Chyba czas zaplanować wycieczkę i zjeść morele. Z pomocy skorzystam z https://bezpieczniejszewakacje.pl/, zawsze jest pomocy gdy chce zorganizować wycieczkę.

  • Marta says:

    Słońce i morele. Chyba właśnie tego potrzebuję w tej chwili…
    Dzięki za inspiracje.