Mapa Architektura A gdyby tak… do Wilna przed świętami? Jak spędzić magiczny czas w tym mieście

A gdyby tak… do Wilna przed świętami? Jak spędzić magiczny czas w tym mieście

Wieczorem spowite światłem latarni wąskie uliczki Starego Miasta wydawały się jak nie z tego świata. Magii dodawał fakt, iż tym samym brukiem co my teraz, przechadzał się Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki czy Czesław Miłosz. Nie zapominamy o nich podczas naszego pobytu w Wilnie ale przede wszystkim skupiamy się na świątecznej atmosferze, która ogarnęła miasto. Wilno woła nas pierwszego dnia grudnia.

Jest jedną z najbardziej zielonych europejskich stolic i jedną z ładniejszych jeśli brać pod uwagę autentyczność architektury starego miasta. O tym pierwszym nie mogliśmy się przekonać, w końcu przybyliśmy tu w zimowej aurze ale to drugie z całego serca potwierdzamy. 

Jest rześki, biały, cichy wieczór. Już kilkanaście minut po zameldowaniu w hotelu zaczynamy eksplorować wpisane na listę UNESCO wileńskie Stare Miasto. Staromiejskie uliczki kuszą swoją atmosferą. Mijamy sklepy, niewielkie kawiarenki i restauracje. Niemal każda witryna jest pięknie udekorowana i oświetlona kolorowymi lampkami. O tym dlaczego Wilno posiada jedne z najlepiej przygotowanych bożonarodzeniowych witryn napiszemy nieco później, jednakże świąteczną atmosferę czuć tu na każdym kroku.

Jest i pierwszy „polski” akcent, choć takich przecież tu nie brakuje. Nazwa miasta wypisana w naszym rodzimym języku jako dekoracja wisząca nad głowami, nielicznych tego wieczora, przechodniów. Gdy docieramy do Placu Katedralnego, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczyna prószyć śnieg. Ta trochę mickiewiczowska, trochę bułhakowska, trochę dostojewska, może nawet trochę dickensowska atmosfera odpowiednio nastroiła nas na grudniowe zwiedzanie stolicy Litwy. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego początku w Wilnie.

Plac Katedralny z choinką miejską

Pewnie nie będzie wielkim zaskoczeniem dla nikogo, że największą atrakcją czy też gwiazdą Placu Katedralnego jest… katedra. W tym przypadku pod wezwaniem św. Stanisława i św. Władysława. Bardzo charakterystyczna, klasycystyczna budowla, przy której wznosi się prawie 60 metrowa dzwonnica. Co ciekawe jej dolna część to pozostałość po wieży obronnej znajdującego się tu niegdyś zamku. Widać to doskonale. Pierwotnie funkcjonowała tu pogańska świątynia, następnie powstawały kolejne – już katolickie, by stać się między innymi miejscem pochówku wielkich książąt litewskich oraz królowych i królów Polski.

O tej porze roku wzrok przybywających do Wilna turystów, a także miejscowych przykuwa jednak zupełnie co innego, z inną gwiazdą. Coś, co wielokrotnie było wyróżniane i znane jest w całej Europie. To świąteczna choinka, która co roku wyróżnia się innym motywem przewodnim. W 2021 jest to biała zima, śnieg i lód. Stąd ozdoby w kształcie płatków śniegu, duże lustra, które przywodzą na myśl tafle zamarzniętych jezior, a przy okazji pięknie odbijają światło. Całość wieńczy potężna biała gwiazda, zauważalna nawet z tarasu górnego zamku.

Wzdłuż Placu Katedralnego rozłożyło się kilka świątecznych budek oferujących rękodzieło i pamiątki. Grzane wino, słodkości – w tym małe pączki, a przede wszystkim gorący kisiel spróbować można całkiem niedaleko stąd, bo po drugiej stronie ulicy, na niewielkim placyku (Odminių skveras), a także w różnych innych punktach w mieście. Taka była decyzja władz. Zamiast zamykać jarmarki zdecydowano się rozdzielić je na kilka mniejszych w różnych punktach miasta.

Ostra Brama

„Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(— Gdy od płaczącej matki, pod Twoją opiekę
Ofiarowany martwą podniosłem powiekę”

Chyba każdy z nas słyszał, czytał, a może nawet uczył się na pamięć tych słów. To fragment Inwokacji otwierającej kolejne księgi „Pana Tadeusza”. Ostra Brama też musiała się tu pojawić i wciąż pojawia się w wycieczkach, które organizowane są dla Polaków przybywających do Wilna. To jedyna zachowana do dnia dzisiejszego gotycka brama wjazdowa do miasta będąca fragmentem murów obronnych. Przechodząc przez nią od strony Starego Miasta i kierując się w lewą stronę wzdłuż murów obronnych dojdziemy do uroczej wąskiej uliczki, w której kręcono między innymi sceny do serialu „Wojna i Pokój”. Ale my nie o tym.

Brama zwieńczona jest murowaną kaplicą (wcześniejsza była drewniana), w której umieszczono renesansowy obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Cudowny wizerunek dostrzec można zadzierając nieco w górę głowę albo też wchodząc do środka kaplicy (nie można robić zdjęć). Szczególnie ładnie prezentuje się wieczorem, gdy jest oświetlony. Pierwotnie obraz zawieszony był bezpośrednio na bramie, co stanowiło pewną tradycję jeśli chodzi o wileńskie bramy miejskie – każda ozdobiona była wizerunkiem świętego. Patrząc na bramę z drugiej – zewnętrznej strony – zauważymy wizerunek Jezusa oraz charakterystycznego jeźdźca na koniu – Pogoń. To miejsce ważne i święte zarówno dla katolików, grekokatolików jak i prawosławnych.

Plac Ratuszowy i obchody 700-lecia Wilna

Co łączy wileński Ratusz z wileńską Katerą? Zapewne jakaś główna ulica. Fakt. No to raczej – kto? Architekt Wawrzyniec Gucewicz, który w XVIII wieku dokonał przebudowy obydwu tych obiektów.  Po pierwotnej wieży zegarowej, która towarzyszyła ratuszowi nie ma śladu, bo niestety nie chciała ona trzymać się pionu i w końcu runęła. Dziś widzimy więc elegancką, białą, neoklasycystyczną budowlę, której front zdobi sześć potężnych kolumn. W swojej historii pełniła kilka różnych funkcji, między innymi była teatrem, w którym dokładnie w Nowy Roku 1848 odbyła się prapremiera znanej opery „Halka” Stanisława Moniuszki.

Sam Plac Ratuszowy jest dość ciekawy, bo w kształcie trójkąta, co nie jest oczywiste zwarzywszy na to, iż pełnił rolę wileńskiego rynku. Tu toczyło się miejskie życie, tu handlowano, ale też dokonywano publicznych egzekucji. Plac otaczają bardzo ładne, zadbane kamienice i knajpki, które nawet zimą otwierają swoje ogródki.  O tej porze roku fontanna jest oczywiście nieczynna, ale rekompensuje nam jej brak kolejna świąteczna choinka, zwana ratuszową.

Na ten wieczór czekaliśmy z niecierpliwością. Akurat złożyło się tak, że podczas naszego pobytu w Wilnie miało nastąpić uroczyste włączenie światełek zdobiących staromiejską choinkę. Z tej okazji zorganizowano jarmark dobroczynny, w który zaangażowali się ambasadorowie różnych krajów. Odbył się koncert kolęd, były też życzenia składane w różnych językach – w tym po polsku. Tłem tego radosnego i niezwykle miłego wydarzenia stał się oczywiście pięknie oświetlony Ratusz. Trzy, dwa, jeden – zapalają się lampki i znów zaczął padać śnieg…

Dość istotnym faktem, zwłaszcza dla czytających ten materiał pod koniec 2021 i w 2022 roku jest informacja, że na rynku zadebiutowała multimedialna „tuba”, która będzie nietypową formą odliczania do okrągłej 700-letniej rocznicy założenia miasta Wilna. Jej kulminacyjne obchody będą mieć miejsce w 2023 ale masa wydarzeń, atrakcji, specjalnych projektów rozłożona w czasie będzie na cały 2022 rok. Funkcjonuje strona internetowa z informacjami na ten temat. Po Polsku.

Klimatyczna Dzielnica Żydowska (Szklana)

Byli finansistami, złotnikami, szklarzami, świetnymi rzemieślnikami. Ich życie toczyło się w niewielkich mieszkaniach oraz zakładach rzemieślniczych przy wąskich, brukowanych uliczkach. Liczna społeczność żydowska, której dzisiaj już nie ma. Jej przedstawiciele spoglądają na nas od czasu do czasu ze ścian i frontów, dzięki graffiti, które mają przypominać o dawnych mieszkańcach tej części Wilna. Dzięki przywilejowi nadanemu w XVII wieku przez króla Władysława IV Wazę w miejscu położonym na zachód od Placu Ratuszowego powstała Dzielnica Żydowska, w czasie okupacji niemieckiej będąca terenem getta. W 1547 roku powstała tu pierwsza w Wielkim Księstwie Litewskim fabryka szkła. Stąd używana też nazwa „szklana”.

„Dla żydowskich historyków Wilno pozostaje jednak 'Jerozolimą Północy’, jednym z najważniejszych na świecie centrów kultury żydowskiej. (…) Dzisiaj rozmyślam o minionym na zawsze żydowskim Wilnie ze zdumieniem. Było to miasto olbrzymich sprężonych energii, stolica domów wydawniczych publikujących książki w jidysz i hebrajskim, siedziba pism literackich i teatrów. Pod tym względem z Wilnem mógł konkurować jedynie Nowy Jork” (Czesław Miłosz, „Aby duchy umarłych zostawiły nas w spokoju”).

Dziś to jedne z najbardziej klimatycznych zakątków w całym mieście. Przed świętami szczególnie. Wystarczy zerknąć na witrynę kawiarni „Augustas Ir Barbora” by się o tym przekonać. Kolorowy świat Alicji w Krainie Czarów w akompaniamencie mrozu i prószącego śniegu stał się obleganym punktem pamiątkowych fotografii z Wilna. Przed świętami w mieście organizowany jest konkurs na najładniej udekorowaną witrynę/wejście do sklepików, kawiarni, czy restauracji. Wilnianie podchodzą do tego naprawdę bardzo poważnie, wykazują się nadzwyczajną kreatywnością i ponadprzeciętnym gustem. Nie ma tu mowy o kiczu, choć motywy zdobnicze bywają naprawdę różne.

Wciąż mieszczą się tutaj zakłady rzemieślnicze, a także galerie sztuki i restauracje, które serwują dania inspirowane kuchnią żydowską. Spacerując wąskimi, brukowanymi uliczkami, warto od czasu do czasu wejść na jeden, czy drugi dziedziniec. Tam świetnie poczuć można klimat minionych czasów.

Jednym z takich ciekawych miejsc może być knajpka o nazwie Leičiai. To restauracja-pub, która prowadzi w menu  kuchnię litewską, nawiązującą do dawnych, książęcych czasów. Cepeliny smakują tu wybornie, zwłaszcza poprzedzone sałatką z serem „Dziugas”, a komplet piw degustacyjnych jest idealnym uzupełnieniem przyjemnej kolacji. Polecamy!

Zaułki i podwórka wzdłuż ul. Zamkowej i Ostrobramskiej

 

Niekoniecznie dane nam było w ten grudniowy weekend zajrzeć do uniwersyteckiej biblioteki,  czy do innych budynków wchodzących w skład słynnej uczelni (znajduje się w tej części miasta) ale spacer ul. Zamkową wspominamy wybitnie dobrze. Bo to jedna z najciekawszych głównych arterii europejskich miast. Prawie każde podwórko, każda boczna uliczka, każdy kościół, cerkiew, kwartał – zasługiwał na zgubienie się w nim wieczorem i za dnia. Jeden z nich przypominał wręcz dowolne dziedzińce włoskiej Padwy czy Rawenny, położony przy rynku kusił wystrojem świątecznym zmienianym co rok, zarówno przez Restaurację El Mercado jak i Hotel Pacai (szklany zamek), inny kierował do widoku na Pałac Prezydencki, jeszcze inny, ozdobiony kolorowymi czajnikami na murze intrygował i kazał się zatrzymać na chwilę. W jednym z nich  udało nam się dokonać ciekawego odkrycia: na rycinie Wilno pokazane jest jako większe od Londynu? Tak,  przez pewien moment w historii tak właśnie było.

Jeden z zaułków godny jest rekomendacji podwójnej. Odbijcie z głównej ulicy Ostrobramskiej (ciąg dalszy Zamkowej i Wielkiej) w długą barokową bramę. Ta doprowadzi Was do unickiej, surowej dość cerkwi św. Trójcy i klasztoru Bazylianów przy którym odtworzono Celę Konrada. To właśnie tam toczyła się akcja jednej z najsłynniejszych scen w literaturze polskiej – III części “Dziadów”.

Kościoły Św. Anny oraz Franciszka i Bernardyna

Wilno jest jak Rzym, bo to, podobnie jak włoska stolica, miasto kościołów i świątyń. Jest ich tutaj naprawdę sporo, niektóre położone w niewielkiej odległości jeden od drugiego. Tak jest między innymi w przypadku Kościoła pod wezwaniem św. Anny i drugiego – pod wezwaniem św. Franciszka i św. Bernardyna. Przy nim zaś wznosi się pomnik zadumanego, opartego na pękniętej kolumnie Adama Mickiewicza. Patrzy w stronę miejsc tak dobrze mu znanych – wąskich uliczek Starego Miasta i budynków Uniwersytetu Wileńskiego. Tuż za nim płynie rzeka Wilejka, a dalej ciągnie się Republika Zarzecza, ale to historia wymagająca osobnego akapitu, więc o niej potem.

Kościół św. Anny jest naprawdę wyjątkowy. Wybudowany z cegły o różnych kształtach w stylu zwanym gotykiem płomienistym. Pierwotnie była to tylko kaplica przy istniejącym już kościele należącym do Bernardynów. Jego fasada zadziwia lekkością. Rzeczywiście jest jak płomień, który dzięki strzelistym wieżom idzie ku górze, ku niebu. Towarzysząca nam przewodniczka, Agnieszka, opowiedziała nam historię, według której Napoleon Bonaparte będący w Wilnie podczas kampanii na Moskwę, tak zachwycił się kościołem, że chciał go przenieść do Paryża. W ostateczności jednak zamienił świątynie na magazyn. Kościół św. Franciszka i św. Bernardyna to gotycki kościół, jedna z największych tego typu budowli na Litwie. Niegdyś stanowił integralną część murów obronnych miasta. Przylegają do niego budynki klasztorne, w których znajduje się dzisiaj między innymi Wileńska Akademia Sztuki (dawny wirydarz).

Muzeum Adama Mickiewicza i Szopki w Muzeum Dziedzictwa Sakralnego

Adam Mickiewicz był żywo związany z Wilnem. Studiował na tutejszym uniwersytecie, gdzie wraz z grupką znajomych założył Towarzystwo Filomatów, za działalność „wywrotową” odsiadywał wyrok w więzieniu zaaranżowanym w klasztorze bazylianów (mieści się tu wspomniana wcześniej Cela Konrada, którą można zwiedzać), niejednokrotnie spacerował wąskimi uliczkami Wilna, tymi samymi po których my dziś spacerujemy, wreszcie mieszkał w różnych częściach miasta. Między innymi tu, gdzie mieści się dziś muzeum mu poświęcone, a więc w mieszkaniu przy zaułku Bernardyńskim. Ciekawostką jest to, iż jest to najstarsze muzeum w Wilnie, ma ponad 120 lat. Dla miłośników autora „Pana Tadeusza”, czy wspaniałych „Dziadów” ten punkt jest obowiązkowy. Tutaj z resztą Mickiewicz pracował nad II i IV częścią wspomnianych Dziadów i kończył poemat epicki pt. Grażyna. Choć zaznaczamy – trudno się rozczytać w jego piśmie 🙂

Do Muzeum Adama Mickiewicza wiedzie brama prowadząca na wewnętrzny dziedziniec. Stąd udać się trzeba do kasy, a potem kontynuować zwiedzanie, począwszy od pomieszczeń gdzie zgromadzono pamiątki po poecie, między innymi oryginalny fotel oraz biurko, a także sporo dokumentów, czy książek oraz kopii rękopisów. Jedna sala poświęcona jest działalności Filomatów, a pomieszczenia piwniczne (autentyczna gotycka piwnica) są miejscem, gdzie organizowane są przeróżne wydarzenia kulturalne. Tu także zaprezentowana została niewielka ekspozycja poświęcona kobietom w życiu Mickiewicza.

Muzeum zwiedzać można codziennie, za wyjątkiem poniedziałków (w tygodniu od 9:00 do 18:00, w weekendy od 9:30 do 16:00).

Jeszcze przed przyjazdem do Wilna znaleźliśmy informację, że w znajdującym się nieopodal mieszkania Mickiewicza, Muzeum Dziedzictwa Sakralnego, będzie można zobaczyć wystawę prezentującą kolekcję szopek bożonarodzeniowych. Taka atrakcja idealnie pasuje do przedświątecznej atmosfery miasta, więc koniecznie chcieliśmy się tam udać. Choć okazało się, że szopek zgromadzono tam tylko kilka (choć te znajdujące się na parterze, w nawie głównej kościoła, imponowały swoją wielkością), to ekspozycja sama w sobie była interesująca. Najbardziej jednak to, że muzeum mieści się w dawnym kompleksie klasztornym oraz we  wnętrzach kościoła św. Michała.

Muzeum otwarte jest codziennie za wyjątkiem poniedziałków od 11:00 do 18:00. Bilet kosztuje 8 euro.

Góra Zamkowa i Baszta Giedymina

„Pojechał wielki książę Giedymin na łowy od Trok mil cztery. I znalazł górę nad rzeką Wilią, na której dopadł wielkiego zwierza tura i ubił go. Było już wielce późno do Trok wracać, więc stanęli na łące nad rzeką Wilią i przy ujściu rzeki Wilny, którą zowią łąką Swintoroga, gdzie pierwszych wielkich książąt zżegiwali. I on na tej łące stanął i zanocował. I widział sen, że na górze, którą zwali Krzywa, a teraz Łysa, stoi żelazny wilk, a w nim ryczy, jakoby sto wilków było. Obudziwszy się ze snu, zawołał wróżbitę swego imieniem Lizdejko, który był znajdzion w orlim gnieździe, a był ten Lizdejko u wielkiego księcia Giedymina wróżbitą i najwyższym popem pogańskim. I rzekł jemu książę Giedymin widząc sen dziwny, i opowiedział mu wszystko, co się jemu we śnie przywidziało. A Lizdejko wróżbita rzekł hospodarowi: 'Wielkie książę, wilk żelazny oznacza, że gród stołeczny tu będzie, a co w nim w środku ryczało, to sława jego słynąć będzie na cały świat’. I wielki książę Giedymin nazajutrz nie odjeżdżając posłał po ludzi i założył gród jeden na Swintorozie (niższy), a drugi na Krzywej Górze i nazwał te grody imieniem Wilno. Wzniósłszy grody, przeniósł stolicę swą z Trok do Wilna” (źródło: poznajwilno.pl).

Być może pamiętacie ze szkoły księgę w Panu Tadeuszu pt. Dyplomatyka i łowy? Także Mickiewicz wspomniał w niej o legendzie założycielskiej. Dodając jeszcze „Z tego to miasta Wilna, jak z rzymskiej wilczycy, Wyszedł Kiejstut i Olgierd, i Olgierdowicy, Równie myśliwi wielcy jak sławni rycerze, Czyli wroga ścigali, czyli dzikie źwierzę„. Pamiątką po tych legendarnych wydarzeniach jest pomnik Giedymina z „żelaznym wilkiem” wznoszący się u stóp mającej prawie 50 metrów Góry Zamkowej. Niby niewiele, ale uwierzcie nam, jest stromo.

W początkach XV wieku Witold Wielki kazał przebudować drewniany zamek w murowany. Jego pozostałością jest Baszta Giedymina, będąca dziś filią Litewskiego Muzeum Narodowego (Muzeum Zamku Górnego prezentujący między innymi elementy uzbrojenia, makiety zamków itd.) oraz świetnym punktem widokowym na miasto –  zarówno jego najstarszą część, jak i nowoczesną – nazywaną często „wileńskim Szanghajem”. Dostać się tu można pieszo lub krótką ale stromą kolejką linowo-terenową (bilet w jedną stronę – 1 euro, w dwie strony – 2 euro). Wstęp do muzeum w Baszcie Giedymina kosztuje 5 euro, a odwiedzić ją można codziennie od godziny 10:00 do 20:00.

Ulica (Zaułek) Literacka

Bardzo polubiliśmy wieczorne spacery po wileńskim Starym Mieście. Kolejny już raz mijamy Cerkiew św. Mikołaja, a potem zerkamy przez oszklone drzwi do Cerkwi św. Paraskiewy Piątnicy. Na niewielkim placyku tuż przed nią rozłożyli się sprzedawcy rękodzieła, w tym obrazów, obrazków i rycin. Zakątek ten prezentuje się bajkowo przy włączonych latarniach i powoli spadającym z nieba śniegu. Następna wąska uliczka w prawo to już Ulica Literacka. 

Przy ulicy tej mieszkał Adam Mickiewicz, ale to nie tylko jemu oddano tu cześć. Na ścianach po oby stronach uliczki umieszczono tabliczki, płytki itd. które upamiętniać mają literatów z różnych stron świata. Ta inicjatywa narodziła się w 2008 roku i zrealizowana została przez lokalnych artystów. Trochę musieliśmy się naszukać, zanim wpadł nam w oko ten, którego chcieliśmy znaleźć (Mickiewicz, Miłosz, Gałczyński). Pomocne mogą okazać się tablice prezentujące nazwiska wszystkich uwiecznionych literatów wraz z numerami. Jest jednak mały problem – na ścianach kolejność płytek jest raczej przypadkowa. Juliuszu (Słowacki), przykro nam, ale nie znaleźliśmy Ciebie 🙁 Mickiewicz się pewnie ucieszył.

Zarzecze i Republika Zarzecza

Przygotować paszporty, bo udajemy się do innego kraju – do Republiki Zarzecza, która znajduje się po drugiej stronie Wilejki. Choć oczywiście paszportów nie potrzebujemy, to jednak rzeczywiście po przekroczeniu rzeki, a konkretnie Mostu Zarzecznego, wchodzimy na teren ogłoszonej tu w 1997 roku niezależnej republiki. Ma własną flagę, nieoficjalną walutę, prezydenta, gabinet ministrów, swój hymn, flagę, no i oczywiście konstytucję, z którą może zapoznać się każdy odwiedzający Zarzecze (przetłumaczona na wiele języków wisi na jednym z murków przy ulicy blisko głównego placu z pomnikiem Anioła.). Święto narodowe „Zarzeczanie” obchodzą 1 kwietnia. To nie żart.

Rzecz dzieje się w dzielnicy po litewsku zwanej Užupis, która podobnie jak wiele tego typu kwartałów w europejskich dzielnicach (rzymskie Zatybrze, krakowskie Podgórze itd.) jakiś czas temu cieszyła się złą sławą. Bywało tu groźnie i niebezpiecznie, raczej starano się omijać ją szerokim łukiem. Dzisiaj każdy turysta przybywający do Wilna chce zobaczyć Zarzecze, bo to intrygująca, kolorowa, przesiąknięta pozytywną atmosferą i artystycznym duchem część miasta. Najlepiej poczuć to w podwórkach, wewnętrznych dziedzińcach, które przeniosą nas na przykład w czasy Gałczyńskiego, bo ciekawostką jest, że na Zarzeczu mieszkał polski poeta Konstanty Ildefons Gałczyński.

Dzielnica Stacyjna

W trójkącie pomiędzy Halą Targową, dworcem kolejowym, a wśród kwartałów secesyjnych kamienic, pustek, budów, nowych apartamentowców i porzuconych fabrycznych brył, buzuje życie nowej „modnej” dzielnicy, innej niż Zarzecze. Wg magazynu „Time Out”, teren dworca w Wilnie i jego okolice są piątą najfajniejszą dzielnicą na świecie. Skąd takie zachwyty? Mnogość nowych tematycznych, niedrogich knajp, masa sztuki ulicznej – w tym murale słynnego Millo (naprzeciwko hali targowej), czy Os Gemeos, niedaleko „Dziadka” znaleźć można też wariację na temat pocałunku Breżniewa z Honeckerem tylko w wersji Pitin-Trump. Na chwile zapomnienia z drinkiem zaprasza Loftas Art Factory w budynku dawnej fabryki.

Nie wiadomo jak długo specyficzny urok tej „alternatywnej” dzielnicy będzie pociągał, gdyż zapowiedziany został generalny remont wileńskiego dworca. W duchu wielkiego futuryzmu.

Gdzie zjeść w Wilnie?

Oprócz bardzo polecanej przez nas restauracji Leičiai na terenie dawnego żydowskiego getta, zostawiamy pod rozwagę również jedną z lepszych wileńskich knajp Mykolo 4. Serwuje kuchnię litewską w wersji fusion – wystrój kamienicy nieco przypominał nam krakowską Hevre. Swoją niepodważalną urodę i klimat ma też oczywiście odremontowana hala targowa (ale nie w stylu hipsterskich Koszyków). Znajdująca się niedaleko od Ostrej Bramy, właśnie w Dzielnicy Stacyjnej. Łączy część spożywczo-knajpianą z odzieżową. W tej pierwszej kupicie doskonałe miody od babci spod Wilna, chleby litewskie, wędliny oczywiście słynny ser „Dziugas” ale zjecie też na przykład pyszne bajgle – ponieważ Litwini roszczą sobie również prawo do miana ojczyzny bajgli.

Co warto jeszcze zobaczyć w Wilnie (niekoniecznie zimą)

Góra Trzykrzyska

Góra Trzykrzyska jest dobrym punktem widokowym na miasto, choć naszym zdaniem o wiele ładniejszy widok ciągnie się z Wieży Giedymina. Jak można się łatwo domyśleć góra wzięła swą nazwę od pomnika składającego się z trzech krzyży. Upamiętniać ma on ofiary stalinizmu na Litwie i powstały 1989 roku. Nie są jednak pierwszymi jakie tu wybudowano (pierwotnie drewniane, kolejne – murowane wysadzono w powietrze w latach 50. XX wieku). Wydaje nam się, że te białe, potężne sylwetki krzyży mogą ładnie prezentować się latem, gdy okoliczne drzewa (Park Górny) buchają zielenią.

Ponieważ schody prowadzące od strony Parku Bernardyńskiego na Górę Trzykrzyską był akurat w remoncie, musieliśmy wdrapać się na nią ścieżką bez takowych udogodnień, wcześniej przekraczając mostem Rzekę Wilejkę. Wróciliśmy zaś drugą stroną mijając amfiteatr, parking, a niżej już Muzeum Narodowe.

Kościół Św. Piotra i Pawła, Antokol

Choć znajduje się poza Starym Miastem, bo znosi się w dzielnicy Antokol, to warto się do niego wybrać. Zauważyliśmy już go podziwiając panoramę miasta z Góry Zamkowej i Baszty Giedymina. Zaintrygowała nas, także dlatego, że kręcono w jego wnętrzach sceny do serialu „Ostatni Carowie” oraz na fakt, iż w czasach sowieckich pełnił funkcję wileńskiej katedry. Kościół św. Piotra i Pawła jest bez wątpienia barokową perełką Wilna i nawet jeśli ktoś nie jest przekonany, nie lubi wręcz tego stylu architektonicznego, być może i tak będzie urzeczony.

Kościół ufundowany został w XVII wieku przez hetmana Michała Kazimierza Paca (pochowany dosłownie pod posadzką w wejściu do świątyni). Wnętrze jest jak zdobne pudełeczko, które choć w całości białe, to wcale nie nudne, wręcz przeciwnie opowiada niesamowite historie. Alegorie i symbole dostrzec tu można wszędzie. Podobnie jak niezwykle cenione sztukaterie i liczne posągi oraz rzeźby. Niezwykle oryginalnym elementem jest tu żyrandol w formie statku.

Cmentarz na Rossie

Około pół godziny spaceru ze Starego Miasta i wchodzimy na teren cmentarza na którym spotykają się nagrobki Polaków, Litwinów, Białorusinów. Nekropolia składa się z czterech części ale uwagę przykuwa przede wszystkim jego najstarszy kwartał oraz ulokowanie – raz na niewielkich wzniesieniach, raz w dolinkach.

Odwiedziliśmy Starą Rossę oraz Cmentarz Wojskowy z grobem Marii Piłsudskiej oraz sercem jej syna Józefa Piłsudskiego. Przy kaplicy cmentarnej zapewne podobnie jak nam, rzuci się w oczy nagrobek Joachima Lelewela, a także wielu innych mniej lub bardziej znanych ludzi związanych z Wilnem i Litwą.

Uniwersytet Wileński

Uniwersytet Wileński założony został przez Stefana Batorego w 1579 roku, a jego pierwszym rektorem stał się Piotr Skarga – jezuita, który walczył z szalejącą wówczas w Europie reformacją. Była to jedna z pierwszych uczelni założonych w tej części Europy. Wypuściła spod swych skrzydeł wielu wspaniałych twórców w tym Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, czy Czesława Miłosza. Po tutejszych gmachach i  dziedzińcach (a jest ich w sumie trzynaście, w tym arkadowy Dziedziniec Wielki oraz Dziedziniec Adama Mickiewicza) przechadzali się też Józef Ignacy Kraszewski, Jędrzej Śniadecki, Joachim Lelewel.

A najwspanialsze jest to, że wcale nie trzeba być tutejszym studentem, by także móc się po nich przechadzać, albo wejść do najstarszej litewskiej biblioteki, która kryje wiele wspaniałych rękopisów i ksiąg, ponieważ można go zwiedzać. Na terenie kompleksu znajdują się także między innymi: Obserwatorium Astronomiczne i Kościół Świętych Janów wraz z dzwonnicą.

Nowość: Filmowym śladem po zachodnich dzielnicach

Choć górne i dolne zdjęcia wiele różni, to tak naprawdę nie do końca… Bo łączy przemysł filmowy. Komunistyczne bloki w dzielnicy Fabianiszki, dzięki temu, że osiedle-sypialnia Wilna otoczona jest z trzech stron gęstym lasem, zagrały w głośnym serialu „Czarnobyl” wyprodukowanym dla HBO. Nie tylko pozbawione tynku wieżowce miały okazję udawać miasto Prypeć, ale również wyjątkowo socmodernistyczna bryła Pałacu Kultury i Sportu, położona bliżej centrum miasta, która w sobie kryje dziesiątki kadrów pod sceny zaaranżowane żywo w lata 70-tych sowieckiego ZSRR. Dziś to gratka dla miłośników sztuki tego okresu, detali, murali a nawet mozaik. Faktycznie coraz więcej wycieczek – głównie z USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii podąża tym śladem po Wilnie.

Dolne zdjęcie pokazuje surową, ale na swój sposób ciekawą uliczkę przylegającą do murów miejskich Wilna. To przykład na dość bardziej „klasyczne” podejście do filmowych plenerów, bo między innymi tu, jak i w wielu innych lokacjach na Starym Mieście i w okolicach Wilna, stolica Litwy zagrała plenery w produkcjach kostiumowych jak „Wojna i Pokój” czy „Anna Karenina”.

Materiał powstał we współpracy z Miastem Wilno i „Go Vilnius”. Zobacz polską stronę www Wilna

Inne zdjęcia świątecznego Wilna, które niekoniecznie załapały się do powyższego artykułu:

Ilość komentarzy: 8 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Wilno, piękne miasto i warte odwiedzenia ale też myślę że tak trochę niedoceniane wycieczkowo i może nie tak popularne. Myślę jednak, że warto się tam wybrać i pozwiedzać.

  • Moim marzeniem jest trip po wszystkich krajach bałtyckich. Świetny wpis – mam czasem wrażenie, że ten kierunek jest niedoceniany na rzecz zachodu 🙂

  • Tomek says:

    Byłem w tym same czasie w Wilnie (początek grudnia 2021), zresztą od kilku lat jeżdżę tam do roku właśnie ja przełomie listopada i grudnia. Atmosfera jest wtedy niezrównana. Miło się przypomnieć te miejsca, czytając Wasz artykuł 🙂 co do Zarzecza – warto się spieszyć z wizytą, bo dzielnica szybko się gentryfikuje. Zbocze od strony pld-wsch szybko porasta nowymi apartamentowcami, które zastepuja stare, klimatyczne knajpki.

  • Magda says:

    Wilno wydaje mi się zupełnie nieodkryte podróżniczo. Nie rozumiem, dlaczego tak mało osób tam jeździ

  • Ania says:

    Cudne miasto.

  • Rozalia says:

    Do Wilna nie mam wcale tak daleko. Samochodem jakieś 7 godzin, bliżej niż w niektóre rejony polskiego morza. Chciałam się bardzo wybrać do tego miasta bo wiele o nim dobrego słyszałam, jednak jakoś nigdy nie było mi do niego po drodze 😉

    Postaram się to jednak zmienić oraz wybrać w przyszłym roku. Mam nadzieję, ze nie będzie większych obostrzeń epidemiologicznych w okresie letnim. Które i tak sporo mi namieszały w podróżach w ostatnich latach.

    • Wędrowne Motyle says:

      Z wielu rejonów Polski na pewno a Powinno być szybciej po otwarciu ekspresówek