Fotograficzny nektar z Tokio [DUŻE ZDJĘCIA]
Nie wypada się ciągle powtarzać, tak jak w przypadku Kioto i ciągłym naszym ględzeniu o „najpiękniejszym zapachu w czasie naszych podróży” (o nie, znów o tym napisaliśmy), więc nie będziemy powtarzać, że Tokio wcale nie planowaliśmy, nie czuliśmy mięty, nie pociągało nas to miejsce. O przeznaczenie! Jak dobrze, że lubisz robić to po swojemu. I robisz to dobrze.
Dwa lata temu nie pomyślelibyśmy, że dziś będzie za nami zobaczenie 10 azjatyckich metropolii. Ba, pisząc o Tel Avivie jako „Nowym Jorku Wschodu” sądziliśmy, że na razie to by było na tyle jeśli chodzi o wielkie miasta Azji (bo przecież Stambuł to sprawa dyskusyjna). Tymczasem dziś prezentujemy Wam zdjęcia z Tokio. Tokio. Tokio!!! Nawet całkiem niezłe niektóre. Dokładnie w takiej formie i anturażu, jaki kiedyś wytypowalibyśmy w ciemno. Tokio kojarzyło nam się z chłodnymi fotograficznymi filtrami przemycanymi na taśmie filmowej (Między Słowami, Need For Speed, japońskie horrory etc…), specyficznym miksem mrocznego fioletu i chaotycznej mieszaniny barw. Taką spotkaliśmy m.in. na Akihabarze. Fioletu mniej. Na rzecz popielatego.
Siedzi człowiek nad zdjęciami, ogląda Nowy Jork, ogląda Pekin, ogląda Kioto, Lizbonę teraz stolicę Japonii i cieszy się, że widzi jaką drogę przeszedł od początku zabawy z fotografią miast. Najbardziej cieszy się z komentarzy typu „niesamowite, że udało Wam się pokazać miasto z zupełnie innej strony, niż je znam/kojarzy się”. Pytanie czy również w przypadku Tokio? Co nas w tym mieście zaskoczyło? Że udało się wyhaczyć sytuacje, które lubimy, a których – jak się obawialiśmy – w takim mieście miało nie być: spokój, ciszę, pustkę, zadumę, kolor, schludność…
Jeden dzień był niesamowicie słoneczny. Światło miało nasz ulubiony odcień – bladego miodu, takiego skrystalizowanego, nie bursztynowego. Następny dzień natomiast to stalowe niebo gdzieniegdzie rozmazane popielatymi akwarelami i smutna poświata – jak to w deszczowy dzień bywa. Zapraszamy Was do naszej kolejnej galerii z cyklu [DUŻY KADR]. Z miasta, które na pewno Was zaciekawi. Bo ono po prostu jest inne. I nie tylko w teorii. W praktyce też. Przy czym uwaga… Skoro byliśmy tu tak krótko, nie można takiej galerii nazwać ani ekstraktem, ani esencją ani nawet sokiem z Tokio. Pozostańmy przy nektarze. Zawsze coś 🙂
A OSOBNY WPIS NA TEMAT ZWIEDZANIA JEST TU: Zwiedzanie Tokio w 2 dni – nasza relacja i info co warto zobaczyć
Twoje fotografie Tokio są niczym podróż w czasie do fascynującego świata kontrastów i pulsującego życia miejskiego. Każdy kadr oddaje unikalny charakter tego miasta, zaczarowując nas zaskakującymi detalami i bogactwem kulturowym. Twoje spojrzenie na Tokio z pewnością inspiruje do odkrywania nowych miejsc i doświadczeń. Dziękuję za dzielenie się tą wspaniałą podróżą fotograficzną!
Również byliśmy w Japonii (głównie w Tokio) i mamy bardzo pozytywne wrażenia! Z chęcią tam wrócimy..
Kapitalne zdjęcia! Logicznie układają się w piękną opowieść.
PS. Korzystałeś z googl’owskich NIK Collection, czy sam jeździłeś suwakami?
Dziękuję. tak to druga fotogaleria z pomocą NIK collection
Świetne zdjęcia w bardzo fajnym klimacie, widać progres!
To samo miałam napisać! Osobiście za to Was mocno szanuję. Widać wielki postęp czy nawet gigantyczny skok – przecież to samo tyczy się filmów bo jest styl i klimat. Dlatego chyba tyle osób Was też tak szanuje 🙂
:))) Bez pracy nie ma kołaczy. thnx
A mnie najbardziej rusza podróż jaką odbyliscie w fotografii. Naprawdę z przyjemnością się te zdjecia ogląda.
Tak jest to poruszające. Dzięki. Dzięki blogowi człowiek się rozwinął trochę. A fotografia to dla bloga podróżniczego jeden z pięciu podstawowych filarów 😉