Norweskie Fiordy z pokładu statku. Rejs, którego nie zapomnimy do końca życia [DUŻE ZDJĘCIA]
[Proszę, zatrzymaj się tu na 10-15 sekund, aby zdjęcia poniżej mogły się swobodnie załadować]
Niezbyt przepadamy za powiedzeniem „fiordy z ręki jadły”. Może dlatego, że gdyby myśleć o tych fiordach, o których myślimy, to dotyczy ono rzadkiej sytuacji, gdy znajdujemy się wysoko, na krańcu fiordu, obejmując go w całości wzrokiem. Możemy wychylić rękę i teoretyczne rzucić kilka okruszków chleba na dół. Jest to dziwne. Fiordy jednak mają swoja drugie, niesamowite oblicze. Fiordy przytłaczają, zamurowują w pionie, oczarowują. Gdy ogląda się je z dołu, z poziomu morza, które przecież jest tak odległe i nieosiągalne. A jednak. Jest też tu.
Dlatego będąc w Norwegii – postarajcie się zrobić wszystko, by gdzieś spróbować udać się na krótki rejs po tych jednych z największych cudów natury. To może być wręcz zwykły prom pomiędzy dwoma brzegami, to może być wykupiona wycieczka fakultatywna z większego miasta, to może być regularna linia rejsowa. Możliwości jest sporo. Poza tym każdy fiord zrobi wrażenie na każdym, kto pierwszy raz odwiedza tego typu krajobraz. Umówmy się – nietypowy i unikalny.
Gdzie wystepują fiordy i skąd się wzięły? Jako geograf często załamuję się znajdując określenia nawet w prasie branżowej i pokrewnych blogach, że fiord to podłużna zatoka otoczona górami. W ten sposób fiordami nazywane są np. Boka Kotorska w Czarnogórze. Zatoka Lim na Istrii czy Calanque w Prowansji. Wielki błąd! Fiordy to zatoki, powstałe w wyniku zalania przez wody dawnych, głęboko żłobionych dolin polodowcowych. Więc nie będą występowały poza umiarkowanymi i subarktycznymi szerokościami geograficznymi (Norwegia, Islandia, Szkocja, Kanada, USA, Chile, Nowa Zelandia, Rosja). Obrazowo. Gdyby Bałtyk podniósł się na tyle, że dotarłby do Zakopanego. I zalał Dolinę Chochołowską lub Kościeliską – mielibyśmy fiord.
Stoimy na krawędzi wzgórza przy wodospadzie Brekkefosen blisko Flam i oglądamy cudowny amfiteatralny widok – początek doliny, łączącej się z początkiem fiordu. Jesteśmy prawie 200 km od morza a tak naprawdę tu jest wysokość 0 m npm i wdziera się małym języczkiem jedna z odnóg Sognefjorden, największego norweskiego fiordu. Nazwę miejscowości kojarzyliśmy dużo wcześniej, podobnie jak Bergen czy Stavanger z uwagi na podobno najpiękniejszą linię kolejową, które wiedzie z Flam do Myrdal. Wiadomo, że kandydatów do tego tytułu jest wielu, w tym kolej Kandy-Ella na Sri Lance, którą jechaliśmy w tym roku. Na miejscu okazuje się, że miejsc nie ma. środek sezonu, wcześniej podobna informacja on-line, spodziewaliśmy się tego. Stąd decyzja o krótkim trekkingu na jeden z ładniejszych wodospadów środkowej Norwegii. Podejście było mordercze, ale efekt absolutnie satysfakcjonujący.
Muzyka do oglądania zdjęć (Włącz w tle):
Nasz prom odpływał o 14.30 w kierunku Gudvangen. Dlaczego akurat taki wybór? Znajdujemy się blisko Voss, naszej bazy po okolicy. Po drugie mamy okazję zobaczyć słynne miasteczko Flam. Choć nie ukrywamy mnóśtwo w nim turystów z całego świata. I tłoczno. Następnie popłyniemy Aurlandsvfjiorden a potem przez chwilę największym norweskim fiordem i skręcimy w najpiękniejszy norweski fiord, czyli wpisany na listę UNESCO – Nærøyfjorden, którego nazwę trudno wymówić (gwoli wyjaśnienia – najpiękniejszy zdaniem samych Norwegów, także trudno podważać, mimo, że określenie subiektywne).
Czegóż chcieć lepszego i bardziej symbolicznego podczas krótkiego pobytu w Norwegii. Wiemy, na naszej liście marzeń było zobaczyć fiord Geiranger (drugi na liście UNESCO), ale to innym razem. Jak polecimy do Alesund.
Jest coś mistycznego w płynięciu fiordem. Tym bardziej, że pogoda paradoksalnie „sprzyjała”. To był ten jeden moment podczas 5 dni pobytu (oprócz chwili w Stavanger), gdy padało. Ale był to deszcz delikatny, rzadki. Większą robotę zrobiły chmury i charakterystyczna mgiełka, spowijająca niektóre szczyty, które mijaliśmy. Rozpoczął się spektakl. Lepszy, niż połowa seriali dokumentalnych w TV. Po jednej i drugiej stronie pokładu wyrosły pionowe ściany, po nich spływały 200-metrowe wodospady. Gdzieniegdzie kaskadowo piętrzyły się wioski z kolorowymi domkami (niczym w Cinque Terre). Tylko ta zieleń… Była dużo, dużo bardziej soczysta.
Gdy wpłynęliśmy w Nærøyfjorden spektakl zmienił się w bajkę na żywo. Słońce lekko przebijało się przez stalowe chmury, soczysta zieleń stała się jeszcze bardziej soczysta a góry bliżej siebie. Co więcej prom sunął prawie bezszelestnie, ciemna szafirowa woda sprawiała wrażenie jakby była tłustą mazią. Po prawej stronie mieliśmy okazję minąć przepięknie położone i wyglądające wioski, do których dojechać można kilkunasto kilometrową drogą z Gudvagen – Dyrdal i Bakka. Wcześniej po lewej stronie mijamy Undredal, gdzie można wysiąść. Zapewne robią to miłośnicy starej drewnianej architektury norweskiej, bo tu w okolicy tych 3 fiordów znajduje się kilka najstarszych kościołów tego kraju. Podobnych do tego, który stoi w Karpaczu.
Dawno nie byliśmy zawiedzeni tak mocno, że „to już koniec”. Po ponad 2 godzinach prom dobija do przystani w Gudvangen. Ale to nie koniec zachwytów…
Znajdujemy się w miejscowości amfiteatralnie położonej pomiędzy trzema, prawie 1000-metrowymi skałami. Takich widoków nie pamiętamy nawet z Alp. W środku wioski powstaje (wciąż nie skończona) odrestaurowana wioska wikingów, przy brzegu pozostawiono wikiński drakkar a właściwie karfię – łódź przybrzeżną. Czerwona i biała zabudowa Gudvangen oraz wszechobecne figurki troli wyciskają z tutejszych widoków wszystko co norweskie do cna.
Za chwilę podejdziemy na przystanek autobusowy na końcu wsi i złapiemy autobus linii Netttbuss bezpośrednio do naszej wioski Jornevik. Wcześniej wszystko sprawdziliśmy. Pomimo rzadkich kursów. Da się więc taki wypad zorganizować nawet z Bergen, gdzie kończy swoją trasę autobus.
Rejs kosztuje 310 NOK czyli aż 139 zł a częstotliwość to kilka na dzień. Tutaj można zobaczyć rozkład. Powiecie, że drogo. Tak. Niemniej, to było nasze ścisłe marzenie. I będąc tak blisko, mając część kosztów podróży zredukowanych dzięki partnerom i zapraszającym nas – skorzystaliśmy z uśmiechem. Absolutnie opłacało się. Ceny rejsów po Geirangerfjorden czy Lyssefjorden są podobne. Autobusy NX450 pomiędzy Flam a Bergen również kursują kilka razy pomiędzy 8.45 a 17.45. Zatrzymują się w Gudvangen, jak napisaliśmy.
No to teraz pora na to, co najważniejsze. Czyli więcej zdjęć w dużym formacie. Ułożonych chronologicznie: Flam, rejs, Gudvangen. Przy obróbce zdjęć zastosowaliśmy nowy preset. Inspirowany nieco malarstwem romantycznym norweskim i duńskim z XIX wieku. Poniżej obraz Fra Romsdalen autostwa Johana Fredrika Eckersberga
„W zaczątkach świata za czasów Ymira
Ni piasku, ni morza, ni chłodnych bałwanów,
Nie było ziemi i nie było niebios,
Ni traw nie było – lecz czeluść otchłani”
Gdy na początku czasu zimno spotkało żar w Ginnungagap, lód się stopił, a jego krople dały początek życiu w postaci giganta Ymira, który jest ojcem wszystkich Gigantów lodu. Ciągnie się w nieskończoność
„Towarzyszyło słońce miesiącowi,
Prawicę swoją kładło na skraj nieba,
Słońce nie znało mieszkania swego,
A miesiąc mocy swej nie znał,
Gwiazdy – gdzie stać, nie wiedziały.”
Według „Wieszczby Wölwy” trójka bogów (także Odyn, Wili i We) wydobyła świat z wód praoceanu. Ziemia pokryła się wtedy zieloną roślinnością. Zielone łąki określano jako błonia Ida – Idavöllr. Tam zebrali się bogowie i naradzali, siedząc na stolcach przeznaczenia. Bo choć świat istniał, wiele rzeczy pozostawało nieuporządkowanych.
źródło: „Mitologia skandynawska – początek„
Pięknie opisaliście i pięknie sfotografowaliście. Płynęłam frachtowcem przez fiordy: Hardanger i Bokna. Wpływaliśmy w ich odgałęzienia i wymienialiśmy towar. Widokami byłam zachwycona jak Wy i też nazwałam tę przygodę „podróżą życia”, gdyż przybliżyła nie tylko krainę, ale również pracę i codzienne życie załogi drobnicowca. Od Bergen zwiedzaliśmy już samochodem. Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Ahh ta Norwegia i jej piękne widoki! Szkoda jednak, że wycieczka była taka droga. Ale powiem Wam, że warto było. Trochę wspomogłam się finansowo zaciągając jedną z pożyczek na https://pozyczkowy-portal.pl/. Zwiedziliśmy stolicę i myślę, że wrócę tam nie raz. Byłam zachwycona!
Bardziej wygodny rejs to Hurtigrutten , statek wycieczkowy ( kolejne porty – zwiedzanie , podróż , posiłki szwedzki stół na statku .
Byłem szaleństwo . Trasa Troncheim – Nord kapp – Troncheim
Bardziej wygodny rejs to Hurtigrutten , statek wycieczkowy ( kolejne porty – zwiedzanie , podróż , posiłki szwedzki stół na statku .
Byłem szaleństwo . Trasa Troncheim – Nord kapp – Troncheim
Norwegia ma to do siebie, że gdzie nie pojedziemy to zawsze będzie pięknie. Od centrów miast (Stavanger!) po górskie wioski (np. całe Sirdal). Najlepiej samochodem, motocyklem, rowerem – czymkolwiek, aby móc zatrzymać się tam gdzie chcemy.
Wspaniałe krajobrazy, które spodobają się na pewno każdemu! Do tego płynące z najwyższych miejsc w pobliżu „wodospady” dodają urokowi tym miejscom! Pozdrawiamy i życzymy kolejnych udanych podróży. PS. Czekamy również na wspaniałe zdjęcia!
Norwegiaaa… łezka w oku się aż mi zakręciła
Poproszę o teleportację w trybie natychmiastowym ♡
No to wracaj 🙂
nie wiedziałam, że jest możliwość zwiedzania norwegii od strony wody o.O uwielbiam żeglować i chciałam zobaczyć norwegię ale nie wiedziałam, że da się to połączyć! czy trudno było znaleźć taką wyprawę?
Banalnie proste. Co 2 godziny kursują z Flam albo Gundvangen
Chyba wasz najepszy wpis, super, dzięki za wrażenia i inspirację, cudne miejsce, chcę tam pojechać, ceny trochę mnie przerażają jednak
Niestety, to Norwegia. Trzea się psychicznie nastawić, że tanio nie będzie. I decydowa
16 dni w Norwegii. Swoim samochodem 3 osoby 7.500 km koszt 2200zł na osobę. Jedzonko musi być ze sobą. (puszka piwa 40 zł masakra)Na Lofotach bochenek chleba + kostka masła 37zł)Także podstawa prowiant ze sobą na dłuższy wyjazd bo inaczej kieszeń zaboli.
Świetna relacja! Marcinie jakie buty miałeś na nogach w czasie tej wyprawy? 🙂
Merrele 🙂
Pięknie, duże są koszty wyjazdu na taką wycieczkę ?
Rejs około 310norweskich koron. Nie tanio ale warto
Chciałabym wyjechać właśnie w takie miejsce, gdzie jest tak pięknie. Wasz opis i fotorelacja robi na mnie niesamowite wrażenie. Mega!
Dzięki wielkie:)
Ale piękne zdjęcia. Jakim sprzętem robione? Przymierzam się do kupienia aparatu, do tej pory podróże fotografowałam tylko badziewiastym iphonem i zastanawia mnie, w co bym musiała zainwestować, żeby osiągnąć taki fajny efekt?
Iphone nie jest taki badziewiasty. Zdjęcia wykonane Panasonicem Gh4 🙂
Piękne zdjęcia!
Rozumiem fascynację tym miejscem, jednak moim marzeniem jest rejs w cieplejszych i jaśniejszych klimatach 🙂 Może wynika to z tego, że żyję w Irlandii Północnej.. Przepiękne zdjęcia!
Heh. Też mamy kuzynkę w Irlandii i jakoś dziwnie tylko słońce i jasność ją interesuje 🙂
Piękne zdjęcia i fajna przygoda.
Widoki zapierające dech w piersiach! 🙂 Zazdroszczę 🙂
Miałam okazję zobaczyć je na żywo. Zakochałam się w tych widokach i mam nadzieję, że będzie mi dane raz jeszcze się z nimi spotkać 🙂
Zdjęcia (jak zawsze) kryształ!
Jak szpat? Kryształ wikinski
Gdziewyjechac.pl – Wędrowne Motyle Szpat norweski:)
Czy bilety na prom trzeba kupować z wyprzedzeniem?
Nie. Kupiliśmy „z buta”. I to w środku sezonu. Czyli nie jest tak zle. Ale można sobie kupować online wcześniej
Wspaniałe zdjęcia! Ale z pewnością w rzeczywistości te miejsca zachwycają jeszcze mocniej. Pozdrawiam
Fajny pomysł z tą muzyką
Trochę zaczerpnięty od Andrzej Tucholskiiego 😉
Widzę, żę dzisiaj FB znajomych Norwegią stoi 🙂 Extra
my już powoli kończymy naszą mini serię.
Bank rozbity. Niesamowite zdjęcia! Zbieram szczękę,,,
<3
Pięknie, śladem mojej majówki 2016 Oglądając miło się wspomina❤️
A co się tyczy powiedzenia „fiordy z ręki jadły”, to myślę, że bardziej chodzi o koniki – koń fiordzki, który jest rasą kuca pochodzącego z Norwegii, one na pewno z ręki jedzą
byle nie z dłonią 😉
Fiordy obserowałam z małego kanu, którego złapaliśmy na stopa 😉
Nuuuuda, panie! Znów to samo – rewelacja i świetne zdjęcia! To już lepiej nic nie napiszę… (i w końcu pójdę kupić te bilety do Norwegii). Pozdrawiam! 😉
pisz pisz. Taką nudę trzeba przełamać komentami 😉
Ach prom Flam-Gudvangen, ten jeden jedyny element norweskiej majówki, na który zabrakło czasu :O Piękniusio!!
To tak jak nam zabrakło np.na Kjerag 😉 zawsze coś