Beskidzka zima w naszym (nowym) obiektywie
W Polsce jest kilka miejsc, gdzie zima przychodzi szybciej i odchodzi najpózniej. Analogicznie, gdy podmuchy morskiego powietrza znad Niemiec i Holandii robią zimowe spustoszenie w Polsce, wprowadzając – moim zdaniem – niezbyt potrzebną odwilż, te miejsca „ostają się”, często opierając dodatnim temperaturom i utrzymując pokrywę śniegu dłużej. To nie zawsze są miejsca położone najwyżej. Nie zawsze o to chodzi.
Kluczowe wydaje się otoczenie, naturalne bariery, które powodują, że wilgotne i cieplejsze powietrze często tu nie dochodzi a jeśli już to z opóznieniem. Znamy przynajmniej 10 takich miejsc:
Bieszczady, Suwalszczyzna, Zamojszczyzna, Krynica i Tylicz, Kotlina Nowotarska i Podhale, Kotlina Żywiecka, Góry Izerskie i Jakuszyce, Zieleniec i Góry Bystrzyckie oraz Trójwieś Beskidzka
I właśnie w te ostatnie miejsce „skoczyliśmy sobie” rodzinnie w ostatni weekend. Jaki sobie sprawić fotograficzny prezent na Święta/Nowy Rok? Padło na zupełnie nowego Tamrona 35mm f1.8 oczywiście ze stabilizacją działającą również przy wideo, co jest kluczowe. Po prostu „pięćdziesiątka” naprawdę jest mało praktyczna w naszym trybie fotografowania i stylu. Niestety nie zdążyliśmy zamówić go na czas. Zabrakło dosłownie jednego dnia a poleciałby z nami do Portugalii, więc nie przyłożył się wcale do tej galerii dużych zdjęć z Lizbony. Tak, odebraliśmy go dopiero po Trzech Królach.
Pierwsze zderzenie z klasyczną „bajkową zimą” spotkało nas na trasie z Wisły Czarne na Kubalonkę. To była najpiękniejsza samochowa trasa od niepamiętnych czasów. Słońce, spory mróz, czysta, świeża pokrywa śnieżna i poduszki śnieżne na gałęziach. Dla mnie po prostu 10/10. Celem wypadu był trójstyk granic. Przez lata niedoceniana, ale dla geografa intrygująca, atrakcja turystyczna. Czechy, Słowacja i Polska łączą się za Istebną w Jaworzynce. Do punktu, który obecnie jest nieco „obudowany” turystycznie (wiaty, znaki, szlak) idzie się pieszo niedługim marszem z pętli autobusowej.
W Polsce znajduje się aż sześć takich trójstyków:
Wisetyniec koło Wiżajn (Rosja, Litwa), Szlamy w Puszczy Augustowskiej (Litwa, Białoruś), Zakole Bugu koło Dubnika (Białoruś, Ukraina), szczyt Opołonek (Ukraina, Słowacja), Jaworzynka Beskidzka (Słowacja, Czechy) i okolice Porajowa (Czechy, Niemcy)
Brzmi jak podróżnicze wyzwanie, co nie? No przyznać się, komu się oczy nieco zaświeciły? 🙂
Zanocowaliśmy w Koniakowie po południowej stronie Ochodzitej. W nocy niezle nas przysypało, ale – co ciekawe – około 7:00 wąską dróżką przejechał pług i piaskarka i udało się wrócić na główną drogę.
Niedziela była zupełnie inna, niż dzień poprzedni. Śniegu było dobre 20cm więcej, słońca było 100% mniej, temperatura się podniosła. Czyli klasyczne nadejście frontu. A im bliżej zera od -10 to tak naprawdę lepsze warunku do śnieżyc i opadów śniegu. I niestety większe prawdopodobieństwo nadchodzącej odwilży.
W Łabajowie zastała nas totalna biel, poprzebijana czasami intensywnym zielonym igliwiem, ale tak naprawdę sypać zaczęło dopiero pod wyciągiem na Stożek. Po godzinie byliśmy w drodze do schroniska, gdzie resztki szadzi i szronu opierały się nadciągającej od czeskiej strony wilgoci, szlaki były nieprzetarte, zalegało dobre pół metra lepkiego ale nie mokrego puchu. Tu obiektyw miał szansę pokazać na co go stać w nieco gorszych warunkach oświetleniowych. Ale dał radę. Ekscytacja na razie jest wielka. Poczekamy na pierwszy film, który powstanie przy jego udziale.
Weekend spędziliśmy razem z pozostałą dwójką Nowaków. (Choć Nowaków miało być jeszcze więcej) Basia i Mateusz napisali w swojej relacji o dwóch pomysłach na „łapanie zimy” czyli Podhale i Podtatrze oraz właśnie Beskidzka Trójwieś.
A pierwsze fotografie wyszły w ten sposób:
Na zdjęciu poniżej widzicie aż TRZY KRAJE. Wiata w tle za kapliczką leży na Słowacji, droga na pierwszym planie w Polsce a ściana świerkowego lasu z tyłu to już Czechy.
„Płatki śniegu padały coraz większe, wyglądały na koniec niby białe ptaszki. Zdawało mu się, że dookoła niego biegną gołębie, kury, gęsi — całym tłumem.
Naraz konie stanęły, sanie się zatrzymały, a siedząca w nich osoba podniosła się i Kaj spostrzegł, że futro jej i czapka były ze śniegu. Była to wysoka dama, wysmukła, olśniewającej białości: królowa śniegu!”
Hans Christian Andersen – KRÓLOWA ŚNIEGU
Inne fotogalerie zimowe na blogach:
Jeśli chcecie zobaczyć inne, jeszcze ładniejsze fotografie zimy w górach koniecznie zajrzycie do Anity Demianowicz (Pieniny oraz nocne niebo) oraz do Natalii i Łukasza ze Złotej Proporcji (Bieszczady).
Natomiast wszyscy powinni kiedyś przeczytać tekst Justyny z Withlove na temat bezpieczeństwa w górach zimą. Tak, żeby wiedzieć.
Coś pięknego !! Aż chce się jechać w góry:) zdjęcie wśród choinek bezcenne
Zimowe zdjęcia to jest to. I bardzo mi miło, że doceniliście „moje” Pieniny 🙂 Dzięki.
Proszę :DDD
Piękna zima. Mam nadzieję, że w lutym/marcu jeszcze do nas wróci!
Kapitalne są te symetryczne kadry!
Serio. Niby wbrew podstawowym zasadom, ale dobrze przemyślane wychodzą naprawdę ciekawie. Dobra dawka inspiracji 😉
howgh
W jakim obiektywie ?:)
zupełnie nowiutkim <3 we wpisie je wszehno 😛
Ok 😀
😀 napisałbym co, ale nie mam pomysłu :v
Cieszę się, że odwiedziliście moją zapomnianą Jaworzynkę 🙂
Mam tylko jedną uwagę co do odmiany Ochodzitej, nie Ochodzity.
Pozdrawiam Motyle.
Dziękuję 🙂
Cudownie..
Piękne dzięki za polecenie tekstu o bezpieczeństwie w górach zimą!
Nie wiem, co z tymi Beskidami jest, że niby wszędzie są takie same, a tak naprawdę zupełnie inne. Za tydzień nasza kursowa ekipa wyrusza na obóz właśnie w rejony Śląskiego/Żywieckiego i szczerze mówiąc, jak sobie przypomnę, jak łaziliśmy w śniegu po pas w zeszłym roku i jak zamarzały mi stopy, to wcale mi nie smutno, że tym razem nie będę mogła się zabrać 😉
Ten Śląski jest dla nas taki „nasz”. Na serio wstyd, że tak rzadko tu jesteśmy ostatnio, bo przeszliśmy każdy szlak i każdy szczyt. Częściej się tu bywało jak nie było auta. A to mniej niż 2 godzinki drogi. PAradoks
Powodzenia i uszanowanko!