Śląskie dzikie, zielone i soczyste. Szlakiem rezerwatów, uroczysk i pięknych widoków w woj. śląskim
<< Natura zawsze jest zdolna dać dużo tym, którzy pragną ją zrozumieć. >>
Zofia Gerlach
Województwo, jakiego sobie nie wyobrażacie. W poprzednim odcinku pisaliśmy, że przeżyło wiele przeobrażeń. Od porośniętego w większości obszaru prastarym lasem, przez gorączkę wydobywania kruszców, węgla, przeróbki stali i tworzenia sztucznych gór, po powolne wygaszanie przemysłu i ponowne wstępowanie natury na ziemie, które jej kiedyś zabrano. Ale jak widać nie na zawsze. Raczej pożyczono. Na chwilę pożyczono od natury. Województwo śląskie bez wątpienia należy do kilku najbardziej atrakcyjnych pod względem przyrodniczym regionów w Polsce. I piszę to nie tylko jako mieszkaniec, miłośnik i ambasador, ale geograf. Za chwilę pokażemy Wam, dlaczego tak jest.
Krajoznawcy, tzw. krytycy podróżniczy, umiejący ocenić dany rejon za pomocą obiektywnych czynników i waloryzacji, nie mają wątpliwości, że w Śląskim można doświadczyć prawie wszystkich rodzajów krajobrazu Polski: nizinne na zachodzie i południowym wschodzie, wyżynne w centralnej części i na północy, górskie na południu, a w przypadku Pilska wręcz subalpejskie. To jedno.
Po drugie wszystkie trzy największe polskie rzeki przepływają przez województwo śląskie, a dwie z niego wypływają. To już naprawdę żelazny argument. W końcu rodzaje krajobrazów, których nie ma żaden inny region w Polsce, np. Jura, dzielona między woj. śląskie a małopolskie lub antropogeniczne pojezierze. Bo sieć stawów, jezior i zalewisk w poprzemysłowych miastach geografowie uznają dziś za formę pojezierza. Pojezierza śląsko-zagłębiowskiego. Naprawdę.
Ponieważ w śląskim jest bardzo dużo miejsc powszechnie znanych i wypromowanych, jak Skałki Kroczyckie czy okolice Zamku Ogrodzieniec, Skrzyczne i Czantoria, Jezioro Żywieckie, Pogoria czy też wspomniane Pilsko, podczas gromadzenia materiałów do tej części serii postanowiliśmy zaproponować Wam również mniej popularne punkty, nieodkryte, położone gdzieś na uboczu albo zapomniane. Nasz wybór jest bardzo subiektywny, ale bliski sercu. Zapewne nie zdarzy się tak, że wszystkie 30 miejsc Was zaskoczy, jednak mamy pewność, że co najmniej połowa z nich będzie dla Was sensacją i stanie się inspiracją. I nie kierujemy tych słów jedynie do gości naszego województwa, ale również do samych mieszkańców.
I tym razem podzieliliśmy naszą opowieść na trzy kategorie, znów prezentując je w ujęciu geograficznym, czyli coś dla zainteresowanych Jurą, coś dla zafascynowanych Górnym Śląskiem i Zagłębiem oraz coś dla zainteresowanych Beskidami. Gotowi na podróż?\
Przyrodnicze atrakcje woj. śląskiego
– – – Rozdział 1 – Jura i północny makroregion – – –
Aleja klonowa w Złotym Potoku i Dolina Wiercicy
Jeśli ktokolwiek pyta nas o ciekawą lokalizację na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, stanowiącą idealną bazę wypadową w różne interesujące rejony tej wyżyny, to
w przypadku Jury Północnej zazwyczaj proponujemy Złoty Potok i Janów. Skłania nas ku temu przemyślane położenie w spokojnej, osłoniętej od świata dolinie, u wylotu źródeł rzeki Wiercicy, która przebija się tu głęboko przez wapienne skały i pola polodowcowego piasku, czasami znikając pod powierzchnią, a potem wypływając przez ponory i wywierzyska.
W przyszłości dolina może stanowić część projektowanego Jurajskiego Parku Narodowego. Aczkolwiek to nie jest projekt bardzo bliski.
Z kolei w Złotym Potoku, jak pisaliśmy w pierwszym odcinku, znajduje się kompleks pałacowo-parkowy Potockich, jednak my zachęcamy, by przyjrzeć się alejom wybiegającym z tej miejscowości na wysoczyzny Jury – brzozową na wschodzie i klonową na zachodzie. Ta druga jest szczególna, zwłaszcza w późnym, wieczornym słońcu szpalery ponad
250-letnich, ogromnych drzew wyglądają zjawiskowo. Nadaliśmy im przydomek „polskiej Dark Hedges”, czyli słynnej alei platanowej, znanej ze scen serialu „Gra o Tron”. Aleje starych drzew to obraz charakterystyczny dla północnej części województwa śląskiego, ale też okolic Pszczyny czy Pyskowic.
Jak dojechać? Do Janowa kierujemy się drogą krajową nr 46, a potem już tylko rzut kamieniem, gdy skręcimy w wojewódzką, na Żarki.
Nie tylko Błędowska: Pustynia Siedlecka
W Polsce mamy kilka „pustyń”, z czego akurat te, położone w Śląskim, nie mają genezy naturalnej. Owszem, piaski przywiódł tutaj lądolód ze Skandynawii (a właściwie spowodował ich osadzanie), ale to człowiek nadał tym terenom znany obecnie kształt, choćby poprzez karczowanie iglastych lasów. O Pustyni Błędowskiej bardzo dużo osób wie. Leży na granicy dwóch województw, śląskiego i małopolskiego, a dotrzeć tu można autobusem komunikacji publicznej KZKGOP (!!!), dojeżdżającym do dzielnicy Błędów w Dąbrowie Górniczej. Jednak w północnej części Jury, pomiędzy Olsztynem a Żarkami, znajduje się ogromna łacha – płat piasków polodowcowych, wkomponowany w zalesione wzgórze. Według znawców, obszar ten wygląda na bardziej saharyjski niż słynna Pustynia Błędowska, gdyż nie następuje tutaj masowe wkraczanie sosny czy wierzby. Wrażenia umniejszać może jedynie linia wysokiego napięcia, biegnąca nad tym obszarem, oraz ślady po amatorach jazdy na quadach. Niemniej, gdyby szukać pustynnej scenerii do polskiego filmu, to obok Słowińskich Wydm, Pustynia Siedlecka powinna się idealnie nadawać.
Jak dojechać? Siedlec znajduje się przy drodze z Olsztyna przez Zrębice do Żarek. Tej samej, przy której można zobaczyć Bramę Twardowskiego.
Góry Sokole i Jurajski Giewont
W terminologii geograficznej absolutnie górami nie są, jednak, z dawien dawna, jeśli coś wyraźnie odróżniało się, wystawało ponad okoliczny teren, nawet jeśli nie przekraczało 500 metrów, zwane było właśnie górami. Góry Sokole to kompleks wzgórz i wychodni skalnych na południe od Olsztyna, słynącego z warowni królewskiej, z które zresztą dobrze widać całe pasmo. To rezerwat przykryty cenną, naturalną buczyną i usiany wieloma jaskiniami, jak na Jurę przystało. Wędrówka po „graniach” tutejszych szczytów może przysporzyć nieco problemów, ale i dostarczy piękne widoki. No i co ciekawe, można zdobyć jurajski Giewont, jak potocznie nazywa się to miejsce, czyli skałkę z krzyżem na szczycie..
Jak tu dojechać? Punktem wypadowym w Góry Sokole musi być Olsztyn. Ładna, turystyczna miejscowość blisko Częstochowy, przy drodze krajowej na Kielce. Po drugiej stronie wzgórz znajduje się wieś Biskupice. Do Olsztyna prowadzi też czarny szlak ze stacji kolejowej w Korwinowie.
Rzeka Liswarta
Szczerze powiedziawszy to jedna z najmniej znanych rzek w Śląskim, a jednocześnie jedna z najbardziej dzikich i naturalnych. W większości swojego biegu jest nieuregulowana, co stanowi jej największą wartość. Płynie spokojnie od Lasów Lublinieckich ku Warcie na samej północy województwa (na zdjęciu widzicie w oddali kominy Elektrowni Bełchatów), gdzie za miejscowością Zawady znajduje się jej najpiękniejszy fragment, bowiem tam meandruje leniwie i mija przepiękne tereny. W przeciwieństwie do Pilicy, nie polami i łąkami, a samym środkiem ogromnych lasów, od czasu do czasu podmywając pozostałości piaskowych wydm. To świetny pomysł na spływ kajakowy, często tu organizowany. Relacje z takiej wyprawy możecie przeczytać u Kasaiów.
Jak tu dojechać? Rzeka Liswarta płynie z Lasów Lublinieckich na północ. W najciekawszym miejscu, za Krzepicami, skręca na wschód. Do Krzepic dojedziemy drogą krajową 43 Częstochowa–Wieluń, ale nas najbardziej interesuje odcinek od Zawad, które przecina droga wojewódzka 491.
Staw Brzoza i Rezerwat Rododendronów
We wspomnianych już Lasach Lublinieckich kryje się wiele tajemnic. Mamy jednak jeszcze drugi kompleks leśny, położony również koło Lublińca, ale na północ od niego. To Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą, kiedyś, z uwagi na czystość i mnogość drzewostanów, nazywany Białym Śląskiem. Oprócz wspomnianego w poprzednim odcinku Pałacu Ballestremów w Kochcicach, warto zajrzeć do pobliskiej miejscowości Lubockie. Prowadzi stąd ścieżka edukacyjna nad użytek ekologiczny Staw Brzoza. Sam staw i jego okolice to istna arkadia ciszy i spokoju, gdzie usłyszymy tylko rechot tysięcy żab albo natkniemy się na stado saren, czego doświadczyliśmy w maju. Ale idąc dalej, w stronę pozostałości myśliwskiego pałacyku Ballestremów, możemy dotrzeć do niezwykłego rezerwatu, który warto odwiedzić w czerwcu lub lipcu, kiedy to miejsce staje się magiczne. Wybucha feerią odcieni fioletu i różu, bo tu hrabia Ballestrem stworzył swoją „plantację” rododendronów, czyli różaneczników katawbijskich, sprowadzonych z Kanady. Miały ubogacać pałacowe ogrody i parki rodu magnatów. Rezerwat jest ogrodzony, ale morze kolorów będziemy podziwiać ze specjalnej platformy. Na zdjęciu po prawej (fot. slaskie.travel) widzimy pełnię kwitnienia, czyli środek czerwca.
Jak się tu dostać? No, niełatwo. Jedziemy najpierw do Lublińca, a potem do Kochanowic. Polecamy zostawić auto przy leśniczówce w Lubockim i dalej podążać pieszo (około 40 minut) lub na rowerze, z uwzględnieniem pałacu w Kochcicach.
Meandry i rozlewiska Pilicy
Pilica, obok Warty jest najdłuższą rzeką wypływającą ze Śląskiego, ale nie uchodzącą do Bałtyku. Do Wisły dociera dopiero na Mazowszu, wcześniej tworząc jedną z piękniejszych nizinnych dolin w Polsce. Na naszym terenie najpierw wije się leniwie jako mała rzeczka poprzez wzgórza Jury, po czym jeszcze mocniej uspokaja się i zaczyna meandrować. Co za tym idzie, tworzy wiosenne rozlewiska, terasy zalewowe i osobny mikroświat, który bardziej przypomina nam podlaskie bagna, łąki i uroczyska, po których jeździliśmy w ubiegłym roku, niż województwo śląskie. Zwłaszcza, gdy dodacie do tego soczystą zieleń, stada pasącego się bydła, stogi siana, rolnicze ciągniki. Tak, północno-wschodnia część województwa to jego rolnicze zagłębie i widać to po krajobrazach. Ponadto wzdłuż Pilicy prowadzi szlak kajakowy. Warto zacząć w Śląskim, a skończyć już w łódzkim. Zdjęcie, które tu widzicie, to rozlewiska Pilicy koło Okołowic. Szczególnie polecamy podjechać do mostu na drodze z Okołowic do Załęża – klimat jak w Narwiańskim Parku Narodowym.
Jak tu dojechać: Bazą wypadową może być Kłobuck, miasto powiatowe, i to na trasie Pendolino PKP z Wrocławia i Warszawy. Okolice na południe i północ, zwłaszcza północ, to tereny, o których piszemy.
Przełom Warty koło Mstowa
Uwielbiamy rzeczne przełomy. Miejsca, gdzie rzeka bije się z sąsiadującymi fragmentami krajobrazu. Walczy, bo przecież musi płynąć dalej. Niektóre są spektakularne: pionowe skały, wąwozy jak w Pieninach. Inne dużo łagodne, mniej widoczne. Ale z geograficznego punktu widzenia to wciąż przełomy. Taki tworzy Warta pomiędzy Mstowem a Częstochową. W samym Mstowie, urokliwym, starym miasteczku, kulminacją tego jest Skała Miłości, czyli pionowy, wyraźnie widoczny ostaniec, wiszący praktycznie nad rzeką. Podobnych, choć dużo bardziej schowanych skałek jest jeszcze kilka, głównie w kierunku częstochowskiej dzielnicy Mirów. Okolica słynie z jeszcze jednej atrakcji – ogromnych połaci sadów jabłoniowych. We wrześniu, organizowane jest tutaj doroczne Święto Jabłka
Jak tu dojechać? Dość łatwo. Z Częstochowy kierujemy się na drogę wojewódzką 786. Stąd już całkiem blisko do celu.
Jaskinia Szachownica
Jedna z najbardziej tajemniczych jurajskich jaskiń, na dodatek… położona daleko od centrum Jury. Ten teren województwa śląskiego to już Jura Wieluńska, schowana pod ziemią, przykryta, mało spektakularna. Ale to tutaj znajduje się Załęczański Park Krajobrazowy, który stanowi kwintesencję tego obszaru. Po naszej stronie znajdziemy kilka tajemniczych miejsc, a Szachownica jest jedną z nich. Jednak, co ważne, ta jaskinia nie jest dostępna do zwiedzania, ze względu na trwające prace zabezpieczające bardzo luźny strop. Bo to nietypowa grota skalna. Jej początki pochodzą z czasów zlodowacenia, gdy wody ustępującego lodowca zaczęły wypłukiwać spomiędzy wapieni luźniejsze osady. Jaskinia miała kiedyś prawie 2 km, ale stała się obiektem rabunkowej eksploatacji wapienia, co spowodowało, że dziś właściwie mamy kilka okrojonych jaskiń. Pomimo że nie ma do nich wstępu, warto tu się pojawić, poczytać tablice informacyjne o geologii czy wielu gatunkach nietoperzy, bo to miejsce ich masowej, zimowej hibernacji, obejmującej ponad 1000 osobników, w tym nocka dużego. Trzeba przyznać, że i tak wiele prac porządkujących to miejsce zostało już wykonanych.
Jak tu dojechać: Skomplikowana sprawa. Sposoby są dwa. Albo zatrzymać samochód w wiosce Wapiennik (nazwa znamienna) i przebić się pieszo w stronę północno-zachodnią, albo z wioski Rozalin dojść tu niebieskim szlakiem lub dłuższą trasą. Najbliższą większą miejscowością jest Lipie. To wszystko to powiat kłobucki w północno-zachodnich rubieżach woj. śląskiego.
Grzęda Mirowsko-Bobolicka
W jeden letni weekend pojechaliśmy do Mirowa. Powdychać jodu, „polatać dronem” nad zamkami, zrobić piknik na dywanie utkanym z niesamowicie miękkiego i grubego mchu. Było wspaniale. Zamki w Mirowie i Bobolicach są bliźniaczymi konstrukcjami, z czego bobolicki został pieczołowicie odrestaurowany i naprawdę pięknie się prezentuje. Trzeba bardzo się nagimnastykować, by zarzucić temu miejscu jakiś kiczowaty klimat. Pomiędzy fortecami biegnie fragment czerwonego szlaku – Głównego Szlaku Orlich Gniazd. Można sobie zrobić też małą pętlę wokół, wykorzystując szlaku żółty do Niegowej i niebieski w kierunku strażnicy w Łutowcu. Ten obszar to tzw. Grzęda Mirowsko-Bobolicka, idealny jurajski garb, ubogacony dziesiątkami niezwykłych widoków, zapachem ziół, kolorami ciepłolubnych kwiatów i białymi skałkami. Możliwe, że ten fragment Jury wystawał ponad zlodowacenie, stąd mnogość skał, ostańców, szczelin i jaskiń. W jednej z nich, Jaskini Stajnia, odkryto pierwsze w Polsce szczątki neandertalczyka, nazwanego Bobolusem Jurajskim. Wiele z tutejszych skał nosi swoje własne, często bardzo fantazyjne nazwy. Znajdują się wśród nich m.in. Turnia Kukuczki, Trzy Siostry, Skrzypce, Klawiatura, Grzyb, Szafa, a nawet Zygzak.
Jak tu dojechać? Zaczynamy albo w Mirowie, albo Bobolicach, więc wybieramy miejscowość na start i kierujemy się do niej najprawdopodobniej z Myszkowa lub Żarek. Najbliższa stacja kolejowa to Myszków i Żarki Letnisko. W Zawierciu zatrzymuje się pociąg Intercity i TLK z Gdyni oraz Warszawy.
Warto przeczytać przy okazji inny nasz wpis: Serce jury z góry. Mirów i Bobolice z lotu ptaka
Dolina Wodącej
Naszym zdaniem jedna z trzech najpiękniejszych jurajskich dolin, dodatkowo pełna ciekawej historii. I to tej bardzo, bardzo odległej. Dolina malutkiej rzeczki Wodącej, która praktycznie nie jest widoczna gołym okiem na powierzchni, gdyż płynie pod ziemią. Znajduje się na południe od miejscowości Smoleń. Biegnie nią szlak pieszy i rowerowy. Nagle, gdy mijamy sosnowe lasy, nad którymi wystają czubki wapiennych Zegarowych Skał, znajdujemy się w urokliwej dolince, przypominającej te dużo bardziej znane, podkrakowskie. Po dwóch jej stronach możemy zaobserwować skały, groty i jaskinie, w tym kilka spektakularnych, ponieważ kiedyś w nich tętniło życie. A to „kiedyś” określa się na: kilkanaście tysięcy lat temu, kilkadziesiąt tysięcy lat temu, a nawet kilkaset lat temu. Mówimy o tym, żeby wskazać, że okoliczne skały były zamieszkiwane przez koczowników z kultury orniackiej, następnie myśliwych w okresie neolitu, a potem rabusiów i wartowników w czasie średniowiecza. Ślady grodzisk znajdują się na skałkach po zachodniej stronie doliny. Bardzo ładnie prezentują się jesienią, z uwagi na spore występowanie drzew liściastych, jak w Dolinie Prądnika.
Jak tu dojechać: Chyba najlepszą opcją będzie ruszyć z miejscowości Smoleń (np. parkując przy zamku) szlakiem niebieskim lub rowerowym, czerwonym, w kierunku miejscowości Domaniewice, ale to już woj. małopolskie. Możemy też skręcić wcześniej w stronę Ryczowa, wioski schowanej w środku ogromnego kompleksu leśnego, jednego z większych na Jurze, znanej ze strażnicy na szczycie samotnej skały i Ruskich Gór, przypominających małe góry lesistych wzniesień. Do Smolenia dojedziemy drogą wojewódzką 794 z Krakowa.
– – – Rozdział 2 – Środkowa część województwa, Górny Śląsk i Zagłębie – – –
Las Dąbrowa koło Gliwic
fot. slaskie.travel
Jeśli macie już dość słuchania o świerkach, dębach i bukach, pomyślcie o jednym z najmłodszych śląskich rezerwatów. Las położony jest w Nadleśnictwie Rudziniec, blisko autostrady A4, gdzie chroni się nietypowe zbiorowiska drzewostanów. Wymieńmy je fachowo: stanowiska olsu porzeczkowego, łęgu jesionowo-olszowego, łęgu wiązowo-jesionowego, podgórskiego łęgu jesionowego i grądu subkontynentalnego. Do tego las, przypominający rzeczywiście bardziej te podgórskie, bo ma mnóstwo strumyków, strug i oczek wodnych, a wiosną przepięknie ukwieca się konwaliami, co z pewnością może stanowić scenerię do niejednego baśniowego zdjęcia lub nietypowej sesji.
Jak tu dojechać? Rezerwat znajduje się na opłotkach Gliwic, przy ulicy Kozielskiej. Z autostrady A4 zjeżdżamy na węźle Ostropa.
Góra Siewierska
Jest jedno miejsce, z którego można objąć wzrokiem całą Aglomerację Górnośląską. Zerknąć w lewo i widzieć Zagłębie, zerknąć przed siebie albo w prawo, i widzieć Śląsk, a w oddali, przy dobrej przejrzystości powietrza, dostrzec kontury Beskidów, za plecami mając falujące kształty Garbu Woźnickiego i Jury. Jeśli chcemy to zobaczyć, musimy pojawić się w okolicach miejscowości Góra Siewierska, blisko lotniska w Pyrzowicach (najwyżej położonego lotniska w Polsce pasażerskiego), po to, by usiąść na terenie dawnego szybowiska, rozpalić ognisko, czekając na zjawiskowy zachód słońca, i zerkać na drugie w oddali – ognisko milionów świateł największej polskiej metropolii. Niby tak blisko, a tak daleko. Podziwiamy stąd ubogacone wierzbówką i ziołami kwieciste łąki na wapiennych glebach, bo blisko są kamieniołomy w Wojkowicach. Od czasu do czasu obserwujemy pojawiającego się paralotniarza. Rozkoszujemy się naprawdę bardzo ciekawym, choć mało znanym miejscem.
Jak tu dojechać: Wszystko, co musimy zrobić, to dostać się do miejscowości Góra Siewierska, gdzie z ulicy Leśnej skręcamy w prawo na kamienną drogę, prowadzącą na skraj wzgórza. Do Góry Siewierskiej, jak i Strzyżowic, dojedziemy autobusem KZK GOP i MZKP z Tarnowskich Gór.
Rzeka Centuria
Wspominamy o niej, bo to jedna z najczystszych rzek województwa śląskiego. Z uwagi na fakt, że wypływa bardzo nietypowo – wywierzyskiem wprost z jurajskich podziemi i piasków, krystalicznie czysta woda bije na wszystkie strony, a okolice źródeł zostały uznane za pomnik przyrody. Rzeka przez prawie cały swój bieg zachowuje wysoką klasę czystości (kiedyś I, teraz na zmianę I i II), bez problemu dojrzymy jej dno, chyba że zasłonią nam je wodorosty lub stado minogów (podłużna ryba, uwielbiająca czyste strumienie i rzeki). W Centurii żyją też raki, a wiadomo, czego są wyznacznikiem! Warto spojrzeć na rzekę w końcowym jej ujściu w Dąbrowie Górniczej. Tu również dotrzemy komunikacją publiczną KZK GOP.
Jak tu dojechać? Źródła rzeki, w formie krasowego uroczyska, znajdziemy blisko letniskowej wioski Hutki-Kanki, ponadto nad rzekę dotrzemy z wioski Grabowa oraz wspomnianej już dzielnicy Dąbrowy Górniczej – Błędowa (przystanek).
Rezerwat Segiet i kamieniołom Blachówka
W mieście, w którym mieszkamy, niestety nie mającym ostatnio dobrej prasy i borykającym się z wieloma problemami społeczno-gospodarczymi, istnieje enklawa, którą śmiało można zaliczyć do jednego z najpiękniejszych miejsc Aglomeracji Śląsko-Dąbrowskiej, a od niedawna określać mianem ważniejszej lokalizacji turystycznej na południu Polski. Wspomniany obszar, wraz z sąsiednim terenem rudonośnym i kopalniami – Sztolnią Czarnego Pstrąga i Srebra w Tarnowskich Górach, zostały wpisane na listę UNESCO, co z pewnością przysporzy im gigantycznego rozgłosu. To jeden z najciekawszych w całej Polsce rejonów nie tylko poprzemysłowych, gdzie można obserwować, jak przyroda na nowo przejęła po człowieku tereny górnicze, dziś już kompletnie schowane, zapomniane, śladowe. Gdzie kamieniołomy stały się dzikimi kanionami, a hałdy popłuczkowe pomarańczowymi górami, jak w Australii. Jedynie Rezerwat Segiet, fragment prastarej Puszczy Śląskiej sprzed ponad 300 lat, ostał się w prawie niezmienionej formie i zachwyca gigantycznymi bukami, sięgającymi tak wysoko, niczym kolumny w gotyckich katedrach. Naprawdę się cieszymy, że mamy takie miejsce w swoim mieście.
Jak tu dojechać? Wejście do rezerwatu znajduje się zarówno od strony dzielnicy Repty Śląskie w Tarnowskich Górach, jak i Suchej Góry w Bytomiu. Jest parking, tablice informacyjne, szlaki. Obok jest kompleks sportowo-rekreacyjny Dolomity Sportowa Dolina.
Kolorowe Jeziorka koło Bibieli
To może być jedno z najbardziej zaskakujących i mniej znanych miejsc w Śląskim. Odkryliśmy je jakiś czas temu, podczas rowerowej wycieczki po Lasach Lublinieckich – największym kompleksie leśnym w naszym województwie, otaczającym Aglomerację Śląsko-Zagłębiowską od północy i ciągnącym się od Siewierza aż po opolskie. Na terenie zalanej kopalni rud żelaza oraz cynku koło Bibieli i Miasteczka Śląskiego, schowane głęboko w lesie, znajdują się śląskie Kolorowe Jeziorka, czyli zalewiska, które ze względu na dawne eksploatacje i nagromadzenie tlenku żelaza w glebie, mają barwy czerwoną, pomarańczową, różową i turkusową. Wszystko oczywiście zależy od pogody i światła, ale wrażenia oraz aura tego miejsca „robią swoje”, jak mawia młodzież. Legendy mówią o tajemniczych rzeczach, które można dojrzeć w toni, niemniej fakt, że kopalnia została zalana w zaledwie kilka godzin, świadczy, iż mogą to być maszyny górnicze i narzędzia pracowników kopalni.
Jak tu dojechać? Generalnie nie da się autem. Do tego tajemniczego uroczyska, gdzie natura symbolicznie wróciła do macierzy, dostaniemy się szlakiem pomarańczowym, rowerowym, kierując się leśną drogą z Miasteczka Śląskiego i odbijając w las od drogi wojewódzkiej 908. Pieszo około godzinki.
Przełom Białej Przemszy w Okradzionowie
Biała Przemsza to jedna z ciekawszych zagłębiowskich rzek. Najpierw przepływa przez obszary jurajskie oraz Pustynię Błędowską w przepięknej, nieskażonej formie, a potem zbliża się do Dąbrowy Górniczej. W tym rejonie, w okolicach dzielnic Okradzionów, Rudy Kuźniczka Nowa, Biała Przemsza, tworzy malownicze rozlewiska, po czym skręca gwałtownie na południe i przebija się niewielkim przełomem, przepływając wąską doliną poprzez niewysoki Garb Ząbkowicki. Na tym odcinku woda od zawsze była dość bystra, stąd dawno temu utworzono na niej młyny wodne, które dziś, jako zabytki, dodają uroku temu miejscu. Dalej rzeka uspokaja się, meandruje wzdłuż trzcinowisk, za Sławkowem przyjmując czyste i bogate w minerały turkusowe wody rzeki Sztoły, by dotrzeć do Czarnej Przemszy na terenie Trójkąta Trzech Cesarzy, czyli dawnego styku trzech imperiów: Austrii, Prus i Rosji. Wzdłuż Przemszy organizowane są spływy kajakowe, szczególnie polecane początkującym. Szczegóły na przemsza.pl.
Jak tu dojechać? Dzielnica Dąbrowy Górniczej, Okradzionów, oraz urokliwe miasteczko Sławków mogą być idealnym startem do eksplorowania doliny Białej Przemszy.
Rezerwat Łężczok i Brama Morawska
Przenieśmy się na chwilę w zupełnie inną, mniej znaną część naszego województwa. To wciąż jego środkowy pas, a jednak inna aglomeracja – rybnicka. Tutaj również mamy do czynienia z krajobrazem wyżynnym, tu także funkcjonowała gospodarka wydobywcza. Ale tutaj też wspomniana Wyżyna Śląska skłania się miejscami delikatnie lub bardziej intensywnie w kierunku doliny Odry, czasami tworząc przepiękne punkty widokowe, z widocznością do nawet ponad 100 km. W jednym z takich obniżeń, pomiędzy Raciborzem a Kuźnią Raciborską, znajduje się kompleks stawów i grobli, którego genezę trzeba odnajdywać w XIII i XIV wieku w działaniach zakonu cystersów z Rud, którzy – jak w wielu rejonach Polski – przez dziesiątki lat prowadzili profesjonalną gospodarkę hodowlaną w zgodzie z przyrodą. Cystersi byli doskonałymi architektami krajobrazu i często przyroda odwdzięczała się im dość udaną współpraca. Nad stawami przy Rezerwacie Łężczok zatrzymują się wielkie stada ptactwa, które przylatują do Polski z południa Europy albo zbierają się tam do wędrówek migracyjnych na czas zimy, więc to raj dla ornitologów. Wszystko za sprawą bliskości Bramy Morawskiej, która jest ważnym miejscem w kontekście klimatycznym (tu często „wchodzi” do Polski wiosna i cieplejsze powietrze), geograficznym (oddziela Karpaty od Sudetów) oraz kulturowym (wiele ludów używało tego naturalnego korytarza do wędrówek, jak i najazdów). Bramą Morawską na Wiedeń podążał też Król Jan III Sobieski, według legendy mający zasadzić tu dęby. Wiek niektórych się zgadza. Są bardzo stare, mają ponad 400 lat.
Jak tu dojechać? Musimy troszkę zorganizować sobie wyjazd. Kierujemy się na Racibórz drogą 919, ale de facto do wsi Nędza. Na teren kompleksu najlepiej dostać się od strony wsi Babice albo Markowice. Auta nie mają tu wjazdu. I dobrze.
Katowickie rezerwaty: Las Murckowski i Ochojec
Jedną z naszych misji, obok promowania Bytomia, jest rozpowszechnianie informacji o tym, że Katowice zaliczają sie do najbardziej zielonych miast w Polsce. I to nie jakaś tam podrzędna liga, tylko ścisła czołówka. Pod względem obszarów zielonych i leśnych, stolica województwa jest w Polsce na 3. miejscu – to aż 46% powierzchni miasta. Więcej ma jedynie Sopot, a Zielona Góra ciut ponad. Ponadto w obrębie Katowic znajdują się dwa rezerwaty, położone w samym środku miasta, a nie gdzieś na obrzeżach. Po pierwsze chodzi o Las Murckowski, blisko ruchliwej drogi na południe, do Bielska oraz Żywca. Na stokach łagodnego Wzgórza Wandy i na pograniczy dwóch olbrzymi działów wodnych – Odry i Wisły – znajduje się fragment puszczy śląskiej, z pomnikowymi bukami i dębami sprzed prawie 200 lat. W czasach, gdy las lasowi jest nierówny, bo gospodarczy, zdewastowany i tym samym ubogi, ten wyróżnia się ogromnym bogactwem flory i fauny.
W drugim rezerwacie, położonym w dzielnicy Ochojec, blisko dużego szpitala, chroni się jedyne niewielkimi wzgórzami stanowisko rzadkiej i cennej rośliny, liczydła górskiego. Gdy odwiedziliśmy ten rejon kilkanaście dni temu, zjeżdżając z ruchliwej „wiślanki”, czyli trasy do Wisły i Ustronia, łączącej Górny Śląsk ze stolicą, czuliśmy się jak w innym świecie. Ogromne paprocie, drzewa, zapach mchu, grzybów i śpiew ptaków były zniewalające. To jest coś, czego Katowicom może pozazdrościć naprawę wiele miast wojewódzkich. To są te enklawy ciszy i bezpośredniego kontaktu z naturą.
Jak tu dojechać: Do dzielnicy Murcki, jak i Ochojec, dojedziemy komunikacją publiczną KZK GOP z centrum Katowic. Do jednego i drugiego rezerwatu trzeba trochę dojść lub podjechać, np. rowerem, ale warto. Do rezerwatu Ochojec prowadzi jeszcze czarny szlak pieszy, tzw. „Ochojecki”.
Puszcza Pszczyńska
100 lat temu dębowymi i lipowymi alejami, biegnącymi z północy na południe, mknęły zastępy koni, stada wyżłów i karoce książąt pszczyńskich, wracających z polowań
w okolicach Promnic, gdzie mieli swój leśny pałac. Zwiedzali przy tym urokliwe tereny, biegnące przez południe Aglomeracji, od Rybnika, poprzez Mikołów, po Bieruń, gdzie ciągną się Lasy Pszczyńskie, zwane też Puszczą Pszczyńską. To przepiękny kompleks, pachnący runem leśnym, owocami leśnymi, grzybami i wilgocią – raj dla rowerzystów. Jedna ze wspomnianych, zabytkowych tras ostała się na przedmieściach Pszczyny, w miejscowości Piasek. Nazywa się Aleją Dębową i jest wyłączona z ruchu samochodowego, więc stanowi idealne miejsce na spacer czy przejażdżkę jednośladem.
Ujście Wisły
Wprawdzie nie mamy ogromnych, naturalnych jezior, moczarów i rozlewisk, i faktycznie tego możemy zazdrościć Warmii, Mazurom i Podlasiu, ale za to mamy „śląskie morze”
i uchodzącą do niego w formie delty (!!!) Wisłę. Możecie zaskoczyć kogoś swoją wiedzą, stwierdzając, że królowa polskich rzek dwukrotnie tworzy ujście i deltę: na Żuławach, ale najpierw koło Strumienia w województwie śląskim. Wpada do największego zbiornika regionu, Jeziora Goczałkowickiego. Teren ten jest ostoją dziesiątek tysięcy ptaków. Na stałe i… przelotem. Kilkanaście lat temu obszar został objęty ochroną w ramach programu ”Natura 2000 Zbiornik Goczałkowicki – Ujście Wisły i Bajerki”. Oglądać i nasłuchiwać ptaki najlepiej tuż za wioską Wisła Mała, na trasie z Pszczyny do Strumienia, swoją drogą fajnego, kameralnego miasteczka, z urokliwym rynkiem.
Palmiarnia Gliwicka
Kiedy ktoś pyta nas, co warto zobaczyć na Śląsku, a akurat mamy sezon zimowy lub jesienną pluchę, polecamy gliwicką palmiarnię. Po remoncie chyba jedną z piękniejszych
i większych w Polsce. Pamięta ona czasy, gdy miasto były pod jurysdykcją niemiecką. Pierwsze szklarnie na terenie obecnego parku Chopina w Gliwicach zbudowano już około 1880 roku. Obecna konstrukcja obiektu powstała w roku 1924 i od tego czasu była wielokrotnie przebudowywana.
To zielona enklawa, dostępna o każdej porze roku, i idealne miejsce nie tylko na bliską wycieczkę w tropiki, ale ucieczkę od codzienności, szarości, smutków czy ziąbu. W środku zawsze jest ciepło, wilgotno, soczyście i słodko od zapachów. Wszystkie pawilony utrzymane są w doskonałym stanie, a ścieżka, którą się poruszamy, położona jest na dwóch poziomach. Dodatkowo bilet wstępu w bardzo atrakcyjnej cenie, bo to zaledwie 7 zł.
Jak tu dojechać? Od niedawna w okolice Parku Chopina w centrum Gliwic dociera Drogowa Trasa Średnicowa. Również z dworca kolejowego PKP pieszo mamy tu zaledwie 10 minut drogi.
– – – Rozdział 3 – Beskidy i Śląsk Cieszyński – –
Dęby Mieszko i Przemko w Kończycach Małych
Drzewa… Co mają w sobie magicznego, zwłaszcza, gdy dowiadujemy się, jak są stare? 300 lat i pamiętają Polskę sprzed rozbiorów? A może 400 lat i widziały potop szwedzki? Liczą pięć wieków i naznaczone są potęgą Polski sprzed Hołdu Pruskiego?… Niedaleko Kończyc Małych, znanych bardziej z doskonale utrzymanego zamku i zespołu parkowego, gdzieś w bocznych alejkach blisko pałacu w Kończycach Wielkich, stoją schowane dwa gigantyczne drzewa, największe w województwie śląskim i jedne z najpotężniejszych na południu Polski – Mieszko i Przemko. Mieszko to najgrubszy dąb w województwie śląskim. Wiek szacuje się na ponad 500 lat, choć według legend ma on wynosić nawet 750 lat.
Jak tu dojechać? Oj, bardzo ciężko. Dość powiedzieć, że nasz kolega, który zna dość dobrze okolice, nie wiedział wcześniej o położeniu tych gigantów. Musimy ze starej drogi na Cieszyn (nr 939) skręcić w kierunku Kończyc Małych, a tam, przy ulicy Dolnej, blisko starego pałacu, znajdziemy ten drzewny duet. Aby było łatwiej, oto koordynaty gps.
Źródła Białej Wisełki
Po co jedzie się w Beskidy, zwłaszcza te bliskie sercu i położeniu geograficznemu? Oczywiście, by się spocić, zmęczyć, przejść szlakiem, wyjść wysoko, ponad 1000 metrów i spojrzeć na świat z góry. Poza tym aby po prostu odetchnąć czystym powietrzem. Więc tak robimy. Wędrujemy ze Szczyrku na Klimczok i Szyndzielnię, mijamy Przełęcz Salmopolską, oglądamy przepiękne krajobrazy ze szlaku z Małego Skrzycznego i Malinowskiej Skały na Baranią Górę, choć niestety też przetrzebiony przez losowe wypadki wątły las. Ale Beskid Śląski kryje w sobie coś jeszcze. Coś, czego nie ma nie tylko żadne inne pasmo Beskidów w Polsce, ale nie mają żadne nasze góry. To źródliska największej polskiej rzeki. Królowa wypływa za miejscowością Wisła, dążąc dalej niż ujarzmione czyste i świeże wody w Zbiorniku Czerniańskim. Ta okolica to jeden z najpiękniejszych obszarów w całych Beskidach, gdzie woda, zalesione góry i względny spokój, niezmącony przez masową turystykę czy narciarstwo, subtelnie ze sobą współistnieją. Moglibyśmy mieć tam działkę 🙂
Wisła wypływa dwoma potokami spod Baraniej Góry, Czarną i Białą Wisełką. Wielokrotnie wędrowaliśmy jedną i drugą doliną, ale to wzdłuż Białej spotkać można nietypowe atrakcje
i formacje geologiczne, jak Skały Grzybniańskie czy Wodospad Rodła, idealnie obrazujące, z czego zbudowane są skały fliszowe tej strony Karpat. Same źródła Wisły trudno zlokalizować, ale znajdują się około 10 minut marszem poniżej szczytu Baraniej Góry i szlaku zielonego ze Skrzycznego. Teraz znajdziemy je jednak nieco łatwiej niż kiedyś, bo spora część lasu została przetrzebiona przez kwaśne deszcze i występuje więcej pustych przestrzeni. Na szczycie Baraniej Góry znajduje się duża wieża widokowa, z której dojrzymy Pilsko, Babią Górę, a przy dobrej pogodzie nawet Tatry. Dolinę Białej Wisełki obejmuje rezerwat przyrody Wisła, powołany m.in. do ochrony lokalnej populacji pstrąga potokowego.
Jak tu dojechać? Kierujemy się do Wisły pociągiem lub samochodem. Następnie do Wisły--Malinki (za skocznią) i skręcamy do przysiółka Czarne. Ale to jeszcze nie wszystko, bo zależy, na jaki szlak wchodzimy – jeśli wzdłuż Czarnej Wisełki, to dalej stąd, a jeśli Białej Wisełki, docieramy do parkingu.
Sopotnia Wielka. Wodospad i Park Ciemnego Nieba
Kaskady Rodła są ubogim braciszkiem wodospadu, z którego dumne jest całe województwo śląskie, bo to największy wodospad w polskiej części Beskidów. Znajduje się w Sopotni Wielkiej, która stanowi idealny punkt do zobaczenia go w czasie wejścia na którąś z okolicznych gór, Romankę lub Pilsko. Opada z wysokości ponad 10 metrów, ale uwzględniając głębokość kotła eworsyjnego, czyli zagłębienia w dnie rzeki tuż pod wodospadem, który stworzył próg na 15 metrów. Do wodospadu można zejść z parkingu przy sklepie Delikatesy Centrum i moście w centrum Sopotni. Obok startuje też zielony szlak na Pilsko i niebieski na Romankę.
Przy okazji polecamy Sopotnię Wielką jako świetną bazę wypadową w Beskid Żywiecki i idealną miejscowość na spokojny, bardzo wyciszający wypoczynek. To ślepa dolina, otoczona wysokimi górami, dzikimi lasami, w których można nawet spotkać niedźwiedzie. Ponadto Sopotnia Wielka, z uwagi na niskie zanieczyszczenie światłem słonecznym, stanowi jedną z polskich enklaw do obserwowania ciemnego nieba i gwiazd. Planowane jest stworzenie tutaj Parku Astronomicznego.
Jak tu dojechać? Sopotnia Wielka i Mała znajdują się w gminie Jeleśnia. Dojedziemy tam albo przez Żywiec z Katowic, albo przez Suchą Beskidzką z Krakowa. Do Żywca dotrzemy koleją, a potem lokalnymi busami. Możemy też dojść do niej szczytami, np. wędrując grzbietami Beskidu Żywieckiego ze Zwardonia czy Węgierskiej Górki. Po drugiej stronie Pilska znajduje się Korbielów i sporo infrastruktury narciarsko-noclegowej.
Kraina Świerków Istebniańskich i Przełom Olzy
„Europa sadzi świerki z Polski”, „Francuzi zachwyceni beskidzkimi sadzonkami”, „Świerk Arystokrata” – to tylko niektóre nagłówki z mediów, dotyczące tego mało znanego, ale ciekawego paradoksu przyrodniczego. Oto przy wszystkich problemach śląskich lasów, w latach 80. i 90. antropopresją, w tym wypadku wpływem przemysłu, w gminie Istebna do dziś możemy podziwiać najbardziej szlachetną odmianę świerka w Polsce i jak widać, jedną z cenniejszych na świecie. Świerki istebniańskie, z których pozyskuje się drewno używane w lutnictwie, nazywane rezonansowym, charakteryzują się gonną strzałą i równomiernym rozmieszczeniem cewek. Są smukłe, wysokie, bardzo proporcjonalne, a stojące razem w szpalerze na dywanie z mchu, tworzą niesamowity klimat, idealny do inscenizacji baśniowych opowieści. Takie zagęszczenie spotkaliśmy w kilku miejscach blisko Istebnej: przy drodze do Izby Pamięci Jerzego Kukuczki za gimnazjum, aż po przełom rzeki Olzy, oraz w okolicach dolnej stacji Złoty Groń, no i oczywiście w Lesie Hasztuba w Jaworzynce.
Warto zobaczyć powiązany z tym tematem Karpacki Bank Genów w Jaworzynce wraz z wolierą pokazową głuszców.
Jak tu dojechać? Do Istebnej kierujemy się jak do Wisły, tylko musimy minąć przełęcz Kubalonka, albo dojedziemy od strony Zwardonia i drogi ekspresowej S1/DK1
Wschody i zachody słońca na Hali Rysianka
Od dawna chodziło nam to po głowie. Chcieliśmy zobaczyć jeden z piękniejszych wschodów słońca w polskich górach. Pomarańczowa kula unosi się nad Babią Górą, Pilskiem, potem Tatrami i oblewa przepiękną poświatą ogromną halę z kultowym schroniskiem. W schronisku oczywiście należy przenocować, bo warunki są naprawdę dobre jak na polskie standardy, a możliwości podejścia kilka. Najciekawszym oczywiście wydają się dwa szlaki – zielony z Milówki lub żółty z Rajczy. My byliśmy na Rysiance kilka razy, ale na nocleg wybraliśmy się nieznanym zielonym z Żabnicy. Był piękny, zwłaszcza pod koniec, a wieczorna wspinaczka obdarowała nas w nagrodę unikalną podwójną tęczą nad Kotliną Orawską, która czekała na szczycie. Rano natomiast, zgodnie z planem, powoli wyłaniał się przepiękny widok na okolice (na drugim zdjęciu). Z Rysianki warto podążać dalej, np. na Pilsko, a jak macie więcej czasu i sił, to potem w kierunku Babiej Góry.
Jak się tu dostać? Tak, jak napisaliśmy, najlepiej ruszyć z Rajczy, Milówki lub Żabnicy. Ale ciekawy jest też szlak czarny ze Złatnej (Ujsoły). Na Rysiankę można też wejść od drugiej strony z Sopotni Wielkiej.
Wąwóz Zimnika
Z pewnością jedno z najmniej znanych miejsc w Beskidach a naszym zdaniem jedno z najciekawszych z tych na dole. Dolina Zimnika, czasami przybierająca formę małego wąwozu skalnego znajduje się na wschodnich stokach Malinowskiej skały, pomiędzy nią a masywem Skrzycznego. Pamiętam jak byliśmy tu z chórem na obozie a potem po kilkunastu latach na lekcjach terenowych z geologii. Nie dziwne to, bo to ciekawostka geologiczna. Jakby „wykrojenie” kawałka tortu z całości. Idealnie obrazująca profil skalny charakterystyczny dla utworów piaskowca godulskiego. W piaskowcu woda wydrążyła swoje koryto, tworząc przy tym szereg kaskad i wodospadów z głębokimi basenami. Na urwistych brzegach oczom obserwatora ukazuje się profil glebowy o głębokości dochodzącej do skały macierzystej. Stąd częste „lekcje w terenie”. Wzdłuż potoku na tym etapie znajduje się Ścieżka Dydaktyczno-Przyrodnicza „Dolina Zimnika” opracowana przez Nadleśnictwo Węgierska Górka. Merytorycznie bardzo dobra.
Jak tu dojechać. Kierujemy się do miejscowości Lipowa a potem Ostre. Najlepiej odbić tu z Żywca z ekspresówki S1 z Katowic. W sąsiedniej Twardorzeczce urodziła się Monika Brodka.
Widoki z Góry Żar i Kiczora
Jedno miejsce na sto, a dostępne dla każdego: bardzo sprawnego (downhill), sprawnego czy mniej sprawnego. Wszystko dzięki kolejce linowo-terenowej PKL. Na szczycie znajduje się elektrownia szczytowo-pompowa, ale tuż pod nią, na południowo-zachodnim stoku, na rozległej łące warto rozłożyć się beztrosko na trawie i patrzeć, patrzeć, patrzeć w dal na Beskid Mały, Beskid Żywiecki, przełom Soły i zaporowe jeziora w dole.
Bardzo dużo osób ogranicza swoją wizytę na Górze Żar do… Góry Żar. A przecież dosłownie pół godzinki marszu stąd możemy wejść na bardzo ładny, osłonięty z trzech stron szczyt – Kiczerę. Dużo wyższa od Żaru kulminacja ukazuje nam widok na Pasmo Magurki, dolinę Soły, pobliską elektrownię oraz resztę Beskidu Małego, a nawet Śląskiego.
No i oferuje przepiękną polanę widokową pod sosnowym lasem, której krańce porasta sporych rozmiarów borówczysko. Dalej można ruszać w głąb Beskidu Małego.
Jak się tu dostać? Do Międzybrodzia Żywieckiego dojedziemy odbijając w Bielsko-Białej na DK52 lub Żywcu na drogę wojewódzką 948.
Skamieniałe Miasto „Zamczysko” i Jaskinia Lodowa
Jedną z najciekawszych osobliwości przyrodniczych naszych Beskidów, a na pewno hitem Beskidu Małego są skałki piaskowca istebniańskiego, zlokalizowane podnóża Ścieszków Gronia w Łysinie. Nie byłoby zapewne nic unikatowego w tej grupie skalnej, gdyby nie jej rozmiar, wysokość oraz skomplikowany system labiryntów i mostów skalnych, który tu występuje. Bloki piaskowca przywierają do szczytu od strony południowej, schowane lekko za drzewami. Tutaj jednak teren się wypłaszcza i wraz z położonymi vis-à-vis przepaści gigantycznymi blokami skalnymi, tworzy charakterystyczny kamienno-leśny kanion, powstały zapewne poprzez zawał lub ekstremalną erozję. Oprócz trzech głównych, prawie 10-metrowych ścian, na których zostało wyznaczonych i zabezpieczonych kilka tras wspinaczkowych, znaleźć tu możemy pojedyncze, ponad 5-metrowe grzyby skalne, tunele i mosty kamienne, dziury, półki skalne oraz labirynty, przez które ciężko się przecisnąć. We wschodniej części skałek znajduje się jedna z najbardziej tajemniczych jaskiń w Beskidach. Jaskinia Lodowa ma 59 metrów długości i 10 metrów głębokości. Co ciekawe, po raz pierwszy zbadana została przez grotołazów niedawno, bo latem 2000 roku. Niedawno też bezspornie stwierdzono, że lód utrzymuje się w niej przez cały rok.
Ta osobliwość i cały obszar leży 700 m n.p.m. i jest najniżej położoną jaskinią lodową w Polsce. To jedyny taki obiekt w polskich Karpatach, poza Tatrami. O tym odkryciu pisała nawet „Rzeczpospolita”. Aż dziw, że nie założono tutaj jeszcze rezerwatu. Flora naprawdę tu szaleje. Specyficzny mikroklimat, wilgoć, roślinność cieniolubna i naskalna, to właśnie skałki „Zamczysko”.
Nazwa jest potoczna i wiąże się z legendą – oczywiście – o zamku, który miał tu stać, ale zapadł się pod ziemię, pozostawiając po sobie jedynie tunel. Sądząc jednak po tych utworach, pod spodem może znajdować się naprawdę spory system jaskiniowy. Tylko trzeba go odkryć!
Jak tu się dostać? Łysina leży w gminie Łękawica. Do skałek dojedziemy przez wieś, najpierw jednak trzeba do niej dotrzeć kierując się z Żywca na Łękawicę, a potem Okrajnik. Wiele osób poleca jednak wejście z drugiej strony, zielonym szlakiem z dawnej wołoskiej wsi Kocierz, podobno bogatym w grzyby i jagody.
Ochodzita. Beskidzka Arkadia
Gdy pewnego dnia cieszyński fotograf, Kuba Połomski, zrobił słynne już dziś i piękne zdjęcie z góry Ochodzita w Koniakowie, na którym widzimy pięknie oświetlone plenery beskidzkiej Trójwsi (Jaworzynki, Istebnej i Koniakowa), malowane jakby na olejnym obrazie, z wieloma planami i odcieniami, nie wiedział, że zdjęcie wygra konkurs National Geographic i mocno przyczyni się do promocji gminy. Mam wrażenie, iż od tego czasu mocno wzrosła popularność tych niesamowitych widoków (moim zdaniem występujących jeszcze jedynie na Spiszu), gdzie tak pięknie komponują się góry, domostwa, lasy, pola uprawne i pastwiska. Na górę Ochodzita wyjdziemy w 15 minut spod parkingu przy karczmie w Koniakowie, a widoki będą na, zapierać dech w piersiach i praktycznie obejmować obszar 360 stopni. Dojrzymy stąd Czechy, Słowację (blisko jest trójstyk granic), ale i większą część naszych Beskidów. Ta ławeczka jest już tak słynna, że każdy ma ochotę przyjechać tu i usiąść choćby na chwilkę.
Jak dojechać? Kierujemy się na Koniaków, najlepiej od strony Zwardonia i trasy krajowej DK1/S1. Ewentualnie można od Wisły, tak jak wcześniej opisywaliśmy drogę na Istebną
Nota partnerska:
Materiał powstał w wyniku współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną i Slaskie.travel w ramach cyklu #Motylewslaskie, w którym jako ambasadorzy, mieszkańcy i pasjonaci naszego województwa przygotowujemy cztery tematyczne opowieści i szlaki o mniej znanych lub nieodkrytych atrakcjach turystycznych regionu.
Zapraszamy na stronę slaskie.travel po więcej informacji na temat atrakcji turystycznych woj. śląskiego. Polecamy kategorie, dotyczące rejonów, które opisywaliśmy: Jura i Region Północno-Zachodni a także kategorię „przyroda” traktującą również o rezerwatach, uroczyskach czy użytkach ekologicznych w woj. śląskim
Wiele opisanych przez nas miejsc i widoków możecie oglądać również poprzez wirtualne spacery na specjalnej stronie Silesia.Travel (należy zainstalować odpowiednią wtyczkę do obsługi technologii wyświetlania) – np widoki z Baraniej Góry czy również zimowe.
W naszym wpisie korzystaliśmy z:
– www.slaskie.travel
– www.istebna.eu
– www.wikipedia.pl
– www.katowice.lasy.gov.pl
– Sławne drzewa województwa śląskiego – Aleksander Żukowski
Świetny artykuł. Pokazuje moje rodzinne województwo od zupełnie innej strony niż wyobraża sobie je większość Polaków. Część wymienionych miejsc jest mi znana, o części nie słyszałem. Piszecie m. in. o Pilicy sugerując Kłobuck jako bazę wypadową, uważam, że znacznie lepszym pomysłem byłby start np. z Koniecpola, też nie najgorzej skomunikowanego z resztą kraju (mam na myśli kolej, bo dojazd tam autobusem to czasem spore wyzwanie)
Robercie możliwe, że przejęzyczyliśmy się, faktycznie
Fajne zestawienie, sporo miejsc znamy 🙂 Dolina Wodącej jest fantastyczna 🙂 Ale przejście pomiędzy zamkami w Mirowie i Bobolicach jest już niestety możliwe tylko asfaltowa drogą, wejść można jedynie na błonia obu zamków (za opłatą) przez to co miejsce niestety straciło sporo uroku…
Świetne opisy miejsc, przepiękne zdjęcia.
Mnie bliski od lat jest zwłaszcza Segiet i bytomsko-tarnogórskie Dolomity (także dlatego, że to rzut beretem przez las od Miechowic).
Uwielbiam zapuszczać się w tamte rejony sama lub z grupą zapaleńców nordicowych.
Przy okazji zapraszamy do wspólnego wędrowania 🙂
https://www.facebook.com/Nordic-Walking-po-%C5%9Al%C4%85sku-1774511512783826/
Szukałem info o rododendronach w Lasach Lublinieckich i trafiłem na ten piękny artykuł… Dzięki! Sam jestem cieszyniakiem, mieszkającym obecnie pod Ustroniem, zakochanym w Jurze. A o „naszym” terenie też znalazłem kilka nieznanych wiadomości. Mam więc nowe wytyczne na weekendy. Jeszcze raz stokrotne dzięki i serdeczne pozdrowienia. Tak trzymać!
Super. Szkoda, że tak późno tu trafiłam.
Piękny szlak, piękny kraj! Kocham twoje pisanie!
Bardzo dobre opracowanie! Wiele miejsc już zwiedziłem. Dziękuję!
Piękne zdjęcia. Piękny wpis . Chciałabym zobaczyć na żywo ta bramę w Piasku. Niczym tajemnicze przejście. Córeczki byłyby zafascynowane. Można prosić o lepsze namiary na to miejsce? Pozdrawiam serdecznie:)
„niskie zanieczyszczenie światłem słonecznym” – co proszę? XD
bez słonecznym. po protstu światłem
nie ma takiej aglomeracji jak rybnicka
Jak najbardziej jest 🙂 słowo geografa
Wszystkim się wydaje, że Śląsk to brud, smog i syf. Niestety, ale głupi stereotyp. U nas też jest zielono i pięknie, trzeba tylko chcieć zwiedzać, spacerować 🙂 Fajny wpis, pozdrawiam.
Aż mnie zatkało. Że takie piękne widoki mamy w Polsce to czasami niedowierzalne! Wszyscy tylko cudze chwalą, a swojego nie znają !
Dziękuję za ten wpis i za to, że promujecie nasz region. Jestem z Zagłębia, często spędzamy weekendy na jurze,ale dzięki Waszemu blogowi wiem już, że mamy nadal sporo miejsc do odkrycia.
Cała przyjemność po naszej stronie 🙂
Piękne opracowanie moich rodzinnych stron. Strona ląduje w zakładkach i zaczynam planować, od którego miejsca zacząć zwiedzanie 🙂
super. o to chodzi!
Na Śląsku mamy niezliczone atrakcje przyrodnicze – czasu by chyba brakło żeby wszystko obejrzeć 🙂
Boskie!
Czytałam z zapartym tchem, przypomniały mi się moje kolonie dobre 14 lat temu właśnie na jurze:) Obiecuję sobie, że następne wakacje z rodziną tylko tam! Te lata temu właśnie na pustyni siedleckiej znalazłam przypadkiem prawdziwe amonity, gdzieś mam schowane dla potomnych:))
Dzięki, fajna historia. Trzymamy za słowo 😉
A wczesnośredniowieczne Grodzisko Gołężyców?
To cud natury? 🙂
choć nie lubimy długich tekstów (taki jakiś ostatnio trend), to jednak ten tekst trzeba przeczytać koniecznie. Kto przeczyta… nie pożałuje 🙂
Super!! Zobaczyłam tylko zdjecia, jak zawsze piękne. Przeczytam jak rozprawie sie z zapaleniem spojówek 🙂 Ale juz widzę ze pomysłów na wycieczki cala masa ! Pozdrawiam 🙂
Jak znalazł na 2018 a moze juz teraz
Zdecydowanie za mało poświęca się miejsca w przewodnikach przyrodzie i turystyce przyrodniczej, tym bardziej cieszą takie wpisy jak ten. Pozdrawiam! P.S. o kolorowych jeziorkach w śląskim nie słyszałam 🙂
Otóż to. Dzięki. A o wszystkich innych słyszałaś? 🙂
muszę przyznać, że znalazło się parę miejsc na liście w których nie byłam
smutne natomiast jest to, że przy granicy rezerwatu Ochojec już wkrótce ma powstać linia tramwajowa a co za tym idzie pewnie degradacja tego miejsca..
Brawo!
O, zdjęcie nr 1: przed furtką pewnego domostwa w Piasku 🙂 Zaczarowany dom w zaczarowanym miejscu. Jako dziecko chciałam tam mieszkać: D
Brawo. To dokładnie tam. Nie wiesz może kto tam mieszka? Ktoś normalny czy jakiś magik?:)