Poznajemy bliżej Szlak Przyrody Woj. Śląskiego. Z książęcą trasą Racibórz – Cieszyn w tle
Bardzo przyjemny, zróżnicowany pomysł na weekend w woj. śląskim. Z dala od tłumów i korków na drogach. Przy odblokowaniu granic może być połączony z krótkim wypadem do sąsiadów. Ale i bez tego się obejdzie. Proponujemy Wam wycieczkę na 2-3 dni pomiędzy dwoma zabytkowymi miastami, z szeregiem ciekawych atrakcji pomiędzy. Przy okazji rekomendujemy zaznajomienie się z pewnym nowym szlakiem w naszym województwie. Szlakiem Przyrody.
Czym jest Szlak Przyrody Woj. Śląskiego? Poniższa mapografika nie oddaje nawet połowy jego walorów, gdyż obejmuje on całe województwo – od okolic Kłobucka po Zwardoń. Cytując pomysłodawców, czyli Śląską Organizację Turystyczną i Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska – Szlak Przyrody Województwa Śląskiego tworzą miejsca o wyjątkowych walorach przyrodniczych, obszary stanowiące dziedzictwo przyrody ożywionej i nieożywionej naszego regionu. Nie ma on charakteru trasy wyznaczonej w terenie – jest to zbiór obiektów rozrzuconych na obszarze całego województwa śląskiego, pomiędzy którymi turysta przemieszcza się w wybrany przez siebie sposób, samodzielnie dokonując selekcji interesujących go atrakcji.
Niemniej, my postanowiliśmy ubrać te miejsca w pewną trasę. Trasę, którą roboczo nazwaliśmy Przygraniczną Trasą Książęcą. Z Raciborza przez Wodzisław Śląski do Cieszyna. Uwzględniając wszystkie skarby ze Szlaku, a także wspominając Wam o innych, równie ciekawych, a położonych blisko Bytomia czy Katowic. Nie będziemy przekonywać Was, że Górny Śląsk jest zielony, bo o tym słyszycie od nas już od wielu lat, ale po prostu zaprosimy Was na kolejną podróż. Dla mieszkańców naszego regionu mamy nadzieję będzie to kolejna inspiracja na weekendowy wypad. Inny niż Jura czy Beskidy.
Trasa biegnie pograniczem polsko-czeskim, dzięki czemu odwiedzimy wszystkie białe plamy na naszej osobistej mapie zwiedzania woj. śląskiego. Zarówno Racibórz i okolice, opisane w materiale o Krainie Górnej Odry, jak i okolice dużych miast: Wodzisławia Śląskiego, Jastrzębia-Zdroju, by następnie wzdłuż Piotrówki i Olzy dotrzeć do Cieszyna, a całość podróży zakończyć u stóp góry Tuł, niedaleko Ustronia. Więc jak ktoś jest bystry, to zauważy, że jest to nie tylko podróż „książęca” ale też podróż Odra – Wisła. Faktycznie – tylko w woj. śląskim płyną dwie (a nawet trzy) największe Polskie rzeki. Wykorzystajmy to.
Arboretum Bramy Morawskiej
Jedno z ukochanych i ulubionych miejsc mieszkańców Ziemi Raciborskiej. Podzielamy ten zachwyt. To kawałek (choć znów nie tak mały, bo posiada ponad 160 ha powierzchni) raju na terenie Lasu Obora w Raciborzu. Spacerować tu można pośród cennych rodzimych oraz egzotycznych drzew i innych roślin korzystając z dwóch wytyczonych tu ścieżek – dendrologicznej oraz ekologicznej.
Arboretum jest świetnym pomysłem na spędzenie czasu z rodziną lub romantycznych chwil we dwoje – zwłaszcza przechadzając się po Zaczarowanym Ogrodzie (piękny widok na zielony labirynt rozciąga z tarasu nad ogrodem), czy przy stawie pokrytym rzęsą i okolonym różanecznikami. Znajduje się tu też mini zoo, które zapewne przypadnie do gustu dzieciom. Na przeciwko parkingu przy Arboretum Bramy Morawskiej znajduje się Gród Średniowieczny-Drengowie znad Górnej Odry. Można odwiedzić przy okazji. Jak i sąsiednie kąpielisko.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Wielikąt, Camping Olza
Większość ciekawych miejsc w okolicach Raciborza opisaliśmy w poprzednim artykule, ale poruszając się na południe, w kierunku Chałupek, wzdłuż Odry, nie da się nie zauważyć, że w krajobrazie zaczynają dominować stawy, jeziora, poldery, rozlewiska. A wody będzie tu jeszcze więcej, bo powstają właśnie dwa zbiorniki: Racibórz Dolny i Buków.
Olza to ośrodek wypoczynkowy, w którym jest wszystko, co potrzebne do spędzenia miłych, letnich wakacji. Są atrakcje dla najmłodszych, jest plaża, łowisko, mała gastronomia, możliwość wynajęcia sprzętu wodnego, rowerów i strzeżone kąpielisko. Olza prezentuje się szczególnie interesująco z góry – przypomina odwróconą literę „F”. Pieszczotliwie nazwaliśmy go „Śląską Holandią”. W niewielkiej odległości od mekki wczasowiczów, znajduje się mekka ptactwa wodnego, na przykład łabędzi (przejeżdżając obok mijaliśmy wielkie stado rozłożone tuż przy brzegu), choć gatunków ptactwa wodno-błotnego obserwować można tu znacznie więcej. Stawy Wielikąt, bo o nich mowa, są prywatnymi stawami hodowlanymi (Gospodarstwo Rybackie Wielikąt). Hoduje się tutaj karpia, a wstęp na teren gospodarstwa hodowlanego, co zrozumiałe, jest niedozwolony. Ptaki obserwować można bez większych przeszkód z zatoczek i parkingów przy drodze z Lubomi do Bukowa.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Graniczne Meandry Odry
Rezerwat przyrody z ciekawą ścieżką, którą podejdziemy aż do granicy państwa. Rzeka Odra jest tu wybitnie dzika, jak nie ona – zazwyczaj uregulowana. Malownicze meandry najlepiej obserwować z wieży widokowej, do której dojść trzeba pieszo w około 10 minut z parkingu przy drodze obok miejscowości granicznej Chałupki. Rzeka prezentuje się tutaj w swojej nieujarzmionej odsłonie. Meandruje wśród zieleni pokazując swoje piaszczyste brzegi, łęgowe lasy i starorzecza. Tuż obok jest Republika Czeska. Można jej pomachać z wieży widokowej. Pięknie jest tu zwłaszcza o zachodzie słońca. Nie należy się tylko wystraszyć komarów. One mają tu niezły popas.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Kościoły drewniane Łaziska/Gołkowice
Najcenniejsza świątynia na Ziemi Wodzisławskiej. Warto ją poznać. Stoi tuż przy ulicy Powstańców Śląskich – na niewielkim wzniesieniu i w otoczeniu starodrzewia, więc łatwo ją dostrzec. Drewniany, zabytkowy kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych pochodzi z XVI wieku. Wnętrze barokowe. W murze okalającym budowlę uważne oko dostrzeże kilkusetletni kamienny krzyż wotywny.
Drugim ciekawym kościółkiem w okolicy jest ulokowany na podobnym wzniesieniu, tuż przy drodze głównej, kościół pod wezwaniem św. Anny w Gołkowicach. Jego metryka sięga jednak „zaledwie” XIX wieku, choć zapach drewna i kunszt snycerski podobny jak w Łaziskach. Kościółek posiada architektoniczną ciekawostkę – zadaszony drewniany taras, ponad sobotami, pełniący rolę ołtarza polowego. W miejscowości znajduje się też ponad 100-letnia świątynia ewangelicko-augsburska. Jesteśmy blisko Śląska Cieszyńskiego, możemy odtąd podróżować już wzdłuż Doliny Piotrówki. Ale o tym za moment.
Stare Miasto w Wodzisławiu
Odbijemy na chwilę na północ, by zobaczyć jak prezentuje się stare miasto w Wodzisławiu Śląskim. Niedocenianym mieście Śląska, położonym dokładnie na 50 równoleżniku szerokości geograficznej. Niedocenianym, a grającym w sumie w tej same lidze historycznej i urbanistycznej, co Racibórz, Bytom czy Pszczyna.
Ziemia Wodzisławska znajdowała się pod wpływami Księstwa Raciborskiego, ale też czeskich władców. Jednakże przez spory czas stanowiła de facto niezależne państwo stanowe. Wodzisław, mimo ewidentnych zniszczeń w czasie działań z końca II WŚ, posiada do dziś charakterystyczny średniowieczny układ urbanistyczny ze sporych rozmiarów, schludnym rynkiem. Jednak daleko mu do pierwotnego obrazu. W imię PRL-owskiej propagandy wprowadzono sporo polskiego renesansu, wymazując elementy architektury niemieckiej.
Warto zwrócić uwagę na figury wkomponowane w narożniki kwartałów w czterech kątach placu oraz zegar słoneczny na kamienicy Rynek 19. Na wchód od rynku ostała się bryła zamku Donnersmarcków oraz zamkowego parku, dziś pełniącego rolę parku miejskiego. Na północ od placu głównego wyróżnia się wodzisławska fara. Dwukrotnie przebudowana (między innymi po katastrofalnym pożarze z XIX wieku) wciąż jednak imponująca rozmachem.
Las Grodzisko i Wieża Romantyczna
Początki Wodzisławia zanurzone są w głębokim średniowieczu, gdy osadę lokował sam książę Władysław Opolski od, którego – niby – wciął nazwę. Pierwszą osadę, grodzisko, być może odrębną od współczesnego Wodzisławia, upadłą w czasie najazdów Tatarów, niektórzy lokują w lasach na wschód od centrum, ponad doliną Leśnicy. Dziś to wciąż najbardziej dziki i bogaty przyrodniczo teren w mieście z kąpieliskiem „Balaton” po południowej stronie i zabytkową Leśniczówką po północnej. A w środku, blisko ulicy – nomen omen – Grodzisko, znajdziemy ukrytą pośród gęstych drzew Basztę Neogotycką. Na pierwszy rzut oka przypominającą średniowieczną basztę rycerską. Ale jej geneza jest bardziej prozaiczna. To romantyczna budowla z XIX wieku – ostatni zachowany element myśliwskiego zameczku Edwarda Braunsa. Auto zostawić można na parkingu przy wspomnianej już ul. Grodzisko.
Park Zdrojowy w Jastrzębiu-Zdroju
Doskonale zdajemy sobie sprawę z wyjątkowości, a także odrębności Jastrzębia-Zdroju od reszty Śląska. Miasta zbudowanego w 90% przez migrantów zarobkowych z głębi Polski. Niemniej śląskie Jastrzębie było tu wcześniej, choć nie tak potężne jak obecne miasto. W dużej mierze składające się, jak Ruda Śląska z konstelacji osiedli. Ale jest tu kilka bardzo ciekawych zakątków.
Jeden z pierwszych tak słonecznych i ciepłych dni w tym roku spędziliśmy, przynajmniej częściowo, spacerując po pięknie zrewitalizowanym Parku Zdrojowym w Jastrzębiu-Zdroju. Nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Stęsknieni za latem mieszkańcy Jastrzębia i zapewne okolic miasta, całymi rodzinami przemierzali parkowe alejki, wystawiali twarze do słońca odpoczywając na ławkach lub jedząc lody w tutejszej kawiarence (dawniej pijalnia wód). Poczuliśmy się jak na prawdziwych wakacjach. W kurorcie. Niekoniecznie polskim, bo tutejsze obrazki przywoływały też wspomnienia z Czech, Austrii, czy Szwajcarii.
Mający 18 ha park zlokalizowany jest w dzielnicy Zdrój i początkowo stanowił otoczenie funkcjonującego tu od XIX wieku sanatorium. Formalnie status uzdrowiska Jastrzębie utraciło ale dziś park służy każdemu, kto ma tylko ochotę swój wolny czas spędzić w otoczeniu przyrody (ciekawe gatunki drzew i krzewów z różnych stron świata) oraz zabytkowej, w znacznej większości zrewitalizowanej architektury (jak Dom Zdrojowy, czy muszla koncertowa). Choć nie są zabytkowe, to na uwagę zasługują – ciekawa fontanna, przypominająca trochę tą z tyskiego placu Baczyńskiego oraz drewniane inhalatorium. Na dzieci czeka spory plac zabaw, a dla aktywnych – leśne ścieżki spacerowe.
Pałac i park Borynia
Przepiękny obiekt i równie urocze otoczenie. Z naszych obserwacji w mediach społecznościowych wynika, że nawet niektórzy mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju nie wiedzieli o jego istnieniu.
Dawniej Borynia była wsią rycerską (obecnie to część miasta Jastrzębie-Zdrój), a wtedy gdy pałac został wybudowany, należała ona do rodziny Schlutterbachów. Potem posiadłość zmieniała jeszcze kilka razy swoich właścicieli.
Po wojnie pałac pełnił kilka funkcji – umieszczono w nim między innymi szkołę podstawową. Do remontu historycznego obiektu bez wątpienia przyczyniła się Jastrzębska Spółka Węglowa, która jednak w 2008 roku sprzedała go nowym właścicielom. Dziś funkcjonuje tu hotel (biorąc pod uwagę rangę miejsca, ceny noclegów są naprawdę przyzwoite) i restauracja. Organizowane są przyjęcia okolicznościowe, czemu sprzyja nie tylko piękna architektura budowli, ale też zadbany park wokół. Jest on zresztą dostępny dla każdego – nie tylko gości hotelu, czy restauracji. Kto więc ma ochotę usiąść na ławeczce pośród kwiatów z widokiem na elegancki pałac albo na przechadzkę ścieżką wiodącą wzdłuż starannie przystrzyżonego trawnika, niech nie waha się ani chwili. To właśnie w Pałacu Borynia spędziliśmy jedną noc, o czym wspominaliśmy przy okazji opisywania zamku w Chałupkach w naszym poprzednim tekście. I to właśnie takie miejsca budzą w nas nadzieję, że nie wszystkie zapomniane pałace są skazane na śmierć.
Żelazny Szlak Rowerowy
Trasa wiedzie pograniczem polsko-czeskim od okolic Jastrzębia – Zdroju m.in przez Zebrzydowice i dalej w kierunku granicy. To elegancka, nowoczesna i jak doświadczyliśmy popularna trasa rowerowa. Można pokusić się o stwierdzenie, że to taka „autostrada dla rowerów”, która dodatkowo (po stronie polskiej) jest naprawdę dobrze oznakowana. Jak sama nazwa wskazuje, wybudowana na śladzie dawnej kolei żelaznej. Stąd zachowane mosty, wiadukty, nasyp i piękne widoki wokół. Jednym słowem: wzór do naśladowania przez inne śląskie samorządy, aby właśnie tak wykorzystywać bogactwa przemysłowej przeszłości dla nowej przyszłości. A jest przecież z czego czerpać.
Więcej o Żelaznym Szlaku Rowerowym przeczytacie na stronie slaskie.travel
Pałac w Zebrzydowicach
I wjeżdżamy powoli na Śląsk Cieszyński. Początków pałacu, wówczas zamku, w Zebrzydowicach należy szukać w średniowieczu. To właśnie wtedy powstał obronny gotycki zamek, który z czasem przekształcony został, za sprawą baronów de Mattencloit, w barokowy pałac, który możemy dzisiaj podziwiać. Obiekt miał wielu właścicieli, wśród których ostatnim był Jan Henryk hrabia Larisch von Mönnich.
Zniszczony podczas II WŚ odzyskał swój blask dzięki odbudowie, by pełnić dziś między innymi funkcje kulturalne (mieści się tu na przykład Gminny Ośrodek Kultury). Oprócz pałacu na uwagę zasługuje jego otoczenie – zwłaszcza jezioro Młyńszczok z malowniczym molo i liczne trasy spacerowe oraz rowerowe. To miejsce wydaje się być idealne dla osób, które chcę w sposób aktywny i ciekawy spędzić swój wolny czas. A jednocześnie jest to serce miejscowości. Ciągle więc coś tu może się dziać.
Zamek w Kończycach Małych. Cieszyński Wawel
To jeden z ładniejszych kompleksów zamkowo-parkowych, zwłaszcza, gdy zdecydujemy się tu przybyć w momencie kwitnienia i „wybuchu” soczystej zieleni. Nie bez znaczenia jest też lokalizacja – malownicza wśród drzew i w bezpośrednim sąsiedztwie stawu. Często spotykamy się z różnymi porównaniami – w tym przypadku zwykło się mówić o „Cieszyńskim Wawelu”. Tak, wiemy, że niejednokrotnie określenia takie bywają na wyrost, to się zgadza.
W tym przypadku porównanie odnosi się zapewne do renesansowego dziedzińca otoczonego arkadami. Bo takowy tutaj rzeczywiście jest. Historia zamku, a właściwie dworu obronnego, jest długa – sięga wieków średnich. Obiekt należał to kilku znamienitych rodów (między innymi Czelów i Pełków), by w czasach współczesnych pełnić między innymi rolę restauracji i hotelu oraz Izby Regionalnej. Warto udać się na spacer wokół stawu, by spojrzeć na zamek z nieco innej perspektywy.
Kończyce Wielkie Pałac i Chateau
Ależ zaskoczenie. Ależ zmiana, jak porównamy stan sprzed 4 lat, gdy tu byliśmy! Przed okazałą bryłą barokowo-klasycystycznego pałacu Thun und Hohenstein poczuliśmy się jak gdzieś we francuskiej Akwitanii. To zapewne za sprawą słonecznej pogody i połaci świeżo zasadzonych krzewów winnych. Tak – tutaj będzie działała winnica – „śląskie chateau” ale to historia współczesna, a nawet przyszłość, bo pierwsze wina pojawią się tu dopiero za jakiś czas.
Zerknijmy jednak wstecz, by dowiedzieć się kto tak wspaniałą rezydencję wybudował. Był nim marszałek krajowy Księstwa Cieszyńskiego baron Jerzy Fryderyk Wilczek. To jednak nie on zyskał największą sławę i nie o nim pamięta się na Śląsku Cieszyńskim po dziś dzień. Po wspomnianym marszałku właścicielami opisywanego majątku stała się rodzina Larisch von Moennich, której członkinią była hrabina Gabriela. Wyszła ona za mąż za Feliksa Leopolda von Thun und Hohenstein i zamieszkała w pałacu w Kończycach Wielkich. Ze względu na to, iż zajmowała się działalnością charytatywną nadano jej przydomek „Dobrej Pani”. Stąd też czasem można spotkać się z określeniem, że w Kończycach Wielkich mieści się pałac „Dobrej Pani”. Wewnątrz zorganizowano zresztą ekspozycję jej poświęconą, obok przylega kaplica, co ciekawe mimo niewielkiej odległości drewnianego kończyckiego kościoła, wciąż czynna i oferująca nabożeństwa np. w niedzielę.
Rekordowe Dęby: Przemko i Mieszko
O historii tego miejsca najlepiej mogłyby opowiadać te okazałe dęby ze zdjęcia powyżej – Przemko i Mieszko. Koniecznie trzeba je zobaczyć, zwłaszcza, że spacer nie zajmie nam wiele czasu (okrężną drogą z okolic opisanego w poprzednim akapicie pałacu – idąc ulicą Zamkową, a potem Topolową, to jakieś 15 minut). Leciwe są bardzo – Mieszko liczy sobie około 700 lat, a Przemko – to młodzieniec w porównaniu do tego pierwszego. Ma „tylko” lat 400…
Można przysiąść w ich cieniu na specjalnie przygotowanej ławeczce i chwilę pokontemplować otaczającą przyrodę i ich ogrom. Są wręcz nieprawdopodobne. Już kiedyś pisaliśmy o nich, ale z chęcią przypomnieliśmy je przy tej okazji. To naszym zdaniem jeden z najciekawszych przyrodniczych skarbów tej części Śląska.
Skarpa nad Olzą i odkrywka Cieszynitów
Trudno znaleźć to miejsce w środku lata, ale łatwiej gdy liści na drzewach jest mniej. A właściwie krzakach. W Cieszynie pod estakadą nad doliną Olzy znajduje się kolejny, mało znany obiekt ze Szlaku Przyrody Województwa Śląskiego. Miłośnicy kamieni, geologii i skał zapewne z chęcią zobaczą wychodnię skał, zwanych Cieszynitami. Bo są to skały wyjątkowe – magmowe, powulkaniczne ( i to w tym rejonie!), które po raz pierwszy zostały opisane przez naukowców właśnie w tej okolicy. Stąd ich nazwa.
Pod potężnym wiaduktem znajduje się tu także dobrze zakonserwowany bunkier. Wracając jednak do Cieszynitów – można oglądać je na Śląsku Cieszyńskim w kilku miejscach, między innymi rzut kamieniem stąd, w nieczynnym kamieniołomie w Rudowie koło wsi Zamarski.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Cieszyńska „dżungla”- Rezerwat Lasek Miejski Nad Puńcówką
Cieszyn to jedno z ładniejszych miast w Polsce, którego rynek w letnie weekendy ożywa. Tak było i tym razem. Rodziny z dziećmi, pary trzymające się za ręce, w końcu przemykający koło nich mieszkańcy po długiej przerwie (związanej z pogodą, a także obostrzeniami) wyszli „na miasto”, by cieszyć się jego urokiem. Ale to staje się pewną oczywistością. Jak i to, że w kwietniu należy przespacerować się Szlakiem Kwitnących Magnolii. My zrobiliśmy trochę inaczej, bo nasze kroki od razu skierowaliśmy w stronę utworzonego w 1961 roku Rezerwatu Lasek Miejski nad Puńcówką.
To była bardzo dobra decyzja, bo po pierwsze nie było tu tłoczno, a po drugie – dzięki kojącemu cieniowi – przyjemniej niż na rozgrzanym rynku. Przez niemal całą trasę, którą rozpoczęliśmy w części miasta zwanej „Cieszyńską Wenecją” wzdłuż Młynówki, towarzyszył nam zapach czosnku niedźwiedziego. Jego białe, drobne, urocze kwiaty zupełnie nie pasują tego mocnego, charakterystycznego zapachu. Drugim towarzyszem była oczywiście Puńcówka – niepozorny wodny ciek od którego rezerwat wziął swoją nazwę. Ten chroniony obszar, obejmuje na terenie miasta, powierzchnię niemal 7 ha. Chroni wiele cennych gatunków roślin – w tym cieszyniankę wiosenną. Jest też idealnym miejscem na spacery i rekreację dla cieszynian. Cieszyn sam w sobie to studnia atrakcji, ale zahaczymy jeszcze o nieco wyżej położone części regionu. Właściwie już Beskid Śląski.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Góra Tuł i kamieniołom w Goleszowie
Ta jedna z najmniej znanych śląskich gór, stoi nieco na uboczu głównych szlaków samochodowych, pomiędzy Goleszowem, a popularnym Ustroniem, więc znacznie odstaje od słynnej Czantorii. Jednakże przez Tuł przechodzi piękny widokowo zielony szlak z Czantorii do Dzięgielowa i Goleszowa oraz czerwony Cisownicki. Bliźniacza góra, Jasieniowa kryje w sobie kilka śladów działalności człowieka, punkty widokowe, urwiska, przepaście, dolinki, nieczynną skocznie narciarską oraz TON.
Ton nadaje tonu temu miejscu, to jezioro o niezwykłym turkusowym kolorze schowane w dawnym kamieniołomie Jasieniowa. To teren idealny na spacery, wypoczynek na pograniczu lasu i wody. Ponieważ Goleszów będzie mieć niebawem działającą znów stację kolejową, to całość tej nieznanej części Beskidu Śląskiego, można poznać podczas jednodniowej wędrówki bez użycia samochodu. Pomiędzy Goleszowem a Ustroniem z Jasieniową, Tułem i Czantorią.
Miejsce wpisane na nowo utworzony Szlak Przyrody Woj. Śląskiego
Inne, wybrane obiekty ze Szlaku Przyrody
Wróćmy jeszcze na chwilę do samego omawianego Szlaku. Należy powtórzyć, ze to co ujęliśmy w tym materiale to tylko jego skrawek, ubrany w szaty ciekawej krajoznawczej wycieczki. Dla samych mieszkańców woj. śląskiego i sąsiednich może to być świetna inspiracja na zapełnianie swoich weekendów w podróżowaniu bliskim. Co ciekawe liczba obiektów na szlaku pokrywa się prawie… z liczbą weekendów w roku. Przypadek? Eksplorowaniu pomysłów z pewnością sprzyja świetna mapa na stronie slaskie.travel, która od razu pokazuje co gdzie i dlaczego znalazło się na Szlaku. My wybraliśmy z niego kilka miejsc, które godne są uwypuklenia, ponieważ… leżą blisko nas oraz leżą na terenie największej w Polsce aglomeracji. I niech to zostanie pewnym symbolem zmian regionu, o których piszemy od dobrych kilku lat.
17. Miejski Ogród Botaniczny w Zabrzu
Byliśmy tu już wiele razy, no bo przecież jesteśmy z Zabrza. Dobrze więc było po raz kolejny tu wrócić i po raz kolejny poczuć się jak w zaczarowanym ogrodzie – enklawie przyrody na terenie miasta. Akurat kwitły tulipany, drzewka owocowe i magnolie. Ogród ma nieco ponad 6 ha powierzchni i dzieli się na kilka stref: część botaniczną, parkową, palmiarnię (aktualnie w przebudowie), plac zabaw oraz tereny gospodarcze.
Na uwagę zasługuje też Ogród Pięciu Stawów czyli część parku zagospodarowana roślinami wywodzącymi się z Japonii. Niezwykle urokliwym miejscem w części parkowej jest staw otoczony wierzbami. Bardzo romantyczny i fotogeniczny fragment ogrodu botanicznego. Co ciekawe w zabrzańskim ogrodzie botanicznym znajduje się narodowa kolekcja żurawek – bylin, których całoroczne liście i kwiaty przybierają przeróżne kształty i kolory. Status kolekcji przyznany został przez Polskie Towarzystwo Ogrodów Botanicznych.
18. Żabie Doły
Aż wierzyć się nie chce, że niegdyś na tych terenach działały kopalnie, funkcjonowała kolej wąskotorowa, składowano tu odpady, po prostu że teren ten wykorzystywany był i eksploatowany przez człowieka dla celów przemysłowych. Dziś to enklawa przyrody, miejsce spacerów, rowerowych przejażdżek, wsłuchiwania się w rechot żab, wędkowania i obserwowania ptaków wodno-błotnych, które czasem naprawdę potrafią być hałaśliwe. Już nie raz pokazywaliśmy przykłady triumfu natury – jej zwycięstwa nad tym co człowiek, zdawać by się mogło, bezpowrotnie przekształcił dla swoich celów. Zlokalizowane na styku Bytomia, Chorzowa oraz Piekar Śląskich Żabie Doły są tego doskonałym przykładem. Dziś człowiek znów się tu pojawia, ale już jako turysta i miłośnik przyrody.
19. Uroczysko Buczyna w Chorzowie i Czarny Staw
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Uroczysko Buczyna, który ciągnie się na terenie Chorzowa, na granicy Katowic i Rudy Śląskiej kryje pewien ciekawy przyrodniczy ewenement. To widoczne na pierwszym zdjęciu powyżej drzewo w kształcie litery „H”. Tak naprawdę są to dwa drzewa, konkretnie sosny, które połączyły się na wieki konarem tzw. zrośnięte sosny. Ciekawe są – prawda?
Idąc lub jadąc rowerem dalej natkniemy się na Czarny Staw, które jest atrakcyjnym punktem widokowym na ciągnące się wkoło lasy, ale też miejscem, które upodobali sobie wędkarze. I tutaj na nas czeka ciekawostka – tym razem „ginące drzewa”. W taki właśnie sposób są one oznaczone na mapie google. W tle sylwetki układającego się już do snu śląskiego przemysłu. Cały pas od Katowickiego Załęża przez chorzowski Batory przez Rudę Śląską do Zabrza gwarantuje nam, że… przez wiele godzin będziemy obcować tylko z przyrodą i drzewami. Żadnych osiedli, żadnego przemysły. Uroczysko Buczyna ma ponad 65 ha powierzchni i jest częścią Leśnego Pasa Ochronnego naszej aglomeracji. Najlepszy parking do jego odwiedzin znajduje się tutaj.
20. Miechowicka Ostoja Leśna
To także nasza ostoja. Obok sąsiadującego z naszym domem Parku Fazaniec, Miechowicka Ostoja Leśna jest drugim najchętniej przez nas odwiedzanym miejscem na terenie Bytomia. Jej symbolem jest leciwy dąb szypułkowy, który stoi tu już od ponad 150 lat wyciągając swe dłuższe konary w stronę młodszych znajomych z pobliskiego lasku. Wiele spośród drzew i krzewów – także tych egzotycznych została zasadzona za czasów Huberta von Tiele-Winckler (XIX wieku) – właściciela tych ziem i lasów.
Miechowicka Ostoja Leśna utworzona została w 2012 roku i swoją powierzchnią obejmuje aż 300 ha. Wytyczono to ścieżki dydaktyczne, spacerowe i rowerowe, co sprawia, że mieszkańcy okolicznych dzielnic chętnie spędzają tu weekendy czy wolny czas po pracy. Cechą charakterystyczną Miechowickiej Ostoi Leśnej są śródleśne jeziorka – ciekawe ekosystemy, które doczekały się nawet adekwatnego określenia – Dolina Trzech Stawów. To, co nasz tutaj zachwyca najbardziej, to ogromne, stare drzewa o czerwonych, rozłożystych koronach – nazywamy je po prostu entami. Bez wątpienia obok Segietu i Lasów Murckowskich możemy ten zaczarowany fragment Śląska nazywać „Magiczną Puszczą”. Nie pamiętamy, by inne większe miasta w Polsce miały tyle tego typu miejsc na swoim terenie.
21. Las Murckowski
Dzieli się na dwie części – starszą wytyczoną w 1953 roku i młodszą z 1989 roku, które rozdzielone są drogą nr 86 (ulica Bielska). Można się tu poczuć jak w górach – to za sprawą pofałdowań terenu łagodnych wzniesień oraz licznych, niewielkich potoków. Spacerując wśród zieleni Lasu Murckowskiego, warto uzmysłowić sobie, że chodzimy po niezwykłej granicy. Biegnie tędy wododział zlewisk dwóch największych polskich rzek – Odry i Wisły.
Rezerwat ma w sumie powierzchnię przekraczającą nieco 100 ha. Nie bez znaczenia jest to, iż na terenie Rezerwatu przyrody „Las Murckowski” znajduje się najwyższe wzniesienie Katowic – Wzgórze Wandy (352 m n.p.m.). Tak – Katowic, bo choć może się to wydawać nieprawdopodobne, ale ta przyrodnicza enklawa ciągnie się na terenie stolicy naszej Metropolii ale też Tychów i Mysłowic. To, co wzbudza tu największy zachwyt są bez wątpienia leciwe (ponad 150 lat), potężne buki. Las Murckowski chroni bowiem zachowaną pozostałość dawnej Puszczy Śląskiej z jej spektakularnym starodrzewiem.
22. Zagroda Pokazowa Żubrów w Jankowicach
Chodząc po ścieżce edukacyjnej wytyczonej wzdłuż zagrody pokazowej przy Ośrodku Hodowli Żubrów i Edukacji Leśnej w Jankowicach szukaliśmy ich wzrokiem, słuchaliśmy ich kroków, wreszcie próbowaliśmy „zwietrzyć” je po zapachu. Zupełnie niepotrzebnie. Okazało się, że akurat miały ochotę odpocząć całą rodziną przy pokaźnych rozmiarów paśniku. Niespecjalnie zwracały na nas uwagę. Żubry – przecież to one są tu królami i królowymi. Tu się przychodzi, by je podziwiać. Rzeczywiście podziw wzbudzają te ogromne, wspaniałe zwierzęta. Przy odrobinie szczęścia natrafić można nawet na moment ich karmienia, choć nam w zupełności wystarczyła zobaczona wcześniej gromadka.
23. Park Zamkowy w Pszczynie
Perła Śląska, Pszczyna jest i będzie przez nas polecana jako punkt obowiązkowy wycieczki na Górny Śląsk. Ale… Pszczyna to nie tylko rynek i zamek. To coś więcej, o wiele więcej. Ogromny kompleks (liczy sobie około 160 ha powierzchni) jakim jest Zabytkowy Park Pszczyński dzieli się na trzy części. Wśród nich znajduje się właśnie Park Zamkowy, który leży w części środkowej kompleksu. Wiosną dominują tu kwitnące drzewa i krzewy, latem bujna, wręcz leśna czasami zieleń a jesienią… splin i zaduma pośród niezwykle kolorowych drzew. I zimą park jest wyjątkowy. Nasze ulubione miejsca to położona na romantycznie wyglądającym półwyspie Herbaciarnia oraz cmentarny, północno-wschodni zakątek Parku.
W jego wschodniej części znajdziemy Skansen Wsi Pszczyńskiej. My jednak dodamy, że w stronę zachodnią za Zagrodą Pokazową Żubrów wzdłuż Pszczynki aż po Zbiornik Łąka rozpościera się najbardziej angielska część parku, sięgająca kilku km tzw. Dzika Promenada jako oś zachodnia obszaru. Skojarzenia z najpiękniejszymi parkami krajobrazowymi z Wielkiej Brytanii, np. tych wokół Bleinham – bardzo wskazane. Sami widzicie… Zwiedzanie Muzeum Zamkowego, spacer po Starym Mieście i dobry obiad oraz wędrówki po parku od lewa do prawa, to pomysł na cały dzień. W końcu co Perła to Perła.
Więcej o samym Zamku i Muzeum Zamkowym w Pszczynie przeczytacie na stronie slaskie.travel
24. Nasz kandydat: Dolina Jamny Mikołów
Jeden z najbardziej magicznych i niezwykłych zakątków zurbanizowanej części Górnego Śląska, to nasz kandydat do wpisania na listę. A co, pobawmy się w typerów.
Ten urokliwy skrawek Mikołowa niektórym może kojarzyć się z pasieką czy stadniną koni, jednak jak wejdziemy głębiej w las, w stronę pogranicza z południowymi Katowicami, to niepozorna rzeczka tworzy nagle leśny kanion.
Jest to teren o wysokich walorach krajobrazowych; wijący się, kręty potok płynie głęboką doliną, w której występują dobrze zachowane płaty łęgu olszowo-jesionowego i kilkanaście gatunków roślin chronionych lub rzadkich na terenie województwa, a wśród nich: wawrzynek wilcze łyko, skrzyp olbrzymi, widłak goździsty. Faktycznie, największe wrażenie oprócz szumu, niczym górskiego potoku wywarły na nas kolorowe i fantazyjne skrzypy olbrzymie tuż nad brzegiem.
25. Jezioro Goczałkowickie
Wprawdzie nie mamy ogromnych, naturalnych jezior, moczarów i rozlewisk, i faktycznie tego możemy zazdrościć Warmii, Mazurom i Podlasiu, ale za to mamy „śląskie morze” i uchodzącą do niego w formie delty (!!!) Wisłę.
Możecie zaskoczyć kogoś swoją wiedzą, stwierdzając, że królowa polskich rzek dwukrotnie tworzy ujście i deltę: na Żuławach, ale najpierw koło Strumienia w województwie śląskim. Wpada do największego zbiornika regionu, Jeziora Goczałkowickiego. Teren ten jest ostoją dziesiątek tysięcy ptaków. Na stałe i… przelotem. Kilkanaście lat temu obszar został objęty ochroną w ramach programu ”Natura 2000 Zbiornik Goczałkowicki – Ujście Wisły i Bajerki”. Oglądać i nasłuchiwać ptaki najlepiej tuż za wioską Wisła Mała, na trasie z Pszczyny do Strumienia, swoją drogą fajnego, kameralnego miasteczka, z urokliwym rynkiem.
Więcej o zielonych miejscach w woj. śląskim przeczytacie też a materiale: Śląskie dzikie, zielone i soczyste, skąd pochodzi ten akapit.
Świetny wpis! Bardzo lubię takie Szlaki, gdzie jest masa przyrody, zieleni i sama natura. Sam zazwyczaj do zwiedzania wybieram takie miejsca, które nie są jakoś bardzo zurbanizowane. Na pewno zapiszę ten Szlak na listę miejsc, które chciałbym odwiedzić.
Pszczyna zdecydowanie jest punktem obowiązkowym wycieczki na Górny Śląsk