Drawieński Park Narodowy i okolice. Beskidy i Skandynawia ukryte w starej puszczy
Gdzie nas teraz poniosło? Tam gdzie w końcu musiało… Na granicy trzech województw: wielkopolskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego ciągnie się Drawieński Park Narodowy. Granica była tu od wieków, czyli znów to samo, co bardzo lubimy.
Piękny polodowcowy a jednocześnie przekornie rolniczy krajobraz, dodatkowo przykryty gęstą kołdrą różnego rodzaju lasów: dębowych, sosnowych, grabin, brzezin. Głazów ze Skandynawii, pagórków i dolin wyznaczających jeziorne rynny.
Drogi się kończą, wcześniej, niż ostrzega mapa, zostaje tylko pruski bruk, kładziony niejednokrotnie przez francuskich jeńców. Cmentarze ewangelickie, kępy bzów, jabłonie, porośnięte porostami płotki wyznaczają dawne wioski, współczesne to zazwyczaj kilka domostw. Zawsze ceglanych, na granitowej podmurówce. Drawa i jej dopływy szumią głośno jak górskie bystrza, najczęściej tam, gdzie funkcjonowały młyny. Jeziora są bardzo czyste, widać dno, ławice ryb i muszle. W tym PN jeszcze nas nie było – jednocześnie jest też ostatnim, z wszystkich 23 w Polsce, który pozostał nam do zobaczenia.
Zapraszamy na szósty już odcinek z serii „Polska na Przełaj”. Rzeka, kajaki, jeziora, lasy – to one będą grały tu pierwsze skrzypce.
Jez. Ostrowskie i wieś Ostrowite
Skąd zacząć eksplorować najdziwniej wyglądający park narodowy w Polsce? (jest w kształcie litery V, wąski i mocno rozwarty). Najprawdopodobniej z małej miejscowości Głusko. Kiedyś było to serce sporego majątku, którego pozostałością jest siedziba nadleśnictwa w nietypowej dworkowo-pałacowej formie. W małym centrum informacji dowiemy się od rezolutnego gospodarza jakimi szlakami warto zaprzątać sobie głowę, by szybko a treściwie poznać Park. Jedna to szlak czerwony prowadzący nad Drawę i w sąsiedztwo elektrowni wodnej, druga, dłuższa to wędrówka w okolicach Ostrowitego. Samochód warto zostawić na parkingu blisko oczka wodnego Głuszyno i ruszyć najpierw żółtym, a potem zielony szlakiem wokół Jeziora Ostrowskiego. Bez wątpienia jednego z najpiękniejszych jakie widzieliśmy w Polsce. Kolor, czysta toń, dźwięki, doskonałe pomosty, kładka – tu po prostu trzeba przybyć.
Następnie szlakiem zielonym, kawałek drogą pożarową i szlakiem niebieskim dojdziemy do osady Ostrowite, gdzie resztki drawieńskiej zabudowy w pruskim murze jeszcze zachowała się i zachwyca oczy. Wzdłuż brukowanej drogi dojścia do zabytkowego cmentarza ewangelickiego i ruin kościoła strzeże aleja wieloletnich klonów. To miejsca, które bardzo kochamy. Miejsca, których już nie ma nic..? A może jest bardzo wiele?
Stara Węgornia. Beskidy na puszczy
Idąc dalej dość niewymagającym szlakiem dojdziemy do innych zakamarków doliny rzeki Płociczna. Im głębiej w knieję tym mocniej nasze uszy wyłapią szum charakterystyczny – niekoniecznie konarów drzew. To cel naszej wędrówki – Węgornia, miejsce wyjątkowe na mapie Północnej Polski. Dlatego, że wygląda jakby żywcem wyjęte z beskidzkich dolin.
W miejscu bystrza i starego młyna rzeka opada z kilku metrów, szumiąc intensywnie i sprawiając piorunujące wręcz wrażenie. To właśnie ukryte przed oczami wielu niezwykłości i skarby DPN. W węgorniach obok młynów od dawna oczywiście łapano węgorze udające się na tarło do Bałtyku. Co ciekawe na rzece Drawie, Płocicznej następuje powoli introdukcja łososi.
Drawno
Do siedziby Drawieńskiego Parku Narodowego udaliśmy się tylko na chwilę, po udanym wpływie kajakowym rzeką Korytnicą – o czym później. Miasto jest położone niezwykle malowniczo na obrzeżach Puszczy Drawskiej oraz nad rzeką Drawą i jeziorem Dubie. Niegdyś charakterystycznym elementem tutejszego krajobrazu był rycerski zamek, po którym dzisiaj pozostały jedynie dwa ceglane, niepozorne fragmenty murów. Mimo wszystko warto przyjść w jego okolice, chociażby na ładne krajobrazy rozciągające się ze wzgórza, na którym jeszcze wcześniej znajdował się słowiański gród.
Niezwykle interesującą budowlą Drawna jest Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Chodzi zwłaszcza o jego architekturę, w szczególności oryginalną, ryglową wieżę przykrytą dachem namiotowym. Najciekawsze jednak jest w Drawnie to, iż na jego terenie znajdują się studnie artezyjskie. Czyli miejscach, gdzie pokłady wód podziemnych samoistnie wydostają się na powierzchnię.
Barnimie i Grabowy Jar
Gdy spojrzycie na wspomniany już dziwny kształt parku narodowego zobaczycie, że od Drawna aż do środka ciągnie się wąski park wzdłuż rzeki Drawy. Ona w tym miejscu jest niezwykle ciekawa i malownicza, choć bardzo schowana przed postronnymi. Płynie głębokim, często bardzo głębokim (Tragankowe Urwisko) jarem, wręcz kanionem, ciesząc oczy tych bardziej doświadczonych kajakarzy, którym nie straszne dziesiątki powalonych drzew. Najlepiej rzekę od tej strony poznać w miejscowości Barnimie, gdzie obok podworskiego na pół zdziczałego parku znajduje się drewniana kładka. Tu właśnie powstało to zdjęcie z Marcinem, które w social mediach skutecznie „udawało” azjatycką dżunglę.
W okolicy znajduje się jar a w nim Diabelski Głaz, dwumetrowy eratyk, symbol polodowcowej historii tego rejonu. Idąc dalej Drogą Solną i czerwonym szlakiem dojdziemy aż do Zatomia, czyli jednej z najbardziej „ciemnych” miejscowości w Polsce. Tu miłośnicy obserwacji astronomicznych spotykają się, by z dala od świetlnego zanieczyszczenia oglądać nocny nieboskłon.
Spływ Korytnicą
Będąc w opisywanych okolicach wiedzieliśmy, że będziemy chcieli skorzystać ze spływu kajakowego. Nie wiedzieliśmy tylko, którą rzekę wybrać: czy dość trudną rzekę Drawę, czy łatwiejszą (jak nam opowiadano) i niezwykle urokliwą Korytnicą. Wybór padł na tą ostatnią. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, choć Korytnica nie przepływa przez sam PN.
Na trasie Stara Korytnica – Pole Namiotowe Sówka rzeka pokazała nam wszystkie możliwe oblicza. Od wąskiej i otoczonej szuwarami, po rozłożystą i rozlewającą się po okolicznych łąkach i polach. Od łagodnej i niczym niezmąconej, po taką, która wymagała nieco wysiłku, by ominąć powalone drzewa i zagradzające drogę konary. Przez cały czas towarzyszyły nam ważki, a nawet piękne, choć płochliwe zimorodki. Zgodnie uznaliśmy, że to jedna z piękniejszych tras wodnych jakich mieliśmy dotąd okazję doświadczyć. Skorzystaliśmy z wypożyczalni kajaków PLUSK.
Stare Osieczno i Stare Zacisze
Stare Osieczno stało się na kilka dni bazą wypadową do eksplorowania przez nas DPN. Miejscowość jest punktem węzłowym dla spływów Drawą ale też było przez lata na linii tzw Wału Pomorskiego – pasa militarnych umocnień i bunkrów niemieckich. Obok starego cmentarza dostępny jest jeden bunkier podziemny a na zachód od kościoła ruiny dwupiętrowego dromadera.
Zamieszkaliśmy w Agroturystce Gęsiniec, z której – na rowerach lub pieszo udać się można do niezwykle romantycznego i tajemniczego miejsca – Stare Zacisze. Wiedzie tam ścieżka historyczno-przyrodnicza „Zacisze” im. Hansa Paasche.
W miejscu tym istniał niegdyś okazały pałac, w którym mieszkali jego właściciele – Ellen i Hans Paasche. Dziś po nim właściwie nie ma śladu, za wyjątkiem starych, okazałych drzew, kilku kamieni po dawnych zabudowaniach gospodarczych, resztki fundamentów, fragmentów niegdyś okazałych schodów oraz położonego nieco dalej cmentarza. Historia głowy rodziny, czyli Hansa jest niezwykle ciekawa, choć mało znana. Przeciwstawił się niemieckiemu kolonializmowi w Afryce i imperializmowi. Jako publicysta był jednym z pierwszych piewców pacyfizmu, podczas IWŚ prowadził działalność konspiracyjną. Zapłacił za to karę największą – stracił własne życie.
Więcej na temat majątku Zacisze oraz Hansa Paasche można przeczytać tutaj.
Mierzęcin
Wioska o sięgającej średniowiecza historii miała na przestrzeni dziejów licznych właścicieli. Jednak jej największy rozkwit przypadł na czasy panowania rodziny von Waldow. To oni rozbudowali ten ogromny kompleks – nie tylko pałacowo-parkowy ale też gorzelnię i folwark.
Dziś teren ten, dzięki prywatnej inwestycji, znów zachwyca. Funkcjonuje tu kompleks wypoczynkowy Pałac Mierzęcin Wellness & Wine Resort, restauracja, kawiarnia, SPA, stadnina konia winiarnia oraz winnica w otoczeniu pięknej przyrody – parku, przepastnych lasów i w sąsiedztwie Jeziora Mierzęckiego. Szczególnie urokliwe są otaczające neogotycki pałac ogrody, a zwłaszcza klimatyczny Ogród Japoński.
Tuż obok ciągnie się kolejna winnica na tym terenie – Winnica Equus, która znajduje się na Lubuskim Szlaku Wina i Miodu. Ich Solaris naprawdę przypadł nam do gustu. Podobnie jak w zeszłym roku, gdy trafiliśmy do Winnicy Turnau, także teraz kupiliśmy butelkę jasnego trunku na wyjątkową okazję.
Na koniec miejsce wypoczynku: Jez. Radocińskie
Na północ od miasta Dobiegniew znajduje się idealne na odpoczynek jezioro. To Jezioro Radocińskie z niewielką plażą oraz pomostem i placem zabaw. Miejsce polecane jest dla rodzin z dziećmi ze względu na łagodne zejście do wody oraz fakt, że jest ono dość płytkie i bardzo czyste. Spędziliśmy tu naprawdę spokojne przedpołudnie.
Partnerem serii „Polska na Przełaj” jest
MOKATE
Zachęcamy do wzięcia udziału w wakacyjnym konkursie organizowanym przez Mokate który odbywa się na Facebooku i Instagramie:
www.instagram.com/mokateofficial