Jesień w Czechach Zachodnich. Zabytkowe uzdrowiska, zamki, filmowe plenery i Goethe
Można, by uznać, że ten rok upłynął nam pod znakiem czeskich eksploracji. No bo gdyby się tak zastanowić, to w południowo-wschodnich Morawach (Region Slovacko) byliśmy wiosną, w Czeskiej Szwajcarii latem, a w Czechach Zachodnich – jesienią. Okazało się, że jesień właśnie z jej kolorami – pomarańczowymi kasztanowcami, złotymi brzozami i czerwonymi bukami oraz specyficzną, nieco melancholijną, a może romantyczną atmosferą idealna jest, by odwiedzić wpisane na listę UNESCO czeskie uzdrowiska. Już poza wysokim sezonem, niespiesznie i bez tłumów. Ale nie tylko one nas tutaj zachwyciły i zadziwiły.
Jeśli macie ochotę dowiedzieć się co jeszcze, oprócz Karlowych Warów warto zobaczyć będąc w Czechach Zachodnich 3-4 dni, to zachęcamy do przeczytania naszego krótkiego przewodnika. A my w tym roku mówimy już Czechom „na shledanou!” i dziękujemy im za moc wrażeń i wspomnień jakie zapisujemy nie tylko tu ale też w naszej pamięci. No chyba, że jeszcze jakiś jarmark świąteczny zimą? Kto wie.
Mariánské Lázně (Mariańskie Łaźnie)
Słynne uzdrowisko otoczone kolorowymi o tej porze roku drzewami masywu górskiego zwanego Sławkowskim Lasem okazało się piękniejsze niż sobie to wcześniej wyobrażaliśmy. Wieczorem zaś, gdy dające ciepły poblask latarnie oświetliły parkowe alejki, skwery i placyki zrobiło się bardzo romantycznie. Poczuliśmy się zupełnie jak XIX-wieczni letnicy spacerując po zbudowanej w 1899 roku eleganckiej, neobarokowej, żeliwnej kolumnadzie i co chwilę podnosząc głowy z zachwytem nad architekturą willi i pałacyków, które dziś zamieniły się na luksusowe hotele i domy uzdrowiskowe oferujące zabiegi wellness i spa. Wspomniana kolumnada (w naszych uzdrowiskach mówi się na tego typu budowle łazienki) uważana jest za jedną z piękniejszych w całych Czechach. Tuż obok niej wznosi się Śpiewająca Fontanna, z której o każdej nieparzystej godzinie rozbrzmiewa jakiś utwór. Wieczorem, również podświetlona.
Z dobroczynnych właściwości tutejszych źródeł leczniczych, które zostały przebadane przez lekarza z klasztoru w Teplej, który także mieliśmy okazję zwiedzić, korzystali między innymi król Edward VII, F. Chopin, J. Strauss, F. Kafka czy J. W. Goethe. No ale ten ostatni był chyba wszędzie! Podczas tego wyjazdu mieliśmy okazję zwiedzić miejsce jeszcze bardziej z nim związane, ale o tym trochę później. Po naszym słynnym rodaku, który spędzić tu miał całe jedno lato pozostała tablica pamiątkowa oraz Hotel Polonia (dawniej Chopin). Przede wszystkim zaś międzynarodowy festiwal mu poświęcony. W tym roku odbyła się już jego 64. edycja. I jeszcze taka ciekawostka – ponoć właśnie tutaj w dawnym Marienbad powstał najwierniejszy portret kompozytora.
Znajdujące się w Czechach Zachodnich uzdrowiska: Mariańskie Łaźnie, Karlowe Wary i Franciszkowe Łaźnie otrzymały wraz z innymi uzdrowiskami europejskimi (na przykład Baden-Baden, Bad Ems, czy Bath – wszystkie przez nas odwiedzone) jeden wspólny wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (w sumie wpisanych zostało 11 uzdrowisk z Czech, Niemiec, Belgii, Francji, Anglii, Austrii i Włoch).
Pałac Kynžvart
To dosłownie rzut beretem od Mariańskich Łaźni, więc jeśli będziecie mieli chwilę, to zajrzyjcie do tego założenia parkowo-pałacowego. Naprawdę warto. Klasycystyczny pałac letni należący do austriackiego kanclerza księcia Klemensa Metternicha – jednej z ważnych postaci Kongresu Wiedeńskiego z 1814 i 1815 roku, który jak się okazuje lubił gromadzić przeróżne ciekawe (stąd tutejszy Gabinet Osobliwości). Zwiedzać można pałacowe wnętrza poznając historię rodziny, zwyczaje (na przykład związane z organizowanymi tu przyjęciami) mieszkańców oraz znamienitych gości, którzy odwiedzali tutejsze mury. A byli to goście nie byle jacy, bo na przykład carowie Rosji, którzy chętnie obdarowywali Metternicha prezentami, czy – i tutaj wcale nie będzie zaskoczenia – J.W. Goethe.
A jeśli chodzi o Kongres Wiedeński, to można tu zobaczyć autentyczne biurko, które było niemym świadkiem tamtego wydarzenia.
Pałac zwiedzać można z przewodnikiem. Trasy zwiedzania są dwie (plus trzecia dostosowana do osób niepełnosprawnych) – pierwsza obejmuje pałacowe wnętrza – między innymi pokoje prywatne i gościnne, jadalnie i kolekcję obrazów, druga zaś muzeum i Gabinet Osobliwości. Godziny otwarcia pałacowych wnętrz różnią się w zależności od pory roku. Najlepiej jest sprawdzić to przed przyjazdem na stronie internetowej pałacu.
Klasztor w Teplej
To kolejne miejsce, które znajduje się w niewielkiej odległości od Mariańskich Łaźni, a jest zaskakująco ciekawe. Klasztor ojców norbertanów (inaczej premonstratensi) założony został już w XII wieku przez błogosławionego Hroznata z Teplej. To właśnie stąd zarządzane było wspomniane uzdrowisko czego można dowiedzieć się zwiedzając muzeum. Budynki klasztorne są bardzo rozległe, podobnie jak otaczający je park. Niektóre wnętrza udostępnione są do zwiedzania z przewodnikiem, a jednym z najpiękniejszych jest bez wątpienia biblioteka z niezwykle cenną a także pokaźną kolekcją starodruków i ksiąg. Niestety nie można robić zdjęć w komnatach ani wspomnianej bibliotece, ani muzealnym eksponatom, ani nawet wyróżniającemu się romańsko-gotycką architekturą i bogatym, barokowym wystrojem kościołowi, który także zwiedza się podczas wycieczki.
Klasztor zwiedzać można od poniedziałku do soboty w godzinach od 9:00 do 11:00 oraz od 11:50 do 15:30, w niedziele natomiast od 11:00 do 15:30.
Karlovy Vary (Karlowe Wary)
Kto nie słyszał o Karlowych Warach – słynnym uzdrowisku z pięcioma wspaniałymi kolumnadami? A któż tu nie bywał? J.W Goethe, L. Beethoven, A. Dworzak, F. Schiller, F. Chopin, A. Mickiewicz. No właśnie popiersie tego ostatniego możemy zobaczyć w parku nieco poza centrum miasta. Taki polski akcent w dawnym Karlsbadzie. Przede wszystkim musiał tu pojawić się cesarz Karol IV, podczas polowania, gdy miejsce cennych źródeł wskazał mu skaczący jeleń. Stąd nazwa. Znana szeroko na świecie jako chyba najmodniejszy obok Baden-Baden kurort Europy w XIX wieku. Swoją drogą wraz z niemieckim uzdrowiskiem ale i Mariańskimi Łaźniami czy Franciszkowymi Łaźniami oraz m.in belgijskim Spa wpisane zostały na listę UNESCO pod wspólnym szyldem.
Mariańskie Łaźnie są dość sporym miastem, na przejście wzdłuż rzeki Teplej i odwiedzenie wszystkich pięknych kolonad (spacerowe kolumnady, chroniące źródła) trzeba przeznaczyć 2-3 godziny. Najpiękniejsze z nich, naszym zdaniem to biała Kolumnada Targowa, żelbetowa Kolumnada Parkowa (Ogrodowa) koło parku Dvorakove Sady i potężna neoklasycystyczna Kolumnada Młyńska. Całe miasto zachwyca neoklasycystycznymi oraz secesyjnymi kamienicami i budowlami (Metske Divadlo, Metska Sporitelna). Jednak najwspanialszym budynkiem okazały się Łaźnie Cesarskie, położone całkiem niedaleko Hotelu Pupp, który grał kasyno w bondowskim „Casino Royale”. Po gruntownej renowacji z lata 2023 zapierają dech. Polskojęzyczny przewodnik pokazał nam gabinet cesarza (przez niego ostatecznie w pełni nie użyty) i zachwycającą klatkę schodową oraz salę ćwiczeń gimnastycznych. Niejeden pałac królewski mógłby zazdrościć… temu zakładowi kąpielowemu.
Na uzdrowisko warto spojrzeć też z góry, na którą wjechać można zabytkową kolejką linowo-terenową Diana, a tam czeka nie tylko wieża widokowa z panoramą na Rudawy i Sławkowski Las ale też motylarnia i zabytkowa karczma-restauracja. Co ciekawe zarówno tę kolejkę jak i drugą – Imperial remontował polski Budimex, a wagoniki dostarczył Konstal.
Oj dużo można pisać o samym mieście, nadaje się zapewne na osobny artykuł. Polecamy np. na blogu Dziewczyna z Czerwoną Walizką. Ale jeszcze jest trochę ciekawego… w okolicy.
Loket
Przepięknie położone miasto, nad którym góruje zamek o tej samej nazwie rozłożyło się na skalnym cyplu pozostającym w szerokim uścisku płynącej w dole rzeki Ohrza. Zobaczcie jak pięknie to wygląda z góry. Miłośnicy agenta Jamesa Bonda pewnie od razu skojarzą malownicze krajobrazy i charakterystyczną architekturę, gdyż także tu kręcone były fragmenty Casino Royale.
Co ciekawe Loket „grało” w kinowym hicie nie siebie, ani nawet nie jakieś inne czeskie miasteczko, a jakieś wyimaginowane mieszczące się w Czarnogórze. Mniejsza o to, bo właśnie w Loket miała miejsce inna ciekawa historia. Ponoć właśnie tutaj zakochany i już nieco podstarzały J.W. Goethe miał dostać kosza od o wiele młodszej Ulriki von Lewetzov, którą poprosił o rękę. Pamiątką po tym wydarzeniu jest taras widokowy należący do hotelu Bílý kůň – przy rynku i Kolumnie św. Trójcy (aktualnie w remoncie) tak zwana Goetheova Vyhlídka.
Jeśli mowa o autorze Cierpień Młodego Wertera, to jego nazwisko i podobizna przemknie Wam także podczas zwiedzania Zamku Loket, konkretnie zaś w pomieszczeniu, gdzie przechowywany jest meteoryt, który spaść miał tu w XV wieku. Takiej ciekawostki nie mógł przecież przegapić interesujący się wieloma dziedzinami nauki romantyczny poeta. Średniowieczny zamek jest skarbnicą wielu ciekawych eksponatów, a przede wszystkim wnętrz, pomieszczeń i dziedzińców, które przenoszą zwiedzających w zupełnie inny świat. Świat dzielnych rycerzy i pięknych księżniczek. Organizowane są tutaj liczne wydarzenia. W czasie kiedy my tam byliśmy, właśnie przygotowywano drewniane budki i stoiska na jarmark.
Jeśli będziecie w Loket samochodem, to najlepiej zostawcie go na parkingu poza starym miastem (na przykład tuż przy wejściu na most i przystanku autobusowym). Będziecie mieli okazję spojrzeć na miasto z ciekawej perspektywy. Przy okazji możecie wówczas wstąpić (bo to po drodze na rynek) do restauracji i browaru Święty Florian (Pivovar a restaurace Svatý Florian). Zamek Loket otwarty jest od codziennie: od listopada do marca w godzinach 9:00-15:30, kwiecień-czerwiec i wrzesień-październik od 9:00 do 16:30 oraz w lipcu i sierpniu od 9:00 do 18:30. Można zwiedzać z przewodnikiem i samodzielnie (przygotowano tekst w języku polskim).
POMYSŁ: Ciekawym pomysłem może być rowerowa przejażdżka, spływ pontonami lub dłuższy spacer wzdłuż rzeki Ochrzy do rezerwatu skalnego Svatoske Skaly, w głąb kanionu rzeki. A nawet dalej do Karlowych. Romantyczne miejsce, wielokrotnie uwieczniane na obrazach artystów, odwiedzających Karlovy Vary lub Loket.
Bečov nad Teplou
Idealny postój pomiędzy Karlowymi a Mariańskimi. Niewielkie miasteczko Becov może pochwalić się naprawdę czymś wyjątkowym. I wcale nie chodzi tu tylko o tutejszy zamek i pałac, ale o niezwykły skarb – pięknie zdobiony Relikwiarz św. Maura. Odnaleziony po wielu latach pod podłogą zamkowej kaplicy.
Okazuje się, że inkrustowana klejnotami i wykończona złotymi zdobieniami skrzynka skrywająca szczątki św. Maura jest jednym z najważniejszych zabytków w Czechach, zaraz po klejnotach koronacyjnych przechowywanych w skarbcu praskiej katedry. Historię relikwiarza poznać można, a przede wszystkim zobaczyć go na własne oczy w muzeum na zamku. Robienie zdjęć jest niestety zabronione. Zwiedzać można także wnętrza barokowego pałacu dolnego (z przewodnikiem), a także przejść się po ogrodach albo trasie widokowej wiodącej wokół skały na której położony jest kompleks zabytkowych budowli.
Godziny zwiedzania pałacowych wnętrz oraz muzeum i Relikwiarza św. Maura są różne w zależności od sezonu. Wszelkie informacje znaleźć można na stronie zamku.
Kolonia Kladska i Rezerwat Tajga
Teren, który opisujemy w dużej mierze nazywa się „Sławkowski Las”. Kto kojarzy nasze teksty z Niemiec, wie, że w tych rejonach LASEM (czyli Wald) nazywa się często pasma górskie. Tak jest i tutaj. Najwyższe szczyty nie przekraczają 1000 metrów, ale klimat i tak jest na tyle surowy, że dominują gęste bory iglaste a wokół torfowisk rodzaj roślinności, przypominającej przyrodnikom tajgę. Stąd nazwa rezerwatu „Tajga”.
Większość ścieżek edukacyjnych i szlaków biegnie promieniście od osady leśnej Kladsko, znanej z myśliwskiego pałacu i drewnianej gospody „Pod cietrzewiem”. Kilka innych budynków również nawiązuje do architektury szwajcarsko-tyrolskiej. Zimą jest tu zawsze śnieg i teren idealny pod biegówki, latem chłodniej, jesienią surowiej, wiosną mokro. Żałowaliśmy tylko, że i nam było za mokro, rozlało się na amen, więc ze ścieżek zawróciliśmy… na ciepłą herbatę w drewnianym, myśliwskim anturażu.
Bajkowe krajobrazy! Gdzieniegdzie na Dolnym Śląsku można odnaleźć podobny klimat. Piękne zdjęcia i super relacja.
Ten rok można by nazwać okresem naszych czeskich odkryć. Gdy się zastanowić, to przemierzyliśmy południowo-wschodnie Morawy (Region Slovacko) wiosną, Czeską Szwajcarię latem, a Czechy Zachodnie – jesienią.
Ten rok można śmiało nazwać okresem naszych czeskich eksploracji. Kiedy się nad tym zastanowić, odwiedziliśmy południowo-wschodnie Morawy (Region Slovacko) wiosną, Czeską Szwajcarię latem, a Czechy Zachodnie – jesienią. Okazało się, że to właśnie jesień, ze swoimi kolorami – pomarańczowymi kasztanowcami, złotymi brzozami i czerwonymi bukami, oraz charakterystyczną, nieco melancholijną, a może nawet romantyczną atmosferą, idealnie nadaje się do odwiedzenia czeskich uzdrowisk wpisanych na listę UNESCO.