Ktoś powie, że podróżniczy bloger powinien pisać o szutrach o tym jak musiał łatać przebite koło w motocyklu, jak kłócił się z uzbeckim celnikiem albo przecinał maczetą dżunglę w Gabonie. A kolorowe domki, kolację na tarasie, mity i legendy zostawić kobietom i blogom przez nie pisanym. Bzdury totalne! Czasami może być zupełnie na odwrót. A ja będę pisał o kolorowych amfiteatralnych miastach nad morzami. Bo mnie po prostu ma maksa kręcą!
Jednym z nich jest Portovenere, najbardziej na południe położony port wybrzeża Cinque Terre i całej Ligurii. Cinque Terre zasługuje na osobny wpis, ale warto tylko zaznaczyć, że ta mała kraina to właściwie pas klifowego wybrzeża, którego największą atrakcją jest pięć miejscowości, praktycznie „wbitych” i zawieszonych nad morzem. Przez wiele lat nie było do nich dostępu od strony lądu. Nie przeszkodziło to jednak mieszkańcom wykształcić tu pewnego rodzaju mix kultury rybackiej i winiarskiej. Wyszło im świetnie!
Z Portovenere (czyli portu Venus) założonego przez genueńczyków (swego czasu bardzo się „rozpychali” po całym Morzu Śródziemnym) najlepiej rozpocząć eksplorowanie „pięcioziemia”. Idealnie – od trony morza. Rejsy statkami wzdłuż klifów do Riomaggiore, Manaroli czy dalej nawet są częste i niedrogie. Ok 10 euro. Każdy rejs okrąża najpier miniaturowy archipelag, pełen geologicznych „przekładańców”. Ruiny latarni, pustelni i pirackich kryjówek kontrastują ciekawie z kolorowymi przekrojami geologicznymi, które widać od strony morza. Gwoli ścisłości – Palmaria, Tino, Tinetto jak i całe wybrzeże CT zostały wpisane na listę dziedzictwa UNESCO.
Nad miastem, pełnym kolorowych elewacji góruje kościół Św. Piotra, przypominający troszkę twierdzę, bastion. Przez mury można zaglądnąć do skalnej zatoki, w której znajduje się morska jaskinia, nazwana na cześć angielskiego poety grotą Lorda Byrona, choć nie ma pewności, że był tu kiedykolwiek. W tym miejscu kiedyś nad klifem stała świątynia Wenus. Rzymienie wszystko co leżało blisko urwisk nadmorskich kojarzyło się z Wenus. Bo dużo piany morskiej 🙂
Porto Venere to świetny początek odkrywania Ligurii, zwłaszcza od strony Toskanii (dojazd z pobliskiej La Spezia autobusem „P”) Choć wszystko, co tu zobaczycie pasuje do miasteczek Lazurowego Wybrzeża, to w głośnikach wycieczkowego statku pobrzmiewają włoskie szlagiery, nie francuskie.