Blog Nasze relacje i zdjęcia 10 miejsc, które warto odwiedzić w Bangkoku. Plan idealny na 2-3 dni

10 miejsc, które warto odwiedzić w Bangkoku. Plan idealny na 2-3 dni

Bangkok panorama

„- Nie byliście jeszcze w Bangkoku? – No nie. – Serio? – No serio” Jakoś pomiędzy Mumbajem, Singapurem, Tokio, Pekinem, Kuala Lumpur i Dżakartą w ciągu zaledwie dwóch lat, nie udało nam się być w nieformalnej stolicy Azji Południowo-Wschodniej. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Mieliśmy więcej czasu na sensowne przygotowanie się do tego miasta. Na tyle się udało, że po przylocie – czuliśmy się jak w dobrze znanym mieście. Swobodnie. Kwestia wprawy.

W tym subiektywnym przewodniku zaproponujemy Wam co warto zobaczyć i zrobić w Bangkoku, gdy się ma na to miasto 2-3 dni. A z pobieżnego rozpytania się wśród znajomych wiemy, że właśnie tyle średnio przeznaczają tu przylatujący z Europy, zwłaszcza w przypadku 2-3 tygodniowego urlopu w Tajlandii. Czy to wystarczy? Z motylowym materiałem – na pewno pomoże.

Azjatyckie metropolie to zupełnie inne bajki niż np. europejskie stolice. Trudno przyłożyć taką samą miarę do naszych przewodników 48h np. po Rzymie czy Amsterdamie do Kuala Lumpur czy Singapuru. Ale każde z tych miast zmieściliśmy w tym słynnym „2/3 dni” i ogólnie nie żałujemy. Nie czujemy jakiejś gigantycznej potrzeby powrotu i zobaczenia więcej. Taka natura podróżujących po świecie „etatowców”, czyli zapewne 90% z Was.

Większość samolotów z Europy przybywa do Bangkoku wcześnie rano lub przedpołudniem. W tej sytuacji, gdy tylko mądrze się wyśpimy w samolocie, mamy do dyspozycji pół dnia plus cały dzień plus cały dzień. Razem 2 i pół dnia. I w tej formie zaprezentujemy Wam plan. Potrzebujecie dłużej – nie ma problemu.

Transport publiczny oraz gdzie spać?

Taka rozmowa pomiędzy zachodnimi turystami to bardzo częste zjawisko: „- Skąd jesteś? – A z Anglii, długo w Bangkoku? – Myślę, że 3 dni i uciekamy na wyspy – My też, stanowczo wystarczy„. Pełna zgoda, zwłaszcza, że możliwości na „dalej” jest sporo: Południowe wyspy, Phuket, Krabi, północna Tajlandia, prowincja Trat a może nawet Kambodża czy Mjanma.

Bangkok jest sporej wielkości metropolią, ale nie taką jak Pekin czy Mumbaj, dużo mniejszą. To raz. Dwa, weźmy poprawkę na to, że poziom organizacji transportu publicznego też bliższy jest temu w Indiach niż Japonii czy Chinach. Jest skromny. Tylko jedna linia klasycznego metra (granatowa) i to poza turystycznym centrum, raptem dwie linie kolejki naziemnej (jasno i ciemnozielona), choć bardzo fajne.

Po drugiej stronie centrum oś komunikacyjną stanowi wciąż rzeka Menam i przystanie promowe. Jest to najbardziej zakorkowane miasto świata i rzeczywiście w godzinach szczytu szybciej poruszamy się pieszo niż w taksówce. Które są tu bardzo tanie, to też fakt. Zapamiętajcie jednak – będziecie często na przystaniach nad rzeką i będzie to bardzo dobry ruch z Waszej strony!

IMG_5360

Bangkok ma dwa lotniska. Nas interesuje Suvarnabhuri, skąd transport do miasta jest banalnie prosty. Wcześniej czeka nas godzinna procedura (bramki, wiza, dokumenty). Kierujemy się do stacji szybkiej kolejki, którą po około 30 minutach jazdy docieramy do stacji węzłowej Phaya Thay z kolejką naziemną. To już centrum miasta. Tu jedziemy albo w prawo w kierunku Nowej Dzielnicy i Pomnika Zwycięstwa, albo w lewo w kierunku Lumpini, dzielnicy Silom (my tu mieszkaliśmy) czy lewego brzegu miasta.
Drugie lotnisko, Don Mueang, służy głównie do lotów krajowych i dalszych lotów po Azji (np. z AirAsia). Znajduje się w północnej części miasta. Dostaniemy się tam (albo z) autobusami shuttle bus (przystanki na Silom oraz przy słynnej Khaosan Road) albo koleją, która kursuje w kierunku Ajutthai z dworca głównego. Bilety w formie papierowej na kolejkę naziemną nie są drogie. W okolicach naszych 2 zł i zależą od długości trasy. Wybieracie w automacie po nazwie stacji docelowej. Liczą się przesiadki.

Autobusy odradzamy, zwłaszcza jak się nie ogarnia rozkładu i numeracji linii. Brak buspasów powoduje, że również swoją w korkach. Wbrew pozorom najlepszym sposobem na poruszanie się po mieście są promy rzeczne i tramwaje wodne w kanałach (o tym później) a na drugim miejscu kolejka SkyTrain. Dlatego szukając noclegu – weźcie to pod uwagę, naprawdę pomoże. Aczkolwiek od razu uwaga – im bliżej rzeki – tym drożej. Hotele z własną przystanią nie są na naszą kieszeń raczej. Dlatego to, co zrobiło dla nas Trivago zasługuje na więlką pochwałę.

IMG_5371

Taksówki to dobre rozwiązanie poza godzinami szczytu. Są o dziwo tańsze niż tuk-tuki. Należy wybierać różowe lub żółte z oznaczeniem „taxometr”. każdy kurs zaczyna się od 42 bahtów. Naprawdę trzeba się mocno najeździć, by przekroczyć 150 bahtów. Chyba z jednego końca miasta na drugi. Ale jedna-dwie przejażdżki tuk-tukiem to obowiązkowa atrakcja sama w sobie. Poza tym szansa na orzeźwienie od dusznego miasta. Chyba, że traficie w kolumnę cuchnących samochodów.

Spaliśmy w dzielnicy Silom. To bardzo fajnie położona dzielnica z uwagi na fakt, że jest to jedyne miejsce, gdzie krzyżuje się kolejka naziemna i rzeka. Więc możemy się dostać szybko zarówno na wschodnie obrzeża centrum jak i zachodnie. Ponadto jest to dzielnica w pewnym sensie biznesowa, więc zagęszczenie hoteli i hosteli jest tu ogromne. Po trzecie dzielnica wielokulturowa (są tu meczety, świątynie hinduistyczne, kościoły) i po czwarte – blisko stąd do Chinatown czy dworca kolejowego oraz aż dwóch przystani promowych. Ideał. Więcej o samej dzielnicy Silom i naszym hotelu będzie w zupełnie innym wpisie.

Zarezerwuj nocleg w hotelu, w którym spaliśmy | Poczytaj więcej o dzielnicy Silom

Miasto jest miastem chaosu urbanistycznego, nie ma tu klasycznego centrum, jest kilka „jąder” aspirujących do tego miana. Właśnie wspomniany Silom, kulturowo dzielnica królewska, ale jest też tzw. Nowa Dzielnica Królewska czy może geograficznie okolice Dworca Głównego i Chinatown. Ale to nieważne.
Od razu zanotujcie, że gdy mamy do dyspozycji tyle czasu, ile w tytule wpisu, musimy pomyśleć o trzech obszarach miasta, w których się pojawimy. I to od świtu do zmierzchu.

Czy w mieście jest brudno? Czy jak niektórzy lubią sobie napisać wprost „syf”? Odpowiedz brzmi: Raczej nie! Ten stereotyp chyba rozsiewają osoby, które swoją znajomość azjatyckich metropolii znają tylko stąd. W porównaniu z Mumbajem czy Dżakartą czy nawet Stambułem… Tajowie dbają o czystość, ulice są myte, ludzie aż przesadnie czyszczą posesje, chodniki, obejście, przykry zapach się zdarza, ale to normalka. Natomiast nie ma takiej sytuacji, gdy na chodniku zalega kupa śmieci. Nawet w zakamarkach miasta. Pod tym względem ocena wynosi mocne 6/10. Natomiast na pewno miastu brakuje terenów zielonych. W centrum są zaledwie 3 duże parki: Lumpini, Saranrom i Rommaninat. To stanowczo mało. I to się czuje.

Co warto zobaczyć i zrobić w Bangkoku? Kolejność nieprzypadkowa 😉

Wzięliśmy pod uwagę szerokie preferencje. Coś dla miłośników świątyń, coś dla tych, szukających alternatywnego zwiedzania, coś dla tych, którzy cenią sobie hisotiręi kulturę kraju i dla szwędaczy. No to jedziemy…

1. Wat Pho i Leżący Budda

IMG_5553

Teoretycznie nie jest to najsłynniejsza świątynia miasta, ale zrobiła na nas największe wrażenie. Oczywiście za sprawą pierwszego w życiu posągu leżącego Buddy, który widzieliśmy w tych rozmiarach oraz dość kompaktowego zagęszczenia najpiękniejszych prangów w Bangkoku. Smukłych, bogato zdobionych, ujmujących oko i zadzierających głowę.

Tabliczki informujące o kieszonkowcach muszą mieć coś na rzeczy, bo spacerując wzdłuż prawie 50 metrowej figury (a wydaje się dużo dłuższa) brakuje nam pary w gębie i czujemy zakłopotanie. Łatwo nas w takim razie „obrobić”. Aczkolwiek jesteśmy tu wieczorkiem, na zewnątrz latają jaskółki, robi się pomarańczowo, powietrze staje się cięższe, jest mniej parno, są pustki, jedynie my i inna para z Francji.

IMG_5564

Chwilę kontemplujemy smukłe czedi, na cześć pierwszych czterech królów Siamu i piękny, centralny mondop (Zanim odwiedzimy tutejsze świątynie warto pouczyć się trochę o buddyjskiej architekturze sakralnej, by nie wyjść na głupka nazywając wszystkie teoretycznie podobne do siebie budowle „złotymi wieżyczkami”. Wychodzimy wraz z godziną zamknięcia całego kompleksu świątynnego, na murze wokół połyskują światła lampionów. Świetne miejsce!

2. Dom Jima Thomsona

P1350720-2

Niby „jak pięść do oka”, ale tak powie ignorant, który nie zdąży się dowiedzieć, że ten kompleks, stworzony przez amerykańskiego oficera i handlarza jedwabiem, jednego z najbogatszych mieszkańców powojennego Bangkoku, został stworzony z myślą o ocaleniu autentycznej, tajskiej drewnianej architektury. Miejskiej i prowincjonalnej.

Wchodząc tu i próbując odizolować się na chwilę od głośnych grup turystów, jesteśmy w stanie poczuć ducha Indochin sprzed kilkudziesięciu lat. Dusznej atmosfery drewna zmieszanego z dymem kadzideł, gwaru politycznych dysput, walk wywiadów i szpiegów, którym również był Jim Thomson. Dodatkowo jak Wam się trafi udana przewodniczka (jak nam) usłyszycie o wielu świetnych historiach na temat Bangkoku lat 40-tych i 50-tych. We wnętrzach nie wolno niestety robić zdjęć. Przynajmniej aparatem. Thomson przypominał nam nieco skrzyżowanie Anthonyego Bourdaina z Brucem Willisem 🙂 Do dziś funkcjonuje marka odzieżowo-kosmetyczna nazwana jego imieniem. Spotkacie te sklepy na niektórych azjatyckich lotniskach.

Więcej o tym miejscu napisaliśmy w osobnym wpisie „Jim Thompson i jego rezydencja w Bangkoku”

3. Pałac Królewski i Wat Phra Kaew

IMG_5580

Zaplanujcie to miejsce na poranek. Albo drugiego albo trzeciego dnia. Pojawcie się tu przed otwarciem a wcześniej poświęćcie 2 godziny na spacer po okolicy. Albo rejs promem po rzece. Nie przestraszcie się kolejek i zaopatrzcie w spodnie z długimi nogawkami. Jak nie macie – naprzeciwko w sklepie sprzedadzą Wam chętnie. Cała rodzina pewnie utrzymuje się z zapominalskich turystów.

Bramy kompleksu otworzą o 8:30 i wleje się z Wami tłumek, który i tak jest dużo mniejszy niż ten, który będzie narastać potem. Najbardziej uciążliwi są Chińczycy, ale to już wiemy, po przebojach w Pekinie i Szanghaju. Od razu idziemy do Świątyni Szmaragdowego Buddy, która stanowi część tzw. „Royal Palace Complex”. To właśnie kwintesencja Bangkoku i miejsce, które zachwyca przepychem i różnorodnością. Tu nauczycie się tajskiej architektury w godzinę, zadrzecie głowy, by oglądać, jak niebo przecinają czubki wielopoziomowych pomarańczowych dachów Watów i Mondopów, ostry jak brzytwa czubek złotej pagody (czedi) czy smukłych prangów, nieco innych niż te w Kambodży, dużo cieńszych.

P1360002

W środku króluje pawilon, do którego pielgrzymują wszyscy, w jego centrum mały posąg Buddy, jednakże rangą przewyższający wiele dużo większych, jemu podobnych. Całość otaczają galerie arkadowe, na murach których widnieje w formie malowideł baśń Ramakien, tajski epos narodowy. Żeby przeżyć bez zawodu (tłumy wydają się tu większe niż w Zakazanym Mieście w Pekinie), trzeba usiąść w cieniu jednej z galerii i na chwilę odciąć się od wszystkiego.

IMG_5620

Centralnym punktem kompleksu pałacowego jest oczywiście… Pałac Królewski, pełniący swoją rolę do 1925 roku. Najpierw traficie jednak do sali recepcyjnej z wystawionym w środku tajskim tronem królewskim, potem właściwy budynek pałacu z dziesiątkami apartamentów królewskich żon i konkubin (i dzieci). Te budynki powinniście kojarzyć z filmu „Anna i Król” opowiadającego o romansie angielskiej guwernantki i Króla Mongkuta, choć mało kto wie, że Tajowie nie zgodzili się na kręcenie filmu tutaj i twórcy pieczołowicie odtworzyli cały kompleks pałacowy w Malezji.

Całość zajęła nam 2 i pół godziny. I to bez gonitwy. My tutaj właśnie skorzystaliśmy z tuk-tuka. Po wytargowaniu się do setki, kierowca przewiózł nas pod tzw. nową dzielnicę królewską, na którą warto przeznaczyć sobie minimum 1/3 dnia. Jeśli myślimy o całości.

Więcej o innych polecanych przez nas świątyniach Bangkoku (udało nam się zobaczyć aż tyle!) w zupełnie osobnym wpisie „Niesamowite Świątynie Bangkoku”

4. „Nowa” Dzielnica Królewska Dusit

duti bangkok

Gdy tajskim królom zaczynało być ciasno w obrębie centralnej wyspy Rattanakosin (choć wyspa to przesadne określenie) i gdy miasto pęczniało wokół a władcom zaczynała imponować zachodnia architektura – narodziła się idea „drugiego płuca królewskiego”, które wyrosło na północ od kanału Khlong Padung na początku XX wieku a pierwszym królem, który tu uciekł był Rama V.

To zupełnie inny Bangkok, niż Wam się wydaje. Pogubicie się. Soczyście zielone trawniki, idealnie przystrzyżone, oczka wodne, altany z pergolami, drewniana architektura w stylu nawiązującym do alpejskich pałacyków i posiadłości angielskiej prowincji. To właśnie Dusit Palace i okolice. Najbardziej spektakularnym obiektem tutaj jest gigantyczna bryła Ananta Samakhom Throne Hall, przypominająca nieco budynek parlamentów w Waszyngtonie czy Hawanie. Tuż za nią chowają się dwa pałacyki: Abhiset Throne Hall i Ambhorn Satan Residential Hall. Wbrew nazwom nie pełnią swoich ról.
Jednak najważniejszy i najpiękniejszy obiekt tej dzielnicy to pałac Vimanmek – arcydzieło drewnianej architektury, będący wariacją na temat i efektem podróży króla do Europy w roku 1897. Miks stylu tajskiego, francuskiego, kolonialnego i

5. Rejs po rzece Menam z przystankiem pod Wat Arun

IMG_5422

Aby dostać się w okolice Dzielnicy Królewskiej najlepiej wziąć jedną z łodzi i w ciągu 20 minut rejsu pojawić się na przystani Ta Chang, skąd pieszo to już tylko 5 minut. Jednak weźmy poważny kurs na to, że wodne przejażdżki po rzece, same w sobie będą super atrakcjami. Menam, Chao Phraya, główny żeglowny szlak całej Tajlandii. Można stąd dopłynąć nawet do Ajutthaji.

Płacimy przed wejściem albo w trakcie rejsu pani w  pomarańczowym kubraczku, zatykamy uszy, jeśli jesteśmy blisko pana sygnalisty, operującego ptasim gwizdkiem, chłoniemy każdy obraz migający nam przed okiem, nabrzeża pełne drewnianych pali, świat miasta, który jest widoczny tylko z tej perspektywy. Każda przystań to taki mikroświat, przyciągający handlarzy, naciągaczy, turystów, małe stoiska z jedzeniem.

Promy kursują średnio co 10-15 minut. Mają pomarańczową flagę i niebieski dach. To dużo lepsza opcja niż wykupione specjalnie wycieczki w podobnych lub węższych łodziach. A ceny? Śmieszne. Czasem poniżej 2 zł.

P1360088

Rzeka stanowi ruchliwą główną oś komunikacyjną miasta od wschodu. Wszystko co najważniejsze kryje się przy jej prawym brzegu. Idąc od południa: Silom, katedra, nabrzeże kolonialne, targ kwiatowy, kwartał królewski, fort Pom Phra Sumen czy w końcu okolice Dusit. Natomiast jest miejsce godne zatrzymania się na lewym brzegu, miejsca, gdzie kiedyś rezydowali królowie Tajlandii, ale krótko, kilkanaście lat, zanim przenieśli się do Dzielnicy Królewskiej. To przystań przy świątyni Wat Arun, symbolu miasta.

Ta charakterystyczna budowla zwieńczona ogromnym prangiem, górującym nad miastem jest warta odwiedzenia albo wcześnie rano albo przed zachodem słońca, gdy na przeciwległym brzegu sylwetki, dachy i świątynie miasta pomarańczowieją w późnym słońcu. Aby się tu dostać musimy skorzystać z przeprawy w przystani Ta Thien koło Wat Pho. Łodzie na trasie północ-południe tu się nie zatrzymują. Teraz jest wsparta rusztowaniami, trochę to boli wizualnie. Ale trzeba to trzeba.

Jak ktoś ma więcej czasu niż 2-3 dni niech pomyśli o spędzeniu jednego całego po tej stronie rzeki. Sieć starych kanałów poprowadzi nas wgłąb do miejsc, gdzie miasto ustępuje rolnictwu. Znajduje się tu kilka pływających targów oraz plantacje warzyw i przypraw. Można wykupić kilkugodzinną wycieczkę łodziami, która pętlą zieloną lub czerwoną (krótszą) pozwoli nam eksplorować te miejsca z dowolnie rozplanowanymi przerwami w tzw „spicy farms”.

6. Złota Góra, Wat Saket i okolice Bandung

P1360213

Praktycznie serce miasta, sam środek wielkiego pierścienia, który ograniczają rzeka oraz linia jasnozielona naziemnego metra. Gdyby symbole miasta wybierać po widokach, jakie z nich się rozciągają – ten obiekty wygrywa. Tutaj porada jest prosta: pojawcie się tutaj o świcie. Wczesne słońce będzie wylewać się zza sylwetek wysokościowców i drapaczy chmur na Silomie, usłyszycie miasto z góry, zobaczycie jak bardzo się różni, przy łopoczących na wietrze flagach kraju. To miejsce, otoczone małym ogrodem wymaga małego wysiłku, gdyż unosi się kilkadziesiąt metrów w górę.

Plik_001

Po zejściu koniecznie zaglądnijcie do położonej po sąsiedzku właściwej świątyni Wat Saket. To była chyba najspokojniejsza z wszystkich, które widzieliśmy i miała najciekawsze galerie.

Tuż obok znajduje się krzyżówka miejskich kanałów Khlong Canal, stanowiącego jedyną oś komunikacyjną na linii wschód-zachód. Tu też stoi jeden z najfajniejszych fortów w mieście, śnieżnobiały Pom Mahakam. Ale o nich piszemy w innym poście.

7. Dzielnica Silom i Lumpini Park

IMG_5721

Dzielnicę poznaliśmy, jak własną kieszeń. I super, bo to świetne miejsce. To trójkąt rozciągnięty pomiędzy nabrzeżem, najstarszą jego częścią, pełną starych magazynów, kościołów i ambasad w jednym roku, kwartałem Si Phraya, który płynnie przechodzi w Chinatown oraz Parkiem Lumpini, jedynym pełnoprawnym dużym parkiem miejskim Bangkoku, miejscem wytchnienia, ale też aktywnego wypoczynku i rozrywki. Skoro tutaj rano udają się Chińczycy ćwiczyć Tai Chi – to coś znaczy. Przed głównym wejście do parku znajduje się duży pomnik Króla Ramy VI. Ciuteńkę na zachód od parku znajduje się stadion bokserski, miejsce odwiedzin zainteresowanych tajskim boksem. Czyli nie nas 🙂

Silom zachwycił nas bliskością linii transportowych, dobrym jedzeniem, wielokulturowością. W okolicach uliczki Prachum Alei, gdzie mieszkaliśmy stoi meczet, wyjątkowo pręży swoje kolorowe muskułu kolorowa świątynia Hinduistyczna Sri Maha Mariaman a także kolonialna willa mieszcząca snobistyczny British Club. Stąd mieliśmy 10 minut piechotą do kościoła (Katedra Wniebowstąpienia), gdzie można wstąpić na niedzielną mszę albo jak my… wielkanocną rezurekcję 🙂

IMG_4646-2

Silom powinien zainteresować też miłośników nowoczesnej architektury, bo tu znajdują się najwyższe i najnowsze wieżowce w mieście – bo to też dzielnica biznesowa (banki, ambasady, przedstawicielstwa handlowe). Najwięcej stoi ich pomiędzy ulicami Silom i Sathon. Natomiast najsłynniejszy to chyba charakterystyczny, zakończony złotą kopułą State Tower ze słynnym Sky Barem na dachu. Punkt widokowy, który możemy osiągnąć płacąc (niemało) przynajmniej za drinka.

8. Chinatown i Little India

IMG_5667

Chińczycy są wszędzie. Diaspora chińska tworzy ogromne dzielnice w większości miast Azji Pd-Wsch, ale ta w Bangkoku jest największa, zajmuje kilkanaście km2 na południe od Dzielnicy Królewskiej i na północ od Silomu. Wygląda bardzo fajnie, ponieważ stanowi najstarszą tkankę architektoniczną miasta. Zwłaszcza urokliwie prezentują się skrzyżowania ulic z narożnymi, często ponad 100-letnimi fasadami. Jednym z takich skrzyżowań jest SAB junction w północno-zachodnim roku dzielnicy, łączący style secesyjny i art deco. Dzielnica posiada trzy przystanie rzeczne i warto rozpocząć jej zwiedzanie od wizyty w Wat Traimit blisko dworca kolejowego (który sam w sobie też jest ciekawy, to art deco, zaprojektowane przez Holendrów). Świątynia nie jest wybitnie wyróżniającą się, ale stanowi niezły punkt widokowy na okolicę. W sercu dzielnicy warto odwiedzić dom towarowy Tang To Kang oraz bazar Talaad Kao – koniecznie rano. Bliżej rzeki schował się meczet Luang Koch z mikroskopijnym cmentarzykiem, schowanym za budynkiem. Główną ulicą, Sampeng Lane, ozdobioną lampionami i charakterystycznymi dwujęzycznymi neonami warto przejść na zachód w okolice Wat Chakkrawat.

IMG_5679

Gdy przekroczyliśmy wąski kanał, wcześniej celowo łażąc wzdłuż zadaszonych wąskich uliczek i zaułków, weszliśmy na teren „Małych Indii”. Trudno zobaczyć w tym miejscu inny świat, jednak w okolicy domu Towarowego Phahurat oraz świątyni Sikhijskiej ewidentnie czuć wpływy bengalskie, widać to po mnogości sklepów z suknem i tekstyliami. Kolorów jest co nie miara.

Chinatown jest dobrym miejscem na jedzenie uliczne, na kupowanie pamiątek i na mieszkanie. Bo wszędzie stąd blisko. Aczkolwiek Silom jest dużo spokojniejszy.

9. Skytrain

IMG_5651

To chyba rzadkość, że transport publiczny sam w sobie jest atrakcją. Ale jeśli macie chwilę czasu, albo tak planujecie zwiedzanie, spróbujcie tego na własnej skórze. Spróbujcie np. spod Pomnika Zwycięstwa po skończonym zwiedzaniu dzielnicy Dusit albo wizycie w tutejszym Zoo, przejechać się na sam koniec linii, z przesiadką pomiędzy linią jasną a ciemną na stacji „Siam”. Prawie na sam koniec, bo wysiadając na stacji Wutthakat możecie pieszo dość pod ogromną białą pagodę w świątyni Wat Chareon. W tym miejscu łączą się też aż 4 kanały Whon Buro czyli Zachodniego Bangkoku. To taki stan przejściowy pomiędzy metropolią a jej przedmieściami.

Skytrain to chyba najbardziej charakterystyczny, wyróżniający się na tle całej Azji system komunikacyjny, grał w wielu filmach z Bangkokiem w tle, napędza gospodarkę, daje pracę, przy pylonach imponującej linii znajdują się targowiska, postoje tuk-tuków, małe dworce.

Za oknami obserwujemy miasto, które rośnie, miasto, które żyje, nieco chaosu i wyłaniające się spomiędzy przejawy przepychu,ogromne centra handlowe, gigantyczne reklamy w formie ekranów LED, szkło metal ale i dachy dzielnic mieszkaniowych czy Park Lumpini. Jeśli macie możliwość usiądźcie koniecznie na samym końcu składu. Kurs z północy na południe zajmie Wam około 40-50 minut.

10. Muzeum Narodowe i Sanam Luang

IMG_5507

Jeśli uznacie, że dość szybko zwiedziliście Dzielnicę Królewską i Wat Po, możliwe,  że zostanie wam trochę czasu na zaglądnięcie do muzeum. Nie lubimy zwiedzać muzeów biegiem, ale czasami trzeba. Zwłaszcza, gdy zna się priorytety i wie co dokładnie chce się zobaczyć. Ale to bardzo bardzo rzadko się zdarza. Tutejsze muzeum nie posiada jakiegoś jednego zachwycającego zbioru. Jest to ogromny kompleks kilku równorzędnych budynków, do którego wchodzimy od strony pola SanamLuang. A właśnie… To też atrakcja sama w sobie.
Ogromne,łyse pole, które raz służyło jako przestrzeń wielkich państwowych ceremonii a raz… jako pole ryżowe dziś stanowi taką bliznę w sercu miasta. Większość ludzi wyleguje się tuprzy jej granicach, bo w środku nic nie rośnie. Coś zupełnie podobnego do Oval Maidan w Mumbaju. Pomyśleliby nad zasadzeniem drzew i krzewów – mieliby cudowny „Central Park”.

Wracając do muzeum. Kompleks składa się z kilku cennych budynków, niektóre są przeniesione tu z innych miejsc w Tajlandii. W pawilonie Sivamophakivan poznajemy dziej e Tajlandii od najstarszych po dziś, w Wat Buddhaisawan zachwyca wnętrzem pełnym malowideł z drewnianym parkietem. Dalej funkcjonuje obszerny Pawilon Główny odseparowany od południowego (zbiory na temat sztuki Tajlandii i innych narodów Półwyspu) oraz północnego (późniejsza sztuka tajska i mnóstwo posągów Buddy z różnych bajek). Ale szczerze – zaplanujcie to miejsce, gdy będziecie mieli więcej czasu. Takie „zaglądnięcie” jak nasze absolutnie nas ani nikogo pewnie nie będzie satysfakcjonować.

Co zjeść? I co jeszcze warto zobaczyć i zrobić w Bangkoku?

IMG_5858

Oj sporo rzeczy. Zwłaszcza jak się ma ten jeden dzień więcej. Pomijając, że oczywiście dużo jeść, aczkolwiek do intensywnej kuchni w Indiach czy tej wielokulturowej w Singapurze – wciąż tej tajskiej nieco, nieco brakuje. To nasza opinia. Nasz stosunek do jedzenia w podróży znacie – nie jest ono priorytetowe. Nawet tu. Po prostu nie jesteśmy wręcz głodni. Chyba, że wrażeń i momentów. Ale owszem, pojedliśmy sobie tu co nieco. Ceny posiłków wahają się od pomiędzy 40-50 bahtów (głównie street food) do nawet 300 w ekskluzywnych knajpkach. My celowaliśmy ciągle w takie w okolicach 100-140 bahtów i zawsze nam się udawało. Od Pad Thai po zupy, zapiekane ryże czy nudle. Mieliśmy ten komfort, że mieszkaliśmy w dzielnicy, słynącej z dobrze ocenianych knajpek, wiec wybór był co 5 metrów. Ta którą wybraliśmy najczęściej, bo 3 razy to tuż przy targowisku i meczecie i naszym hotelu.

Ulubione danie – zdecydowanie kurczak na słodko z owocami nerkowca. Ania woli smaki indyjskie, mocniejsze, kręcące się w okolicach łagodnego curry z kardamonem, ja osobiście wolę smaki podobne, ale skręcające mocno w kierunku naturalnej słodyczy – z mleczka kokosowego, z orzechów, z owoców. Chyba dlatego nie smakowało nam w Chinach, gdzie dominuje smak słony. Totalne zaskoczenie – piwo w Tajlandii (np. Chang to wydatek tej samej miary co cały posiłek, a może i wiecej) bądźcie na to przygotowani, żeby nie było płaczu.

Plik_000

Częstotliwość występowania markecików 7 Eleven (ichniejsze żabki) szokuje, macie tu wszystko, czego chcecie, zwłaszcza środki na walkę z odwodnieniem (czyli wody albo aquariusy). Można też kupować i pić kokosy, ale z wiadomych powodów (duża aglomeracja, dostawy) nie równają się one z tymi z prowincji czy tymi, które pamiętamy z Kambodży. Rzeczy z lodem tradycyjnie unikamy – wiadomo czemu. Najczęstszy przyczynek zatruć pokarmowych. Bo ogień zabije wszystko. Ale lód – wręcz przeciwnie. I tu coca-cola nie pomoże 🙂

Zapewne będzie pośród Was sporo osób, które zobaczą 3 świątynie i już się zmęczą nimi. Jasne, to możliwe, nie krytykujemy tego, choć polecamy więcej. Ze świątyń, które opisaliśmy w zupełne osobnym wpisie godna wyróżnienia jest jeszcze świątynia Wat Surat z sylwetką tzw. „Wielkiej Huśtawki”, pozostawioną tuż przed wejściem do niej i niesamowitą, lśniącą posadzką na dziedzińcu wokół. Stąd startuje też najważniejsza kiedyś handlowa ulica miasta – Bamrung Muang pełna sklepów z kapliczkami i posągami Buddy.

IMG_5867

Miłośnicy klimatów kolonialnych (tacy jak my) pewnie mogą zaglądnąć do posiadłości Kukrita, słynnego premiera Siamu, znajdującej się w dzielnicy Sathorn a Ci, którym mało zgłębiania historii i kultury Tajlandii, niech przy okazji przekroczenia brzegu Medamu wskoczą do Muzeum Łodzi Królewskich, które znajduje się blisko mostu Somdet Phra Pin. Tu też prowadzą wycieczki w kierunku targu wodnego w Khlong Mat Mayom czy Wat Talinghna czy innych na wschód od Bangkoku. Większość tzw. „wodnych targowisk” stała się już preparowanymi atrakcjami turystycznymi niż miejscami, gdzie należy szukać „autentycznego życia”.

Tego szukajmy po prostu w zakamarkach i wąskich uliczkach mniej znanych dzielnic. A nawet nie uliczkach tylko chodnikach bo wjadą tu tylko skutery. Takie miejsca odkryliśmy właśnie blisko Wat Suthat. Poza tym to miejsce słynie z fajnych ulicznych „śniadaniowni”. Takie miejsca to też szkoły przy świątyniach buddyjskich czy bazary poza centrum miasta – jak np. Khlong Toey.

P1360342

Z pewnością warto zajrzeć na którąś z „backpackerskich” ulic, aczkolwiek to bardzo osobliwe atrakcje. Dla nas, widzących takie miejsca w wielu innych miastach na świecie nie robiło to już takiego wrażenia. Ludzie z całego świata, gwar, ruch, mieszanina kolorów. Spoko. Wręcz nie lubimy takich miejsc. Lubimy decydować kiedy ma być głośno a kiedy cicho. A nie być otoczeni przez hałas. Takimi ulicami są: upstrzona do granic możliwości neonami i reklamami Khaosan Road (tu znajduje się większość agencji turystycznych, oferujących wycieczki poza Bangkok, okolice nie śpią nawet północy) oraz Patpong Road czy położony nieco dalej od centrum kwartał Sukhumvit zwłaszcza w czasie nocnych targów.

Jest kilka ciekawych miejsc, trochę „z innej bajki”, które warto spróbować w Bangkoku. Na pewno należą do nich mecze tajskiego boksu czy wyścigi konne, do których czasami zaglądają turyści, mieszając się z rozentuzjazmowanymi lokalsami, ale my postanowiliśmy stworzyć własną listę kilku nieszablonowych miejsc spoza przewodnika, które warto zobaczyć i stworzyliśmy osobny wpis na ten temat. Uszanujcie, bo zrobiliśmy to alternatywnie podczas tego samego pobytu właśnie 🙂 Powtarzając opinię z początku wpisu – grunt to dobre przygotowanie się do dużego miasta.

Czytaj również: Bangkok – 7 mniej oczywistych miejsc, które warto tu zobaczyć

Podsumowując nasze intensywne wrażenia. Bangkok trafia w naszym osobistym rankingu azjatyckich metropolii gdzieś w środku stawki. Dzięki świątyniom i żeglownej rzece. Bez nich byłby bliżej miejsca dziesiątego. Ale na pewno nie na końcu.

UWAGA! Jeśli uważacie, że coś powinno się tu znaleźć jeszcze, bo np. potomni i nowi czytelnicy, którzy zapewne tu będą często przybywać i czytać, warto, by się o tym dowiedzieli – koniecznie dopisujcie w komentarzach. Linki też dozwolone 🙂

Przykładowy plan zwiedzania:

Podsumujmy więc plan zwiedzania, który proponujemy, gdy się ma w tym mieście dwa i pół dnia. Załóżmy, że trzeciego dnia ruszamy gdzieś dalej (pociągiem lub samolotem). Dla potrzeb tego rozkładu założyliśmy, że mieszkamy w dzielnicy Silom lub Chinatown. To dwie najlepsze lokalizacje.

Dzień 1. – poranne zameldowanie w hotelu i kierunek Wat Pho z posągiem leżącego buddy, przeprawa na drugi brzeg pod wat Arun, pierwsza styczność z łodziami na rzece, wysiadka na wysokości przystani Oriental, spacer wzdłuż wschodniego nadbrzeża pośród świątyń i kolonialnej zabudowy, zwiedzanie Wat Traimit, wieczorny spacer po Chinatown i lokalny streetfood, lub jeśli mamy siłę jedziemy tuk-tukiem jeść i pobawić się na Khaosan Road.

Dzień 2. – Wcześnie rano przejażdżka łodzią wzdłuż rzeki Medan, śniadanie na słodko przy przystani Tha Chang, zwiedzanie kompleksu Pałacu Królewskiego, kurs tuk-tukiem na północ (można zahaczyć o fort Pom Pra Sumen, zwiedzanie obszaru Dusit Palace z pałacem królewskim na czele, podróż kolejką naziemną spod Pomniku Zwycięstwa do Domu Jima Thomsona, popołudniowy chillouot w Parku Lumpini, wieczorny streetfood na Silomie.

Dzień 3 (połowa) – Złota Góra wcześnie rano, śniadanie w okolicach Bamrung Muang Road i przechadzka zakamarkami dzielnicy, zwiedzanie Świątyni Wat Surat, dworzec/lotnisko.

Noclegi w Bangkoku, przeszukaj, porównaj, zarezerwuj za darmo:

Pomocnik Booking.com z mapąPorównywarka noclegów. Obiekty ze średnią powyżej 7.0 | Wybierz hotel, w którym my spaliśmy

 

ikona-samolotLOTY: Do Bangkoku tradycyjnie polecieliśmy z naszym partnerem (teraz już Air France/KLM), który oferuje jedno z najbardziej atrakcyjnych obecnie cenowo połączeń (nawet już w 16 godzin) w promocyjnej cenie 1786 zł z Warszawy oraz z Krakowa (!!!) a także możliwość lotów open jaw – Warszawa – Bangkok – Kuala Lumpur Warszawa w podobnej cenie. O tych możliwościach łączenia miast jeszcze kiedyś napiszemy 😉

Partnerem wpisu jest KLM/AirFrance, oficjalny partner lotniczy naszego bloga. Tradycyjnie wszystkie opinie i teksty pozostają jednakże niezależne.

Sprawdź ceny noclegów w Bangkoku

Ilość komentarzy: 50 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • Damian says:

    Z tej listy zwłaszcza Dom Jima Thomsona był dla mnie bardzo interesujący.

  • Tripando says:

    Mieliśmy podobne odczucia co do leżącego Buddy. Zdecydowanie najbardziej efektowna świątynia i mnóstwo zakątków do zwiedzenia. Nam zeszło ponad 3 godziny na obejście wszystkiego, ale zdecydowanie polecamy!

  • Justyna says:

    Nie piszcie bzdur o unikaniu napojów z lodem – błagam. Tajowie przywiązują duża wagę do tego aby lód był z wody butelkowanej – być może w innych rejonach świata różnie to wyglada ale nie tutaj. Pozdrawiam

    • Wędrowne Motyle says:

      Bardzo dobrze, że przywiązują, może coś się zmieniło przez te 4 lata gdy powstał artykuł. Ale wtedy niestety tak nie było do końca.

  • BialaOrchidea says:

    Dzięki za Super szczegółowy Opis, – który juz wydrukowałam- z pewnością się sprzyda. Do Bangkoku wybieram sie w grudniu i juz nie moge sie doczekać. W Bangkoku planuje zostać 3,5 dnia. Potem ruszam do Kambodży.

  • PawelCz says:

    jestem w mniejszości bo mam takie miejsca do których wiem że wrócić muszę bo sentyment, wspomnienia i klimat na raz to za mało

  • Twoje imię says:

    W Waszym wpisie na temat mniej oczywistych miejsc w Bangkoku znalazłem jeden drobny blad. Pomnik, który prezentujecie na zdjęciu to Victory Monument. Democracy Monument znajduje się bliżej Khao San Road (i Palacu Krolewskiego) i ma w 4 narożnikach jakby skrzydla, otaczajace centralny punkt pomnika. Ale to drobiazg.
    Sam opis bardzo fajny. Osobiscie Bangkok odwiedziłem już co najmniej kilkunastokrotnie i za każdym razem jak jestem w Azji, musze tu wpaść chociaż na 1-2 dni. Uwielbiam to miasto i jego klimat, ale to bardzo subiektywne odczucie 🙂

  • Podróże MM says:

    Bangkok jest niesamowity. Miałem możliwość mieszkać tam przez ponad tydzień. Znienawidziłem to miasto i pokochałem jednocześnie. Naprawdę jest tutaj co robić, a stolica Tajlandii zaskakuje na każdym kroku. Jeżeli ktoś nie lubi dużych miast to powinien omijać to miejsce szerokim łukiem. Bangkok cuchnie mieszanką spalin i smażonego oleju 🙂 Ale może właśnie dzięki temu ma swój niepowtarzalny klimat. No i jest tu naprawdę co oglądać! Dorzucam od siebie moją listę najciekawszych miejsc w Bangkoku 🙂 / Mateusz.

    https://www.podrozemm.pl/2017/10/bangkok-co-warto-zobaczyc-w-stolicy_8.html

  • Justyna says:

    Dzięki za wpis, na pewno się przyda. Bangkok będziemy zwiedzać już 28.11.2017 🙂 Do wydruku z chęcią pobrałabym zgrabnego pdfa ze strony. Może pomyślicie nad tym ? 🙂

  • Dariusz says:

    Konkretnie i na temat. Urzekla mnie Wasza historia. Będę tam 6-8 października 2017.

    • Daniel says:

      Dariusz. Tez w tym okresie bede w tych miejscach. Tez dokładnie od 6do 8 a potem na wyspy. Jaki masz plan na wycieczkę. Moze podzielisz sie swoim a ja z Tobą swoim.

  • Dariusz says:

    Konkretnie i na temat. Urzekla mnie Wasza historia. Będę tam 6-8 października 2017

  • Sandra says:

    Cześć,
    świetny i bardzo pomocny wpis. Ja z ekipą wybieramy się do Tajlandii za 10 dni. Z uwagi na to, że mamy mało czasu na planowanie, bo ledwo co kupiliśmy bilety, to miałabym pytanie i prośbę o kilka wskazówek.
    Na Bangkok planujemy przeznaczyć 2 dni, ale chcielibyśmy pojechać jeszcze nad rzekę Kwai, a potem na północ i na koniec na Krabi.. Mam wobec tego dwa pytania: jak najlepiej dostać się nad rzekę i jak najlepiej zarezerwować bilety na kolej na północ?
    Z północy planujemy dostać się samolotem na Krabi.

    Z góry dziękuję za pomoc.
    PS. raz jeszcze wielkie gratki za super blog.

    • Hania says:

      Sanda, odświeżam wiadomość. Mamy teraz ten sam dylemat. Czy możesz napisać mi jak rozwiązaliście temat Kwai ?

    • Wędrowne Motyle says:

      Dzień dobry. Podróż nad Kwai jest banalnie prosta. Mase wycieczek jednodniowych albo właściwie nawet półdniowych można kupić za małe pieniądze. Najwięcej agencji jest w okolicach Khaosan Road. Podskoczcie przy okazji wizyty w Wat Chanasongkhram

  • Angela says:

    Fajnie, że ktoś potrafi tak dokładnie opisać wszystko co się tam znajduję. Wybieram się do Bangkoku za niecały miesiąc, ciągle szukam informacji i planuję cała podróż przez co przeczytałam już stado blogów… jednak tu i tak znalazłam coś nowego.
    Bardzo fajnie opisywane, widać że znacie się na rzeczy 🙂

    • Wędrowne Motyle says:

      Cieszymy się. Rzeczywiście, ten przewodnik święci ogromne triumfy. Codziennie czyta go kilkadziesiąt osób. Więc było warto 🙂

  • Magda says:

    A ile w sumie pieniędzy przeznaczyliście na te 3 dni w Bangkoku?

  • Kasia says:

    Hej, bardzo ciekawy opis. My byliśmy w Bangkoku już 3 razy i jesteśmy w tym mieście zakochani! Gdybyście kiedyś jeszcze się wybierali, to polecam nasza listę aż 30 miejsc do zobaczenia, niektóre z tych miejsc wcale nie jest tak łatwo znaleźć: https://www.travelbloggia.pl/podrozowac/co-warto-zobaczyc-w-bangkoku-kompletna-lista-az-30-atrakcji/

  • Sylwia says:

    Hej, jestem właśnie w Bangkoku z dwójką dzieci ,właśnie rozpoczyna się nasz szósty dzień zwiedzania 🙂 dzielony przez wycieczkę na północ i do Kambodży . Bardzo polecamy transport autobusami po mieście. Tuk tuki są bardzo drogie, taxi również . Za około 5-8 km życzą sobie od 200 do 500 baht i trzeba trochę przejść zanim cena spadnie. Autobus ten sam kurs to 13 baht i wszyscy w autobusie pilnują żebyś dobrze wysiadł łącznie z Panią sprzedającą bilety. A Naprawdę polecamy . POZDRAWIAM

  • Na mojej liście rzeczy co zrobienia w Bangkoku jest jeszcze najlepszy tajski masaż w szkole przy świątyni Wat Pho :). Gdy pierwszy raz byłem w Bangkoku to miałem okazję zobaczyć Wat Arun z bliska, zdjęcia umieściłem na mojej stronie. Pozdrawiam
    https://podrozebezosci.pl/bangkok-10-rzeczy-ktore-musisz-zrobic/

  • Dyrdymała says:

    oooj, Tajlandia cały czas chodzi po głowie… kto wie – może już za parę miesięcy ? Niby jakieś tam bardzo wstępne plany są (przede wszystkim głośna deklaracja, że chcę – a to chyba dobry początek, nie?)…. ale czy to przerodzi się w czyny to się jeszcze okaże.

  • Jak do Bangkoku to tylko z tajska armią i tylko stopem !

  • Dzięki. My startujemy z BKK 17.11 ;> więc przyda się.

  • Bangkok nie polecam ( najbrzydsze miasto jakie w swoim życiu widziałam) są inne ładniejsze miasta i wyspy w Azji.

  • Bangkok jest niesamowity! Na nas ogromne wrażenie zrobił również po zachodzie słońca, gdy podziwialiśmy go z góry ze Skybaru Hotelu State Tower at Lebua 🙂

  • Ada says:

    Wlasnie wyszukuje informacji o Bangkoku do ktorego sie wybieram za miesiac ! I musze przyznac ze wlasnie znalazlam jeden z najlepszych postow 🙂

  • Lato365.pl says:

    Nadmieńmy, że właśnie zaczyna się „czas na Tajlandię”. Kończy się bowiem pora deszczowa! Będzie sucho (raczej), ciepło, ale nie tak gorąco jak za parę miesięcy.

  • Aga i Sławek says:

    Dzięki za ciekawe i potrzebne informacje 😉 tak powinny być pisane przewodniki ! My od jutra wprowadzamy w życie Wasz plan podróży..ruszamy z Phuket na poznanie Bkk 😉

  • Piotr says:

    Idealnie trafiliście ! za dwa tygodnie jestem i chętnie skorzystam – dzięki ! a kiedy będzie post o noclegu ? ewentualnie czy możecie w komentarzu podrzucić namiar na hotel, jestem na etapie bukowanie i wstrzymałem się czekając na waszą rekomendację 🙂

    • Wędrowne Motyle says:

      możemy nie zdążyć do 2 tygodni. Hotel to Silom City Hotel***. Tylko że my mieliśmy taki lepszy pokój z dużym balkonem (na zdjęciu widać) który dostarczył nam Trivago. Ale ceny normalne widzieliśmy były od 110 zł.

  • Marcin, Ania, wielkie dzięki 🙂 Duża garść pomysłów. Przyda nam się na jesień 😉 Powoli nastrajamy się na azjatyckie fale.

    • Na Azję „chorujemy” od dawna (Indie). Rok temu nie wypaliło. Padło na 2016. Dzięki relacjom Tajlandię na początek sobie przyswoimy 😉

    • Wędrowne Motyle says:

      Udanego pobytu 🙂

  • Szkoda ze ta relacja nie powstała przed moim wyjazdem do BBK byłoby łatwiej
    Ciekawy i sensowny plan. Gratuluję

  • Fajny plan, choc mimo wszystko wydaje sie troche intensywny jak na 2 dni. Ja bym dodala wycieczke do Ayutthaya (minimum pol dnia z glowy), ale w sumie to juz nie Bangkok. Aa no i jak ktos jest fanem punktow widokowych i chce zobaczyc z gory miasto noca, to warto wypic super hiper drogiego drinka w Sky Barze – tym znanym z „Kac Vegas”. Rowniez w Silom 🙂
    Bangkok pod wzgledem turystycznym jest z pewnoscia super atrakcyjny, tu nie ma watpliwosci. Palacowi mozna wybaczyc wszelkie tlumy 😉 Ale jako miejsce do pomieszkania na dluzej stanowczo wybieram Kuala Lumpur. Z ciekawosci – jakie miasto jest u Was na szczycie stawki, bo chyba przegapilam? 🙂

  • Kris says:

    Po wizycie w Bangkoku w zeszłym roku byliśmy szczęśliwi, że nie wybraliśmy noclegów w Silom, zamiast tego wybierając cichy hotel położony… ulicę obok Khaosan Road, który był sporo tańszy i stanowił dobrą bazę wypadową do obejścia pieszo większości punktów do zobaczenia w Bangkoku. Do tego był naprawdę cichy, czysty i dawał świetne śniadania. Polecam:
    https://www.booking.com/hotel/th/rambuttri-village-plaza.pl.html

    • Wędrowne Motyle says:

      Słuchaj jasne. Jeśli sie celuje w piesze wedrówki tojak najbardziej warto uderzać w okolice centralnej wyspy. My od początku chcieliśmy być bliskoi przystani i kolejki. Trudno to pożenić poza Silomem

    • Kris says:

      Dodałbym jeszcze do poleceń jedyną w swoim rodzaju podróż tramwajem wodnym po kanale. Przejażdżki Skytrainem zazdroszczę, bo to rzeczywiście jest coś niesamowitego. Dzięki za fajne przypomnienie Bangkoku 🙂

  • Kris Duda says:

    Po wizycie w Bangkoku w zeszłym roku byliśmy szczęśliwi, że nie wybraliśmy noclegów w Silom, zamiast tego wybierając cichy hotel położony… ulicę obok Khaosan Road, który był sporo tańszy i stanowił dobrą bazę wypadową do obejścia pieszo większości punktów do zobaczenia w Bangkoku. Do tego był naprawdę cichy, czysty i dawał świetne śniadania. Polecam:
    https://www.booking.com/hotel/th/rambuttri-village-plaza.pl.html

  • Piekarzok says:

    Wydawało mi się, że znam dobrze BKK. Zawstydziliście mnie, serio 😀 A na Erawan Shrine nie zorganizowaliście godzinki?

    • Wędrowne Motyle says:

      Nie, ale jakoś nas nie ciągnęło tam. I nie było po drodze wybitnie. Ale jasne – warto wprowadzić w plan jak się ma więcej czasu. np. przy okazji wizyty w Sukhumvit albo Lumpini Park

Ilość komentarzy: 50 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI