Cholernie ciężko zdecydować się od czego zacząć w przypadku opisywania tego ogromnego i przytłaczającego betonowe smoka ale i bez wątpienia historycznie fascynującego miasta, imponującego rozmachem. Chaos w głowie. Tak jak na ulicach. Może więc prozaicznie, od smogu? Bo potem będzie tylko lepiej…
Jeśli decydujecie się na przybycie do stolicy Chin, weźcie pod uwagę, że to miasto jest piękne i niezwykle interesujące, to fakt, ale ma jedną poważną przypadłość – straszne kłopoty ze smogiem. I to takim, którego na oczy nie wiedzieliście. Poza tym, że przy nim na oczy nic nie widać.
My mieliśmy wielkie szczęście, bo przez pierwsze dni naszego pobytu niebo było błękitne a przejrzystość wielokilometrowa. Bo wiało no i było Święto Narodowe, czyli zakłady pracy stanęły. Dopiero w ostatni dzień, gdy wyjeżdżaliśmy było już szarawo a 2 dni później podobno krytycznie. Według dość rzetelnych stron, pokazujących monitorowany stan zanieczyszczenia powietrza dni z poziomem poniżej 50 (błękitne niebo) jest w ciągu roku bardzo mało. Przedział 50 – 150 (niebo białe) to już lekki smog a powyżej 150 (niebo kremowe) to już poziom mało bezpieczny. Z zdarzają się dni z poziomem powyżej 200 (niebo jasnobrązowe) – i to jest już „zagrażąjące zdrowiu”. Nic nie widać, zdjęcia wychodzą blado, warto mieć maseczkę na ustach.
Najlepsze miesiące pod tym względem to podobno maj i przełom września i października. Tzn średnie wykresy pokazują, że wtedy najczęściej w Pekinie wieje i to może być główny powód, że współczynniki są niskie. Ale to tylko średnia. Od której są wyjątki. Generalnie problem nasila się zarówno w środku lata jak i środku zimy.
Pekin leży w strefie klimatów umiarkowanych, bardzo podobnym do naszego przy czym narażony jest na dwie skrajne masy – bardzo suche, znad Mongolii i bardzo wilgotne, od morza. Gdy powietrze stoi, co zdarza się najczęściej – smog jest murowany.
Transport i komunikacja
Prawie każdy przybywający do Pekinu ma styczność z lotniskiem, położonym kilkanaście km na północny-wschód od miasta. To największe lotnisko Azji. Dojazd jest jednak bardzo prosty. Wsiadamy w pociąg lotniskowy i wysiadamy po około 15-20 minutach jazdy na stacji metra Dongzhimen (stąd odjeżdzają busy na Wielki Mur). Leży ona na głównej okrężnej linii (granatowa), więc stąd dojedziecie już w każdy rejon Pekinu. Dla tych, którzy planują wizytę w Pekinie bez ubiegania się o chińską wizę (słynne 72-godzinne pekińskie okienko) ten system jest idealny. Zwłaszcza, gdy przylatuje się do Pekinu wieczorem lub wcześnie rano. Poza godzinami szczytu dotrzecie ze ścisłego centrum miasta na lotnisko w 60-90 minut.
Być może ktoś przybędzie tu pociągiem (albo wyjedzie), dlatego warto wspomnieć, że miasto ma aż 4 duże dworce kolejowe i łatwo się pomylić co do swojej kolejowej podróży. Dworzec Zachodni obsługuje pociągi do Xian i Zenghzou a dworzec południowy Szanghaj i Nankin.
Do każdego z nich dojedziemy systemem metra lub taksówką za około 30-40 juanów z centrum.
Metro w Pekinie to niezwykle rozbudowany i wciąż rozszerzający się system. Działa doskonale, jest bardzo bezpieczne, pracują tu tysiące osób, każda zajmuje się inną rzeczą. Bilety są tanie, kosztują od 3 do 6 juanów za kurs z przesiadką. Pamiętać należy jednak, że w godzinach szczytu wejście do metra jest reglamentowane (okresami) a na dodatek sprawdzane są wszelkie bagaże w formie security check. Najważniejsze linie, które przydadzą się turystom to naszym zdaniem główna czerwona jedynka (Plac Tianenman, Zakazane Miasto), okrężna dwójka granatowa, błękitna (Świątynia Lamy, Świątynia Nieba) oraz pomarańczowa (Park Beihai, Hutongi).
Więcej o metrze w Pekinie napisaliśmy w osobnym wpisie
Co, gdzie jak: 1 – Zakazane Miasto, 2 – Plac Tiananmen, 3 – Park Beihai, 4 – Rezydencja Księcia Gonga, 5 – Park Świątyni Nieba, 6 – Świątynia Lamy, 7 – Świątynia Fayouan Si i hutongi obok, 8 – Park Jingshan i Wzgórze Węglowe, 9 – Dzielnica Poselska, 10 – Most Marco Polo i Twierdza Taiping, 11 – Ulica Wangfujing i zakamarki, 12 – Wieża Bębna i Zegarowa, 13 – Dzielnica kwartałów hutongów, 14 – Pałac Letni, 15 – Świątynia Słońca Ritan, 16 – Dawne obserwatorium astronomiczne, 17 – Stacja kolejowa Xiheng, 18 – Stacja Kolejowa Beijing East (Xian), 19 – Stacja kolejowa Beijing South (Szanghaj), 20 – Stacja kolejowa Beijing (główna)
Pekin w 3-4 dni? A to ma sens?
Pytanie na swój sposób może wydać się irracjonalne, bo po co przebywać tu tylko 3 dni? Ale umówmy się… Dla tych, którzy odwiedzają Chiny np. na dwa tygodnie albo traktują Pekin jako dłuższy „stopover” w dalszej podróży po Azji, 3 dni to pewne optimum.
Jak działa 3-dniowa darmowa wiza w Chinach?
Od 3 lat możemy odwiedzić Pekin i Szanghaj bez konieczności posiadania chińskiej wizy. Musimy się jednak zmieścić w 72 godzinach. Oprócz podstawowych dokumentów, należy przedstawić ważną wizę do kraju (regionu) docelowego oraz bilet zawierający odpowiednie odcinki podróży. Oznacza to, że możemy odwiedzić Chiny dwukrotnie, łącznie na 6 dni. Np lecąc do Japonii, Tajwanu czy Korei zatrzymać się najpierw na 3 dni w Pekinie a wracając… w Szanghaju. Wiz nie wymaga też lądowanie w Hongkongu lub MacauOczywiście można zwiedzić Pekin w 3 dni i dla osób korzystających z możliwości zatrzymania się tu bez wizy właśnie na taki okres – nasz wpis powinien pomóc. Aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę, że opuści się na pewno przynajmniej jedną dużą atrakcję (np. Pałac Letni). A Ci, co będą tu na dłużej – po prostu zobaczą jeszcze więcej. I wolniej.
Gdzie spać?
Warto zatrzymać się w ścisłym centrum miasta. Fakt, że hotele zapewne są tu droższe, ale naszym zdaniem zaoszczędzi się sporo czasu, ponieważ do wielu miejsc będzie można podejść pieszo lub „w drodze powrotnej” z jakiejś dalszej atrakcji. ścisłe centrum dzieli się na dwie części. Na zachód od Zakazanego Miasta – Xi Dan i na wschód – Dong (a dokładniej Dong Dan i Dong Cheng). [ Przeszukaj hotele w dzielnicy ]
Tu biegnie główna ulica miasta – Wangfujing i tu mieszkaliśmy też my, hotel Days Inn, schowany w jednym z kwartałów zrewitalizowanych hutongów, ze świetnym patio. Do Zakazanego Miasta było stąd 10 minut na piechotę, do Wzgórza Węglowego 20, do metra i głównej ulicy Pekinu dosłownie 5. To był świetny wybór, choć w okolicy jest kilka tańszych obiektów.
Nie będzie głupie poszukać też hoteli w ich dużym zagęszczeniu na północ od Jezior Północnego i Południowego (Xi Si). Ceny noclegów w Pekinie nie są drogie, można średniej klasy złapać w cenie hostelu w Europie – ale trzeba pamiętać jedno. Tu 3 gwiazdki wcale nie znaczą trzech gwiazdek. Co dopiero dwie. Weźcie to pod uwagę.
Co warto zobaczyć w Pekinie w 3-4 dni? Nasze zwiedzanie
Podzielmy sensownie swoje dni i zaplanujmy wczesne wstawanie. Dzięki temu zaoszczędzimy sporo czasu i nerwów, ominiemy tłumy. Pobudkę skoro świt najlepiej wytypować na dzień zwiedzania Zakazanego Miasta. Kolejki mogą być godzinne. Na powyższym zdjęciu macie dowód. Zrobione jeszcze przed otwarciem kas! A i tak mieliśmy szczęście, bo otwarli kasy przed czasem z uwagi na święto. (Generalnie dużo farta mieliśmy w Chinach).
Szczyt komunikacyjny w Pekinie startuje dość późno, bo około 7:30 – 8:00 i drugi po 17:00. Weźmy to pod uwagę w przemieszczaniu się (skoro są kolejki do metra i wpuszczanie etapami).
Zakazane Miasto
Jak Wielki Mur jest „must see” dla Chin tak Zakazane Miasto dla Pekinu. Te dwa obiekty zresztą musi zobaczyć każdy Chińczyk za życia. Pamiętajmy, że to specyficzna atrakcja turystyczna – gigantyczna. Jest duże prawdopodobieństwo, że w życiu nie byliście w większej.
Zakazane Miasto to miasto w mieście, przez wielki odizolowane do świata zewnętrznego. To tak naprawdę kompleks pałacowy, skrywający wiele bram, pałaców, ogrodów, fos i świątyń. Otoczony gigantycznym murem i jeszcze większą fosą, konserwował tak cesarski dwór i jego otoczenie przez dobre 600 lat. I nie ważne czy była to dynastia Ming czy Quin czy Mongołowie. A właściwie ich pokrewni, bo gdy zachwycony Marco Polo odwiedzał Pekin, rządził tu Kubilaj Han a miasto nazywało się Chanbałykiem i Zakazane Miasto jeszcze nie istniało w takiej formie.
Zwiedza się je trudno. Tzn. raz, że trzeba swoje odstać rano w kolejce do kas (nie można bookować biletów z wyprzedzeniem), to większość obiektów (pawilonów i świątyń) jest zamknięta. Możemy jedynie „zakukać” do nich zza progu. Kolejno mijamy imponujące bramy, dziedzińce i pawilony, które możemy kojarzyć z wielu widowiskowych chińskich filmów wojennych. Centralny i najbardziej imponujący to oczywiście Pawilon Najwyższej Harmonii, widoczny na zdjęciu. Możemy uciec od „głównej fali ludzkiej” na boki w boczne dziedzińce i ogrody czy kuchnie cesarskie. Ale i tak spotkamy się z nim znów po minięciu Pawilonu Literackiej Chwały w Ogrodach Cesarskich.
Rzadko mamy negatywne zdanie o zabytkach – znacie nas. Ale tu pozwolimy sobie przy całym zachwycie na jedną refleksję. Szkoda, że nie udostępniono pałacowych wnętrz. Rozumiemy, że fala ludzka i tłumy, ale przez to zwiedzanie kompleksu kojarzy się ze zwiedzaniem tak naprawdę dziedzińców i bram – nie budynków.
Więcej o samym Zakazanym Mieście i więcej zdjęć w osobnym wpisie
Nasza porada na koniec: Jeśli kończycie zwiedzanie Pałacu, wyjdziecie zapewne bramą północną. Gdy już podejdziecie na Wzgórze Węglowe, z którego roztacza się ZACHWY-CA-JĄ-CY! widok na całe Zakazane Miasto, później podejdźcie wzdłuż fosy pod północno-wschodnią wieżę strażniczą. Uchwycicie tu przepiękny zachód słońca z sylwetką Bramy Boskiej Mocy w tle. Oczywiście o ile jest czyste niebo. Próbka na zdjęciu powyżej. To naprawdę podobno bardzo rzadki widok.
Otoczenie Zakazanego Miasta
Od zachodu ZM przyklejone jest do kilku jezior, rozłożonych również na osi północ – południe. Południowe i Środkowe to kompleks Zhongnanhai. Niedostępny dla śmiertelników. A jakże inaczej, skoro rezydują tu najwyższe władze Chin z Partią Komunistyczną. Później mamy tzw. Morze Północne i Park Beihai z Pagodą położony na wyspie nań. No i wspomniane Wzgórze Węglowe w Parku Jingshan. Ale zanim o nim, wróćmy na południowe rubieże kompleksu.
Plac Tiananman
Brama widoczna na zdjęciu to brama Niebiańskiego Spokoju, oddzielająca świat cesarski od rewolucyjnego. Dosłownie. Na bramie, którą wchodzimy (nie do Zakazanego Miasta) a do placu z kasami widnieje znany Wam zapewne z wielu fotografii ogromny portret Mao. Nad nim na galerii dygnitarze CHRL pozdrawiają lud i oglądają defilady wojskowe wraz z gośćmi. Tak było 1-go, gdy przelecieliśmy. Pokazywali non-stop relację na ekranach w metrze. Defilada była imponująca, fakt, machają: prezydent Chin, Władimir Putin, Łukaszenka i wielu innych.
Plac Tiananmen, położony na południe od tej bramy, pękał w szwach. Głównie w okolicach wschodu i zachodu słońca, gdy wciągano i ściągano wielką flagę z masztu.
Plac ciągnie się w sposób totalny na południe. Ogromna betonowa przestrzeń otoczona z dwóch stron klockowatymi, komunistycznymi budynkami, takimi jak Muzeum Historii i Rewolucji Chin oraz Wielka Hala Ludowa a w środku Mauzoleum Mao. Ciężkie miejsce, raczej nie urokliwe, ciężko o nim mówić inaczej niż „osobliwość”.
Park Beihai i Jeziora
W dość zatłoczonym i zabudowanym Pekinie każdy skrawek zieleni i wody można uznać za dobro luksusowe. Tak jest w przypadku Jezior zwanych Morzem Południowym, Środkowym i Północnym, które ciągną się od zachodu Zakazanego Miasta ku północy oraz Shichahai – kolejnymi trzema jeziorami (Przednie, Tylne i Zachodnie). To pozostałości wodnej drogi, którą spławiano produkty do i z pałacu cesarskiego, później okolica stała się luksusowym dystryktem zamieszkanym przez najwyższych urzędników i zaufanych rodziny monarszej. Dziś jest to jedno z ulubionnych miejsc wypoczynku pekińczyków. Można wynająć łódki, posiedzieć w nabrzeżnych knajpkach lub pospacerować po Parku Beihai, znajdującym się na wyspie Qionghua, połączonej groblą blisko północno-zachodniego rogu Zakazanego Miasta. W środku stoi imponująca Biała Dagoba w stylu tybetańskim. Widać ją z daleka. Albo promenadą wzdłuż wschodniego brzegu, po drodze mijając kamienny most Yinding i dziesiątki kawiarni i pubów. Po wschodniej części natomiast można podejść do Rezydencji Księcia Gonga. Jedynej w całości ocalałej rezydencji arystokratycznej poza Zakazanym Miastem. [ Najbliższa stacja metra: Beihai North ]
Park i Świątynia Nieba
Charakterystyczny okrągły budynek, składający się jakby z trzech nałożonych na siebie ostrosłupów to chyba symbol Pekinu. A tak naprawdę Świątynia Nieba (Pawilon Modlitwy o Urodzaj), wybudowana bez użycia gwoździ i pnąca się ku niebu na ponad 33 metry, to tylko część ogromnego Parku, w którym zobaczyć jeszcze możemy: Pawilon Cesarskiego Sklepienia Nieba i Okrągły Ołtarz a także nieco bardziej na zachód ogrody różane i fontannę. Sama wędrówka tu ze stacji metra Tiantan East Gate przez parkowe aleje zajmie nam przynajmniej 20 minut. Wcześniej zapłacimy oczywiście za wstęp na teren parku 35 juanów (bilet łączony na wszystkie miejsca)
Więcej o Światyni Nieba i parku w osobnym wpisie 🙂
Lama Temple i Świątynia Konfucjusza
Najsłynniejsza pekińska świątynia buddyjska – tybetańska, ale też z tego powodu dość zatłoczona. Wokół wejścia, wzdłuż ulicy Yonghegong rozrosło się mnóstwo straganów i sklepów ze wszystkim. Jest kuriozalnie. Ale tak działa przemysł turystyczny.
W środku (wstęp 25 juanów) musimy przekroczyć kilka bram i przejść kilka dziedzińców. Po drodze spoglądamy na przedniej urody posągi. Odpowiednio po kolei: Losang Drakpa, strażnik Wei Tuo i na końcu Budda Maitrei. Ten robi gigantyczne wrażenie. Bo jest gigantyczny. Ma prawie 20 metrów i został wyrzeźbiony z jednego pnia drzewa. Zakaz robienia zdjęć. Chyba, że „zza progu”. Tym samym kończymy zwiedzanie pod Pawilonem Tysiąca Szczęść (te nazwy!). Który robi również piorunujące wrażenie.
Po drugiej stronie ulicy za bogato zdobionym drewnianym łukiem, przeciskając się pomiędzy ulicznymi sprzedawcami i motorynkami możemy dojść do nieco schowanej Świątyni Konfucjusza i Muzeum Guozijian. Idąc spacerem jeszcze dalej na zachód, dojdziemy do strefy Hutongów, o której piszemy dalej oraz Wież Bębna i Dzwonu (około 30-40 minut)
Najbliższa stacja metra (skrzyżowannie dwóch linii) również nazywa się Lama Temple.
Świątynia Fayouan Si
Absoutnie hit naszego pobytu i szczególnie polecane przez nas miejsce. A nie ma go na liście „must see” wielu przewodników. Jest, ale jakoś niezbyt zachwalane. Leży na uboczu, ze stacji metra Caishikou należy tu podejść jeszcze prawie 2 km (ale warto, bo okolica to bardzo ciche i autentyczne hutongi).
To świątynia taoistyczna, gdzie nie docierają tłumy turystów. I było tak również w dniu święta narodowego (!). Wspaniały klimat, modlitewna atmosfera i pięknie zakonserwowane wnętrza sprzed kilkuset lat, otoczone starymi drzewami i kępkami bambusów, sprzyjają odpoczynkowi. W parku przed wejściem (bilet 10 juanów) sporo mieszkańców uprawiało tai chi, grało w tradycyjne gry, np trylmę oraz w ping ponga na publicznych stołach do gry.
Park Jingshan i Wzgórze Węglowe
Jeśli tylko pozwala na to pogoda (przejrzystość) zachwyci Was widok na Pekin (360 stopni) z. Skąt w tym miejscu takie wzgórze? Powstało w wyniku działania rąk ludzkich, gromadzono tu ziemię, uzyskaną z wykopywania gigantycznych fos wokół Zakazanego Miasta. Całość z pawilonami kompleksu pałacowego a także Wieżą Bebna i Zegarową na północy tworzy w prostej linii idealną kompozycję, zgodną z filozofią „feng shui”.
Dawne kwartały kolonialne (tzw. dzielnica poselska)
– Chodźmy tam! – zachęcałem Anię, tłumacząc, że to zupełnie nie pasuje, jak pięść do oka. Lubimy takie sprzeczności. Nikt, albo rzadko ktokolwiek z turystów zapuszcza się w Pekinie do dzielnicy, która przez większą część XIX była państwem w państwie i symbolem nieoficjalnego, ale jednak kolonizowania Chin zwłaszcza a okresie słabości tego kraju. Placówki głównie francuskie, brytyjskie, potem amerykańskie, niemieckie czy rosyjskie razem do kupy stworzyły kwartał zupełnie europejskiej architektury. Przez Chińczyków systematycznie nienawidzony za przesadne ulgi, brak opodatkowania, ceł, wszystko, co najgorsze w idei kolonizacji. Stąd od Wojen Opiumowych po Powstanie Bokserów napięcie wzrastało. W końcu wybuchło a międzynarodowy korpus ekspedycyjny zdobył Pekin i zaczął dzielić Chiny.
Dziś można pospacerować po ulicach na wschód od Placu Tiananman, mijając secesyjne kamienice, wille, budynek francuskiej poczty, kupujac kawę rogalika we francuskiej kawiarni czy osiągając finalnie neogotycki kościół św. Michała, gdzie akurat rozpoczęła się msza poranna, jak doszliśmy. Super! Byliśmy już na hinduskiej mszy katolickiej, malezyjskiej, czas na chińską. Zresztą chrześcijaństwo w Chinach, pomimo trudności, przeżywa wielki rozkwit.
Most Marco Polo (Lungqiao) i twierdza Waiping
To miejsce, które może nie wszystkich zachwyci, ale my musieliśmy tam pojechać. Znajduje się dość daleko od centrum, ale nie jest niemożliwym dotrzeć tam samemu. Jedziemy linią metra do stacji Dawayao a tam łapiemy autobus linii 459 lub taksówkę za grosze lub idziemy spacerkiem w kierunku pd-zach jakieś 25 minut.
To niesamowite uczucie, z jednej strony stojąc przed wejściem do ogromnej twierdzy wojennej Taiping, strzegącej od wielu lat wejścia do Pekinu od zachodu a z drugiej to mostu, który pamięta czasy głębokiego średniowiecza. Tysiące kupców, podążających odcinkami Jedwabnego Szlaku wjeżdżało do ówczesnego Pekinu tędy, tu dziesiątkami kamiennych lwów musiał zachwycać się sam Marco Polo. Imponujące jak miliony stóp, kopyt i kupieckich kół wyżłobiło w kamiennej posadzce wiele znaczące koleiny. Choć byliśmy w środku dnia, ryzykujemy stwierdzenie, że super musi tu być o wschodzie lub zachodzie słońca. Obok Chińczycy często stoją i oddają część pomnikowi ku czci żołnierzy, poległych w walce z Japończykami właśnie tutaj w 1937 roku, co było początkiem wojny pomiedzy krajami.
Ulica Wangfujing i zakamarki. Streetfood!
Główna handlowa ulica Pekinu. Taka – no powiedzmy – Piąta Aleja :). Widać jednak, że dopiero się systematycznie zabudowuje firmowymi sklepami, bankami czy tego typu infrastrukturą. Nas jednak przyciągnęło tu coś innego – boczne uliczki. Gdzieś na wysokości Dashamao skręcamy w lewo. Dwie, skrzyżowane z sobą, bogato udekorowane piesze uliczki to raj dla smakoszy. Trudno się tu przecisnąć, ale znajdziemy tu przynajmniej 100 stoisk z ulicznym jedzeniem – od zup po owoce morza i przekąski tofu a także pamiątkami i rękodziełem.
Przydatne: Na początku tej ulicy, przy stacji metra o tej samej nazwie są 3 banki w tym Bank of China gdzie wszystkie bankomaty wypłacają pieniądze z naszych kart. Co nie jest takie oczywiste.
Wieża Bębna i Zegarowa
Bardzo ciekawe dwa budynki, położone kilkadziesiąt minut spaceru na północ od Zakazanego Miasta (oś feng shui) i jednocześnie położone blisko siebie. Wejście na nie jest jednak dość drogie, porównując ceny innych atrakcji w mieście. Wobec tego nie uważamy to za konieczne, zwłaszcza, gdy wcześniej doświadczyliśmy wejścia i widoku ze szczytu Wzgórza Węglowego. I za darmo.
Spacery po Hutongach
Spod wieży Bębna można wyruszyć na spacer po jednej z ciekawszych pekińskich dzielnic. Kwartał dość zwartych zabudowań na południe od ulicy Gulou – dość ruchliwej i pełnej knajpek. Zachowało się tu bardzo dużo autentycznych kwartałów hutongów oraz sporo innych atrakcji. Spacerujemy uliczkami w formie „zygzaka” raz na wschó, raz na zachód: Qianguilouan, Heizhima, Fanzhuangchang, Shaing. A wśród nich pięknie zdobione bramy, drzwi, małe świątynie pośród starych, wijących się konarów drzew a nawet stary browar. Najbliższa stacja metra (tam można zakończyć spacer) to South Luogu.
To stare pekińskie dzielnice, nierzadko o aż średniowiecznym rodowodzie. Budynki są parterowe, bardzo małe, połączone z soba wąskimi korytarzami i posiadające w środku małe dziedzińce. Tak mieszkano w Pekinie przed erą przeludnienia i blokowisk od czasów Dynastii Ming. Bloki z wielkiej płyty i biurowce wyparły jednak całe połacie hutongów. Zwłaszcza w latach 50-tych i 60-tych dokonała się największa „rzeź” większość z nich.
Hutongi mają swój urok i wydaje się przeżywają druga młodość. Oprócz zainteresowania turystów, stają się miejscem, gdzie powstają nowe knajpki, kawiarnie, herbaciarnie, warsztaty rzemieślnicze, pensjonaty, hostele a nawet rewitalizowane posiadłości.
W mieście jest więcej miejs, gdzie można się na taki spacer udać. My polecamy jeszcze okolice Fayouan Temple (Hutongi Lanman i Lianhua) oraz okolice, gdzie mieszkaliśmy, na wsch. od murów Zakazanego Miasta (Hutongi Fenghfu, Ciqiku i Beiwanzi)
Zresztą napisaliśmy o tym osobny wpis, jeszcze prosto z Pekinu: SPACER PO HUTONGACH
Co jeszcze należy zobaczyć w Pekinie?
Oprócz tego, jeśli mamy więcej czasu to koniecznie powinniśmy przeznaczyć pół dnia albo nawet cały dzień na Pałac Letni. On znajduje się trochę poza centrum w kierunku pn-wsch, więc trzeba tam dojechać (stacja metra Bigongmen). Ale według wielu wydaje się piękniejszy nawet niż Zakazane Miasto. Na pewno jest inny, bo tak zadecydowała topografia tego terenu – lekkie wzgórza, w tym centralne Wzgórze Długowieczności, jezioro Kunming, fosy, groble i pomosty a pomiędzy nimi świątynie i pawilony. No i niezwykle fotogeniczny słynny „Długi korytarz”. Żałujemy, że nie starczyło nam czasu, ale „odbiliśmy” to sobie w Hangzhou, które bardzo przypomina właśnie ten teren.
Na koniec, disclaimer dotyczący lotów do stolicy Chin. Do Pekinu przylecieliśmy z KLM w ramach naszego cyklu o kolonialnych faktoriach, który realizujemy od 2 lat, który niebawem kończymy. W promocjach KLM 1871 zł w dwie strony.
GDZIE SPAĆ?
- Porównaj ceny noclegów w Pekinie za pomocą Hotelscombined
- Zarezerwuj noclegi na booking.com
- Wybierz nocleg w hotelu, w którym my spaliśmy
Super poradnik! Bede w Pekinie dwukrotnie. Na początku i na koniec miesiąca podczas przesiadek. Dwa stopy po 20 godzin. Czy w obu przypadkach będę mógł opuścić lotnisko bez wizy? Czy formalności załatwia się podczas odprawy?
Dziękuję za syntetyczny przewodnik. Przyda mi sie, bo nie mam czasu na przygotowania, a za 2 tygodnie jadę z żoną i córką do: Pekin (4 noce), Seul (3 noce), Hong Kong (5 nocy). Mozesz wskazać coś szczególnie atrakcyjnego dla 8 letniej dziewczynki, raczej doświadczonej w podróżowaniu i obytej w świecie?
Hmmmmm. Nie mamy pojęcia. Może modliszki na Murze Chińskim? Albo pływanie łódeczkami-łabędziami koło Bramy Bębnów?
Byłem z żoną w Pekinie w lipcu 2017- niesamowite przeżycie! Inny świat. Najbardziej dokuczał mi upał, smog, smród z kafejek i ogrom ludzi. Gdyby ktoś się wybierał do Pekinu to mogę sprzedać słownik i rozmówki polsko- chińskie, plan Pekinu i całych Chin oraz przewodnik po Pekinie, razem 5 pozycji. Gdyby był ktoś chętny proszę napisać na lechu1177@wp.pl. Pozdrawiam Autorów i czytających.
kto będzie w Pekinie od 20 do 28 lipca 2017r. ?
dziękuję za cenne wskazówki, już nie mogę się doczekać, choć to tylko stopover
Miałbym pytanie do czytelników / autorów, czy w Pekinie jest jakaś opcja wypożyczenia rowerów na kilka godzin?
nie wiemy tego. Ale nie widzieliśmy takiego rodzaju wypozyczalni ani razu przez te kilka dni.
Bo tam rowery są na kazdym kroku i płaci sie za nie aplikacja w telefonie np. WeChat, kosztują to ok 1 juana /h wiec malo, i mozna je zostawiac gdzie sie chce jak skonczy sie czas, są potem zabierane i odstawian ena miejsce dzieki nadajnikom gps.
Właśnie przygotowuje się do odwiedzenia Chin w tym Pekin, więc fantastycznie się składa, że u Was jest tyle cennych wskazówek – 4 dni powinny wystarczyć?
No tak 🙂 Ten wpis jest skrojony właśnie dla 3/4-dniowych 🙂
Dzięki za świetny przewodnik i rekomendacje. W Pekinie będę tylko na chwilę, a Wasze wskazówki zaprowadzą mnie do największych must-see.
Świetnie napisane! Jak zawsze 🙂
bardzo proszę 🙂
Ewa Mandinga możecie po wizycie u nas w Meksyku zaplanować sobie wyprawę do Chin w poszukiwaniu zaginionych herbat 🙂
Chiny juz mamy „zaliczone”, ale kto wie:)
Dla mnie idealnie, bo będę w Pekinie kilka dni, gdyż mam tam połączenie do Wietnamu (celowa zagrywka) 😀
Dziękuję – na pewno skorzystam z waszych rad!
Motyle jak zawsze, mega dokładne i opisują wszystko w detalach. Piękna robota !!
Dziękujemy Pawle 🙂
jak ktoś ma więcej czasu to polecam centrum olimpijskie, ze stadionem oraz dzielnicę artystyczną 798, ja byłam w Pekinie 10 dni, zwiedziłam wszytkie tak zwane 'must see’, ale zakazane miasto uważam za przereklamowane, ale zobaczyć można 🙂
Za to was cenię, krótkie, szczere, rzeczowe opisy z praktycznymi poradami. Jak znalazł w mojej sytuacji, gdzie za kilka dni mam wylot do Pekinu. Dzięki za nowe inspiracje.
Super! O to chodzi. A też będziesz tak krótko?
Krótki wjazd, 4 dni w Pekinie i później 3 dni Szanghaju, także liczę na Was, że jeszcze coś poczytam, w podbnym stylu, przed lub trakcie wyjazdu.