Kutna Hora to bardzo interesujące i też (niestety bardzo) oblegane przez turystów miasto, które jednak koniecznie trzeba zwiedzić, będąc nawet na krótkiej wycieczce w Pradze. To ponad godzina drogi pociągiem, ale bez wizyty tutaj będzie Ci każdy wypominał: – Jak to? Nie byłeś w Kutnej Horze!? I będzie miał rację.
Miasteczko rozwijało się prężnie w średniowieczu za sprawą pokładów srebra (później z królewskiej mennicy) z którego Kutna Hora słynęła przyciągając ludzi z okolic i z daleka wiedzionych pokusą dostatniego życia (aż wierzyć się nie chce, że XIV wieku miasto liczyło mniej więcej tyle samo co potężny przecież Londyn. Tak było). Właściwie było to jedno z najbogatszych miast Europy Środkowej.
Kutna Hora wpisana została w całości na listę UNESCO i nie ma się co dziwić, skoro można zobaczyć tu niesamowicie piękne zabytki, zwiedzić podziemne korytarze dawnej kopalni srebra czy pospacerować po wąskich, brukowanych uliczkach Starówki. Tak naprawdę jednak w ramach tego wielkiego cudu mamy aż 4 pojedyncze atrakcje – kaplicę czaszek, kościół Santiniego, starówkę i podziemia
Zupełnie poza konkurencją jest największą atrakcja miasta, czyli monumentalny XIV – wieczny Kościół Świętej Barbary (zwiedzanie około 60 CZK) . Ten „dziwny”kościół zachwycił nas z zewnątrz , choć trudno jest go objąć całego wzrokiem i oczywiście w środku. Niektórzy mówią, że kościół przypomina nieco grzbiet brontozaura, inni dopatrują się w nim podobieństwa do obozu tureckiego sułtana – i wiecie co… rzeczywiście coś w tym jest!
A to pewnie za sprawą trzech kopuł wieńczących dach kościoła, który zbudowany został dzięki hojnym darom miejscowych górników, którzy za cel postawili sobie wzniesienie w swoim mieście kościoła dorównującego, a może nawet przewyższającego swoim pięknem i niezwykłością praski kościół św. Wita. Wewnątrz natomiast naszą uwagę przykuły bardzo dobrze zachowane XV – wieczne freski i malowidła, a także – jak to mieszkańców Śląska – posąg górnika i rzeźbę patronki miasta i jej mieszkańców – świętej Barbary (o wszystkich detalach architektonicznych, malowidłach, posągach, rzeźbach możemy przeczytać dzięki ulotkom – mini – przewodnikom w języku polskim umieszczonym tuż przy wejściu).
Będąc w Kutnej Horze – czeskiej stolicy srebra nie sposób nie wejść do Muzeum poświęconego temu kruszcowi (w dawnym zameczku szlacheckim), no i oczywiście wejść do podziemnych korytarzy dawnej kopalni. Tutaj jednak należy się przygotować na to, że będziemy musieli założyć biały fartuch, kask, wziąć ze sobą latarki i z takim ekwipunkiem przejść kilkanaście metrów do wylotu kopalnianego korytarza (niektórzy mijani ludzie dziwnie patrzyli na takich przebierańców! Generalnie czuliśmy się w tych kaftanach jak w „Locie nad kukułczym gniazdem”).
Ale, ale… Jeśli macie klaustrofobię to nie próbujcie tam wchodzić – niektóre przejścia były tak wąskie i niskie, że trudno było się przecisnąć (zwłaszcza jak się ma ze sobą plecak i aparat!). Przewodnik, który oprowadzał nas po podziemnym wyrobisku w pewnym momencie zgasił wszystkie światła – przyznam, że nie było to najprzyjemniejsze przeżycie – zupełna ciemność, świadomość, że się jest pod ziemią w wąziutkim korytarzu – brrrrr! Po tych podziemnych przeżyciach trzeba było w końcu wyjść na powierzchnie ziemi, by pospacerować po starówce – ładnej, zadbanej, kolorowej, na której zobaczyliśmy Kamienną Fontannę (oczywiście jak to zwykle w naszym przypadku – w remoncie), kolumnę morową, kilka naprawdę ciekawych kamieniczek i barokowy klasztor z ciekawą kaplicą. Najstarszym kościołem w Kutnej Horze jest dziwny, bo posiadający tylko jedną wieżę i nie wiedzieć czemu barokową niepasującą do całej reszty kopułę – kościół świętego Jakuba, obok którego wznosi się Dwór Włoski – mennica króla Wacława II.
W BONUSIE – KAPLICA CZASZEK, SEDLEC i DOJAZD: Do Kutnej Hory możemy dojechać z Pragi zarówno pociągiem, jak i autobusem (znajduje się około 65 km od Pragi). Jeżeli jedziemy pociągiem, to musimy wiedzieć o tym, że stacja kolejowa na której wysiadamy znajduje się w znacznej odległości od centrum (można zafundować sobie około 35 – 40 minutowy spacer lub dojechać na miejsce autobusem) na przedmieściu Sedlec. My zdecydowaliśmy się na to pierwsze rozwiązanie – spacer po Sedlcu połączony ze zwiedzaniem znajdującej się tutaj Kostnicy (cena około 60 CZK) i Kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny.
Kaplica – a właściwie kostnica jest miejscem dość kontrowersyjnym, wzbudzającym przeróżne reakcje – od strachu po odrazę (nie przeszkadza to jednak temu żeby była oblegana przez tłumy turystów). Wewnątrz znajduje się 40 tysięcy kości osób, które chowane były na pobliskich cmentarzach. Ale to nie wszystko z kości tych wykonane są świeczniki, żyrandole, krzyże, kielichy, napisy – dosłownie wszystko! Po odwiedzeniu tego miejsca rzeczywiście mieliśmy mieszane uczucia. Kolejnym zabytkiem jaki zwiedziliśmy (z właściwie obeszliśmy tylko z zewnątrz) w drodze do Kutnej Hory był wpisany na listę UNESCO pochodzący z przełomu XIII i XIV wieku Kościół pod wezwaniem NMP, który zaprojektowany został przez mistrza Rafaela Santiniego (stworzył swój własny styl architektoniczny umiejętnie łączący gotyk z barokiem w lekkiej formie).
Ciekawe miejsce, największe wrażenie robi Kaplica Czaszek.
W mieście można kupić dobre wino produkowane przez zakonników 😉