O tym skąd brać pieniądze na podróże na blogach i nie tylko było już wiele razy. O tym jak się motywować o osiągania celów, również. O tym jakie mamy podróżnicze marzenia – pisało już wielu. My również. Warto je sobie wypisać i walczyć o nie. O czym nie było? Chyba o celach. Samych w sobie. Jak to robić? Postawić sobie cel i go szybko osiągnąć? Np. podróżniczy? Albo po prostu taki, którzy przysporzy nam uśmiech. Taki mega. Że siedzimy i się śmiejemy sami do siebie. Jak nigdy dotąd
Czasami siedzi się w domu, buty właśnie się suszą na kaloryferze, za oknem leje, dzień w pracy był marny, mnóstwo papierów zostało na jutro rano, politycy w TV gadają takie głupoty, że aż żal uszu, a jak nie masz TV to irytuje Cię, bo nie masz dobrej książki pod ręką. Ba, nawet herbaty nie ma już w szafce. Boli nas coś durnego, co ktoś o nas mówi. A w sumie jest to bez znaczenia. I łapie nas beznadziejna pustka. O co w tym wszystkim chodzi? Co w tym momencie jest ważne? Co generalnie jest ważne? No dobrze, co prawda gdzieś tam w planach jest urlop, wakacje, ale to za pół roku. Tradycyjnie, rutynowo. A przecież…
- Od dwóch lat nie byłam w górach! Nie zmęczyłam się na szlaku
- Od trzech lat nie pooglądałem wspólnie z żoną zdjęć z naszych wakacji wyjazdów narzeczeńskich
- Od roku nie pojechałam do babci/dziadka/cioci na wieś. A przecież to moje najlepsze wakacje ever
- Właściwie to nigdy nie zobaczyłem zjawiskowego zachodu słońca w terenie
- W moim mieście jest zabytkowy cmentarz. Nigdy nie zobaczyłem go jesienią. Ba, wieczorem pełen zniczy…
- Gdzieś mam zachomikowaną bardzo starą płytę HEY. Tak dano nie przesłuchałam jej całej. Na spokojnie.
- Uwolnić się od tego, czego nie lubię robić, ale to robię. Właściwie czemu? Za chwilę będę mieć 30, 35, 40 lat i zawsze będę sobie to wypominać
Na pewnej części naszych czytelników nie będzie to robić wrażenia, bo wiemy, że są to osoby dla których cele związane z podróżami są postawione w grupie priorytetowych. Nie zawsze pierwsze, ale może drugie, trzecie… I oni wiedzą jak to wszystko ogarnąć. Ale większość myśli sobie „oni to mają dobrze, ciągle podróżują, jak oni to robią, nie wiedzą, co zrobić z kasą”. Klasyk.
Przy czym my wyznajemy zasadę, że o wielkiej podróży nie mówimy tylko w przypadku podróży dookoła świata czy z plecakiem po Azji. Podróż to pojęcie względne i bardzo osobiste. Kiedy ostatni raz gapiłaś/gapiłeś się z gwiazdy, pijąc herbatę z termosu, może nawet rozpalając ognisko, gadając ze znajomymi o rzeczach, które są ważne. O tym jak fajnie było na studiach, o tym w co się bawiliście kiedyś na podwórku, o tym czy prowadziliście zeszyty „Złote Myśli” albo o tym kiedy zacząć myśleć o wyprowadzce poza miasto? No właśnie.
Czasami dosłownie godzinę drogi z Twojego miasta jest takie miejsce. Nieskażone rumorem i tymi wrednymi światłami aut. Zobaczysz swoje miasto z daleka. Umówcie się. W czwórkę, w dwójkę, względnie samotnie. Sprawdź prognozę, zachmurzenie na ICM Meteo. Jedź! To podróż. Pakuj ten plecak, dwa swetry, buty, rób kanapki, wsiadaj w nocny autobus do Leska i jedź w końcu w te cholerne Bieszczady! Wrócisz jako lepszy człowiek. To podróż.
Wiele mądrych głów mówi, że jak czegoś chcesz, postaw sobie cel. Nazwij go a potem najlepiej… jakoś zwizualizuj.
a) W formie listy marzeń. Stale aktualizowanej b) W formie obrazkowej – wydrukuj, narysuj, napis, postaw na widoku
To pomaga! Na przykład ustaw najpiękniejsze-z-najpiękniejszych-spośród-najpiękniejszych zdjęć Rzymu jako tło pulpitu. Albo narysuj Koloseum, albo wydrukuj Bazylikę Św. Piotra, albo powieś mapę Trastevere w przedpokoju. Albo ustaw tapetę w komputerze. Albo inaczej… tapetę na smartfonie. Miej to przed oczami!
100 zł na coś, czego się nie pamięta vs 100 zł na coś, o czym się długo nie zapomni
Życiowe głupoty
W każdym momencie zwykłej życiowej głupoty wiele przelewa Ci się przez palce. Czyli czego? A np. tego: Gdy kupujesz rutynowo magazyn za 9 zł, by zabić nudy gdzieś w oczekiwaniu na coś. Gdy znów idziesz do kina i wyskakujesz z 50 zł. No i 10 na popcorn. A przecież za 3 mies. będzie w wypożyczalni za 9 zł. Nigdy nie rozumieliśmy chęci zobaczenia filmu tuż po premierze. No dobra, ewentualnie Hobbit. Albo gdy kupujesz dużo jedzenia na zapas a przecież część się wtedy zmarnuje. Gdy z lenistwa sięgasz po numer na taksówkę, a przecież tramwajem też dojedziesz, tylko z przesiadką. Albo wszędzie jeździsz autem. Z lenistwa. O jeju!
Taktyka na zapas
Nie pójdziesz przez pół roku do kina. A chodziliście. Masz 200 zł w kieszeni. Po co ci telewizja opłacana w kwocie 70, 80 albo nawet 100 zł miesięcznie? Tam i tak nic nie ma. My mamy telewizję na kartę, ładujemy sobie grosze (np. 60 zł) na cały sezon zimowy i mamy kilkanaście fajnych kanałów w stylu Kuchnia+, BBC, Discovery itd… Po co jadasz często na mieście. To zawsze wyjdzie drożej. My uwielbiamy spaghetti, łazanki, zupy. Coś gotowane na kilka dni. Bo odgrzewane poza tym najlepiej smakuje 😉 I nie trzeba gotować na nowo po przyjściu z pracy.
Używki (nie)codzienne
Papierosy – trzeba rzucić! Odstawienie palenia na miesiąc daje Ci fajny bilet lotniczy. Odstawienie na pół roku – wakacje. No bardzo ważne: szanowanie pieniędzy względem celu, który oglądasz. Nigdy nie zarabia się za mało, by nie móc osiągnąć celu. Zależy jaki sobie postawisz. Marzyłeś o weekendzie w Pradze! Zrobisz to w miesiąc. Tylko myśl! Nie należymy do ludzi imprezowych, dzięki czemu nie przepuszczamy kasy w piątkowe wieczory. Czy zakrapiany szalony wieczór to coś, czego zawsze chciałaś? Chciałeś? Czy to coś, o czym się potem długo nie zapomina. Hmmm zazwyczaj się wręcz… nie pamięta 🙂 Super, wydać 100 zł na pierdoły i jeszcze tego nie pamiętać. Zazwyczaj o północy w piątek już śpimy, bo wcześnie rano gdzieś jakaś wyprawa. Do Rzymu na pizzę, w góry po oddech, do Krakowa na spacery… To cali my.
Szanuj pieniądze a wszystko się uda!
To znaczy, że pieniądze się nie liczą? Jasne, że liczą się. Nie idźmy w hipokryzję ! Ale… gdy są środkiem a nie celem. No to chyba oczywiste. Dla kogoś, dla kogo pieniądze są celem raczej nie ma nic ciekawego w tym wpisie i naszym blogu. Same w sobie pieniądze nie są fajne.
Zobacz, co zrobił Przemek Skokowski. Pracował przez wakacje w knajpie w Gdańsku i za uzbierane pieniądze ruszył na Antarktydę i do Ameryki Południowej. Nadia za pieniądze zarobione w Norwegii jedzie teraz dookoła świata. Zobacz Michała, Kubę, Łukasza.
My swoje pierwsze zarobione pieniądze (z resztą wspólnie) jako bileterzy wiele, wiele lat temu w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca, przeznaczyliśmy na pierwszy wspólny wyjazd. Najpierw Marcin, potem dołączyłam do niego ja. Ale taki był plan od początku. To były w sumie „tylko” rowery i tylko Jura Krakowsko-Częstochowska. Ale było niesamowicie i nigdy tego nie zapomnimy! Od tego się wszystko zaczęło. I było już z górki. Każdy podróżniczy cel był priorytetowy i paradoksalnie dzięki temu łatwiejszy do realizacji. Potem podróże bez bloga, potem kolejne podróże i dzięki nim blog. A dziś? Piszemy sobie bloga, zarażamy innych i dzięki niemu… powiedzmy, że podróżujemy, gdzie chcemy 🙂
Mamy oczywiście swoje życie codzienne, troski i prace, ale jest to dla nas czymś „drugim” czyli też ważnym.
A wiesz dlaczego to wszystko jest ważne? Po spełnieniu swojego marzenia: drobnego, większego, największego dostaje się właśnie niesamowity pakiet energii. Możesz zaciskać pięści i czuć się superbohaterem. Będziesz dużo silniejszym człowiekiem. Bo szczęśliwszym to logiczne. Tutaj niczego się nie traci. Tylko zyskuje. To przykryje przykre obowiązki, troski, problemy, stresy, załamki. W najgorszym rozrachunku wyjdziesz na zero 🙂
Co się liczy?
Zaproszono nas do wsparcia bardzo ciekawej akcji #CoSieLiczy pod patronatem ING. Fakt, ze znaleźliśmy się w takim zacnym gronie ludzi, którzy są wzorem i coś osiągnęli też nas trochę zaskoczył. Ale z drugiej strony… podobno wiele osób zainspirowaliśmy do realizacji swoich marzeń. Więc to pokazuje, że potrafimy zarażać pozytywnymi emocjami. Ok, więc zgoda 😉
Akcja od początku pomija sztampę i szablony. Oto najsłynniejsi polscy rysownicy będą ilustrować marzenia, cele i chęci internautów. Wystarczy się zgłosić i podzielić swoim… chciejstwem/celem/marzeniem.
Zilustrowali też nas. Jakie są nasze? My np. chcemy zobaczyć w całej krasie Drogę Mleczną. I zobaczycie, uda nam się jeszcze tej zimy! A ogólnie w życiu ujrzeć np. wielkiego kota. Zobaczyć go na wolności, popatrzeć mu w oczy, albo niekoniecznie. Nakręcić to. Czy to ośrodek ochrony rysia na Słowacji czy rezerwat Tygrysów w Indiach a może puma na wolności w USA? Na obrazku opiera się to trochę o fantamasagorię z wpływami Alicji w Krainie Czarów, ale pamiątka motywująca i na pewno przednia. Trafi do przedpokoju (Zobacz nasze „chciejstwo”). Spróbujcie i Wy.
Wszystko startuje 27 października. Najpierw rysunek celu i marzenia a potem… nie wiadomo. Może tylko krok od szybkiego jego spełnienia…? Szczegóły na stronie liczasieludzie.pl
Zdjęcie rozgwieżdżonego nieba zaczerpnęliśmy z splitshire.com
Wpis (jak można się domyślić) powstał przy współpracy z marką ING. Organizatorem akcji #liczasieludzie
btw – ja jeżdżę jak tylko mogę w Tatry, „podróż” wydaje się jeszcze dłuższa ze względu na permanentne korki na Zakopiance 😀
spoko, ja jak doszłam do końca po prostu przeskanowałam wzrokiem ” reklamę”, dopuszczam do siebie tylko te treści, które chcę 😀 ale na temat…bardzo ciekawy wpis, ja też myślę,że najlepiej inwestować we wrażenia i wspomnienia, a nie w rzeczy…bo rzecz się szybko znudzi a w końcu zepsuje. a wspomnienia ( i zdjęcia) zostają. właśnie po to podróżuje, żeby w ciemne zimowe dni, kiedy się ma doła, siedzieć i oglądać zdjecia ( albo siedzieć i szukać lotów,hehe albo planować wycieczki). najgorsze są okresy kiedy nie mam żadnego zabukowanego biletu, wtedy mam jakieś odczucie że nie ma po co żyć i na co czekać… 😛 ja właściwie wszystko wydaję na podróże,choć mogłabym wydawać o wiele więcej ( po prostu duża część kasy jakoś ucieka mi przez palce).myślę, że po prostu trzeba wziąć się w garść i nie wydawać na pierdoły; miałam już myśl,żeby wydzielać sobie gotówkę i nie brać z sobą karty,hehe 😀 teraz jestem chora więc mam dużo czasu na rozmyślanie, może znajdę jakiś sposób, jak zaoszczędzić;-)
„nie ma po co żyć” no nie no aż tak to nie. To Ty jesteś hardkorem 😀
przesadzam oczywiście 😉 po prostu uważam,że trzeba mieć jakiś wyjazd zawsze w planach, choćby miał to być wypad do Zakopca 😀
Świetny wpis 🙂 Muszę powiedzieć, że w tym roku zrobiłem właśnie tak, że zaplanowałem spontaniczną wycieczkę pod namiot pod gwieździste niebo za grosze. Zamiast siedzieć w domu, wsiadłem na rower i pojechałem na północ kraju i to była najlepsza wycieczka w ostatnich latach 🙂 https://www.facebook.com/aberesewicz/media_set?set=a.939389396087185.1073741905.100000484000461&type=3
Świetny wpis na dzisiejszy dzień. Dziękuję za te proste a jak ważne dla mnie dziś słowa. Cudownie było trafić na Śląsk, na spotkanie blogerów, a potem na ten blog. Cudowni ludzie z Was, każdy ma inną misję tu na ziemi, Wasza jest piękna nie tylko dla Was, ale inspiruje i motywuje innych. Dziękuję, że jesteście.
Cześć, proszę zaznaczajcie, że to co akurat klikam i zaczynam czytać to wpis reklamowy.
na samej górze, pod nazwą fanpage wyświetla się szare słowo „sponsorowane”. u nas tylko przy wpisach tego typu. To jedyna możliwość obecnie na fb
Ni ma, ale pewnie mam stary fb. Zerknęłam też na Waszą stronę. Tam ten tekst jest pod hasłem „opinie i felietony” 😉
jest oznaczenie w samym tekście. Zawsze jest. Ale dzięki, że nie wygląda na agresywną reklamę. Właśnie o to chodziło 🙂
Nie ma za co, tym bardziej, że nie napisałam, iż „nie wygląda to na agresywną reklamę”;)
Nie lubię i pewnie nie tylko ja, gdy moich ciekawskich kliknięć używa się przy rozliczeniach z klientami.
Myślimy, że nie wchodziło to i tak w rachubę 🙂
Lokowanie produktu, ale dobra treść! 🙂
o to chodziło 🙂
Wiem! 🙂
Witam!
Jesteście dla mnie ogromną inspiracją do podróżowania, do cieszenia się otaczającym światem, do realizowania swoich marzeń. Dziękuję bardzo za ten wpis. Od zawsze kochałam podróże a teraz postanowiłam założyć bloga (również dzięki Wam!). Mam nadzieję, że moje małe podróżnicze „dziecko” będzie się rozwijać razem ze mną. Dziękuję bardzo za to, że prowadzicie tą stronę jest rewelacyjna. Zaglądam tutaj zawsze z nadzieją na nowe wpisy:) Pozdrawiam z całego serca!
Zapraszam również na mojego nowego bloga: http://www.dokadteraz.blogspot.com
baaaardzo to miłe 🙂 powodzenia!
Wpis który na pewno daje trochę do myślenia….
Świetny artykuł i trafiony w 10. Podróż i podejście do niej to stan umysłu. Kiedyś tłumaczyłem się, że to nie tak, że Ciebie tez stać na takie podróże. Kwestia podejścia do tematu. Teraz macham ręką i sobie odpuszczam, bo widzę że ci co tylko marudzą, tak na prawdę wcale nigdzie nie chcą wyjechać, chcą sobie poplumkać pod nosem bo taki mają styl. Ja mam zawsze grupę otwartą, ludzie się pytają a jak będziesz jechał dasz znać? Dam (ale tylko tym co nie marudzą). Krótka piłka. Chcesz jechać wsiadaj, nie chcesz to sza. Tylko mi potem nie marudź, że mnie stać a Ciebie nie.
Oj, jak ja was rozumiem 🙂 Wszystko jest nieważne, gdy chcę już gdzieś wyjechać. Nic nie pomaga ani w pracy, ani w domu i to jest znak, że trzeba gdzieś wyruszyć. To nie zawsze musi być podróż życia, choć nawet krótka wędrówka może się taką stać 🙂 Pozdrawiam!
Po prostu osobista definicja paliwa
Wpis sponsorowany dla ING? Ale daruję. Dobry. Mocny. Prawdziwy. Czas wziąć się za swoją beznadzieję
Fajnie się czyta Wasze historie, bo są takie normalne, łatwo to sobie wszystko zwizualizować w głowie, przytykać do siebie, powspominać jak to było. A było podobnie. Rzeczywiście przypominacie trochę „statystycznych Nowaków”. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Jedni zaczynają od pracy w knajpie czy jako kelnerka czy jako bileterzy i spełniają marzenia i się rozwijają. Inni mają tej kasy jak lodu a nie potrafią nacieszyć się latami, które płyną przez palce. A. że zarażanie innych do pasji to dobro – widac po efektach i emocjach. które między innymi budzicie. Teraz jesteście popularni i to wszystko się zmieniło. Możecie przebierać w propozycjach. Tylko pogratulować. 10 lat temu za pierwsze zarobione pieniądze (na plantacji szparagów – to nie wstyd) pojechałam w pierwszą samodzielną podróż. Miałam odłożone nieco ponad 1500 zł a dzięki temu zobaczyłam z namiotem Węgry, Rumunię tą górską i tą aż po deltę Dunaju, potem wracałam z Bułgarii z okolic Warny na stopa z ekipą wesołych tureckich tirowców.
A widzisz 🙂 A u nas wciąż Rumunii niet 🙂
Mnie zawsze gdzies ciagnie, ale juz jakis czas temu zdalam sobie sprawe, ze podrozowanie to nie tylko daleki wyjazd za granice, ale rowniez weekend za miastem:) Nie trzeba byc bogatym, by odkrywac swiat, bo tyle przeciez nowego dzieje sie wokol nas!I musze przyznac, ze takie podejscie zmienilo moje zycie, na lepsze:)
Podróżowanie można zacząć od wyjazdu w ten weekend na travenalia. Ale po wysłuchaniu prelekcji można już nie przestać, więc ostrożnie! 🙂
Zdecydowanie nie podoba mi się, że lekceważycie kino – dla mnie dobry film to synonim podróży. Warto wspierać takich twórców, nawet kosztem dłuższego zbierania na kolejnego Ryanaira.
Dokładnie tak robimy. ale nie od razu po premierze, nie za często i nie w drogich kinach
pzdr!