To nie będzie żądne podsumowanie, bo tego typu już wpadło w święta. Ale jako, że instagrama lubimy, cenimy, kręci nas dużo bardziej niż np. twitter no i sam instagram się rozwija – zrobiliśmy podsumowanie instagramowe ver 2.0. Tym bardziej, że magazyn „Podróże” wybrał nasz profil jako z „Jeden z najlepszych fotograficznych kont podróżników w polskim Instagramie” Serioooo?? 😀 (tzn mój, bo zdecydowaliśmy się na osobowy a nie blogowy mój ale w praktyce „nas”) I tak samo jak w 2013 – z 24 fotkami.
Instagrama się kocha albo nienawidzi. Ale trzeba mu oddać jedną rzecz – doskonale pokazuje tak zwane „boki”. Wiadomo, frontowe fotografie, ustawiane, pozowane, lanserskie – to norma, jak w życiu. Ale jak się wie, kogo obserwować, można dojrzeć naprawdę fajne kuchnie blogowania i podróżowania, ciekawe historie, taki subtelny klimat kameralności. To wydaje się fajne.
No i pomimo, że fotografuję pentaxem, canonem – to właśnie zdjęcie z telefonu instagrama okazało się największym hitem sieci w mojej karierze. Jest to przedwiosenny Kraków, który był już hitem facebooka i wykopu. A za chwilę może reddita? Ręce opadają 😀
Gotowi? To jedziemy…
Uwaga, wpis może się kilka-kilkanaście sek. ładować!
Styczeń. Laguna Wenecka
W Wenecji kręciliśmy materiał do filmu o Marco Polo, znaleźliśmy jego dom a wracając do Pragi wnieśliśmy się ponad Wenecką lagunę, osrebrzoną późnymi promieniami słońca. To jedno z najpiękniejszych podejść do lotniska w Europie. Samolot wyszedł jakbyśmy lecieli w latach 50-tych.
Luty. Kraków nierealny
W Krakowie bywamy bardzo często. Przecież to godzina drogi (ale nie pociągiem!). W tym momencie podczas jednego-z-bardzo-zwykłych spacerów po mieście zaobserwowaliśmy taką sytuację. Nie przypuszczałbym, że będzie hitem wykopu (około 1500 plusów) i będzie się ludziom kojarzyć z tryliardem interpretacji. A to tylko pomnik króla Jagiełły.
Marzec. Motyle na wulkanach
Pierwsza tak daleka podróż ma dla człowieka znaczenie wręcz mistyczne. Włócząc się pomiędzy dwoma oceanami i dwoma kontynentami i dwoma krajami używaliśmy kwadratowych kadrów dość namiętnie.
Kwiecień. Kwitnąco
Kwitnąco, bo wtedy dowiedzieliśmy się, co nas czeka i kto się do nas zgłosił. Trzeba było ochłonąć. W rodzinnych stronach w kwietniu pięknie kwitną jabłonie, bo to zagłębie sadownicze. Pod koniec na długi weekend ruszyliśmy a pierwszą taką podróż autem. Pogranicze czesko-austriackie przywitało nas kwiatkiem w postaci „pokuty”. Dla niezorientowanych czeskiego mandatu od straży miejskiej. Sakra!
Maj
Patrzysz w las i nie możesz przestać… Słynne świerki istebniańskie stały wzdłuż naszego pochodu w pięknych szpalerach. Wtedy jeszcze mogliśmy wyskakiwać w Beskidy, w końcu to godzina drogi od nas. Na urodziny sprawiliśmy sobie rodzinny wypad do Holandii na weekend. Weekend na „bogato” choć za darmo. Został nam punkty na darmowe spanie w Holiday Inn. A takowy akurat był w Eindhoven 😉
Czerwiec. Zdrowie Szlachetne….
bo nikt się nie dowie. Gdy je straci… W urodziny i Dzień Dziecka ruszyliśmy do Holandii, a na weekend bożocielny udaliśmy się na Ponidzie, sprawdzając czy nadaje się na plener dla wskrzeszonego Moneta czy Van Gogha. Nadawałoby się… Tu też darzył się wypadek, który przykuł mnie do łóżka dosłownie na 3 miesiące. Przynajmniej zdążyłem stworzyć mój wymarzony balkon i mieć gdzie wyjść usiąść na chwilę…
Lipiec. Czas, który rodzi czas
Dużo czasu. Czas oczekiwania, operacja, czas niesprawności, czas rozmyślań, czas bliskości. Popracowałem trochę nad blogiem, rysowałem na kolanie, gips był dobrą podkładką, rozmyślałem nad rzeczami błahymi, które nagle są ważnymi, czytaliśmy dużo o holenderskich odkrywcach i przygotowywaliśmy nasz projekt z KLM, który niedawno wystartował.
Sierpień. Miłość
W sierpniu obchodzimy zawszę rocznicę ślubu kościelnego. W tym roku czwartą. Tak się dobrze złożyło, że mój brat w tym roku się pobrał również w środku sierpnia. Jak można się domyślić – nie tańczyłem. Wesele przesiedziałem. Byłem zmuszony dużo jeść i pić. Masakra. Ale czas z rodziną – bezcenny.
Wrzesień. Wachlarz i 4 Żywioły
Pierwsze takie publiczne wystąpienie przed taką salą (kilkaset osób). Udało się lepiej, niż się spodziewaliśmy. I później Bieszczady. Przygoda, projekt, historia, radość, jakiej dawno nie było. Można to uznać jako „nowe otwarcie” roku.
Październik. Kompania
Pierwsza firma na świecie, pierwsze braterstwo interesów na taką skalę. Wyruszyliśmy przez Amsterdam, gdzie kręciliśmy i fotografowaliśmy w pełni jesieni po Mumbaj, południowe Indie w najwspanialszą podróż naszego obecnego życia, która obejmie jeszcze sporo miejsc pachnących kardamonem, goździkami, i zakurzonymi kuframi kupców Kompanii Wschodnioindyjskiej. A w międzyczasie ruszyliśmy w Polskę. Polskę małą, piękną, cichą i usypiającą. To nasze dwa priorytetowe cykle w 2015 i 2016 roku.
Listopad. Karma
Karma do nas wróciła. Indie, jakich nie znacie i nie znaliśmy. Ale książki, mapy i historie robią swoje. Możesz ujrzeć świat, którego oczekiwałeś, odnaleźć ślady, które zwykłym ludziom w podróży gdzieś umykają. Indie prawdopodobnie zniszczą naszą zasadę „nie wracania w te same miejsca”. Przynajmniej dla mnie…
Grudzień. Ciepło
W Grudniu było zimno. Dlatego ciepło. Ciepło ukochanego miejsca przy kaloryferze z widokiem na prawdziwą zimę (spóźniona, ale przyszła), herbaty z syropem, gorącej czekolady na rynku w Świdnicy. I odpoczynku…
Kogo warto obserwować, według nas?
To nie jest proste wypisać profile tak, by nei zasmucić innych, którzy też zasługują na to, ale oprócz wielu popularnych i znanych myślę, że warto zerknąć na tych, co robią to ciekawie i trzymają ciągle wysoką formę: B*Anitę, Weekendowych, Ulę czyli „AW”, Kubę Głębickiego czy Marcina „Wojażera”
No i do Karola, bo czuję się autorem jego namówienia na instagram przy piwie. A wierzcie, nie było to łatwe.
Zdjęcie z Krakowa – stadiony świata. Niesamowite!
thnx
Z jakiego aparatu korzystacie ?
aparatów? 🙂 pentax k10 (już w odstawce i do sprzedania) i canon 60d