Dwa dni przed Wachlarzem. Prezent od koleżanki z pracy – wachlarz. Przypadek?
Zabrakło tylko kameralnej orkiestry symfonicznej. Mówi się, że słuchając muzyki klasycznej wszyscy stajemy się lepsi. A tu nie była potrzebna.
Przyjechaliśmy na Wachlarz, festiwal podróżniczy pełni obaw. To największe spotkanie podróżniczej blogosfery w historii, największe oczekiwania, największa presja, najwięcej ludzi… Aczkolwiek Kuba nam obiecywał w mailach „spokojnie, będzie spokojnie”.
Tego dnia mieliśmy lecieć na Korfu. Bilet „siedział” w kieszeni od roku. Za grosze oczywiście, bo chyba 34 zł. Ale kontuzja nogi jeszcze w pewnym sensie trwa. Pałac cesarzowej Austro-Węgier, białe klify, styk trzech światów i ocienione uliczki, które tęskną za Wenecją – muszą poczekać. Nieistotne w sumie. Zamiast tego siedzieliśmy w pierwszym rzędzie przed kilkuset osobami za plecami, ze sporym stresem, niepewnością i… motylami w brzuchu. A jednocześnie paradoksalnie coraz bardziej uśmiechnięci, bo z godziny na godzinę czuliśmy się jak „wśród swoich”. Odwracamy się na chwilę za siebie – wszyscy wsłuchani w opowieść o podróży śladem rodzinnej historii, aż świeca im gały, odwracamy się innym razem – nikt nie patrzy w smartfona, tylko słucha opowieści o podróży z dziećmi na bezludną wyspę. Potem się odwracamy – ludzie w skupieniu oglądają nasze filmy. Jaaacieeee….
Jak kręcić ruchome obrazy z głową, jak postrzegać podróż jako projekt, co to znaczy być amatorem podróży, jak to jest dorastać i kształtować siebie samego dzięki podróżom, jak podróżując zaszczepiać w ludziach pewne ważne idee, czy warto wracać w te same miejsca? Przyznacie, że te pytania mają sens. Nie są banalne.
Nikt nie komentuje między sobą „co oni gadają?”, nigdy nie ma miny skwaszonego sędziego (może dzięki jabłkom? – dzięki Przemek!). A jeśli już sędziego – to tego z Iranu z meczu siatkówki wczoraj. Czuliśmy, że to dobre miejsce i dobry czas. Że nie grozi nam tu żadna konfrontacja. Jedynie zainteresowanie. I tak się stało. Jasne, że przygotowywaliśmy się do wystąpienia, jasne, że w takim gronie trochę nas to paraliżowało.
Padł pomysł. Nietypowe pomysły na podróże – literackie, filmowe, podróże śladem gier… (!!??) Potem drugi. Spodobał się bardziej. Mieliśmy mówić o kuchni podróżniczego blogowania i jak to łączyć z normalnym dnie, tygodniem i miesiącem. Tworząc dla tak dużej publiki. Najpierw zastanowienie – ale czemu akurat my? No dobra. W końcu rzuciliśmy wszystko w cholerę i notatki do prezentacji stały się zwykłą prezentacją a luźne przemyślenia poszły jako „strumień świadomości” wgłąb sali. Takiej fanie wyciszonej, wytłumionej. A tak w ogóle to możecie się śmiać – lub nie. Ale zobaczyć własne filmy na takim dużym ekranie. Na serio było to trochę wzruszające.
Trochę się baliśmy, że nie kojarzymy się z plażami w Tajlandii, trekingiem na Borneo czy australijską dziczą i podwójnie baliśmy, że „nudne” życie w stylu praca-podróże-blog + Polska+Europa i od święta świat – nikogo nie zainteresuje. Ale jednak. podobno zainteresowało. Wręcz kilka osób podeszło czy napisało do nas po „więcej”. Ale siłą Wachlarza jest to, że na 16 punktów widzenia (czy o podróże chodzi czy o blogowanie) żaden się wzajemnie z sobą nie wykluczał, żodyn nie podważałcałkowicie drugiego. Właściwie można było wyjść ze spotkania, pomyśleć sobie i sparafrazować „kurde bele, te 16 rzeczy, które stworzył Bóg… one wszystkie SĄ DOBRE”.
Powiewał pełen wachlarz inspiracji. I dowód, że nazwa dobra (Nie „wykopalisko” to nie był dobry pomysł). No i okazja do bliższego poznania wielu świetnych ludzi.
To co zrobili Ania i Kuba wymaga wielkiego, ale naprawdę wielkiego wyróżnienia. Nic im te wszystkie słowa „po” nie pomogą zapewne ani nie wynagrodzą wylanego potu, bo jak widać potrafią wszystko ogarnąć i zorganizować na maksa. Ale warto to podkreślić, że #Wachlarz 7 jest absolutnie jednym z najlepszych wydarzeń z pogranicza podróży, blogowania i internetu w 2014 roku. O ile nie najlepszym. Tym udowodnili, że są godni wszelkich wyróżnień i plakietki „animatorów blogosfery”. Już nie chodzi o blogowanie podróżnicze, bo tu przecierają szlaki i są dla nas wszystkich w pewnym sensie prekursorami. Ale trzeba docenić też ich wkład generalnie w sytuację, że nasza blogosfera powoli wychodzi z „niszowej” do tej bliższej każdemu Kowalskiemu i… Nowakowi. Nie konkurujemy, nie hejtujemy, nie mamy czasu na wyścigi, wręcz wspieramy się, uzupełniamy i pomagamy. To właśnie blogosfera podróżnicza. A przychodzi nasz czas. Pokolenie się zmienia. Chce trochę spokoju. Ludzie będą szukać miejsc, będą szanować bardziej swój czas. Szukać pomysłu na niego. Bo jest jeszcze naprawdę dużo miejsca na inspirację. Jest tam miejsce dla Ciebie.
Dla Ciebie też.
Tak, i dla Ciebie też…
P.S. 1 – Bardzo dziękujemy za zaproszenie, za ciepłe przyjęcie oraz za opinie po. Następny taki występ na pewno za jakiś rok albo dwa. A wszystkim, którzy opuścili tegoroczny Wachlarz już polecamy – czerwiec 2015, Przemyśl, 2 dni. Spotkajmy się tam!
P.S. 2 – A propos pomysłów na bloga. Jest naprawdę sporo zupełnie niezagospodarowanych pomysłów na bloga o podróżach. Np. blog o turystyce alkoholowej. Kolega planował, ale coś nie może wystartować. (Bo pije?)
P.S. 3 – laureacie konkursu, który odgadłeś, że na rysunku była Babia Góra – zgłoś się do nas, bo nie odebrałeś nagrody 😉
Cały zapis Wachlarza (w tym nasza prelekcja) + prezentacja tutaj (ale bez gadki – więc chyba 50% wartości)
A tutaj już z naszą gadką. Sami wybierzcie 😉
Oby! Bo chce w Tatry!
Obejrzę w weekend;-)
nie, bo ma być słonecznie :p
doborowe grono 🙂 Michniewicz, Podróżniccy, Andrzej, Przemek, Ania i Motyle w jednym miejscu a mnie tam nie było :-/ Pewnie już długo nie będzie okazji, by na cyzms takim być 🙁 nawet nie mam jak przesłuchać wszystkich prelekcji, bo net za słaby
pozdro z konca siata
OMG. Co to za klucz, według którego nas dobrałaś (łeś?) Ale dzięki!!! też czymś ciekawym się podzielimy z uczestnikami 😉
Kolejny Wachlarz w Przemyślu w czerwcu. Link w poście. Plenerowy, dwudniowy. Też tam będziemy i
dla mnie też? 🙂
Dla Ciebie już dawno 🙂
Heh, myślałam kiedyś by skupić się na turystyce alkoholowej właśnie.
Ale potem zrobiło mi się smutno, że nie będę pisać o tych wszystkich innych świetnych rzeczach i rzuciłam ten pomysł.
Oczywiście skupianie się na niszy jest dobrym pomysłem. Ale zawsze boli, że zostawi się inne tematy w tyle.
Uwielbiam Waszą normalność a jednocześnie kreatywność. Taka smaczna zupa. Bardzo mi się podobało
Dzięki Ewa <3. Dzięki Julek. Niech będzie tak, jak mówicie 😉
A prezentacja w formie notatnika była świetna (inna), ale wciągająca. Fajnie napisaliście o blogsferze podróżniczej – to prawda jest inna i specyficzna i trzeba jej się uczyć, poznawać, odkrywać. Spotkanie na wachlarzu to takie DISCOVERY podróżnicze dla każdego. Super było móc uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu i spotkać Was wszystkich. Podziw dla każdego prelegenta i dla organizatorów.