Blog Półwysep Snaefellsnes. Esencja dzikiej Islandii

Półwysep Snaefellsnes. Esencja dzikiej Islandii

Często mówi się, że Często mówi się, że Półwysep Snaefellsnes (trudne słowo) jest esencją Islandii, obszarem, który gromadzi wszystko to, co z wyspą lodu i ognia się kojarzy. Doskonałe skojarzenie, a na dodatek przy pogodnym niebie widoczne gołym okiem z Reykjaviku. (trudne słowo) jest esencją Islandii, obszarem, który gromadzi wszystko to, co z wyspą lodu i ognia się kojarzy. Doskonałe skojarzenie, a na dodatek przy pogodnym niebie widoczne gołym okiem z Reykjaviku.

Są tu więc góry, przyjmujące najróżniejsze kształty i kolory, są wulkany, w tym jeden wyróżniający się niczym Fuji, ciągnące się kilometrami zastygłe pola lawy, są urwiska i klify, na których gniazdują urocze ptaki – maskonury, wreszcie są plaże i to nie tylko czarne, ale też czerwona, żółta, pomarańczowa. Jest lodowiec, fantazyjne formacje skalne, wodospady, pola na których pasą się owce i konie. Są też foki dość chętnie prezentujące swoje wdzięki lufom japońskich Nikonów i są krajobrazy, które zmieniają się tak diametralnie, że mamy wrażenie jakbyśmy byli na kilku kontynentach albo nawet na kilku planetach. Raz jest zielono i soczyście, innym razem naszym oczom ukazują się wypalone, surowe, czerwono-brązowe góry i jęzory zastygłej lawy uchodzące do jeziora.

To był najbardziej słoneczny z sześciu dni, w których zabawiliśmy na Islandii. Ba, podobno najbardziej słoneczny dzień tego roku. Jesteśmy oszołomieni, chyba jeszcze dużo czasu będziemy potrzebowali żeby otrząsnąć się i powrócić do rzeczywistości. Jesteśmy jednak niemal na sto procent pewni – na Islandię musimy jeszcze kiedyś wrócić. Może zimą?

Okazuje się jednak, że oddalony o dwie godziny drogi od Reykjaviku półwysep jest najrzadziej odwiedzanym przez turystów, przybywających na wyspę na kilka dni, którzy zdecydowanie chętniej wybierają atrakcje należące do tzw. Golden Circle i relaks w termalnych basenach Blue Lagoon czy wyprawy wzdłuż południowego wybrzeża. My jednak po raz kolejny możemy powiedzieć, że jesteśmy wielkimi szczęściarzami, ponieważ dzięki uprzejmości Guide to Iceland, mieliśmy możliwość zobaczyć zarówno skarby Półwyspu Snaefellsnes, jak i Golden Circle, Blue Lagoon i przejechać południowe wybrzeże wyspy. To było pięć bardzo intensywnych dni, pięć dni zachwytów, setki zdjęć i spełnienia kolejnego podróżniczego marzenia. Skojarzenia? Obrazki z Alaski, Ałtaju, Nowej Zelandii.

Jak codziennie nasza wycieczka rozpoczyna się o godzinie ósmej rano. Trwa aż jedenaście godzin. Tym razem jednak Reykjavik przywitał nas pięknym słońcem i zupełnie bezchmurnym niebem. Trzeba było przetrzeć oczy kilka razy, by uwierzyć. Taka pogoda ostatecznie utrzymała się do końca dnia, jedynie z kilkoma pochmurnymi incydentami  podczas pobytu na Półwyspie Snaefellsnes. Tego dnia naszą przewodniczką z ekipy Troll Expeditions była Maggie, na co dzień – nauczycielka Nauk Społecznych w liceum. Nie udało nam się niestety zapamiętać jej islandzkiego imienia ale możecie się domyśleć, że nie należało ono do najprostszych. Mamy już opracowany system zajmowania miejsc w busiku. Siedzimy osobno, tak żeby każdy z nas miał dostęp do okna i możliwość wlepiania nosa w szybę podczas całej podróży na półwysep. Tym bardziej, że widoczność była świetna. Seansie, startuj!

Półwysep Snaefellsnes – Ytri Tunga

Jedna z nielicznych jasnych plaż na Islandii, być może dlatego tak… wyjątkowa. Znana głównie z tego, że na tutejszym głazowisku i przy falochronach lubią wygrzewać się stada fok. Niestety nie wiemy dlaczego leniwe zwierzani nie preferują czarnych plaż.

Wulkan i lodowiec Snaefellsjokull

Półwysep Snaefellsnes wcina się w wody Oceanu Atlantyckiego na długość około 100 km tworząc dwie zatoki po swojej północnej i południowej stronie. Wygląda trochę jak sękacz.

Jego największym skarbem i wyróżnikiem jest wulkan Snaefellsjokull, którego krater przykryty jest niczym kołderką lodowcem o tej samej nazwie. Choć wulkan nie chciał nam się ukazać w swojej pełnej krasie, przysłaniając się wstydliwie kłębami chmur, to i tak prezentował się niesamowicie. A chmury nadawały mu jeszcze więcej powagi i tajemniczości. Wcale nie zdziwiło nas, gdy dowiedzieliśmy się, że właśnie tutaj Juliusz Verne wysłał bohaterów swojej powieści w podróż do wnętrza ziemi. Ale poczuliśmy wielki szacunek do pisarza, że nigdy nie będąc na Islandii, w sposób niezwykle szczegółowy i trafny przelał na karty swojej książki krajobrazy i geografię wyspy. Przy takiej pogodzie wulkan widoczny jest aż z Reykjaviku i przypomina trochę japoński Fuji.

Kościółek w Budir

To był początek naszej fascynującej podróży, może nie do wnętrza ziemi, ale usianego przyrodniczymi atrakcjami Półwyspu Snaefellsnes. Nieco później okazało się, że  możemy tu liczyć także na atrakcje będące dziełem człowieka. Takim bez wątpienia jest XVIII wieczny drewniany kościołek w Budir. Jest to jeden z najchętniej fotografowanych obiektów w kraju. Wciąż są tu organizowane uroczystości ślubne. Przyznać trzeba, że malowniczość tego miejsca sprzyja tak ważnym wydarzeniom. Miasteczko Budir, niegdyś słynące z rybołówstwa, jest dziś dość częstym kierunkiem romantycznych, weekendowych wypadów Islandczyków. To także świetna baza wypadowa do zwiedzania okolicy i jedno z lepszych miejsc serwujących dania lokalnej kuchni.

Kirkjufell

Podziwiając widoki jakimi raczyła nas Islandia wciąż mieliśmy przed oczami powieści Tolkiena. Choć doskonale wiemy, że ten brytyjski pisarz nigdy na Islandii nie był, to jednak czerpał on garściami z mitologii i języka staronordyckiego. Skojarzenie to pewnie Was nie dziwi, prawda? Zwiedzając Islandię natknąć się musimy na górę, która przypomni nam inną znaną książkę. Kirkjufell – góra o idealnych kształtach, będąca dla niektórych symbolem wyspy, jest do złudzenia podobna do Tiary Przydziału. Czapki, która jak nazwa wskazuje przydzielała uczniów do poszczególnych domów czarodziejów w Hogwardzie.

Tuż przy górze znajduje się malowniczy wodospad oraz jezioro. Warto jest jednak odejść od wydeptanych szlaków spacerowych i przejść się na przeciwległy jego brzeg, by zobaczyć górę podwójnie, bo również w odbiciu lustra wody.

Droga Wodna

Mijamy fiord Hraunsfjardavratn ale nie jedziemy dalej w kierunku Stykkisholmur, gdzie odpływają promy do Flatey, skręcamy w góry. Potocznie zwana tak, gdyż przebiega wzdłuż kilku polodowcowych jezior, które… i to jest już wielkie wyróżnienie, znajdują się na terenie powulkanicznym, pośród pól lawy i bazaltowych, fantazyjnych skał. Trasa 56 do Hotelu Rjukandi to jedna z dwóch tras przecinających półwysep z północy na południe, niezwykle urokliwa, zwłaszcza w środkowej części, gdzie znajduje się Owczy Wodospad. Znajduje się tu punkt widokowy i parking. Dość abstrakcyjnie wyglądał widok, gdy para nowożeńców w ślubnym anturażu wędrowała po marsjańskich polach. Taka sesja.

Lokalizacja punktu widokowego i parkingu na google maps

Plaża Djupalonssandur

Zastygłe pola lawy wydają się nie mieć końca. Pierwszy raz w życiu widzimy ten cud natury. Prezentuje się z jednej strony uroczo, zwłaszcza, gdy wypalone skały porośnięte są zielonym mchem, z drugiej jednak dają obraz destrukcyjnej siły i potęgi wulkanów. Czasem pola zdają się być łagodne, kuszą omszałymi, pagórkami, innym razem, wciąż jeszcze świeże, układają się w zadziorne, spiczaste wzgórza, tylko gdzieniegdzie upstrzone kolorowymi porostami. Widoki są nieziemskie. Tak, to chyba najlepsze określenie. Nieziemsko jest także na plaży Djupalonssandur. Kolejnej czarnej plaży jaką mieliśmy szczęście zobaczyć będąc na Islandii, jednak pierwszy raz widzianej w słonecznych promieniach. Jest coś niesamowitego w tych czarnych islandzkich plażach. Czuje się tu zarówno zachwyt, jak i pewien niepokój. Białe bałwany rozbijają się fantazyjne skalne formacje, woda przepływa przez idealnie gładkie i lśniące czernią kamienie, wydając przy tym charakterystyczny i hipnotyzujący odgłos.

Cztery głazy leżące na plaży służyły niegdyś rybakom do sprawdzenia ich siły. My musimy mieć wielką siłę woli, by opuścić to cudowne miejsce i ruszyć dalej.

Klify i formacje skalne Londrangar

 

Stara rybacka wioska Arnarstapi, gdzie w dawnym wiejskim domu kultury zorganizowano klimatyczną restaurację i małą galerię sztuki, oprócz naleśników z cukrem, kusi wspaniałym, klifowym wybrzeżem. Tutaj także znalazły swój dom przeróżne ptaki, w tym maskonury. Te niewielkie ptaki jednym przypominają papugi, innym nawet klauny. Wytyczona ścieżka spacerowa wiedzie urwistym klifem w jedną stronę do Helgar (dłuższa) w drugą w kierunku portu rybackiego, najmniejszego stale działającego na Islandii. Widać stąd doskonale czerwoną plażę, a także uroczą przystań jachtową. Jednym z piękniejszych fragmentów zachodniego wybrzeża Islandii są bazaltowe kolumny Londrangar. Widziane z pewnej odległości do złudzenia przypominają zamek albo też kościół z dwiema wieżami jedną wznoszącą się na wysokość 75 metrów, a drugą, niższą, na 61 metry.

Z tą częścią Islandii związanych jest wiele legend i podań, jak chociażby ta o śmiałku, który by móc poślubić ukochaną kobietę musiał własnymi rękami wytyczyć drogę biegnącą przez pola lawy, albo też o mieszkającym gdzieś na wulkanie Snaefellsjokull opiekunie zachodniego krańca wyspy. Choć oczywiście cała Islandia jest przepełniona miejscami znanymi z sag, będącymi siedliskiem elfów, albo też duchów – tych dobrych i złych. Jak powiedziała nasza przewodniczka z Troll Expeditions większość, a nawet wszystkie historie spisane na Islandii muszą skończyć się źle, nie mają happy endu. Zupełnie inaczej niż nasza podróż po Półwyspie Snaefellsnes, w którym się zakochaliśmy bez pamięci.

W ostatni dzień w drodze do Blue Lagoon i na lotnisko przypominał nam się ewidentnie. Daleko w tle majaczył ośnieżony szczyt wulkanu. Tym razem cały, bez kawałka chmury.

Wycieczkę, którą opisaliśmy można zorganizować samodzielnie (najlepiej z pomocą wypożyczanego auta) lub kupując ją w Guide To Iceland pod nazwą Wycieczka minibusem na Snæfellsnes | Najpiękniejsze miejsca na zachodzie. Cena to 17.900 ISK czyli 144 EUR. Islandzkie naleśniki w cenie 😉 GTI oferuje również najtańszy wynajem samochodów na Islandii, porównując za klientów oferty 100 wypożyczalni. To dla tych bardziej „samodzielnych”

Podróż na Islandię odbyliśmy na zaproszenie organizacji Guide To Iceland, oferującej wycieczki, ale też pełniącej funkcję świetnej informacji turystycznej

Ilość komentarzy: 3 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI