Tęsknimy. Wiele azjatyckich krajów po długim czasie znów otwiera się dla zagranicznych turystów, niektóre zapowiadają w najbliższym czasie zniesienie restrykcji i powoli zapraszają znów do siebie. Nie ma się co czarować – tęsknimy za Azją Południowo-Wschodnią, a nasza ostatnia podróż w tamte rejony, która miała miejsce w 2018 roku wydaje się być jakimś odległym, nierealnym wręcz majakiem przeszłości.
Mamy jednak wielką nadzieję, że znów będziemy mogli tam podróżować: smakować pysznych dań, podziwiać starożytne budowle i rozkoszować się soczystą zielenią lasów oraz zapachem egzotycznych roślin. I choć najpełniej doświadczyć tego można na tamtejszej prowincji (no może za wyjątkiem kuchni), to jednak zakosztować tego można także w azjatyckich metropoliach. One jak w soczewce skupiają to, co stanowi kwintesencję tego regionu świata.
Powróćmy więc tam wspólnie i razem powspominajmy, a może puśćmy wodze fantazji na temat dalekich, egzotycznych podróży. Oto subiektywne zestawienie odwiedzonych przez nas metropolii ze wskazaniem pod jakim względem są najciekawsze i najlepsze – oczywiście naszym zdaniem.
Singapur
Singapur był pierwszym miejscem podczas naszych podróży, w którym, jak w soczewce pokazał nam się cały świat. Niczym wielkie kino pod gołym niebem. Tropikalny świat soczystych ogrodów botanicznych, futuryzm tutejszych budowli, kosmopolityzm, nieznane smaki, nowoczesność i bezpieczeństwo. Tak go zapamiętaliśmy. Zatrzymaliśmy się tu podczas naszej podróży do Indonezji i Malezji, bo Singapur jest świetną bazą wypadową do zwiedzania Azji. U nas był to wspaniały przystanek pomiędzy wspomnianymi krajami, ale równie dobrze można tu rozpocząć albo skończyć swoją podróż po tej części świata.
Choć prawidłowo powinniśmy myśleć i pisać o nim jako państwie, lub mieście-państwie, to skupmy się na “lwiej metropolii”. Niewątpliwie budzi zachwyt jako przykład widowiskowego sukcesu osiągniętego w krótkim czasie. Singapur zaliczany do “Azjatyckich Tygrysów” to finansowa, biznesowa i w dużej mierze kulturalna stolica Południowo-Wschodniej Azji.
Z podróżniczych wspomnień z Singapuru najmocniej zapadła nam w pamięć jego spektakularna architektura – symbol doskonałej koegzystencji ludzkich wizji, a może nawet fantazji z naturą (Gardens By The Bay) oraz jego różnorodne smaki i zapachy. W tutejszej kuchni wyczuć można wpływy z Bengalu, Indonezji, Chin, czy Afryki. Spędzając tu nawet kilka dni jesteśmy w stanie kulinarnie doświadczyć niemal całego świata. I za tym tęsknimy najmocniej. Jak i za dźwiękiem subtelnej muzyki oraz kolorowych świateł rozbłyskujących na Super Trees podczas pokazu w Gardens by the Bay. Przede wszystkim jednak za wszechobecną, soczystą zielenią tutejszych Ogrodów Botanicznych.
Ale to nie wszystko. Wyspa, na której rozłożyło się to nowoczesne miasto wyróżnia się egzotyczną roślinnością. Liczne szlaki turystyczne wytyczone wśród zieleni tutejszych rezerwatów zachęcają do wędrówek. I to jest doskonały plan na kolejną wizytę w Singapurze. Nawet mamy już notatki sporządzone dzięki stronie https://www.visitsingapore.com/see-do-singapore/explorers/
Singapur często określany jest mianem „Azji w miniaturze”. Sporo w tym prawdy, bo mieszkają tu przedstawiciele przeróżnych narodowości. Dzięki temu mamy okazję przejść się po niezwykle interesujących dzielnicach jak chociażby Chinatown czy Little India.
Jest jeszcze coś, co wyróżnia Singapur od innych azjatyckich metropolii. To ład i porządek jaki panuje w przestrzeni publicznej. Takiego nie doświadczymy będąc chociażby w Hanoi, czy Bangkoku. Niektórym taki porządek być może przeszkadza, ale wydaje się, że w tych trudnych i niepewnych czasach staje się dodatkowym atutem. Singapur wydaje się idealnym kierunkiem na powrót do Azji po latach.
Dla kogo: Singapur nie jest miastem tak tanim jak Hanoi czy Bangkok, ale wbrew obawom nie tak drogi jak Tokio czy Seul. Wszystko zależy od standardu i jakości wybranego hotelu. Jeśli kochasz dobre jedzenie, to możesz, a nawet powinieneś udać się do jednego z licznych Hawkes Center i skosztować dowolnego dania z wybranego zakątka świata. Do dziś wspominamy najpyszniejszy Butter Chicken jaki kiedykolwiek kosztowaliśmy, podany przez uśmiechniętego sprzedawcę z Kaszmiru. Miłośnicy nowoczesnej architektury także się nie zawiodą – wystarczy wspomnieć chociażby o słynnym futurystycznym hotelu Marina Sands Bay z basenem pozbawionym krawędzi na jego dachu.
Ceny *** Baza wypadowa *** Kultura i zabytki *** Przyroda i zieleń **** Jedzenie *****
Hanoi
Podróż do Północnego Wietnamu wspominamy niezwykle przyjemnie. Była dla nas miłą niespodzianką, bo nastawialiśmy się na ruchliwą, głośną i nie najlepiej pachnącą metropolię. Główny konkurent dawnego Sajgonu nie okazał się tym przysłowiowym Sajgonem, bardzo dobrze nas karmił zupkami pho i sajgonkami, a do gigantycznego ruchu na ulicach i tłoku przyzwyczailiśmy się po pierwszym dniu. Ceny w hotelach były bardzo przystępne, a miasto sprawdzało się jako baza wypadowa zarówno w góry przy Sa Pa jak i mistyczne krajobrazy gór Trang An. Dzięki liniom kolejowym i autobusowym.
Mimo kilku ciekawych miejsc w tak zwanej “dzielnicy francuskiej” zabrakło nam w Hanoi jednak jakiegoś jednego zwartego, wyraźnie zaznaczonego miejsca w centrum i zielonych płuc w postaci miejskiego parku. Duża część tego miasta została zniszczona, inna wykształciła osobne centra: świątyń, siedzib władz, wokół jeziora Ho Tai. Stąd może takie refleksje. Najciekawsze zabytki można zobaczyć w kwartale HoAn Kie’m – my najcieplej wspominamy Świątynię Literatury oraz neogotycką katedrę.
Dla kogo: Hanoi jest miastem dla niskobudżetowych turystów, którzy ciekawi są kultury Wietnamu czy np. historii konfliktu – wojny w tym kraju. Miasto jest dobrze skomunikowane z wieloma najciekawszymi rejonami tej części kraju (Tonkin) oraz z kilkoma miejscami Azji Pd-Wsch i Dalekiego Wschodu. Może być też doskonałym pomysłem na rozpoczęcie objazdówki po Wietnamie z północy na południe.
Ceny **** Baza wypadowa **** Kultura i zabytki ** Przyroda i zieleń ** Jedzenie ***
Kuala Lumpur
Kuala Lumpur to dość dziwne miasto. Tak samo jak jego nazwa, która określa błotniste ujście rzeki. Ale KL już dawno nie jest portem, morze oddaliło się o 30 km. Miastu często brak bryzy, jest duszne, dość zabetonowane, wiele ruchliwych dróg i autostrad przebiega przez jego środek. Ale ma coś, czego nie mają inne metropolie, które są portami. Poza opłotkami miasta zaczyna się dżungla. Samo KL może być świetną bazą do zwiedzania tej części Półwyspu Malajskiego. Nieocenionym walorem okazała się kolejka naziemna „monorail”, która nas wywiozła z zatłoczonych okolic dworca Sentral – najważniejszego węzła transportowego miasta. Stąd dojedziemy wszędzie na obrzeża, wszędzie w ramach centrum a także na lotnisko i w dalsze części Malezji. Podobnie jak Hanoi, także KL nie ma ścisłego centrum, ale nie ma też głębszej historii. Tą przywłaszczyła sobie w Malezji Malakka czy Ipoh.
Kuala Lumpur ma jednak coś wyjątkowego, co przyciąga rzesze turystów: budynek Petronas Tower – bliźniacze wieże nie są najwyższe ani największe na świecie, ale z uwagi na swoją emblematyczność od lat należą do najbardziej rozpoznawalnych budowli. Druga atrakcja leży na obrzeżach miasta, gdzie dżungla i wapienne skały wkraczają jakby do metropolii. To Batu Caves, czyli ważne centrum malajskich hinduistów Do głównej jaskini o wysokości 100 m zwanej „Jaskinią Katedralną” obok ogromnej wielkości figury bóstwa prowadzą schody o 272 stopniach. To robi wrażenie.
Dla kogo: Jeśli macie w planie zwiedzać Malezję – to jest dobra baza wypadowa do 100 km. A może chcecie eksplorować cały Półwysep Malajski? Nie ma sprawy. Są połączenia aż pod granicę z Tajlandią. A może najpierw odwiedzicie Singapur i następnie zamiast lecieć dalej w dowolne miejsce na świecie wstąpicie do Malezji i zakończycie podróż w KL właśnie? Podobnie jak Singapur, Kuala Lumpur może zadowolić foodies i tych, którzy lubią oddech nowoczesnej (czasem głośnej) metropolii.
Ceny *** Baza wypadowa *** Kultura i zabytki ** Przyroda i zieleń *** Jedzenie ****
Bangkok
Byliśmy w nim kilka razy, ale za każdym udaje nam się “wycisnąć” z niego coś nowego i zaskakującego. Bangkok jednak zawsze kojarzyć nam się będzie z momentami uciążliwym, acz fascynującym gwarem miejskim, tłumami oraz ulicznymi korkami. Uniknąć ich można poruszając się wodnymi taksówkami po głównej arterii miasta – rzece Menam, ale też po odchodzących od niej, licznych kanałach. Towarzyszy temu zawsze przyjemna bryza i wiatr we włosach. Co w tym klimacie jest dodatkowym atutem.
To tylko jedna strona tego medalu. Bo Bangkok bywa też cichy, błogi i melancholijny. Tak jest bez wątpienia w licznych świątyniach, których rozbudowane mondopy, piękne prangi i smukłe czedi (charakterystyczne elementy świątynnej architektury) rozsiane są w różnych częściach miasta. Symbolem Bangkoku jest bez wątpienia świątynia Wat Arun ale na nas największe wrażenie zrobiła inna – Wat Pho z ogromnym posągiem leżącego buddy.
Także i tutaj można bardzo dobrze zjeść, a kosztowanie street foodu jest nieodłącznym elementem każdego spaceru po mieście. Choć przecież to nie Bangkok jest uważany za kulinarną stolicę Tajlandii. To miano dzierży znajdujące się na północy kraju Chiang Mai.
Dla kogo: Z racji swojej dostępności (liczne połączenia lotnicze), a także z powodu tego, iż jest miastem dość łatwym “do ogarnięcia” dla każdego turysty. Bangkok staje się bardzo często celem pierwszych, samodzielnych podróży do Azji Południowo-Wschodniej. Baza noclegowa jest tu niezwykle zróżnicowana – począwszy od tanich hosteli dla backpackersów, aż po drogie, luksusowe hotele. Wiele tu ciekawych zabytków, wśród których dominują wspaniałe świątynie. Z Bangkoku łatwo dostać się na przykład do dawnej stolicy Syjamu – Ajutthaji albo do Kanchanaburi lub do słynnego kurortu nad Zatoką Tajlandzką – Pattaya.
Ceny **** Baza wypadowa **** Kultura i zabytki *** Przyroda i zieleń ** Jedzenie ****
Hongkong
Hongkong to półwysep i archipelag wysp, na największej znajduje się jego dawna stolica – Victoria, a dziś centrum miasta, czyli Central. Po drugiej stronie cieśniny znajduje się Kowloon oraz tzw. Nowe Terytoria. My zatrzymaliśmy się tutaj na trzy dni i stał się ona naszym preludium do dalszej podróży – konkretnie zaś do Wietnamu Północnego, a potem Północnej Tajlandii.
Zapamiętaliśmy go jako metropolię nowoczesną i gwarną z imponującymi wieżowcami, należącymi do wielu powszechnie znanych firm z dziedziny finansów i bankowości. Ich charakterystyczne sylwetki imponują za dnia ale oświetlone nocą robią jeszcze większe wrażenie. Ale także jako miasto licznych targów ulicznych, przyjemnego nabrzeża Victoria Harbour, kolorowych neonów, rejsów po cieśninie oraz chwili wytchnienia w Ogrodzie Nan Lian i tak potrzebnym tu dla utrzymania równowagi ducha Parku Kowloon Park . To co jednak najbardziej utkwiło nam w pamięci to wycieczka najstarszą w Azji (ma ponad 100 lat) kolejką linową na The Peak i podziwianie stamtąd panoramy Hongkongu. Na szczęście smogu nie było, więc wiele można było dostrzec. Hongkong jest miastem przyszłości, ale często takiej przyszłości rodem z filmów S-F. Wyspy „dawnego” miasta wciąż jednak istnieją, czego przykładem idealnym jest świątynia Sik Sik Yuen Wong Tai Sin czy Pawilon Absolutnej Perfekcji we wspomnianym ogrodzie Nan Lian.
Dla kogo: Nie jest to najtańsze miasto, zwłaszcza jeśli chodzi o noclegi. Można za to dobrze i w miarę tanio zjeść korzystając z tutejszego street foodu. Jednak w porównaniu do Singapuru, czy Bangkoku, Hongkong wypada w tej kwestii, naszym zdaniem, o wiele słabiej. Miłośnicy nowoczesnej architektury i wysokich, futurystycznych wieżowców oraz kolorowych neonów będą czuć się tutaj bardzo dobrze. Hongkong można połączyć śmiało z podróżą do: Wietnamu, Tajwanu, na Filipiny czy do Chin Południowych.
Ceny ** Baza wypadowa ** Kultura i zabytki ** Przyroda i zieleń ** Jedzenie **
Partnerem artykułu jest Singapore Tourism Board.
Jest szansa, że Wschód się otworzy w końcu w te wakacje. Ale tak w pełni, a nie tylko kilka lokalizacji 🙂