Od kilku dni google testuje swoją wyszukiwarkę lotów „Flights Explorer”, bazującą na dotychczasowym, znanym nam narzędziu „Matrix ITA„. Po przejęciu firmy ITA wiadome było, że wielkie Google będzie chciało stworzyć własną wyszukiwarkę i system bookujący bilety. Wiadomo, Google wiele rzeczy chce stworzyć… własnych. To ma być zupełnie nowy produkt podaje popularny blog The Next Web. Kilka tygodni temu pisaliśmy o kolejnym etapie wdrożenia narzędzia Google Hotels.
Po przejściu do strony Flight Explorer, Google automatycznie wykrywa nasze położenie i proponuje właściwie tylko kierunki docelowe, czyli „do”. Wtedy też zobaczymy świetną tabelkę z kolumnami, pokazującą najbliższe ceny lotów do danej lokalizacji (np. w święta widać są „górki”). Podobne narzędzie być może kojarzycie z polskiego serwisu esky.pl.
Serwis zawiera także pewne ulepszenia w stosunku do starego wyszukiwania Google Flights, pozwalając użytkownikom wybrać np. długość podróży (suwak), przystanki, maksymalne kwoty itd… Tym sposobem sprawdzamy jakiś lot z USA (na razie testy dotyczą tylko lotnisk w USA) do Europy. Sprawdzamy np. wyloty z Nowego Jorku do Warszawy (obrazek wyżej) i pokazuje nam się…
Na razie ludzie z Kalifornii odpowiadają „spokojnie, tylko to testujemy”. Ale my już swoje wiemy. Oczekujemy momentu, gdy najprawdopodobniej wyszukamy lot przez google flights, kupimy nocleg w ramach google hotels a na koniec sprawdzimy dojazd z lotniska na miejsce dzięki google transit. I oczywiście, wszędzie usługi „sponsorowane”, czyli podbijane wyżej.