Ciekawe miejsca w Azji Ciekawe miejsca w Indiach Zwiedzamy rajskie Goa. Wszystko, co najlepsze w tym pachnącym stanie

Zwiedzamy rajskie Goa. Wszystko, co najlepsze w tym pachnącym stanie

Zo warto zobaczyć w Goa

Nie można powiedzieć, że Goa to Indie, bo jest wręcz przeciwnie. Ale od wielu lat stanowi spełnienie marzeń i oczekiwań wielu. Może dlatego, że panuje tu dość przyjemny klimat, plaże należą do najlepszych na świecie a w głębi lądu tropikalna dżungla przelewa się przez mnóstwo zabytków i plantacji przypraw. Goa smakuje i pachnie. I już niekoniecznie potem spoconych hipisów 😉

Ten najmniejszy, ale zdecydowanie najbardziej odróżniający się od reszty Indii stan ma coś w sobie takiego, że jest turystyczną enklawą całego subkontynentu indyjskiego. Lgną tu sezonowi turyści, głównie z Rosji, z której leci się tu połowę krócej, niż z Europy, backpackersi z różnych części świata, chcący pomieszkać tydzień, dwa albo dłużej w bungalowach przy plaży mieszkańcy różnych części Indii, by zażyć trochę innych wakacji, liznąć europejskości, którą są zaciekawieni lub odwiedzić po prostu znajomych.

Jak się tu dostać?
  Z Polski zdecydowanie najłatwiej zrobić to z przesiadką w jednym z europejskich hubów – Frankfurcie, Amsterdamie czy Londynie lub z międzylądowaniem nad Zatoką Perską w Dausze lub Dubaju. Czasami będzie koniecznie jeszcze jedno, w Mumbaju. Bezpośrednio dolecimy tu z Moskwy czy Londynu Gatwick lub Manchesteru. Generalnie z Anglii jest sporo fajnych lotów czarterowych (np. Thomas Cook nawet za 1700 zł w dwie strony). Promocje z Polski to kwestia 1500-1700 zł, czego Wam życzymy. Błędy taryfowe nawet 1200 zł. My lecieliśmy do Mumbaju z KLM z Warszawy w ramach naszej współpracy z liniami. Ceny lotów spadają nawet do 1800 zł. To też rozwiązanie dobre, bo potem to już rzut kamieniem. Albo nocny pociąg, bus lub lot tanimi liniami. Wszystko w granicach 100-200 zł. 

Aby skutecznie zasmakować Goa potrzeba przynajmniej 2 tygodni aczkolwiek tydzień tutaj również jest jakimś pomysłem. 3 tygodnie to już za dużo, chyba, ze planujecie jeździć dalej wgłąb Indii. Nawet największemu miłośnikowi chilloutu może się znudzić trzeci tydzień wylegiwania się na plaży. Ale by tego uniknąć, trzeba wcześniej poznać geografię i skomplikowaną historię Goa. Wtedy na pewno nie będziecie się nudzić.

Czy warto? I kiedy? Jaka pogoda?

To fantastyczny, kameralny a jednocześnie zaskakujący rejon Indii. Głównie za sprawą specyficznego synkretyzmu religii katolickiej i hinduskiej oraz bardzo widocznych wpływów portugalskiej historii i kultury. Do dziś większość mieszkańców stanu to osoby z portugalskobrzmiącymi nazwiskami. Tak samo sporo miejscowości, ulic, dzielnic. W knajpkach pobrzmiewa bossa nova a niektóre domostwa udekorowane są kafelkami azulejos a jedne z najczęściej odwiedzanych zabytków to portugalskie forty, wille, pałace czy kościoły. I to wszystko jest dość stare, gdyż Goa była portugalską kolonią przez bez mała 5 wieków. Weźmy pod uwagę, że to też spowodowało, że na Goa obchodzi się huczny karnawał w stylu brazylijskim. Oznacza to specyficzny, imprezowy czas w lutym i marcu.

To wszystko się przeplata z goańskim tropikalnym klimatem, ostrą kuchnią, kokosowymi palmami i hinduską gościnnością. Warto też wypożyczyć skuter lub wynająć motorikszę i w jeden dzień poznać goańską prowincję, powoli żyjące wioski, plantacje i chowane wśród palm wille. Naszym zdaniem najważniejsze w przypadku Goa to nie spędzić swojego urlopu w hotelowym ośrodku przy plaży, których jest co raz więcej. No i wybrać odpowiedni sezon, najlepiej nie wilgotny czyli ten od października do kwietnia. Sezon monsunowy (układy niżowe przychodzą tu z zachodu) trwa od maja do września i czasami leje ostro. Nawet 900 mm/cm2 na miesiąc w czasie naszego lata. A żeby uniknąć szczytu sezonu czyli zaskakujących tłumów – najlepiej listopad lub koniec marca, bo szczyt wypada tu w grudniu, styczniu i lutym.

Mapa Goa w orientacji północ → południe . Najciekawsze atrakcje, kolej, plaże

mapa-goa-plaże-indie

Zwiedzanie Goa. Co warto zobaczyć? Np. w tydzień?

Plaże północy

Goa Calangute beach plaża

Jakoś tak się przyjęło, że one jako pierwsze przygarnęły rosnące zainteresowanie masowej turystyki tymi rejonami Indii. Dlatego też dziś są najbardziej zagospodarowane turystycznie, w wielu miejscach zabudowane ośrodkami wczasowymi, nierzadko po prostu… zatłoczone. Z drugiej strony to właśnie tu funkcjonuje największa gama przyplażowych rozrywek typu dyskoteki, beachbary, możliwości uprawiania sportów wodnych no a baza noclegowa z powodu wielkiej konkurencji wydaje się dość przyjemna cenowo. Najwięcej tego typu rozrywek bez wątpienia daje pas wybrzeża od Baga do Candolim, zakończony przepięknym, skalistym półwyspem, na szczycie którego króluje portugalska latarnia morska i fort. Dojedziemy tu bez problemu dziesiątkami autobusów z Panjim czy Margao. Linia kolejowa jest niestety dość mocno oddalona od wybrzeża.
Z pozostałych plaż, wartych wyróżnienia trzeba wspomnieć o położonych jeszcze bardziej na północ od Baga znana i tradycyjnych imprez plaża Anjuna i Vagator. Natomiast praktycznie przy granicy stanu znajduje się Arambol – jedyna i ostatnia dzika i spokojna plaża północy. Od lat ulubiona wśród plecakowców i hipisów. Przy czym dojazd tam z powodu braku mostu na rzece Chapora może być trochę skomplikowany.

Plaże południa

Plaża Agonda beach goa indie

Z pewnością trochę inne, niż te na północy. Po pierwsze mniejsze i krótsze. Nierzadko las kokosowych palm aż wchodzi do wody, zwłaszcza podczas przypływu. Plaże południa raczej są samotne, pojedyncze, wcięte łukowato w górzyste brzegi, dostępne pomiędzy sobą z pokładu łódki. Wśród nich najsłynniejsza – Palolem, położona tuż przy linii kolejowej do Mangalore oraz Agonda po drugiej stronie klifowego cypla. Pomiędzy nimi leżą praktycznie dzikie, dostępne np. z pokładu łodzi plaże Butterfly Beach czy Columb Beach. Jeszcze dalej na południe możemy zapuścić się na plaże Galgibaga i Om. Zwłaszcza ta ostatnia może być uznana za całkowicie odludną i bywa, że spacerować możesz tu samotnie przez długi czas.

marcinplaze wideoNależy wiedzieć, że zakwaterowanie w tych rejonach to żaden problem. Najczęściej są to „hunts” lub domki przy lub blisko plaży o różnym standardzie z przedziale 750-2000 rupii. Dużo bliżej Margao leżą natomiast Colva i Cancona, ale one zaczynają przypominać te zapchane północne.

Filmik z którym Marcin „obrazowo” mówi o goańskich plażach → 

Więcej o plażach na Goa przeczytacie w naszym osobnym wpisie

Panjim (Panaji)

panaji panjim zdjecia

To naszym zdaniem perełka całego stanu, przez lata jego stolica i centrum administracyjne (po upadku Old Goa) a dziś chyba najlepszy ośrodek wypadowy w różne części Goa. Bardzo się cieszymy, że odwiedziliśmy to miejsce. Mimo, że przewodniki wcale nie rozpisują się i nie polecają go za bardzo.

Panjim zwany też Panaji, zachwyca mnogością portugalskiej kolonialnej architektury, zwłaszcza w dzielnicach Sao Tome i Fonteanhas, luźnym tak jakby brazylijskim klimatem. Kolorowe, dwupiętrowe kamieniczki, wille, dworki i hospedarie nierzadko przebudowane na hostele i pensjonaty, opierają się o zarośnięte wzgórze na szczycie którego stoi dumnie pałac arcybiskupa Goa.

Panjim kościół church

Nieco niżej w stronę centrum miasta nad rzędem kaskadowych schodów góruje biało-błękitny zachwycający Kościół Niepokalanego Poczęcia, który jest w stanie nas zmylić, jakobyśmy byli w jakiejś Gwatemali czy Peru. Ale jest piękny!
Do innych, godnych zobaczenia zabytków Panjim należy z pewnością siedziba portugalskiego wicekróla czyli budynek dawnego pałacu Szacha Bidżajpuru – muzułmańskiego ośrodka, położonego na pn-wsch, zwrócony frontem do rzeki Mandrovi, po której popołudniem i wieczorem suną statki z turystami i promy z okolicznymi mieszkańcami. Generalnie cały Panjim zwłaszcza w środkowej i zachodniej części urzeka specyficznym portugalskim klimatem. Wschodnia część miasta jest nowocześniejsza, znajduje się tu dworzec autobusowy oraz postów motoriksz, które wezmą Cię do niedalekiego Old Goa za około 200 rupii. Na zachodnich krańcach Panjim rozciąga się widokowa plaża Miramar, a 4 km na południe nieco mniej pretensjonalna Dona Paula, przylądek ze skalistym punktem widokowym. Niestety portugalskie wpływy kończą się z godziną 21:00 gdy życia miasta powoli zamiera, co trochę nie pasuje do tej kultury. Resztę wieczoru można więc spędzić w którejś ze schowanych knajpek jak np. Dohar Delhi czy polecana przez nas Viva Panjim, serwująca kuchnię goańską. Pycha!

Spaliśmy w Hospedarii Abrigo w starym, odrestaurowanym portugalskim domu ze stylowymi balkonami. Nie było jakoś supertanio. Ale pozwoliliśmy sobie na ten luksus z uwagi na oszczędność na biletach. I wygodnym polecamy to miejsce, naprawdę. Więcej zdjęć ze spaceru po Panjim zobaczycie w tym naszym wpisie.

Plantacje przypraw

Tropical spice plantations GOA

Stanowią największą atrakcję dla tych, którzy przybywają na Goa w poszukiwaniu smaków i zapachów. Jednak należy je odwiedzić wcześnie rano, gdyż po godzinie 12.00 stają się powoli opanowywane przez wycieczki zorganizowane, wysyłane z hoteli i ośrodków wakacyjnych. Najciekawszą i najlepiej zorganizowaną wydaje się Tropical Platation, położona nad szerokim rozlewiskiem rzeki. Na plantacjach pracują wciąż słonie, niestety obecnie już tylko jako atrakcje turystyczne. Wykupując bilet wstępu, dostajemy prywatnego przewodnika, bardzo ciekawie opowiadającego o historii i pochodzeniu przypraw, które oczywiście na sam koniec wycieczki możemy kupić w ilościach hurtowych lub testowych. Smakujemy skórki chlebowca, wąchamy prawdziwą trawę cytrynową, dowiadujemy się jak powstaje szafran, kawa czy olej cynamonowy. W ramach biletu otrzymujemy też obiad, który komponujemy samodzielnie na „talerzu” z liścia bananowca. Smaczny.

Generalnie unikamy tego typu miejsc „pod turystów” aczkolwiek trzeba przyznać, że turystyczna i merytoryczna organizacja tego akurat miejsca była naprawdę zadowalająca.

Wodospad Dursarghar

Wodospad Dursarghar Goa

Cud natury, schowany w dżungli w głębi stanu już praktycznie pod łańcuchem górskim Ghatów Zachodnich, które ciągną cię wzdłuż zachodnich Indii od Mumbaju po sam czubek półwyspu. Tuż po sezonie monsunowym hektolitry wody opadają z wysokości ponad 400 metrów po granitowych skałach wprost do dżungli. Do wodospadu można dostać się samodzielnie, dojeżdżając do Kolvy a potem wynajmując taksówkę a najlepiej dżipa. Okolica to rezerwat przyrody Bhagvan Maheveer. Niedaleko dość znajduje się zoo na wolnym powietrzu, położone w środku dżungli, gdzie przebywają między innymi hipopotamy, tygrys czy lamparty. Istnieje też sporo wycieczek fakultatywnych, w ramach których jeziorko i podnóże wodospadu jest jedną z atrakcji na trasie objazdówki. Natomiast jest jeszcze jeden fajny sposób by zobaczyć to miejsce. Z pociągu. Imponująca, zbudowana jeszcze przez Brytyjczyków i Portugalczyków linia kolejowa z Vasco da Gama wgłąb Indii, serpentynami mija okolice wodospadu, tak, że jego ogrom ukazuje się nam na chwilę dwukrotnie. W tym raz całkowicie z bliska, bo pociąg mija wodospad dosłownie na 500 metrów obok.

Świątynie w okolicy Pondy

goa świątynie

Można mieć sporo pretensji o to, że portugalska kultura całkowicie wyparła a nawet usunęła kulturę i religię hinduską z wybrzeży Goa, bo jest to fakt, jednak dosłownie godzinę jazdy wgłąb lądu i w górę rzek Mandrovi i Zuari krajobraz się zmienia. Drogi zastępują stadka świętych krów, kobiety w grupkach udają się na pranie kolorowych sari nad brzegami rzek. Kolonialne posiadłości, wille i wioski ustępują tradycyjnym wsiom hinduskim a kościoły częściej zastępowane są świątyniami hinduistycznymi i meczetami. I właśnie okolice miasta Ponda obfitują w tego typu budowle. Autentyczne, niezniszczone, często stare, kilkusetletnie. Do najsłynniejszych i najpiękniejszych należą Laxmi Narasimha, Mangueshi temple, Naguesh temple, Mahalsa temple (na zdjęciu powyżej), Shantadurga temple, Ramnath temple oraz Shri Mahalaxmi temple, do której dostaniemy się alejką, po której dwóch stronach musimy minąć dziesiątki przylepionych bazarów i kramów. Widach i tu turystyka religijna sprzyja lokalnemu biznesowi. Pamiętajmy jednak o tym, że wejście do świątyni hinduistycznej wymaga ściągnięcia butów i to już daleko przed pierwszym dziedzińcem. Niektóre elementy świątyń są niedostępne dla nie-hinduistów a zbiorniki przyświątynne są siedliskiem chmar komarów. Więcej szczegółów o świątyniach [ENG]

Meczet Sala Masjid

goa sala masjid meczet

Perełka muzułmańskiej architektury, który jednak nie przypomina za bardzo typowego meczetu. Zwłaszcza, że stoi nad dawnym hinduistycznym schodkowym zbiornikiem na wodę i jest otoczony przepięknym ogrodem. Znajduje się pomiedzy rezerwatem/zoo Bondla a Pondą, blisko drogi. Wstęp darmowy, oprócz samego środka.
Ponda przejęta została przez sułtanów Bijajpuru a konkretnie sułtana Adila Shaha tego samego, który miał posiadłość w Panjim i swego czasu muzułmański sułtanat otoczył portugalskie posiadłości na Goa. Stąd sporo społeczności muzułmańskiej na Goa, głównie daleko od wybrzeży.

Willa Braganców

Jak komuś będzie mało portugalskiego dziedzictwa Goa może odwiedzić wioskę Chandor niedaleko Margao. Słynie ona z gigantycznej willi, która zewnątrz, ale co ważne, również od środka zachowała swój 17-wieczny klimat. To budynek o klasie pałacu, przy czym goańskie warunki nadają mu kolonialnego uroku. W środku ostały się meble, antyki, posadzki z dawnych czasów. Po wnętrzach oprowadza właścicielka lub ktoś z rodziny. niektóre wycieczki objazdowe mają to miejsce w programie. Rodzina Braganza, która tu mieszka od kilkunastu pokoleń to najbardziej wpływowa rodzina na Goa. Dziś funkcjonują jakby dwa „szczepy”, aczkolwiek ciężko nam w to uwierzyć, bo podobno, co druga osoba na Goa ma w członie nazwiska „Braganza”.

Portugalskie Forty

Goa portugese fort

Nie wszyscy gustują w bibelotach i trącących myszką wnętrzach i wolą coś potężniejszego. Tym są na pewno portugalskie forty, budowane zmyślnie na skalistych występach i półwyspach Goa. Bo Goa to nie tylko plaże i estuaria rzek ale właśnie klifowe przylądki. Największym i najlepiej dostępnym wydaje się Fort Aguada, sąsiadujący z 17-wieczną, wciąż działającą portugalską latarnią morską. Nazwa pochodzi od przeznaczenia, bo oprócz funckji militarnych, znajdowały się tu największe w Azji zbiorniki wody pitnej do obsługi kotwiczących tu okrętów. Dojedziemy tu motorikszą z okolic przepięknej plaży Sinqerim blisko Candolim albo, kto odważniejszy, ścieżka trekingową, wiszącą najpierw nad kamiennymi ramionami fortu, potem nad klifami z tej samej plaży. My próbowaliśmy w czasie zachodu słońca, ale ze względu na niepewny stan powracającej do formy nogi, zawróciliśmy w połowie drogi.

Fort Cabo de Rama jest gorzej dostępny, znajduje się na północ od plaży Agonda, niezbędne będzie zorganizowanie sobie transportu, jednak smagany falami półwysep oblany miękkim światłem zachodu z pewnością pozostanie w Waszej pamięci długo. To miejsce nie wygląda jak Indie, raczej jakiś koniec Półwyspu Iberyjskiego w Portugalii. Trzecim fortem, który warto odwiedzić i leży blisko wybrzeża jest położony złowieszczo Chaporna Fort na północ od plaży Calanqute i tuż nad plażą Vagator. Ten akurat zbudowali jako pierwsi sułtani Bijaipuru, Portugalczycy go przebudowali.

Old Goa

Old Goa łuk

Bez wątpienia naszym zdaniem (i nie tylko naszym) najważniejsza i być może najpiękniejsza atrakcja Goa. Jeszcze 500 lat temu miasto założone przez Portugalczyków, około 15 km od wybrzeża było perłą Azji Południowej i największym kolonialnym miastem całej Azji. Oprócz dziesiątek tysięcy migrantów z kontynentalnej Portugalii, znajdowały się tu też dzielnice żydowskie, chińskie, hinduskie i arabskie. jednak Stare Goa dość szybko padło ofiarą własnego szybkiemu rozwoju, gdyż w 18 wieku zdziesiątkowała je epidemia malarii i cholery. Dziś tak zwane Old Goa to obszar archeologiczny wpisany na listę dziedzictwa UNESCO z kilkoma barokowymi kościołami, których wnętrza często zdobią obrazy i figury pokazujące Jezusa, Marię, świętych w nieco ciemniejszym odcieniu skóry, niż jesteśmy przyzwyczajeni.

old goa stare goa mapaSerce kompleksu to jego środek z kamiennym kościołem Bom Jezus, kościołem św. Kajetana, łukiem triumfalnym wicekróla, cmentarzem. Szczególne wrażenie robi jednak katedra Se, która była (i w sumie jest) największym kościołem portugalskiego Imperium. Nawet w Portugalii nie ma większego kościoła. Do katedry przylega mało ciekawe muzeum i pieczołowicie pielęgnowany skwerek.

Pozostałe zabytki znajdują się 2 km na zachód (ruiny dawnej katedry, klasztory, kaplica) oraz 3 km na wschód, gdzie pośród domostw i plantacji palm kokosowych wije się dróżka na punkt widokowy z opuszczoną kaplicą Matki Boskiej ze Wzgórza na jego samym szczycie. Widok stąd na cały teren Old Goa parujący znad tropikalnej roślinności wilgotnym powietrzem jest cudowny. Zwłaszcza o wschodzie i zachodzie słońca. Przywodzi na myśl bardziej krajobrazy Toskanii, niż Indii.

Zarówno do jak i z Old Goa dojedziemy motorikszami za 200 rupii i o wiele taniej lokalnymi autobusami z Panjim. Dosłownie 1 km na wschód od kompleksu przebiega linia kolejowa i znajduje się stacja Karnali, skąd pojedziemy do Mumbaju czy Kerali.

Zobaczcie więcej zdjęć w fotogalerii lub nasz film, w którym opowiadamy o Old Goa:

zwiedzanie goa film

Co jeszcze warto zobaczyć w Goa?

Banda sanctuary goa

Forty, które Portugalczycy postawili na strategicznych przylądkach Goa to nie wszystko. Część z nich została usadowiona, wzdłuż rzek, w głębi lądu, by wspomagać kolonizację regionu. Wśród nich między innymi Alorna Fort i Corjuem Fort w północnej części stanu oraz schowany głęboko w dżungli tuż pod stokami gór fort Nanaz.

Wschodnie Goa, im bliżej gór -tym bardziej dzikie i nieskażone. Na naszej mapie rysunkowej wschód usadowiony jest w górnej części obrazka. Dziesiątki wycieczek fakultatywnych zawiezie Was do rezerwatów takich jak Madhei Sanctuary czy Bimghad Sancturary – gdzie warto spędzić więcej niż jeden dzień, wraz z nocą lub ogrodów zoologicznych zaaranżowanych w środku dżungli, jak np. Bondla, gdzie żyją tygrysy, pantery, hipopotamy i gigantyczne pająki, wielkości ludzkiej głowy. Przy czym Bondla to bardziej terenowe zoo niż otwarty rezerwat. Niestety. Chyba najłatwiej jedna odwiedzić Park Narodowy Mollam, który otacza teren wodospadów Dursaghar co oznacza, że dojedziemy tu pociągiem i można czasami tu wjechać dżipem.

Hampi Indie

Warto też pomyśleć o dwudniowym wypadzie do Hampi, najcudowniejszym średniowiecznych ruin Indii i mekki wielu podróżników z całego świata, ponieważ Goa to najlepsze miejsce wypadowe tam. Jedziemy nocnym autobusem lub pociągiem z Vasco/Margao wcześnie rano jednego dnia i wracamy za dwa dni, czyli w Hampi spędzamy 1,5 dnia. Możemy tez pojechać tam na 3,5 dnia. Albo 5,5. Jak kto woli. Stacją, która nas interesuje jest Hospet. Po drodze widzimy wspomniane wodospady Dursaghar.

POLECAMY: Oto jak wygląda cudowne Hampi. Fotorelacja i nasza relacja

GDZIE SPAĆ?

Ilość komentarzy: 9 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI