Blog Opinie i felietony 5, 10, 15 lat wspólnej podróży. Jak to się robi w duecie?

5, 10, 15 lat wspólnej podróży. Jak to się robi w duecie?

IMGP3380

Wywiad dla jednego ze znanych kobiecych czasopism. Jedno z pierwszych pytań – a kłócicie się w podróży? Długi czas namysłu i pada odpowiedź – jak sobie przypomnimy to podeślemy, ok? Na razie cisza…

Jeśli chcecie się dowiedzieć jak to jest stawać się właśnie 30-latkami i jednocześnie pół z tego krótkiego życia znając się praktycznie z ławki a 1/3 żyjąc razem, dzielić pasjami i uzupełniać oraz jak wymyślić idealny przepis na bezkonfliktowy, idealnie dopasowany i fajowy związek w trudnych czasach – to może być wpis dla Was. Okazuje się, że są jeszcze tacy ludzie. A czasy są trudne.
Wydaje nam się, że ludzkie więzi są wątłe, nowa rzeczywistość często przeszkadza, pokus jest więcej, gonitw na cztery fronty, ludzie są słabsi a konflikty zbyt bolesne. Trzeba trzymać kciuki za coraz więcej znajomych i młodych par. Bo jest trudniej. Na serio – podróż przez życie to niezłe wyzwanie. Niech się chowa ta dookoła świata albo wspinaczka na Everest. Właśnie obchodzimy swoją 5. rocznicę ślubu. Czyli drewnianą, tak?

Uwaga – wpis – osobisty 😉 O parze niby nudnych ludzi ale z bardzo ciekawym życiem 🙂

Ania

Jak to się zaczęło?

To wszystko było tak perfekcyjnie ustawione przez Tego Na Górze, że aż trudno w to uwierzyć. Jest tyle ludzi na świecie, ale nas wszystko skierowało na siebie nawzajem. Dlatego zawsze dziękujemy Mu za to. Tak samo jak za zdrowie.

Najpierw pięć lat znajomości w liceum, czasami wręcz wspólna ławka (Marcin często ode mnie ściągał na polskim i historii), potem jeszcze kolejne pięć jako oficjalna no i teraz pięć – już jako małżeństwo. W sumie piętnaście lat za nami. Połowę życia się znamy. Bywało różnie – jak to w każdym związku… Były bardzo trudne chwile, to był okres w którym przecież dojrzewaliśmy jako dorośli ludzie, uczyliśmy się życia, a jednocześnie rozwijaliśmy związek. Możemy jednak zgodnie powiedzieć, każde z osobna i wspólnie – nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Między innymi dzięki różnym trudnym przejściom, które najlepszym związkom są potrzebne. Spajają. W tym roku 14 sierpnia mamy piątą rocznicę ślubu, spędzimy ją na Mazurach. Pięć, to dużo, czy mało? Nie wiemy tego, ale jesteśmy pewni, że piątka, to chyba nasza szczęśliwa liczba.

Podróże to ważna część naszego wspólnego życia. Jakbyście nie zauważyli 🙂 Wszystko zaczęło się od weekendowych wypadów w góry. Bez pieniędzy, z namiotem i opakowaniem parówek. Cudowne wspomnienia, choć niestety jeszcze nie uwieczniane ani na zdjęciach ani tym bardziej na blogu, o którym jeszcze przecież nawet nie śniliśmy. Ba, wtedy nawet nie było aparatów cyfrowych ani możliwości robienia zdjęć w telefonie. Czasem brakuje nam tego, ale przecież jest jeszcze tyle miejsc do zobaczenia. Na pewno to, co zobaczyliśmy a nie pokazaliśmy jeszcze na blogu a to, co przed nami to spora różnica. Parówki zostały na długo, potem zastąpiły je kabanosy.

Dziś dzięki wspólnemu podróżowaniu mamy przede wszystkim możliwość bycia ze sobą non stop, bo brakuje nam tego w zwykłym, codziennym życiu. Wielu pewnie zastanawia się jak można wytrzymać ze sobą codziennie przez 24 godziny na dobę, pytają nawet „czy Wy zawsze musicie być razem?”. Odpowiadamy – tak, musimy. Albo i nie, wcale nie musimy – my chcemy, po prostu czerpiemy z tego wiele radości i sił. Gdyby to miało okazać się nudne – już dawno by wyszło. Ale nie wyszło. Bo oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem, jesteśmy też najlepszymi przyjaciółmi, po prostu bardzo lubimy się jako ludzie. Jak na Wachlarzu wypowiedzieliśmy te magiczne słowa, cała sala pękała ze śmiechu. Do dziś nie wiemy dlaczego 🙂 Nie zmuszamy się jednak wzajemnie do rzeczy, na których nie mamy ochotę. To też ważne. Aczkolwiek często idziemy na lekkie kompromisy. Jak kochasz to rozumiesz.
Pamiętam, jak Marcin pierwszy raz poleciał sam na dłużej – do Barcelony, ja musiałam robić kurs a potem na komunię do Stanów – nie miałam już urlopu. To było dla mnie naprawdę ciężkie przeżycie, nie tylko dlatego, że martwiłam się o niego non-stop ale dlatego, że miałam świadomość, że nie ma go ze mną, albo mnie z nim, że nie możemy razem przeżywać czegoś wspaniałego, że nie możemy – tak jak zwykle, poznawać razem nowym miejsc, czuć tych samych zapachów, słyszeć tych samych głosów, a na koniec podróży robić w samolocie nasz ranking – zabawę – „twoje top 3 najwspanialszych widoków”, „twoje top 3 zaskoczeń pozytywnych”, „twoje top 3 najdziwniejszych ludzi” itp… Coś mnie ominęło, coś ominęło Marcina – a przecież nie tak to miało być – miało być razem, razem, razem… Obiecaliśmy sobie, że rozstania – te podróżnicze rozstania nie są dla nas.

mybardzomlodziErrata: Nie, nie smutne żaby jak się wydaje – tylko zmęczone po wejściu na Turbacz

Codzienna podróż razem

Bycie z sobą we dwójkę to również ciekawy rodzaj podróży. Może trochę powtarzalnej, może mniej zróżnicowanej, ale wymagającej dobrej mapy, nastawienia i odkrywania wyzwań życia codziennego. My budujemy swój związek na małych rzeczach, które w całości układają się w duże.
Wspaniałe uczucie, gdy jedna osoba czeka na drugą po powrocie z pracy, zawsze czekamy na siebie w przedpokoju z uśmiechem witają. To, że jedna robi drugiej kanapki albo wkłada coś słodkiego do torby, że pilnujemy siebie wzajemnie w SMSach „załóż okulary” „dojechałem, miłego dnia”… Małe rzeczy, niewielkie gesty ale jak wiele znaczą. No i wsparcie, dopingowanie się nawzajem, podtrzymywanie na duchu i pomoc.

No, bo przecież życie to nie tylko sielanka. Mieliśmy okazję się o tym przekonać zwłaszcza po wypadku Marcina – trudne, bardzo trudne pół roku ale za to zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej. Szczerze? Ciężko wytrzymać z bardzo marudnym, czasami podłamanym i złym facetem, a taki czasami był. Ale trzeba mieć sporo dystansu i rozumieć myślenie partnera. W takich sytuacjach jesteś dla tej osoby wszystkim. Ale tak wszystkim wszystkim naprawdę.

Ludzie, którzy nas znają mocniej wiedzą, że jesteśmy dwiema zupełnie różnymi osobami – przeciwieństwa charakterów to właśnie my. Chyba jesteśmy świetnym przykładem na to, że przeciwieństwa się przyciągają. Ale chyba tylko wtedy, gdy wyrosły na tych samych wartościach – no ale to już nie nasza zasługa, ale naszych rodziców, którzy pochodzą z tym samych rejonów i wyznają podobne zasady. Wychowując się w takich domach i kształtując wedle tych zasad mocno ułatwiliśmy sobie potencjalne późniejsze dopasowanie się. Po charakterami się różnimy, ale poglądem na życie prawie wcale. I to jest bardzo udane. Jedno drugiemu niczego nie udowadnia, nie przekonuje, nie wierci dziur w brzuchu. Rozumiemy się bez słów, czasami puszczając do siebie jedynie wymowne miny 😉

20102012

20092011

Marcin

Jak to się zaczęło?

W liceum byliśmy po prostu znajomymi z ławki i z dziennika (bo to samo nazwisko), którzy się lubili. Tzn. Anię każdy lubił i tak zostało do dziś. Co by się nie działo – każdy ją po czasie bardzo lubi, czego czasem zazdroszczę :). Potem historie dnia codziennego, okres przedmaturalny, początek studiów – tu o mnie było apogeum dziwactw. Kiedyś spotkaliśmy się na dworcu autobusowym w Zabrzu po ponad roku pauzy i znowu się zaczęło. Jedno kino, drugie kino, walentynki w Krakowie w śnieżycy. I tak już zostało. Ale po drodze było bardzo różnie, oj bardzo. I zaczęło się jeżdżenie. W góry, po Polsce. Przemyciłem Anię nielegalnie na moje praktyki studenckie w Gdyni, ukrywając ją w moim pokoju w akademikach Akademii Morskiej. Większa pierwsza rozłąka była, gdy pojechałem do Brukseli na staż do Parlamentu Europejskiego na wakacje. Gdy wracałem i wybiegałem z autobusu na dworcu autobusowym w Gliwicach i się tak ściskaliśmy jak dwie koale, wtedy poczułem pierwszy raz „tak, na 100% to jest to, wchodzimy w to na zawsze” i zacząłem myśleć o oświadczynach, które ostatecznie miały miejsce na Babiej Górze i trochę śmiesznie, bo pamiętam po wejściu żółtym szlakiem byłem tak zmachany, że wymawiałem kultową formułkę łapiąc oddech „Aniu czy eyhhhh eyhhhh zgodzisz się zostać moją eyhhhhh eyhhhhh prawdziwą żoną euhhhhh”. No, jaja po prostu 🙂

zareczynki

Codzienna podróż razem

Dość szybko zacząłem pracować zawodowo, bo na trzecim roku studiów, załatwiając sobie ITS. Ania trochę dłużej studiowała, bo były to 3 kierunki. Właściwie przygotowania do ślubu rozpoczęliśmy na moim ostatnim roku studiów. Większość uroczystości postanowiliśmy zorganizować całkowicie sami. Wiadomo, oczekiwania rodziców były trochę inne, więcej gości, większa pompa, więc trochę „foch”. Ale dziś z perspektywy czasu chwalą nas za wszystko z dumą i mówią, że „dobrze się stało”. Pamiętam, że dla mnie sierpień 2010 roku był przełomowy. W jednym miesiącu ożeniłem się, zmieniłem pracę na obecną oraz… przeprowadziłem się po 25 latach z Zabrza do Bytomia. Niby rzut kamieniem, ale zmiana miasta jest? Jest! I tak w sumie pracuję już prawie 8 lat. Na początku dorabialiśmy drobne – Ania w knajpie w Katowicach ja w Domu Muzyki i Tańca jako bileter. Potem razem. Jako student również trafiłem do telewizji, gdzie wiele się nauczyłem. Generalnie polecam szukać pracy już po 3 roku studiów. Absolutnie nie czekać na „papierek” i potem zaczynać wielkie poszukiwania. Które bardzo często kończą się zawodem. Ale tym negatywnym.
Wiele zawdzięczamy naszym rodzicom i rodzeństwu. To szczęście, że mamy siebie nawzajem. Że wychowywano nas podobnie w tradycyjnych wartościach, ale jednocześnie z umysłami otwartymi na świat. Tak, to się wzajemnie wyklucza! Tak sobie myślę, że gdybyśmy pochodzili z innych rzeczywistości – mogłoby być różnie. Moglibyśmy aż tak dobrze się nie dopasować. Szacunek do pracy, nauka i wiedza, oczytanie, dystans do skrajności, kibicowanie za sukces innych, dobrze życzyć każdemu, unikać konfliktów – to jest coś, co pomaga. I potem wraca do Ciebie jako powodzenie i sukces.

I tak sobie myślę – w związku chyba idealnie jest jak dwójka ludzi jest puzzlami. Wiadomo, że dwa dokładnie takie same do siebie nie pasują, ale różne albo zupełnie inne – owszem. Nie chodzi o to, że zupełnie inne poglądy na świat, na znajomości z ludźmi, na spędzanie czasu – bo to może źle się skończyć. Raczej charakterologicznie. Gdy ja jestem zapalony do czegoś, Ania stanowi bufor i chłodzi mi głowę sensownymi uwagami. I na odwrót. Gdy ja coś wymyślam i głowię się nad ideą, kwestie faktów i skrupulatnych danych dostarczy Ania. Gdy ona jest podłamana i rzuca pesymistycznymi wizjami, ja opowiadam na szybko Najlepszy-Możliwy-Scenariusz i robię to przekonująco. I na odwrót – gdy leżę 2 miesiące unieruchomiony w łóżku i przechodzę depresję, ona przekonuje mnie, żeby ćwiczyć i mieć motywację, bo już za pół roku ruszymy do wymarzonej Azji. I codziennie pomaga mi wstawać. I to wszystko działa.

2011

Nawet jeśli są miedzy Wami różnice i czujesz, że w drugiej połówce jest „coś” za dużo albo właśnie tego nie ma – pod żadnym pozorem nie próbuj dążyć do zmieniania tego. To błąd. Nie porównuj, nie dopasowuj. Uwzględnij fakt, że stanowicie w dwójkę team. A w teamie nie potrzebne są zlepki osobowości albo takie same umiejętności. Z dwoma różnymi zdziałacie więcej. Niech jedno zdrapuje, drugie maluje. Jedno układa, drugie spaja, jedno mierzy, drugie docina. Na pewno ten dom będzie trwalszy 🙂 Tak mi się wydaje też jest w związku, który udało nam się stworzyć. Ostatnio prawie wcale się nie kłócimy i nie spieramy (odpukać). A wcześniej jeśli już to woleliśmy wersję „ciche dni”. Wtedy milczysz, nie ranisz głupimi słowami w nerwach, ale to milczenie tak kręci w brzuchu, że na pewno po 1, 2, max 3 dniach któreś z dwójki pęknie i się uśmiechnie do drugiej osoby no i ta druga nie wytrzyma i zrobi to samo. I po 3 dniach ciszy wpadamy na siebie obściskując się i śmiejąc się jak głupki 🙂

Jesteśmy też przekonani, że ten blog, sukces tego bloga, to, że w tak krótkim czasie dotarł tak wysoko, że jest trochę inny a jednocześnie tak popularny (a teraz jeszcze praktycznie zmienia nasze życie, bo dzięki niemu podróżujemy gdzie chcemy ) to również zasługa tego, że tworzy go para a nie jeden człowiek.
Dzięki temu uzupełniamy się również w tym zakresie. Ci, którzy nas czytają długo – pewnie zauważyli te niuanse i różnice 🙂 Wielu znajomych blogerów trochę zazdrości – „Wy to macie spoko. Co dwie głowy…”

W podróżach, które przecież są podróżami epizodycznymi, podróżami etatowców – rzadko się kłócimy i spieramy. Ewentualnie zdarzały nam się spięcia, gdy obiecałem, że coś przygotuję logistycznie a na miejscu się posypało, bo zawsze wydaje mi się, że wszystko się uda. Ale tak jak napisała Ania powyżej – nie wyobrażamy sobie podróży solo. Ja trochę spróbowałem i na dzień dzisiejszy mówię – raczej nie. Wiecie co jest pomijanym często plusem podróży w duecie? Że jak chcecie pobyć sami – to pobędziecie. A jak nie chcecie pobyć sami to przestaniecie być sami. Podróżując solo jesteś zdany na przygodne znajomości, co do których nigdy nie oszacujesz czy Cię zmęczą, zdenerwują, zawiodą, rozproszą, omamią. Gdy znacie się jak łyse konie – jest jakoś tak pewniej. Podróż w dwójkę chyba jest lepsza od pojedynczej i dużo lepsza od podróży w grupie. Oczywiście tylko wtedy, gdy podobnie patrzycie na świat. Bo jak jest inaczej to… To wyjdzie w praniu. Przecież jest mądre przysłowie wymyślone przez kogoś (ciekawe przez kogo?), że jeśli chcesz podjąć decyzję, czy ta druga osoba, jest tą jedyną na całe życie – zabierz ją w podróż.
Nasz pierwszy test pojawił by się bardzo szybko. Gdyby się okazało, że któreś lubi długo imprezować albo nie lubi wcześnie wstawać. Np. przed zachodem słońca. Ale na szczęście nie mamy tego problemu 😉

mymymy

totezmy

IMGP8981

Kiedyś w internecie natknęliśmy się na bardzo fajny materiał z ilustracjami na temat związku dwójki ludzi. Niby zwykłego, a jednak było coś z nim takiego, co pozwoliło nam powiedzieć, że „to dokładnie o nas”. Albo w większości. Bo nie zawsze płacze tylko dziewczyna, prawda?

korenskie rysunki

Więcej obrazków w dużej rozdzielczości tutaj i tutaj.

Zapytaj – odpowiemy

Taki wpis to doskonała okazja, byście nas zapytali o coś związanego z naszym życiem, blogowaniem, podróżami. Może być w komentarzach. Postaramy się odpowiedzieć na większość fajnych pytań.

życie codziennie: snapchat: „MOTYLOWY”

Ilość komentarzy: 59 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • W duecie jest najlepiej 🙂

  • „jeśli chcesz podjąć decyzję, czy ta druga osoba, jest tą jedyną na całe życie – zabierz ją w podróż” <3 Najlepsza recepta!

  • Piękna miłość, wspólna pasja i cudowne wspomnienia, których nikt Wam nie odbierze 🙂
    Męczy mnie tylko jedna myśl od dłuższego czasu: Jak to wszystko godzicie będąc na etatach w dzisiejszym zwariowanym pędzącym świecie?

  • To ja Wam skomentuję walentynkowo. Jesteście jednym z najlepszych i najbardziej merytorycznych blogów podróżniczych w Polsce. Obok Podróżnickich i oczywiście mojego 😉 – najulubieńszym. Lubię Was czytać ❤️

  • justynides says:

    Ale super! Fajnie się to czytało. Życzę Wam dużo szczęścia i miłości na kolejne lata, a sobie życzę znaleźć połówkę, która pasuje tak dobrze, jak Wy do siebie 🙂

  • Aleksandra says:

    Ciekawy tekst, fajnie, że są tacy ludzie jak Wy, natomiast mnie przeraża taka zależność od drugiej osoby :).
    Mój poziom bycia niezależną absolutnie nie pozwoliłby mi na taki intensywny związek.

    • Wędrowne Motyle says:

      Może nie musisz 🙂 Są ludzie połówki pomarańczy i są ludzie pomarańcze pewnie 😉

  • Gosia says:

    Wszystkiego naj naj motylki.Życzymy Wam wraz z moim mężem kolejnych szczęśliwych lat latania po świecie we dwoje. W sierpniu minęło nam 10 wspólnych małżeńskich chwil, a we wrześniu 12 jak jesteśmy razem.Małżeństwo to super przygoda.

  • Ola says:

    Ale ja Was lubię! 🙂

  • Arleta says:

    Fajny wpis Motyle! Gratuluję Wam – wszystkiego! i dziękuję – trochę z tej recepty zaczerpnę dla nas….

  • Gratuluję i pozdrawiam 🙂 . Tak samo jak Wy, trafiliśmy przypadkiem na siebie ponad 21 lat temu 🙂 … mamy dwóch synów, kochamy podróże, te najdalsze odbywamy we dwójkę, bliższe (Europa) z dziećmi 🙂 . Zawsze ważniejsze było dla nas być, niż mieć, a każde wspólne wspomnienie umacnia nasz związek… mamy ich już multum – taki związek to układ idealny :). Życzę powodzenia i kolejnych fascynujących podróży :).

  • Olissima says:

    Gratuluję i pozdrawiam 🙂 . Tak samo jak Wy, trafiliśmy przypadkiem na siebie ponad 21 lat temu 🙂 … mamy dwóch synów, kochamy podróże, te najdalsze odbywamy we dwójkę, bliższe (Europa) z dziećmi 🙂 … zawsze ważniejsze było dla nas być, niż mieć, a każde wspólne wspomnienie umacnia nasz związek… mamy ich już multum – taki związek to układ idealny :). Życzę powodzenia i kolejnych fascynujących podróży :).

  • Anna Pukrop says:

    Bardzo osobisty wpis – ale taki ciepły 🙂

  • Oliwia says:

    Chyba najpiękniejszy post o miłości jaki spotkałam w Internecie. „(…)charakterami się różnimy, ale poglądem na życie prawie wcale. I to jest bardzo udane. Jedno drugiemu niczego nie udowadnia, nie przekonuje, nie wierci dziur w brzuchu (…)”; czy „I tak sobie myślę – w związku chyba idealnie jest jak dwójka ludzi jest puzzlami. Wiadomo, że dwa dokładnie takie same do siebie nie pasują, ale różne albo zupełnie inne – owszem.” jak dla mnie esencja związku, jak i esencja postu o Was. Życzę wszystkiego dobrego na kolejne 5×20 😉

    • Wędrowne Motyle says:

      bardzo dzięki za miłe słowa. Z opóżnieniem, ale dzięki wielkie!

  • Natalia says:

    Drogie Motyle, nie pozostaje nic innego, jak życzyć Wam kolejnych wielu wspaniałych lat w tym wspólnym motylim locie 🙂 Chociaż Ten Z Góry już na pewno o to dobrze zadba 🙂

  • Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy i kolejnych szczęśliwych, podróżniczych lat! 🙂

  • Monika says:

    Za to Was własnie uwielbiamy Motyle. Sodówka Wam wciaz nie uderza a mogłaby 🙂 Oby tak dalej i dużo szczęścia

  • hmm, dobrze że czytam w domu a nie w tramwaju np bo łezka zakręciła mi się w oku… 😉 a zdjęcie z Turbacza pierwsza klasa!

    • Wędrowne Motyle says:

      pierwsza nie, ale pierwszy rok studiów chyba 😛 😛 😛

  • [Łukasz] Mnie ciekawi (tekst świetny!), jaka była odpowiedź Ani na ołtarzu: Czy przyjmuje Pani nazwisko męża? 😀

    • Wędrowne Motyle says:

      jakby było takie pytanie to najlepsza riposta: „nie mam nawet wyboru” :DDD

  • Twoje imię says:

    Oby tak dalej !!! Zgadzam sie z wami w pełni, charakterologicznie nawet powinno się róznić, bo inaczej nuda i pewne problemy nierozwiązywalne ( bo np oboje paraliżuje stres) ale priorytety nie mogą się wykluczać powinny sie pokrywać 🙂 mam związek oparty na podobnym podejściu + 2ka maluchów i wtedy też przydaję się „wspólny nurt główny” jak to nazywam z moim „małżem” i nie dla nas osobne podróże bo nawet jak cos mnei cieszy to lekki żal, że on tego nie widzi/nie czuje 🙂

  • Fajnie, że zdecydowaliście sie na tak osobisty wpis, bo lepiej was poznaliśmy. Oprócz tego miło widziec jak w dzisiejszych czasach młodzi nie wstydzą się Boga. Tworzycie niesłychanie zgrany duet. On wiedział co robił 🙂

  • Kasia i Damian says:

    Fajnie że macie wspólną pasję i to jeszcze taką jaką jest podróżowanie. Ewentualnie z tych 1,2,3 „cichych dni” zejdźcie do max 10 minut i już wogóle będzie git…szkoda wspólnego czasu na milczenie 😉 pozdrawiamy ze Świętochłowic

  • Dublinia says:

    Dokladnie tak jak zawsze mowie – przyjazn to fundament milosci.

  • Karolina says:

    oooj, jak dobrze czytać takie słowa… 🙂
    mam nadzieję, że i u mnie spełni się na dłuższą-małżeńską metę powiedzenie o sprawdzaniu się w podróżach.. 😉

  • Wszystkiego dobrego w dalszej drodze Kochani …

  • Fajni jesteście 🙂

  • Gratuluję i zazdroszczę. Przeczytałam z przyjemnością. Wielu kolejnych wspólnych lat!

  • Bardzo ciepły tekst 🙂 ja też podróżuję z mężem i tak mi jest najlepiej 🙂 pozdrawiam ciepło!

  • Aga says:

    Gratuluję Wam 🙂 uroczy artykuł,aż lezka się w oku kręci! <3 życzę wielu niezapomnianych wspólnych chwil:-)

  • A godocie do siebie po slasku w doma? 🙂

  • Kinga says:

    Piękny wpis, super, że wypracowaliście sobie taki związek. 🙂
    Ale jednak wolę podróż solo. 🙂

  • Gosia says:

    Tak sobie myślę, że wiele w Waszym blogowym sukcesie pomama moim zdaniem fakt, że jesteście tacy normalni właśnie. To śmieszne, że w dzisiejszych czasach normalne życie i tradycyjne wartości są czymś wyjątkowym ale właśnie to bardzo mi się zawsze podoba w tych waszych niepodróżniczych wpisach. Drodzy Życzę Wam kolejnych 5, 10 i 50 rocznic. No i trzeciego motylka 🙂
    p.s. Ania wcale się nie zmienia 😉

    • Wędrowne Motyle says:

      Mówisz? Ostatnio znalazłem swoje zdjęcie sprzed 9 lat. pierwsze cyfrowe. ja się zmieniłem :((( [M}

  • A podobno najtrudniejszy w parze marsz… Pokazujecie, że to nie musi być prawdą. Cieszę się, że Was tu poznałam. Dzięki temu nadal wierzę w to, w co wierzyłam przez całe swoje życie. „Maszerujcie” tak pięknie nadal. Maszerujcie razem.

  • Nie pozostaje nic innego jak życzyć kolejnych wspolnych 5, 10 i 50 lat

  • Gadulec says:

    Ale jesteście fajni! Super napisane i podoba mi się porównanie z puzzlami – cała prawda. Trzymam kciuki za Wasze kolejne wspólne 5, 10, 25, 50 lat! PS. Zdjęcia są najlepsze (mój faworyt to rok 2006 ;)).

  • Co za cudny, ciepły, uroczy tekst :3
    Wszystkiego co najpiękniejsze! wielu, wielu kolejnych lat tak cudownych i pełnych przygód, jak te poprzednie. Uściski Motyle ! 🙂

  • Złap trop says:

    Pięknie 🙂 I piękny osobisty wpis 🙂 Wiecie jak to się robi w duecie to teraz czas na nowe wyzwania 😛

  • Ewa says:

    Kochane Motyle, lećcie jak najdalej, zawsze razem po piękno i dobro, bo tak wiele tych cech macie w Sobie, ze tylko:” tak trzymać”. Pozdrawiam Was serdecznie. Ewa (nasze małżeństwo, 3 dni później od Waszego obchodzić będzie 41 rocznicę).

  • Aj, słodkie jakie! Mniam! Żyjcie pięknie i szczęśliwie!

  • zycze wam kolejnych szcześliwych lat 🙂

    • Ewa says:

      Pięknie, jesteście super, tacy zwyczajni a niezwykli. Życzę wszystkiego najwpanialszego na dalsze 50 , 55, 65 lat.

Ilość komentarzy: 59 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI