Jest takie miejsce w Szanghaju, w którym można poczuć się jak w domu – jak w Europie. To Dzielnica Francuska, po chińsku zwana Luwan. Dziwne to uczucie – jesteśmy w Azji, a architektura, układ ulic, atmosfera wcale nie przypomina tej orientalnej. Podobnie jak w dzielnicy poselskiej w Pekinie. Ale jednak na większą skalę. Dużo większą. Dobrze to czy źle?
Szanghaj. Ciepło, ale nie gorąco. Pochmurnie ale nie szaro. Opuszczamy stare miasto w stronę północno-zachodnią i idziemy ulicą wzdłuż której rosną platany. Są zdecydowanie węższe (znaczy ulice, nie platany) niż te w Pekinie – i to nie tylko w dzielnicy Francuskiej, w Szanghaju w ogóle. Jest swojsko. Wszędzie sklepy sieciowych marek, piekarnie z bagietkami – nieziemsko drogimi, restauracje serwujące francuskie jedzenie. Zmierzamy w kierunku sklepu, przed którym tłoczy się długa kolejka – z czystej ciekawości. Okazuje się, że to rzeźnik (albo boucherie). Można tu kupić wszystkie części świni – z uszami, policzkami i ogonkiem włącznie albo też czerwoniutkie kurze nóżki z pazurkami. A jednak chińska tradycja kulinarna wygrywa! Ale we francuskich szatach.
No to idziemy dalej. Szukamy miejsca idealnego do nakręcenia kolejnego fragmentu naszego filmu o Szanghaju. Wielkie wrażenie robią te kontrasty. Zerkamy w lewo – piętrowe czynszowe kamienice a w tle drapacze chmur. Patrzymy w lewo – to samo. Docieramy przed hotel wybudowany w kolonialnym stylu z pokaźnym ogrodem, w którym znajduje się mały domek przypominający nasze dworki. Mnóstwo europejskich gości, a w ogrodzie wesele – w europejskim stylu – a jakże! Zabudowa przypomina raczej Georgetown i Malakke na Penang niż chińską metropolię. Sporo jest tu też ciekawej architektury Art Deco (jak w Bundzie) – np. narożny gmach Kina Cathay.
W czasie kiedy Chiny „otwarły się na świat”, jednymi z pierwszych gości, jacy przyjeżdżali do Szanghaju i osiedlali się tu, byli Francuzi. Przywieźli tu ze sobą oczywiście europejski styl architektoniczny, co widać niemal na każdym kroku – dużo tu kolonialnej zabudowy. Ciągnie się ona podłużnym pasem gdzieś od okolic rzeki (pomiędzy Bundem a Starym Miastem) wzdłuż ulic Huaihuai na południu i Nankin street na północy. Ta druga była główną osią dawnego francuskiego Szanghaju.
Najwięcej ciekawej architektury z tego okresu znajdziemy jednak wzdłuz ulicy Huaihai Middle Road, czyli czerwonej linii metra. Tutaj też blisko znajduje się nasze największe szanghajskie odkrycie – świetnie usadowiony i zadbany Park Yanzhong Guangchang.
Przy okazji warto wiedzieć, że znaczna większość mieszkańców China Town w Paryżu, to emigranci właśnie z Szanghaju. Tak więc była to wymiana dwustronna.
Jeśli chcecie poczuć ducha tamtej epoki warto odwiedzić Muzeum Urbanistyczne, gdzie pieczołowicie odtworzono tamten czas w formie dioram, wystaw i archiwalnych galerii zdjęć i szkiców. A także zainscenizowano fragment XIX-wiecznej uliczki. Znajduje się ono w południowej część Placu Ludowego (Peoples Square).
GDZIE SPAĆ? Porównaj najtańsze noclegi w Szanghaju | Zarezerwuj hotel w Szanghaju
A oto trochę wybranych zdjęć z naszych spacerów po tych rejonach:
Widok z ostatniego piętra Muzeum Urbanistycznego. Po lewej stronie zdjęcia widać charakterystyczny gmach Poczty Głównej