Stoimy na szerokim, czystym i imponującym moście, który spina dwa brzegi mętnego Gwadalkiwiru, szumiącego delikatnie pod kamiennymi filarami. Na środku grajkowie zaciągają na cygańską nutę, szarpiąc struny gitary, od strony twierdzy po wschodniej stronie mijają nas andaluzyjscy „kowboje” na gigantycznych rumakach. Nikogo oprócz nas to nie dziwi. W tym regionie rumak jest większym przyjacielem człowieka niż pies. Odwracamy się po chwili by spojrzeć na nieregularną linię wież, dachów i dzwonnicy, będącej kiedyś minaretem. Słońce świeci w oczy, praży, pomimo, że to dopiero maj. Dochodzi do 30. W lipcu temperatura przekracza 40 stopni.
Najgorętsze miasto Hiszpanii, Kordoba zaprasza nas na spacer pośród wąskich białych domów, milionów kolorowych kwiatów i historii, łączącej wątki arabskie, wizygockie, żydowskie i kastylijskie, często schowanej w miniaturowych patios. To miasto jest naszym wielkim podróżniczym odkryciem i szybko załapaliśmy dlaczego podobno Kordoba podoba się wszystkim, którzy ją zobaczą. Jak dobrze, że udało się tu dotrzeć. Brawo My!
Spośród miast średnich, takich poniżej 500 tys. to będzie chyba nasz numer jeden lub dwa. Zaraz obok Florencji.
NAJWIĘKSZE MIASTO ŚWIATA. W swoich czasach a konkretnie w okresie europejskiego wczesnego średniowiecza Kordoba była największym miastem kontynentu i prawdopodobnie świata. Ogrom ówczesnej metropolii (miała ponad 700.000 mieszkańców, czyli nawet 3x więcej niż dziś) był trudny do ogarnięcia. Ciekawostka jest taka, że drugim miastem było Palermo, również założone przez północnoafrykańskich Arabów, gdzie również dziś widać wpływy islamskie. Miasto było nowoczesne, kompletne i czyste. Działały sprawnie wodociągi i kanalizacja, ogromne szpitale, łaźnie szkoły czy uniwersytety. Pokojowo współistniały tu społeczności żydowska, katolicka i muzułmańska. W tym czasie polskie miasta nie miały nawet 50 tys. mieszkańców a o takiej bibliotece mogliśmy jeszcze długo pomarzyć. Al-Andalus pomiędzy wiekiem VIII a XI to szczyt potęgi nie tylko utworzonego tu kalifatu ale też całego świata muzułmańskiego. W Andaluzji widać to było jak w soczewce.
Historia i zrozumienie tego miasta
Historia Kordoby sięga oczywiście starożytnego Rzymu a być może i eksplorujących Gwadalkiwir statków Fenicjan. Stąd pochodził m.in. Seneka Starszy. Gdy wejdziemy do nowoczesnego Centrum Informacji Turystycznej pomiędzy Katedrą a Łukiem Arco Del Triunfo, rekonstrukcja rzymskiej Corduby, czyli stolicy prowincji Betica będzie tego dowodem. Drugim pozostałość świątyni blisko Plaza de la Cordera. Trzecim oczywiście potężny, jedyny taki, most, o którym wspomnieliśmy wyżej. Most „grał” w serialu Gra o Tron most w mieście Volantis. Inne ujęcia do tego serialu kręcono w Almerii, Sewilli oraz koło Navarry.
Ale to nie Rzymianie stworzyli potęgę Kordoby. Muzułmańscy okupanci, którzy przekroczyli Cieśninę Gibraltarską bardzo szybko zdobyli Malagę, Granadę i Kordobę właśnie. Pomimo, że podboje Hiszpanii podążały dalej aż do Toledo i Madrytu oraz Barcelony, to właśnie Kordoba stała się stolicą Kalifatu, który sięgał aż po Damaszek. Można powiedzieć, że chwilowo serce świata muzułmańskiego na świecie znajdowało się… W Europie. Kalifat wspierał dalsze wyprawy wojenne do Francji, na Majorkę, Sycylię czy aż po Rzym. Nie chodzi o to by wybielać idee Dżihadu, ale trzeba uczciwie z podziwem uznać tamtą potęgę, która bez problemu podbijała pół Europy.
Miasto miało ponad 300 meczetów, 300 publicznych łaźni, 50 szpitali, 20 publicznych bibliotek, 80 szkół i 17 wyższych uczelni. Biblioteka Al-Hakama posiadała ok. 400 000 tomów. To nadało mu specyficznego orientalnego ducha. Architektura, biel, błękit, kute bramy i okiennice, łuki w kształcie podkowy a nie ostre, wszechobecne zdobienia i umiłowanie do sadzawek,powodują, że bliżej nawet dzisiejszej Kordobie do zakamulfowanych klimatów Tangeru czy Fezu, niż Barcelony czy Madrytu.
Po odbiciu miasta i Andaluzji pomiędzy XIII a XV wiekiem znaczenie miasta spadło, większość muzułmańskich mieszkańców przeniosła się do Granady albo rozpierzchła po basenie Morza Śródziemnego i Bliskim Wschodzie. Podobnie Żydzi, zamieszkujący ogromną dzielnicę Judeirę, największą w Hiszpanii (Stąd jeśli kojarzycie często spotykamy pozostałości po żydach w Maroko, Tunezji, Cyprze czy Turcji. To Żydzi Sefardyjscy).
Sefardyjczycy (Żydzi Sefardyjscy) Ogromna Żydowska społeczność, która cieszyła się szacunkiem i wpływami w czasie panowania muzułmanów w Hiszpanii, jednak w XV wieku systematycznie została wypędzana z Półwyspu Iberyjskiego. Ogromna diaspora szukała miejsc podobnym kulturowo i klimatycznie, choć pewna grupa popłynęła wraz z hiszpańskimi kolonizatorami za ocean (podobno główny kapitan i prawa ręka Kolumna był właśnie sefardyjskim żydem).
Większość osiedliła się w krajach Maghrebu, wyspach Morza Śródziemnego, Bałkanach i bliskim Wschodzie. Kultywowali swoją tradycję, odrębną od głównego nurtu żydowskiego (Aszkenazyjczycy) na podstawie własnego języka Ladino oraz alfabetu zapisywanego po łacinie.
Kordoba otoczona była wysokimi murami, z których część zachowała się tylko w zachodnim i północnym krańcu. W tym dwie bramy. Ulice miasta były gęste i wąskie, prawie każde domostwo posiadało własne malutkie patio – to charakterystyczny element architektury arabskiej. Ta tradycja zachowała się do dziś. Patia są niesamowitymi atrakcjami turystycznymi a ponadto – obowiązkową wytyczną przy budowie nowych obiektów. Bardzo nam się podoba takie myślenie.
Jak dostać się do Kordoby?
Tu jest problem, bo miasto, pomimo, że spore nie ma aktywnego lotniska. Ba, najbliższe lotnisko, które nas interesuje to Malaga lub Madryt, bo tam latają samoloty z Polski, również tanich linii. No i to najlepsze wyjście. Na upartego lot z przesiadką do Sewilli, oddalonej godzinę drogi pociągiem.
Przylecieliśmy do Malagi, po to, by z dworca autobusowego od razu wsiąść w autobus andaluzyjskich linii ALSA (można kupować bilety online wcześniej) i w ciągu 2 i pół godziny dojechać autostradą do Kordoby. Jeśli wybierzecie pociąg z Malagi, musicie się przesiąść w Sewilli. Pociągiem dojedziemy tu też z Madrytu ale to potrwa ponad 3 godziny ale będzie to dużo droższa impreza.
Dworzec kolejowy i autobusowy znajdują się prawie w centrum aczkolwiek jakieś 20-25 minut marszu od Katedry.
Co warto zobaczyć w Kordobie?
Alcazar (Pałac Królewski)
Jak już wspomnieliśmy Kordoba w końcu padła i wróciła do Królów Katolickich. Co tak po prawdzie spowodowało jej stopniowy upadek. Śladem ich panowania jest Królewski Pałac, położony w miejscu, gdzie oczywiście wcześniej funkcjonował Pałac Emira. Zanim wejdziemy na teren obiektu powinniśmy zejść do podziemi, gdzie udostępnione do zwiedzania są łaźnie kalifa. Potem wspinamy się ma mury pałacu, którego front zasłania skwer drzewek pomarańczowych. Ale widoki na miasto są wystarczające. Widzimy najważniejsze budowle, dzwonnice, wieże, dachy oraz przestronne dziedzińce i ogrody pałacu. Na zdjęciu panoramicznym poniżej od lewej: Dzwonnica – dawny minaret, kopuła katedry wystająca ponad dach meczetu, cholerny dźwig, wieża pałacu królewskiego, Pałac Biskupi, Most Rzymski na Gwadalkiwirze.
Jego skarbem jest co prawda sala tronowa, jednak wrażenie robią pałacowe ogrody i główny dziedziniec. Trzeba przyznać, że w większości Hiszpanie nie burzyli lecz rozbudowywali lub przebudowywali zastane muzułmańskie budowle. To było zresztą przyczynkiem do wykształcenia się stylu mudejar w architekturze – miksu europejskiego gotyku z muzułmańską architekturą. Gdybyśmy się przeszli nieco dalej niż koniec ogrodów dotrzemy do miniaturowego Zoo oraz Ogrodów Botanicznych, również pamiętających czasy Emiratu (!!!). Bilety 4,5 eur.
Mury Miejskie
Ciągną się pięknie wzdłuż zachodniego krańca Starego Miasta, głównie Judeiri. Kiedyś okalały całość Kordoby, widać to na zdjęciach satelitarnych do dziś. Współcześnie zachowały się tylko te fragmenty, ale największe wrażenie robią dwie zachowane bramy – Puerta de Almodavar oraz Puerta de Sevilla.Drugie zachowane fragmenty, ale mniej ciekawe pozostały daleko w północnej części miasta. Wzdłuż murów ciągnie się pas zieleńców i parków, w których drzewa uginające się od pomarańczy to nic dziwnego.
Palacio de Viana
Najdalej położony od „turystycznego centrum” obiekt, do którego pielgrzymuje się przez pół miasta, jeśli chce się odpocząć nieco od architektury arabskiej. Ten imponujący w środku manierystyczny i renesansowy zabytek, był siedzibą bogatego i wpływowego rodu a dziś stanowi przykład miejskiego pałacu przekształconego na muzeum historii i sztuki (kafelki,malowidła, rzeźby, obrazy – np. Goi). Posiada aż ponad 10 miniaturowych dziedzińców, każdy nieco inny. Bilety 5-8 euro.
Katedra Meczet
Trudno znaleźć sensowną nazwę dlatego miejsca. Dawny Meczet? Katedra,która była meczetem? A może „Katedromeczet” jak mawiają tutejsi?
Czytaliśmy wcześniej o tym miejscu sporo, zachwycaliśmy się zdjęciami. A gdy w końcu zobaczyliśmy go na żywo – zaniemówiliśmy. Niesamowity klimat tego miejsca przywołuje wspomnienia z Maroko czy Stambułu a niektórym może przypominać Iran czy Syrię. Niezliczone rzędy ponad 800 kolumn z podwójnymi łukami sprawiają wrażenie ogromnej przestrzeni. I taka jest. Gra świateł z małych okien miesza się z żółtym światłem żyrandoli i lamp przy kaplicach. To jest właśnie zachwycające w tym miejscu. Zachował się mihrab i kibla, oczywiście zwrócone w stronę Mekki a kilkadziesiąt kroków obok stoi tabernakulum i katedralne organy. Dość, hmmm, oryginalne? Niezręczne? Na pewno intrygujące.
Po zdobyciu Kordoby ze środka meczetu, który był drugim meczetem świata, „wykrojono środek”, by wkomponować w niego dużo wyższą barokowo-renesansową katedrę. W ten sposób kolumnady meczetu stały się tylko albo aż gigantycznymi nawami bocznymi katedry. Tym sposobem trzeciej największej na świecie. Ale nawet sam Król Karol V był zadowolony z takiej przebudowy swoich architektów, ceniąc rozmach i klasę muzułmańskiej budowli.
Zanim zachwycimy się wnętrzem, do którego wchodzimy przez ogromy dziedziniec, warto okrążyć katedrę ze wszystkich stron i przyjrzeć się fascynującym zdobieniom ślepych bram i drzwi, które pozostały do dziś i stanowią cenną zakonserwowaną pod gołym niebem sztukę sprzed setek lat. Bilety 8 euro.
Prawda jest taka, że takie miejsce zasługuje na zupełnie osobny wpis, ponieważ to absolutnie pierwsza liga zabytków tego typu na świecie. Dlatego też więcej zdjęć i informacji zobaczycie tutaj.
Most Rzymski
Opuszczajmy Katedrę i kierujemy się na południe na główny plac miasta, pod łuk triumfalny, gdzie akurat zastaje nas kulminacja lokalnego święta – parada tańczących flamenco i śpiewających, ubranych w tradycyjne stroje kobiet i mężczyzn. To Fiesta de Mayo, co łatwo usłyszeć ze słów większości pieśni. Wieczorem po drugiej stronie miasta wszyscy świętują na „lokalnych potańcówkach” w festynowo-odpustowym klimacie. Ogólnie świetna tradycja, fantastyczny pomysł.
Most, którym maszerują na co dzień służy mieszkańcom i turystom. A on tak stoi ponad 2000 lat jako część Via Augusta a przez 1900 był jedyną przeprawą w mieście i to jest fascynujące. 16 kamiennych łuków spoczywa nad leniwym i płytkim zazwyczaj Gwadalkiwirem. Gdy zerkniemy na zachód zobaczymy ogromne koło młyńskie, które służyło do celów irygacyjnych i zastanawiająco gęste zarośla i krzaki ośrodku rzeki – to rezerwat przyrody w środku miasta. Mała oaza na wysuszonej w pył równinie Cordoby.
Twierdza Torre de La Calahora
Idąc mostem na drugi brzeg rzeki dojdziemy do małej dzielnicy, zwanej Fray Albino. Nie interesuje nas ona za bardzo, architektura nie jest stara a Park Miraflores na łuku rzeki nie zachwyca. Jednak to wszystko wynik tego, że Kordoba nie rozwijała się na tym brzegu, bo rzeka miała ją odseparowywać od świata. I śladem tego jest twierdza Torre deLa Calahora, której zadaniem było nie wpuścić nikogo do miasta od strony mostu. Dziś z dachu rozpościera się najlepszy widok na Kordobę w całym jej splendorze a w środku multimedialne muzeum, w którym posłuchamy o wszystkich najważniejszych rzeczach, związanych z historią miasta i Kalifatu Kordoby. Warto. Zupełnie inaczej będziecie postrzegać historię Hiszpanii od tego momentu. Warto też dla dwóch fantastycznych makiet – kordobańskiego Wielkiego Meczetu i twierdzy Alhambra. O której opowiemy i pokażemy ją następnym razem. Bilety 4,5 eur.
Szlak podwórek Patio
Jeśli ktoś ma słabość do podwórek, z których Kordoba słynie, powinien po postu przejść się specjalnym szlakiem np. Ruta de Patios Del AlcazarViejo. Bilet uprawnia nas do odwiedzenia 7 z nich, rozłożonych w najstarszej części dzielnicy przypałacowej i na południe od Juderii. Większość podwórek w Kordobie stała się albo restauracjami albo dziedzińcami hoteli, te które się ostały są po prostu dziedzińcami prywatnych domów ale część udostępniono do zwiedzania właśnie w formie atrakcji turystycznej. Co roku podwórka rywalizują z sobą o tytuł najpiękniej ozdobionego (Tu jest oficjalna strona festiwalu), więc nie zdziwcie się, gdy po prostu poziom ukwiecenia i zdobienia tych miejsc zwali Was na kolana. Oni po prostu chcą i muszą. Kwestia honoru 🙂 Bilety 7 Euro.
Judeira i stara Synagoga
Jak już wspomnieliśmy społeczność żydowska w Kordobie była potężna. Jej ślady odnajdziemy w dzielnicy Judeira, która przylega do murów miejskich. Sercem może wydać się Synagoga, która przetrwała w całości co dziś – zwiedzamy za darmo i podziwiamy salę modlitw z balkonem dla kobiet oraz bogato zdobionymi ścianami i sklepieniem. Tuż obok na jednym z placów siedzi dostojnie Maimonides, najsłynniejszy Żyd z Kordoby, sławny astronom, matematyk i farmaceuta.
Po drugiej stronie od synagogi stoi Casa de Sefarad, miniaturowe muzeum-centrum kulturalne, pokazujące co nieco dawnej tradycji historii tego miejsca.
Targowisko (Zuco)
Jak się wsłuchacie w słowo zuco może usłyszycie „zuk” a potem „Suk”. Tak to nic innego jak dawny arabski suk czyli targowisko. Ale wygląda dziś zupełnie inaczej. To tak prawdę duże patio z krużgankami i przyległościami. Miejsce czynne od godziny 10:00. Niestety dziś zamiast gwaru kupieckiego jest tu cisza i spokój. Niestety albo stety.
Wąskie uliczki i placyki i Calleja de las Flores
Obszar na północ od Katedry, sąsiadujący z Juderią od wschodu, to wąskie uliczki i miniaturowe placyki. Czasami kilkanaście metrów kwadratowych. Ale na mapie jak byk: Plac 🙂
Mnóstwo pałaców, pałacyków (więcej niż kościołów) i willi i nawet sporo zieleni. Wszystko to maksymalnie wpakowane w tkankę miejską, czasami trudno minąć się dwóm osobom. Północną część tej starej dzielnicy wyznacza bogate i polecane Muzeum Archeologiczne (wstęp za darmo!), otoczone zieleńcami i skwerami a zachodnią ulica Calle Belmonte.
Tu przycupnęliśmy wieczorem pod kwitnącymi na niebiesko drzewami Jacaranda na placu Agrupation de Confradas. Paella była taka sobie. Zwykła. Za dnia i z wieczora dominują to sklepy z pamiątkami i knajpki. Jednak koniecznie przespacerujmy się tutaj o poranku. A o dowolnej porze dnia odwiedźmy zaułek Calleja de las Flores. To ślepa uliczka zakończona miniaturowym, przepięknym placem z małą sadzawką. Stąd pięknie prezentuje się wieża Katedry, wyrastająca z pokrytych kolorowym kwieciem łukami nad uliczką.
Okolice Kordoby. Poza miastem
Jeśli mamy nieco więcej czasu. Np. 2 dni, ponieważ na samą Kordobę może wystarczyć jeden dzień zwiedzania a już na pewno półtora. Podjedzmy autobusem publicznym do Mediny Azahary (bilet na autobus uprawnia do wstępu do obiektu). To letni pałac kalifów, położony dosłownie 10 km poza współczesną Kordobą. Imponujący kompleks idealnie pasowałby do ekranizacji arabski baśni, gdyby nie fakt, że w 80% jest ruinami. Bilety na autobus kupujemy wcześniej w centrum informacji turystycznej, przystanek linii specjalnej znajduje się przy północnym krańcu murów miejskich – Passeo de Victoria. Nieco wyżej nad stanowiskiem archeologicznym leży klasztor San Jeronimo. A jakieś pół godziny drogi dalej na wschód (tu już nie dojedziemy autobusem lecz raczej lokalnym PKS) znajduje się miasteczko Almodovar de Rio, nad którym wisi imponujące, nieco dziwne dla naszych oczu, bo w mauretańsko-gotyckim stylu, zamczysko z początku XIV wieku.
Warto dodać, że o ile Sama Cordoba leży w bardzo suchej i gorącej dolinie, to tereny na południe od niej, które mijaliśmy autobusem to słynny rejon winiarski Cordoba-Montilla, gdzie hoduje się winorośl uwielbiającą suchą glebę i słońce natomiast na północ od miasta rozciągają się już pokryte ziołoroślami i dębami korkowymi stoki Sierra Cardena i Sierra Cordoba, które przez lata tak samo jak Sierra Morena oddzielały Andaluzję od reszty Hiszpanii
DISCLAIMER: Wyjazd do Andaluzji (zamiast Maroko) to była moja nagroda. Nagroda w teleturnieju podróżniczym „Podróż Życia”, który prawie wygrałem, czyli wycieczka dladwóch osób, zorganizowana przez agencję „Polandevents„. Pierwszy raz od dobrych pięciu lat ktoś za nas organizował wyjazd 🙂 Wykorzystaliśmy długi weekend majowy i poprosiliśmy o zmianę Maroko na Andaluzję, ponieważ w Maroko już byliśmy. Strzał w dziesiątkę! Bo napiszemy jeszcze przynajmniej 3 wpisy z tego wyjazdu.
I tradycyjnie więcej zdjęć z Kordoby. Bo osobnego wpisu zdjęciowego nie będzie
Pamiątkowo, jarmarcznie, ale inaczej…
Tak wygląda Pałac Królewski i jego ogrody. Na pierwszym zdjęciu panorama z murów
Mury miejskie i uliczki dzielnicy Juderia:
Te fioletowo-niebieskie drzewa to znak rozpoznawczy Andaluzji. Przechodzimy na drugi brzeg do twierdzy Torre de calahara:
Jeszcze raz spójrzmy na Katedromeczet:
Zupełnie przypadkiem trafiamy na jedno z największych świąt w Kordobie. Festivo de Maio
Wróciłam tydzień temu. Mesquita wymiata Liczyłam na to, ze mnie zachwyci ale nie spodziewałam się, ze jak do niej wejdę to staną mi w oczach świece Coś niesamowitego i niezwykłego, a wiele już w świecie widziałam. Piękne klimatyczne stare miasto, Piękny rejon Hiszpanii, ale następnym razem nie pojechałabym zimą. Zbyt jeszcze ubogo w roślinność i kwitnące kwiaty przez co parki, ogrody i patia wiele tracą na uroku.
Nasz nauczyciel hiszpańskiego (Hiszpan!) stanowczo odradzał nam odwiedzenie Kordoby twierdząc, że tam nuuudy. Po przeczytaniu Waszego wpisu postanowiliśmy jednak zweryfikować jego opinię. Jedziemy i tam 🙂
Od kilku lat mieszkam w Hiszpanii i za kilka dni wybieram się na wycieczkę do Cordoby i muszę przyznać, że twój wpis zmotywował mnie jeszcze bardziej. Ciekawie opisane, ładne zdjęcia, trochę historii – fajny tekst.
Fajnie, że osoba mieszkająca tyle lat w Hiszpanii wystawia tak dobrą ocenę naszemu wpisowi. Dzięki 🙂
Byłam, widziałam:) polecam:) zachwycajaca stara Kordoba: )
Bardzo dobry pomocny opis. Tylko wejscia do Katedry po 10 euro. Ale jak będziecie tam o 8.30 to wejdziecie za darmo (do 9.20).
Kocham Kordobę! To moje drugie ulubione hiszpańskie miasto 🙂 Totalnie mnie zauroczyło 🙂
Nas też, ostrzymy sobie jeszcze zeby na Toledo
Toledo też jest cudowne! 😉
Ależ mi się cudownie przypomniał pobyt sprzed trzech lat w Kordobie! Mezquita zrobiła na mnie ogromne wrażenie i rzeczywiście to wyjątkowy zabytek w skali świata. Żałuję tylko, że tego dnia kiedy ja tam byłam Casa Sefarad była zamknięta, ale przynajmniej jest powód, żeby wrócić:)
Była centrum świata muzułmańskiego, ale nie tylko. To było wtedy właściwie największe miasto w tej części świata (zwłaszcza, że Rzym zmalał).
Ciekwostką jest styl architektoniczny. Tworzyli go architekci arabscy i to już za ponownego panowania hiszpańskiego – zanim zostali wyrzuceni… W tym stylu (mudejar) budowano nawet kościoły.
Kordobę przypadło mi zwiedzać w rzęsistym deszczu, ale mimo to zachwyciła mnie bez cienia wątpliwości, chociaż gdybym miała wskazać najukochańsze miasto w Andaluzji prawdopodobnie byłaby to jednak Granada, która pomimo niewielkich rozmiarów tętni życiem i zachwyca niepowtarzalnym klimatem. Choć po dłuższym zastanowieniu dochodzę jednak do konkluzji, że Hiszpania jest usiana tak pięknymi miejscami, że nie da się chyba wskazać tego naj najlepszego miejsca 🙂
La Mezquitę i Alcazar można zobaczyć za free między 8:30 a 9:30. Kiedyś były też za darmo przez cały dzień w jeden dzień tygodnia (najlepiej sprawdzić na oficjalnej stronie Kordoby). Odnośnie patiów, Rutas de Patios są dostępne tylko w trakcie trwania festiwalu, czyli w maju. Normalnie patia nie są dostępne dla turystów. Niektóre z nich są też otwarte przed świętami Bożego Narodzenia (Polecam!!!). A tak to patia można zobaczyć w Palacio de la Viana.
Pozdrawiam
Cudna jest Andaluzja,bylam na przelomie kwietnia i maja ,jestem zachwycona Alambrą w Granadzie,Ķordobą-wzruszają mnie Wasze zdjęcia, bo tam byłam,Sewillą, Ķadysem no i oczywiście górami Sierra Nevada .Pozdrawiam was Motyle-Renia K.
Byłam tam, ale niestety bardzo krótko i wielu miejsc jeszcze nie widziałam. Muszę to koniecznie nadrobić, bo widzę, że warto. 🙂
Zastanawiałam się nad wycieczką do Hiszpanii ale wzięłam pod uwagę Kordoby, po zdjęciach to miasto wygląda pięknie, muszę je kiedyś odwiedzić!
Te fioletowo-niebieskie kwiatki to jacarandas 🙂 Cieszę się, że wyjazd się udał 🙂
Tak tak, udało nam się przeprowadzić śledztwo. W teście tak. Pod zdjęciem tylko podpis się nie pojawił
Tak samo jak miniaturowy, pnący jaśmin, mega intensywny. Chciałbym taki na balkonie
Dopisuje do listy;)
Super zdjęcia i wyczerpujące opisy – czułam, jakbym tam była, a jednocześnie zachęciliście mnie do wybrania się tam 😉 Byłam w Maladze, a więc blisko, jednak chętnie wrócę w tamte strony 🙂 Czekam na kolejne wpisy i pozdrawiam!
Kordoba! Chyba faktycznie podoba się wszystkim. Napisaliście o upale – w lipcu jest faktycznie pod 40 stopni, ale wtedy właśnie fajnie wejść do ktedromeczetu i poczuć przyjemny chłód, właśnie wtedy człowiek docenia kulturę islamską i to, że do świątyni trzeba wejść czystym – te wszystkie fontanny na około sprawiają, że gorąco nie przeszkadza. Po zwiedzaniu warto zajść do któregoś podwórka i tam w malutkiej knajpce wypić szklankę soku wyciśniętego z pomarańczy – bajka! No i spacer po tych wszystkich uliczkach..i rosnące przy ulicy drzewka pomarańczowe. Miasto – super, relacja – super, Polecam i stwierdzam, że muszę tam pojechać jeszcze raz. 🙂
🙂 Ok. A My jak wrócimy, to do Sewilli i Kadyksu (tego sobie życzmy nawzajem)
też mi się nie udało-zwiedziłam Malagę i Grenadę oraz Sewille ale do Kordoby pojadę na jesień.
Jak zwykle 10/10 ! 🙂 Będąc w Andaluzji nie odwiedziliśmy Kordoby, zdecydowanie musimy tam wrócić!