Środek marca. W Maladze wiosna w pełni. Taka, jaka u nas pojawia się dopiero w środku maja. Stoki wzgórza Giblarfaro, z którego można dojrzeć w oddali miniaturowy zarys skały gibraltarskiej, obrosły agawami i piniami, intensywnie pachną żywicą. Im bliżej samego centrum miasta, tym więcej kwitnących pomarańczy i piwonii. Zapach słodki i intensywny, niczym jaśmin i miód, rozlewa się wzdłuż murów Alcazaby i zamczyska Arabów. W oddali majaczy Morze Alborańskie. Najmniej znane morze i nieco łagodzi tę feerię zapachów. To jedno z najcieplejszych miejsc w Europie. A już na pewno posiadające najłagodniejszy klimat w części kontynentalnej. Pewnie dlatego tak dużo tu anglosaskich emerytów 😉
Historia Malagi jest ciekawa, bo założyli tu port jeszcze przed Rzymianami i przed Grekami Kartagińczycy. A niektórzy sądzą, że przed Kartagińczykami być może tajemniczy Tartańczycy z delty Gwadalkiwiru. W starożytności zwana była Malakką. Jak ta w Malezji. Malagę znamy bo byliśmy już tu wcześniej, choć nie na długo. Amfiteatralnie usadowiła się pomiędzy Górami Betyckimi, tutaj w odcinku Sierra de Tejeda a morzem. Podejście do pasa lotniska odbywa się od morza do lądu. Z lotniska łatwo dojechać do centrum wahadłowym autobusem za 3 eur (przystanek po wyjściu z terminala). Odchodzi co 20 minut. Nawet po 20:00.
W mieście funkcjonuje jedna linia metra, ale budowane są dwie kolejne. Malaga to sporej wielkości miasto, ale chyba jednak za mała, by nazywać ją metropolią. To jednak doskonałe, najlepsze obecnie miejsce to zwiedzania Andaluzji. Bo tanie loty, bo dobra komunikacja stąd, bo ten klimat i pewna pogoda.
Zwiedzanie Malagi. Co warto tu zobaczyć i poczuć?
W Maladze, którą traktujemy jako prolog do Andaluzji, przedpokój, teaser, śpimy w apartamencie airbnb, który Mateusz wyhaczył za 160zł, tuż przy rzece, która rzeką nie jest a jedynie okresowym wybetonowanym korytem. Rano w jedynej otwartej w niedzielę cafeterii pijemy słodką kawę bombon i przegryzamy tostami z jajkiem. Wędrówkę po mieście, pachnącym niesamowicie i intensywnie zaczynamy od starego miasta, które zajmuje zaledwie kilka km kwadratowych. Niektóre drogi są zablokowane, bo po uliczkach odbywa się minimaraton. Jeszcze nie wiemy, że wieczorem te same uliczki będą zablokowane pod wieczorną procesję z madonnami. Tradycję w ostatnią niedzielę przed Wielkim Tygodniem. Jest ciepło. Nie gorąco, ale znacznie cieplej, niż w Polsce, gdzie szaleje w tym czasie marcowy mróz i smog. Widok palm w środku miasta, nawet jeśli niebo z rana było nieco pochmurne – wynagradza wszystko i zwiastuje dobry czas.
Katedra w Maladze
Jest potężna i przytłacza wszystko wokoło. Dawno nie widzieliśmy tak dominującego kościoła. Przed oczami mam obraz Edwarda Gennysa, który pokazuje Malagę od strony morza. Wysoka wieża katedra oraz biała latarnia wręcz przyćmiewają zarysy maladzkiej arabskiej alcazaby, która przecież przy odpowiednim świetle i ujęciu przypomina nawet Alhambrę w Grenadzie. Ten kolos był budowany prawie 200 lat. A i tak nie zdążono postawić drugiej wieży, stąd przydomek „jędnoręka”. Oprócz gotyku (północny portal) dominuje tu też renesans i barok. Ołtarz główny pochodzi z XVI wieku a zabytkowe ], barokowe organy z XVIII wieku.Mieliśmy okazję podziwiać wnętrze w czasie wieczornej mszy. Dla turystów wstęp do środka biletowany. 5 Euro. Warto okrążyć budowlę, by poznać jej ogrom. A potem zerknąć na jej potężną wieżę z Alcazaby. Albo Giblarfaro.
Muzeum Picassa i Dom Picassa
Mieliśmy szczęście, bo w niedzielę po 15:00 wstęp do Muzeum Pabla Picassa, artysty urodzonego i związanego z Malagą, okazał się darmowy. Ciągnęły tu tłumy a my, pomimo raczej krytycznych opinii o kubizmie i większości sztuki powojennej, z uwagi na szacunek do artysty, z ciekawością przejrzeliśmy zbiory jego szkiców i obrazów. Od okresu błękitnego, przez różowy po wspominany kubizm. Nigdy nie zrozumiem dlaczego niby sztuka afryki i arabska zainspirowała podobno Picassa do geometryzacji malarstwa. Przecież dla mnie to dwa różne światy. W muzeum nie można wykonywać zdjęć.
Drugim obiektem, związanym z malarzem jest jego dom rodzinny, znajdujący się na rogu placu de la Merced. Obecnie Muzeum Sztuki. Tu też można przycupnąć na specjalnej ławeczce obok Picassa. Można, oczywiście gdy nie ma w pobliżu wycieczki niemieckich emerytów.
Zabytkowe Bodegi i Targowisko miejskie
Jak ktoś lubi pić wino to w Maladze znajdzie się w raju i pewnie oleje resztę obiektów naszego przewodnika. Hola, spróbuj pozwiedzać zabytkowe winiarnie, bez konieczności jednego głębszego w lokalnym cherry, maladze, moscatela, seco, cosecha czy jednym z dziesiątek innych win. Zazwyczaj słodkich. Polecamy zabytkową winiarnię Antigua Casa de Guardia, blisko reprezentacyjnej Alameda Principal. Przejdź się po lokalnym targowisku Mercado Central de Atarazanas, jednym z fajniejszych, jakie widzieliśmy w Hiszpanii, kup kilo truskawek za 1 euro, bo w Polsce za tyle nie znajdziesz, spróbuj tropikalnych owoców, lokalnych serów, andaluzyjskiej szynki. Bramy głównej do targowiska strzeże mozarabski łuk podkowiasty. Osobliwość, rodem z Fezu czy Meknes. Ale to dopiero początek arabskich śladów w tym mieście. Tylko poczekajcie…
Teatr Rzymski i Juderia
Teatr Rzymski zajmuje dużą część skalistego skłonu wzgórza, o którym już pisaliśmy wcześniej. Rzymianie w Maladze tak jakby ze skromności nie zajęli góry lecz przylgnęli tuż pod nią, od zachodu. Ale śladów rzymskich w Maladze i okolicach jest wiele. Namacalnie możecie ich też dotknąć w podziemiach Muzeum Picassa. Wzdłuż ulicy Calle Alcazaba rozpościera się wspaniały widok na dobrze zachowany przybytek rzymskiej sztuki. Nie trzeba kupować biletów, wszystko widać jak na patelni. Po drugiej stronie teatru znajduje się kwartał żydowski. Uroczy placyk wyznacza jego serce. Stoi tu i wpatruje się w nas mosiężna rzezba Salomon ben Jehuda ben Gabirola, żydowskiego poety andaluzyjskiego, tego samego, o którym mówiliśmy we vlogu z Kordoby (przed rekonkwistą Żydzi i Arabowie żyli w Hiszpanii w wielkim pokoju). Tuż obok znajduje się wejście do Alcazaby. Dziś (w niedzielę po południu) akurat wstęp za darmo. Nie wiedzieliśmy, że oniemiejemy z wrażenia.
Alcazaba
v
Alcazaba w Maladze tak naprawdę kryje w sobie Alcazar (Alcazaba to forteca a Alcazar pałac). Klasyczny, mauretański pałac, gdzie główną rolę odgrywa woda, za którą tęsknili berberyjscy architekci andaluzyjskich miast. Ta mauretańska forteca zbudowana została w latach 756-780, za panowania Abd-al-Rahman, potem tylko i wyłącznie powiększana i powiększana. Przepiękne patia, fontanny, sadzawki, wszechobecne bramy w kształcie podkowiastych łuków, delikatne zdobienia i mucarnas. wszystko to przywołało nam wspomnienia z Alhambry. To miejsce przypomina naprawdę nią i może być „Alhambrą dla Ubogich”. Próbując robiąc zdjęcie w czasie wschodu słońca np. z wieżowców przy porcie na pewno można dostrzec podobieństwo.
Wstęp tu kosztuje 2,5 euro, ale warto kupić bilet łączony z Zamkiem Giblarfaro. Spacer po tym cudzie architektury idealnie ubogacało nam gorące południowe słońce i rozpościerający się wszędzie zapach kwitnących drzewek pomarańczowych, kwiatów, rozgrzewanych daktyli, połączony z aromatem smażonych sardynek, nawiewanym z miasta. To był pierwszy w pełni wiosenny dzień dla nas w tym roku.
Wzgórze Zamkowe Giblarfaro
Wspomniany zamek jest fortecą jeszcze większą i wyżej położoną, niż Alcazaba. Po co? Jedno mówią, żeby wystraszyć piratów, by się nawet nie zbliżali do portów w Maladze, inni, żeby dodatkowo chronić Alcazabę. Coś musiało być na rzeczy, bo nawet po rekonkwiście Królowie Katoliccy chętnie tu zamieszkiwali, czując się bezpiecznie i pewnie. Zamek zwiedzamy w środku ale głównie koroną murów. Tak jak wspomniałem, widać z nich Gibraltar a niektórzy mówią, że i Afrykę. Ale potrzeba do tego niezwykłej przejrzystości powietrza. nieco poniżej wejścia do Zamku znajduje się punkt widokowy, wiszący nad nadmorską częścią miasta. Możemy stąd wrócić do centrum autobusem 35 naokoło lub zejść trawersem w stronę centrum i Centrum Pompidou. Też będą fajne widoki. Na katedrę, na arenę walk byków, na port w Maladze.
Port i plaże Malagi
Port przeszedł widoczną rekultywację. Jest miejscem spotkań, spacerów i zakupów. Wzdłuż porośniętej gigantycznymi platanami Paseo de los Curaz wytyczono ogromny ciąg białych pergoli, zwanych Zigzagueante Muelle Uno. To ciekawa architektura i wyjątkowo wkomponowana w okolicę. Przy basenie portowym znajduje się też Muzeum Morskie (Alborania), diabelski młyn Mirador Princess oraz pasaż handlowy, na końcu którego stoi sporych rozmiarów latarnia morska La Farola De Malaga z 1816 roku. Odtąd aż do ciągnie się wybrzeże wypoczynkowe, usiane plażami i falochronami. Plaże Malagueta i Calleta, wydają się najbardziej „miejskimi” z całego szeregu tutejszej riwiery. Woda w marcu – przyjemnie lekko ciepła. Nie lodowata.
Wieczorem ulicami Malagi przeszła procesja, o której wspomnieliśmy. Nie była to ani procesja Niedzieli Palmowej ani Wielkiego Tygodnia, lecz ostatni przemarsz Matki Boskiej ulicami miasta przed Wielkim Tygodniem. Każde bractwo w liczbie kilkudziesięciu mężczyzn niosło na swoich ramionach ogromną lektykę z figurą ubranej na ciemno Madonny. Każde bractwo reprezentuje inną dzielnicę. Wyjaśniło się więc, czemu w niektórych miejscach widzieliśmy drzwi, wysokości trzech pięter. To dlatego.
Co poza Malagą?
Jak na duże śródziemnomorskie miasto przystało, tutejszą roślinność gromadzi się w jednym miejscu w formie dużego arborentum. Kilkanaście km na północ od centrum znajduje się znany Ogród Botaniczny. Dojazd nie jest łatwy, autobusem nr2 i potem pieszo kilkanaście minut od przystanku. Malaga jest naszym zdaniem świetną bazą wypadową w różne części Andaluzji i Costa del Sol. W ciągu maksymalnie dwóch godzin są osiągalne takie miasta jak: Marbella, Estepona, Antequera a nawet Granada (Alhambra). Samochodem, pociągiem, autobusem. Pociągi podmiejskie dojeżdżają z Malagi np. do Torremolinos i Fuengiroli oraz Alory tuż przy wąwozie El Chorro.
Autobus co 2 godziny z Malagi kursuje przez góry równiez do Rondy. I właśnie tam udaliśmy się następnego dnia, zostawiając w tyle wiosnę i wkraczając w przedwiośnie.
Gdzie zjeść? Mieszkaliśmy w airbnb, więc sobie gotowaliśmy, ale super paellę z dodatkami zjedliśmy w Mercado Provencal bardzo blisko katedry. Natalia z bloga Zapiski ze Świata mówi, że to sueper sieciówka. Więc pewnie w innych miastach też warto.
Po więcej Malagi i więcej ciekawostek z nią związanych odsyłamy do Dawida z Masy Perłowej oraz Kasi z Połącz Kropki (weszła na arenę) no i wyjątkowo wyczerpujący tematykę historyczną i kulturową wpis Julity z Archeopasji.
Więcej Malagi na reszcie wybranych zdjęć
Aniu i Marcinie, macie ogromny dar przekonywania do podróży: zdjęciami i wspaniałymi opisami. Ten wpis zainspirował mnie do wyjazdu do Malagi i okolic. I nie zawiodłam się, było cudownie, również jesienią. Polecam spacer dzielnicą Soho oraz odwiedzenia tarasów widokowych jak Mirador Princess. Kawa w Maladze nie smakowała tak dobrze, spróbowałam też churros z gorącą czekoladą. Co reszty odwiedzonych miejsc w pięknej Andaluzji to poruszaliśmy się autem wynajętym w polskiej wypożyczalni, także Waszym śladem: Ronda i Caminito del Rey. Zawitaliśmy też dalej, do pięknej Tarify i plaży Bolonia. Oby więcej takich inspirujących wpisów, a w tym roku Italia 😉 Pozdrawiam
No to pięknie. Ale się cieszymy. Włoch też mamy sporo, zerknij u nas na blog i kanał YT. Udanego urlopu <3
Dziękuję za ten ciekawy wpis, za dwa dni Malaga na trzy dni, skorzystam z Waszych opowieści, dziękuję!
Hej, super wpis! Dziękuję za piękne zdjęcia i ciekawe informacje, przydadzą mi się przed wyjazdem 🙂 Mam pytanie- pamiętasz może jakim autobusem jechaliście do Rondy i ile kosztował mniej więcej bilet? Skąd takie autobusy odjeżdżają, z centrum? Z góry ślicznie dziękuję za odpowiedź 🙂
Autobusy jeżdżą z dworca autobusowego blisko kolejowego. Ceny nie pamiętamy już ale to na pewno było jakiś 12 albo 14 euro.
Świetne zdjęcia! Cóż za świetna atmosfera 🙂 Pozdrawiam!
Dzięki 🙂
Bardzo ciekawy opis Malagi. Andaluzja na wiosnę brzmi zachęcająco. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę kolejną podróż, może za rok będzie to właśnie ta niezwykła część Hiszpanii.
Wiosna w Maladze i Andaluzji to coś na co dajemy gwarancję zadowolenia 🙂