Największa turecka metropolia, miasto-gigant, wielki Stambuł. A tymczasem nocą mocno odstaje od Londynu czy Rzymu. To nie jest miasto, które tętni i pulsuje życiem do samego rana. I to jest w nim fajne.
To nie będzie długi post. Chcemy Wam jedynie przybliżyć kilka scen, przy okazji wrzucić jedno wideo. I wszystko powinno być jasne. Aaaa zdjęcia są różne, bo z różnych naszych wyjazdów do Stambułu. I niestety tak… Niestety ani razu nie było z nami statywu 😉
Tuż po zachodzie słońca. W środku Sultanahmed, centralnej dzielnicy stosunkowo wzmożony ruch. Ktoś chodzi ze statywem i robi zdjęcie podświetlonej Haya Sophia i kolorowej fontanny. Ktoś inny sprzedaje ostatnie pieczone kasztany, drobne grupki tłoczą się przy kawiarniach lub rozkładają koce na trawnikach lub na ławkach, by spożyć wieczorną kolację. Są to zazwyczaj Ci, którzy nie wracają do domu, bo pracują. Najlepsze widoki na plac są w knajpach po północnej stronie od ulicy Divan Jolu.
Jedzenie! Nasza ulubiona knajpa w Stambule, świetnie położona tuż pod minaretami Błękitnego Meczetu z najlepszymi kebabami i świetną jabłkową sziszą. Fajnie schowana za Bazarem. Trochę dalej, przy Sułtańskich Łaźniach lubią tańczyć Derwisze. Oczywiście tacy prawdziwi w połowie, dla celów typowo komercyjnych. Ale radzą sobie…
A teraz uliczka Soguk Cesne, przyklejona do Haya Sophia od wschodu i do murów Pałacu Topkapi. Naszym zdaniem to najpiękniejsze miejsce w Stambule nocą. Pomijając oczywiście te wszystkie widokowe i panoramiczne. Ten wąski przesmyk, pełen klimatycznych, drewnianych domów osmańskich z XVIII i XIX wieku oraz kilku knajpek (jedna należy do Polki) powinna pozytywnie zaskoczyć każdego malkontenta. Jest godzina 21:00 a ona jest stosunkowo pusta.
Najbardziej świetlista i kolorowa część Stambułu wydaje się Ebbusud i Ankara Cadesi, dwie ulice, którymi sunie szybki tramwaj, bimbający głośno co 10 minut, gdzie zgromadzona jest największa liczba drobnych sklepików, tanich knajp a po północnej stronie najtańszych hosteli. Po drodze mijamy kilkunastu sprzedawców precli. Są pyszne, z nowej wieczornej dostawy. Wymiana ludzi następuje na przystanku tramwajowym przy dworcu kolejowym Sirkeci. Fajny dworzec, ale również pustawy. Co się dzieje?
Kładką nad dosyć ruchliwą Ragip Gumuspala dochodzimy na nabrzeże Emimonu, gdzie naszym zdaniem życie nocne wydaje się bardziej ruchliwe niż w Sultanahmet. Polecamy Wam przejść się nocą po Moście Galata. W jedną stronę górą, w drugą dołem dla odmiany. Góra to świetny widok – kilkudziesięciu „rybaków”, zapuszczających swoje wędki gdzieś w ciemności Złotego Rogu . Obok nich małe wiaderka w wiaderkach skromne zdobycze. – Do kupienia? – Proszę! – Nie, dzięki, tylko tak pytamy.
Wolimy jednak słynne kanapki z rybą. Poza sprzedawcami czegoś na ząb, mnóstwo handlarzy badziewiem. Wróćcie tak jak my dolną częścią mostu, gdzie rozłożyło się sporo tanich i dobrych knajp z tureckim jedzeniem. I szumi woda. Czarna, trochę przerażająca.
Po drugiej stronie Złotego Rogu – W Galacie, na szczycie słynnej Wieży Galata usadowiono dosyć drogą restaurację. Nie stać nas na jedzenie tam, Was raczej też. Ale po co? Najważniejszy jest widok z korony wieży na serce Stambułu. Zróbcie to na około godzinę przed zachodem słońca. Dlatego, że 45 minut musicie przeznaczyć na samą kolejkę do wejścia.
Około północny zaglądamy np. do Parku Gulhane. Ale tylko przez bramę. Park jest zamknięty już od dłuższej chwili a w środku zgaszono co drugą latarnię. Ekipy sprzątające wkroczyły do środka polując na każdym nawet najmniejszy papierek. Dzikie papugi też nie hałasują.
Centralny Stambuł jest bardzo fajny nocą. Za każdym razem jak tu jesteśmy spacerujemy jakby to było miasto o wielkości 200, 300-tysięcy mieszkańców. Jeszcze nie byliśmy tylko na Placu Taksim nocą. W sumie nieformalnych, drugim centrum miasta. Następnym razem to nadrobimy…
Przepiękne zdjęcia!
witam. jakim aparatem/aparatami byly robione te zdjecia? pozdrawiam
Wtedy jeszcze Pentax k10d