Blog Historia Zamiast przewodnika książka Orhana Pamuka? Czemu nie! „Stambuł. Wspomnienia i miasto”

Zamiast przewodnika książka Orhana Pamuka? Czemu nie! „Stambuł. Wspomnienia i miasto”

 

Właśnie skończyłam czytać biograficzno – wspomnieniową książkę tureckiego noblisty Orhana Pamuka – „Stambuł. Wspomnienia i miasto” i po raz kolejny dochodzę do wniosku, że czasem oprócz przewodnika warto sięgnąć również do tego typu książki. Oczywiście przed podróżą.


Pomijając kwestie nazwijmy to egzystencjalne frapujące autora – dzieciństwo, dorastanie, rozliczne pasje, rodzinne kłótnie, przemijanie (choć jest to dość trudne biorąc pod uwagę, że Pamuk pisze o sobie zawsze w powiązaniu z miastem, które tak na dobrą sprawę jest jego sobowtórem, a także dlatego że książka jest swego rodzaju autobiografią, a osobiste wspomnienia autora przenikają się ze wspomnieniem dawnego „orientalnego”Stambułu) i skupiając się jedynie „powierzchownie” na treści książki, nie wdając się we wnikanie w jej metaforyczną głębię (nie czuje się na siłach, nie mam nawet śmiałości by chociażby próbować ją recenzować, czy interpretować), możemy potraktować ją jako świetny „wstęp” (z może i coś więcej) do przygotowań przed podróżą do Stambułu.

Możemy, czytając kolejny rozdziały książki zapamiętywać te miejsca, te zabytki, te dzielnice, te  (a które nierozerwalnie łączą się właśnie z jego przeszłością, co sprawia, że trudno jest się jednak uwolnić od jej głębszego sensu). I tak na przykład rodzinny dom Pamuków znajdował się w dzielnicy Nisantasi, na której wzgórzach budowali drewniane okazałe rezydencje wezyrowie oraz książęta sułtańscy (którzy przenieśli się z Topkapi do nowych pałaców nad Bosforem, a które niestety w większości już nie istnieją – zostały zniszczone lub spłonęły stając się jedynie smutnym wspomnieniem po potędze imperium osmańskiego) swoją „młodzieńczą” pracownię malarską miał w Cihangirze – dzielnicy, której wszystkie domy mają widok na Bosfor i przepływające po nim statki. Będąc z Stambule, można śladem Pamuka udać się na przejażdżkę statkiem po Złotym Rogu, czy jednej z podmiejskich dzielnic, które z racji swojego największego zniszczenia ,zaniedbania ale też największej autentyczności (bo „zachód” nie dotarł tu tak szybko) szczególnie podobały się młodemu artyście (Kasimpasa, Balat, Uskudar, Eyup).

Można też udać się nad Bosfor, tak jak robiła to matka Orhana Pamuka, zabierając chorych na krup synów, by zgodnie z zaleceniem lekarza mogli pooddychać świeżym powietrzem znad wód cieśniny (dzisiaj może to być nieco trudne, bo smog jaki rozpościera się nad miastem jest naprawdę przerażający). Wejść na dziedziniec Meczetu Mehmeda Zdobywcy, kilkakrotnie wspominanego w książce, by na własne oczy przekonać się o niezwykłym architektonicznym majstersztyku tej budowli, poszukać śladów dawnych murów obronnych, którymi zachwycali się Gautier czy Nerval, przejść po Moście Galata, nazwanym w książce mostem na łodziach, niemal od zawsze pełnym wędkarzy i sprzedawców precli.

Oczywiście wielu z tych budowli, które miał okazję podziwiać Pamuk, spędzając większą część swojego życia w Stambule, a które bezpowrotnie zniknęły – nie będziemy mieli szansy już nigdy zobaczyć (podobnie jak opisywanej w książce biedy – widocznej zwłaszcza w podmiejskich dzielnicach, czy tradycyjnych greckich i ormiańskich dzielnic, sklepów i domów). Jednak i taka podróż może być ciekawa – wędrówka śladem dawnych zdjęć, fotografii, rycin, wspomnieniowych opisów Pamuka, Nervala, Gautiera, Flauberta, Tanpinara i porównywanie tego co było z tym co jest teraz.

Mnie osobiście ta książka ujęła tym, że autor z niespotykaną czułością, miłością wręcz pisze o Stambule, poświęca niezwykle dużo miejsca Bosforowi, który (pomijając wszelkie zabytki jak chociażby Hagia Sophia, Topkapi czy Błękitny Meczet) dla mnie jest najpiękniejszym elementem tego miasta. To on mnie zachwycił najbardziej i to widoki na statki płynące po cieśninie (które notabene mały Orhan uwielbiał obserwować i zliczać) najbardziej utkwiły mi w pamięci – i to zarówno po pierwszej, jak i po drugiej wizycie w mieście. Pisze też wiele o słynnych europejskich poetach, pisarzach, malarzach (Flaubert, Nerval), którzy tak jak ja i pewnie wielu z Was zachwyciło się tym miastem. No i niesamowite zdjęcia – czarno białe fotografie Stambułu, zwłaszcza te zimowe, robione nocą albo te prezentujące miasto, Bosfor i Złoty Róg spowite mgłą lub dymem wydobywającym się z kominów statków i przepiękne ryciny Mellinga, które oddają każdy nawet najmniejszy szczegół Konstantynopola za czasów jego największej świetności. Ujęła mnie również swoim smutkiem, wypływającym z upadku miasta, jego dawnej świetności, po której pozostało kilka wspaniałych zabytków, no i zawsze taki sam Bosfor.

Niezwykle ciekawie jest spojrzeć na Stambuł oczami jego mieszkańca, który widzi je w biało-czarnych kolorach a nie tak jak ja i pewnie nie jeden turysta zachwycony miastem przez pryzmat kolorowych straganów i turkusowych płytek Błękitnego Meczetu. Książka „Stambuł” jest naprawdę warta przeczytania. Polecam wszystkim, który planują odwiedzić Stambuł albo… już tam byli. Dzięki niej szybko tu wrócicie…

>>POLECAMY RÓWNIEŻ: STAMBUŁ W 48 GODZIN. NAJWAŻNIEJSZE MIEJSCA

Ilość komentarzy: 2 - dołącz do dyskusji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  • K. says:

    szuakam czegoś podobnego o Sztokholmie 🙂 polecicie coś alternatywnego do przewodnika?

  • Irek says:

    Ksiazka lezy na nocnym stoliku w hotelu Sumangan w Starym Miescie. Przylecielismy dzis na dwa dńi juz czesciowo po lekturze:-)

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI