Łyżeczka stuka w małą szklankę, wpadają trzy kostki cukru, opieramy się i patrzymy na statki. Setki statków…
Jest takie miejsce na mapie naszych podróżniczych zdobyczy, które moglibyśmy odwiedzać nie raz, nie dwa, a wiele, wiele razy. Pewnie, znając już nas dość dobrze, możecie się domyśleć, o jakim miejscu jest tu mowa… Tak, to Stambuł, i to bez dwóch zdań. A dlaczego Stambuł właśnie? Pisaliśmy już o tym kiedyś, może pamiętacie, a jak nie – to zapraszamy tu – Za co pokochacie Stambuł (jak my) – naszych 7 propozycji. I lecimy dalej…
Nostalgia Pamuka i najlepsze widoki
Gdy przeglądniecie tą krótką listę naszymi propozycjami, dostrzeżecie, że na pierwszym miejscu znajduje się: widok na Bosfor właśnie, magiczna cieśnina Bosfor, która hipnotyzuje, zachwyca, wzbudza respekt i nostalgię…
Gdy po raz pierwszy znaleźliśmy się w Stambule, to co urzekło nas wtedy najbardziej i to, co naszym zdaniem determinuje specyfikę tego miasta i buduje jego atmosferę to Cieśnina. Niesamowite jest uczucie, że znajdujemy się w mieście, które nie leży przecież nad morzem, nie leży nad rzeką, nad kanałem, a nad czymś zupełnie innym, czyli nas cieśniną łączącą Morze Marmara z Morzem Czarnym oddzielając dwa kontynenty Azję i Europę. Bosfor to właściwie taki specyficzny „mikroświat”.
Nic więc dziwnego, że tak pięknie o Bosforze pisał w swojej książce Orhan Pamuk. Dla niego (zarówno, gdy był małym chłopcem, a także później, gdy był już zupełnie dorosły), a także dla wielu innych mieszkańców miasta, obserwowanie sunących po wodach Bosforu statków, było jednym z najwspanialszych zajęć. Inspirujące.
Doskonale to rozumiemy, mieliśmy okazję trafić na takie wspaniałe miejsce widokowe, zupełnie przypadkiem – gdzieś niedaleko dawnego hipodromu, kilka kroków od słynnych obelisków, tuż przy szkole podstawowej. Wyobraźcie sobie – w oddali Bosfor i dziesiątki ledwo widocznych statków, jedynie zarysy ich kształtów, jak cienie albo jakieś widma… Wszystkie one zmierzają do Bosforu, wstęgi, które zostawiają na morzu – z lotu ptaka układają się więc w charakterystyczny „wachlarz”.
Innym razem, już zupełnie „realnie”, może dlatego, że znacznie bliżej linii wzroku – w kawiarence w Parku Gulhane, jeszcze innym razem – z okien Pałacu Topkapi, czy „po drugiej stronie” już w Azji, z parku widokowego (np. na wzgórzu Sultantepe) albo z któregoś z mostów… A tak przy okazji mostów – dwa wybrzeża cieśniny łączą także dwa mosty – imponujący Bosforski (a jakżeby inaczej z 1973 roku) gdzie znajduje się sześciopasmowa jezdnia i Most Mehmeda Zdobywcy z 1988 roku (w najwęższym miejscu cieśniny), poza tym są plany budowy podwodnego tunelu łączącego dwa kontynenty. Rozpoczęto także budowę kolejnego, trzeciego mostu – samochodowo – kolejowego. Warto tu wspomnieć także, o tym, że jeden z projektów mostu nad Bosforem wykonany był przez samego Michała Anioła, no ale najwidoczniej nie zachwycił ówczesnego sułtana.
Cieśnina Bosfor. Fakty i mity…
Zanim zajmiemy się mitami, warto wspomnieć o faktach. Bosfor dał początek biblijnemu potopowi. To już potwierdzone.
W badaniach m.in. National Geopgrahic ustalono, że około 8 tys. lat temu na skutek podwyższenia poziomu mórz, geologiczna pękła tama, jaka oddzielała Morze Śródziemne od jeziora, które znajdowało się około 200 km od brzegów dzisiejszej Turcji, Bułgarii czy Ukrainy. Wtedy na gigantyczny obszar położony 150 m poniżej wlała się gigantyczna rzeka, większa 300 razy od Wodospadu Niagara. Wlewała się tak wiele dni, tworząc nowe morze. To tak pokrótce.
Szacuje się, że zginąć mogło wtedy kilkadziesiąt tys. ludzi, co na ówczesne czasy, było skalą… katastroficzną.
Geologiczna historia Morza Czarnego jest niezwykle pasjonująca. Ale o tym chyba napiszemy kiedy indziej.
Cieśnina Bosfor, to także jeden z „bohaterów” Mitologii Greckiej (słynny mit o wyprawie Jazona i Argonautów), choć przedstawiony zupełnie inaczej niż u Pamuka. Udając się po Złote Runo, Jazon wraz ze swoimi towarzyszami nie był w stanie pokonać właśnie tego fragmentu swojej trasy, nie mógł trafić do Kolchidy nad Morzem Czarnym (Gruzja).
Cieśnina, której obserwowanie było czymś niezwykle kojącym u Pamuka, tutaj niczym drapieżne zwierze, broniło dostępu do wód znajdujących się po drugiej stronie (Symplegady – Zderzające się Wyspy, to zatem obydwa wybrzeża Cieśniny Bosfor). Za każdym razem, gdy podróżnicy próbowali przepłynąć ten „wąski” pas wody – cieśnina zamykała się, miażdżąc okręty i kończąc dalszą wędrówkę. Jazon wpadł więc na sprytny pomysł – wypuścił gołębicę pomiędzy dwa zderzające się wybrzeża tworzące cieśninę, przed swoim statkiem i gdy ona przeleciała bez szwanku, mógł spokojnie na Argo przepłynąć na drugą stronę, niszcząc jedynie nieco rufę statku Argo.
Kurczę, ale Mitologia Parandowskiego była super, czytało się jakoś tak spontanicznie w młodości…
Jeśli więc Bosfor owładnie Was swoim urokiem, jeśli ulegniecie jego czarowi, wybierzcie się jeszcze na wycieczkę wzdłuż Cieśniny – warto, bo można obaczyć tu wiele interesujących zabytków i widoków. Na szczęście nie jest to jakieś super drogie. Więcej możecie znaleźć tutaj. Jeśli natomiast wystarczy Wam tylko chwila, spróbujcie przepłynąć wodną taksówką z Emimonu w kierunku azjatyckiego brzegu. Wygląda to mniej więcej tak: (choć nagrane w drugą stronę)
[…] tymczasem pójdziemy na kawę, kawę po turecku. Za radą Wędrownych Motyli rozsiadamy się wygodnie (znaczy jest średnio wygodnie, bo krzesełka są na małe tyłeczki, ale […]