Cały nasz pobyt na wyspie Gozo „kręcił” się wokół małej (malutkiej nawet) wioseczki Xlendi, pięknie położonej nad lazurową zatoką o budowie fiordu. To była nasza baza wypadowa. Mieliśmy tam wszystkie noclegi i tak szczerze mówiąc było to dla nas najpiękniejsze miejsce, chyba nawet na obydwu wyspach – najbardziej spokojne i malownicze. Nie chciało nam się stamtąd po prostu wyjeżdżać.
Generalnie nie planowaliśmy tu spać, ale w jednym z newsletterów dostaliśmy info o promocji -50% w ramach „Secret Deals Booking.com” i nie żałujemy. Jesteśmy pewni, że po obejrzeniu zdjęć, a już na pewno po odwiedzeniu Xlendi będziecie mieli takie same spostrzeżenia i odczucia jak my. Nasza rada – planując Gozo, koniecznie pomyślcie o przynajmniej jednej nocy tutaj. Autobus z Victorii dojeżdża tu co godzinę a najlepsze jest to, że jest to zazwyczaj ten sam, który startuje z terminalu promowego w Mgarr, tylko zmienia numer na dworcu.
POLECAMY TAKŻE: Koniecznie zagrajcie w wyspę Gozo » Promem z Malty na Gozo » Cytadela w Victorii na Gozo
Xlendi leży w południowo-zachodniej części wyspy Gozo nad małą zatoką, a jej nazwa wzięła się najprawdopodobniej – co ciekawe, od xelandiona, czyli rodzaju bizantyjskiego statku. Miasteczko cieszy się dużą popularnością wśród turystów (zwłaszcza w sezonie – jest wówczas bardzo tłoczno, my natomiast tego nie doświadczyliśmy – byliśmy tam we wrześniu, więc udało się nam naprawdę odpocząć od tłumów i zrelaksować).
Ogromne zainteresowanie tym miejscem, spowodowane jest niewątpliwie jego usytuowaniem – bezpośrednio nad zatoką, u podnóża wapiennych klifów. Można tam, tak jak my, zamieszkać w którymś z hotelików ze zniewalającym widokiem. Co może być piękniejszego od faktu budzenia się rano i możliwości wypicia kawy na balkonu, z którego rozciąga się widok na zatokę i skałę, która przypominała nam swoim kształtem delfina? Dla nas było to pierwsze tego typu doświadczenie.
Hotel Xlendi Resort nie jest hotelem tanim, nie jest też drogim. Ceny są średnie, natomiast zdecydowaliśmy się tu spać, dzięki „upolowaniu” świetnej ceny w ramach promocji „sekretne oferty” w booking.com – zdobyliśmy pokój za mniej niż 30 euro. Ze śniadaniem.
Xlendi uchodzi za bardzo romantyczną wioskę, gdzie można wieczorami przysiąść w jednej z małych kawiarenek, czy restauracji albo też udać się na spacer wzdłuż zatoki – niewielką, ładnie oświetloną „promenadą”. Miasteczko oferuje także możliwość aktywnego spędzania czasu – można kąpać się w zatoce, albo też wspiąć się na klif (przechodząc przez stary – kamienny mostek) znajdujący się naprzeciwko naszego „delfina” do wieży strażniczej (z XVII wieku) i tam podziwiać zachód słońca. Widzieliśmy też pewnego poranka, jak grupa turystów urzadzała sobie mały trekking po naszym delfinie. Idąc dalej wzdłuż klifów w kierunku zachodnim po godzinie dojdziemy w okolice Dwejry i Azurre Window. Idąc wzdłuż zwietrzałych skał w kierunku wschodnim dojdziemy na kraniec skalistej zatoki przy klifach Tacin.
Powracając jednak do wież strażniczych – to było ich zresztą na południu wyspy dość dużo, stanowiły one zabezpieczenie przed okrutnymi piratami.
Jest jeszcze jedna możliwość – odpoczynek na bardzo niewielkiej plaży. Naprawdę bardzo niewielkiej. Ale w tej części Gozo każdy skrawek piasku jest na wagę złota.
Mimo tylu zalet Xlendi, musimy jednak wspomnieć o jednym, bardzo poważnym minusie – jest tu dość drogo (nawet jak na standardy gozańskie) i uwaga – nie ma sklepu spożywczego, są jedynie małe sklepiki z „mydłem i powidłem”, gdzie ceny są 3 – 4 razy większe niż normalnie. No ale widoki rekompensują wszystko!
cześć! 🙂
napisalibyście z którego hotelu takie widoki? wybieram sie na Malte w listopadzie i szukam fajnych noclegów 😉
pozdrawiam
K.
Jak zwykle piękniusie fotki, barwne krajobrazy, urzekająca przyroda i TA KAWA O PORANKU….tylko pozazdrościć, albo zrobić w przyszłości to samo