Takiego wpisu jeszcze u nas w sumie nie było, ale miejsca, które odwiedziliśmy zasłużyły na zebranie w osobnym miejscu. Celem naszego wyjazdu z tatą było spędzić czas w miarę komfortowo jak na naszą skalę cenową, ale najważniejsze przy poszukiwaniu ciekawych miejsc, było ich położenie oraz klimat. A może się po prostu starzejemy, skoro miejsca spania stają się dla nas ważne? Ok, bez przesady.
Po kilkutygodniowym wyszukiwaniu przed wyjazdem udało się zgromadzić nam bardzo fajne miejsca, które – co rzadko się zdarza i rzadko było dla nas istotne – same w sobie stały się ciekawymi atrakcjami i obiektami, które będzie się fajnie wspominać. Zwłaszcza położenie Ptasiej Osady oraz klimat Zaborka.
Jeśli tylko nadarzy się kiedyś podobna okazja, spróbujemy zgromadzić sobie podobny zestaw. Jeśli tylko kiedyś ruszycie naszym śladem na urlop na Podlasiu, Nadbużu i Polesiu i będziecie myśleć podobnie – skorzystajcie z naszych propozycji.
1. Ośrodek wypoczynkowy „Bajdarka” w Surażu
Suraż jest nieco śpiącym, ciekawie położonym miasteczkiem u nasady Narwiańskiego Parku Narodowego, nad Narwią, która w tym miejscu dopiero zaczyna swoje niesamowite tańce i szalone warkoczykowe wędrówki wieloma korytami. Dzieli miasto na pół – dawną część ruską i polską, stąd aż dwa ryneczki. Pensjonat leży nad samą rzeką, blisko miejsca, gdzie kiedyś funkcjonowała osada starosłowiańska (5 min spacerkiem stąd natomiast ostały się ślady imponującego średniowiecznego grodziska).
Obok bani i sauny drewniany pomost wpada wręcz do leniwie płynących czystych wód rzeki, mała zatoczka pomogła w organizacji tutaj kajakowej przystani („Bajdarka” to z rosyjska kajak, który jest też w logo ośrodka, który organizuje spływy kajakowe Narwią). Pokoje w środku są schludne, pomieszczą trzydziestu kilku gości. Suraż jest świetną bazą wypadową w okolice Parku Narodowego oraz Szlaku Bocianiego wzdłuż Narwi.
2. „Ptasia Osada” w Ploskach
Niesamowicie położone miejsce, do którego trudno dotrzeć, jeśli wcześniej nie sprawdzi się tego dokładnie na mapie. Pensjonat składa się z dwóch części – stylowych kilkuosobowych drewnianych domków z łazienkami i kominkiem oraz fajnymi werandami, położonych w pachnącym lesie, na skraju doliny Narwi oraz niewielkiego budynku, składającego się z kilku pokoi w tym kilku z balkonami z widokiem na meandrującą Narew i soczyste łąki, które zamieszkuje stado koni oraz stado zadziwiająco aktywnych i punktualnych w określonych aktywnościach kaczek.
Najbardziej podobał nam się moment uchwycony na jednym ze zdjęć, w którym słońce, zmysłowe o miodowym poblasku, zachodziło za puszczę na drugim brzegu rzeki (tam znajduje się słynna „Kraina Otwartych Okiennic” pełna ciekawych cerkwi i kolorowych domów w starym tylu, natomiast w samych Ploskach też znajduje się urokliwa kolorowa cerkiewka) i rozpuściło tę niesamowitą poświatę na wilgotny od świeżego opadu deszczu skraj lasu i meandry Narwi. Wiosną tu musi być pięknie i głośno od ptactwa. Stąd nazwa. Narew delikatnie muska poletka przed ośrodkiem, na którym znajduje się boisko do siatkówki. Bardzo dobre, obfite śniadania w sali na dole.
Noclegi z wyżywieniem od 70 zł za osobę (w domku 4os.podobnie) – strona www
3. Pensjonat „Unikat” w Białowieży
Szczerze takie miejsca jak Białowieża mogą przerażać, bo z racji popularności w sezonie turystycznym wydaje się, że trzeba celować albo w droższe hotele albo w kwatery prywatne czy agroturystykę. Postanowiliśmy, by spać w samym miasteczku i celować w coś pomiędzy. Takim sposobem trafiliśmy na świetnie ulokowany pensjonat rodzinny „Unikat”, który sprytnie wygospodarował całą, charakterystyczną podłużną działkę pomiędzy dwoma jedynymi ulicami miasta i zaułkami.
W tym miejscu może wnętrza nie należały do najpiękniejszych podczas tego wyjazdu, ale za to w tym miejscu najbardziej smakowało nam jedzenie. Mała, klimatyczna restauracyjka znajduje się w piwnicy ośrodka. Z ośrodka jest dosłownie 3 minuty pieszo do Cerkwi Św. Mikołaja i 5 minut do Zabytkowego Parku Pałacowego i siedziby BPN.
Noclegi z wyżywieniem od 75 zł za osobę – strona www
4. Pensjonat „Uroczysko Zaborek” w Janowie Podlaskim
Spodziewany hit tego wyjazdu i tak też było. Bajecznie? Baśniowo? Idyllicznie? Ciężko ubrać w słowa opis tego miejsca, na pewno będącego w czołówce tego typu obiektów w Polsce. Podbno już w pewnym sensie „kultowego” wśród ludzi wybierających się w te rejony Polski.
Właściciele i Twórcy pensjonatu a właściwie kompleksu w stylu szlacheckiego zaścianka, połączyli wszystko, co nas fascynuje ostatnimi miesiącami w jednym, sporych rozmiarów czarującym miejscu w środku lasów niedaleko słynnego Janowa Podlaskiego. Zabytkowe chaty, drewniane budowle, jak wiatrak (też można zamieszkać!) a przede wszystkim dworki jak ze szlacheckiego zaścianka, pachnące gontem i opatulone malwami, winoroślą oraz dziką różą z niesamowicie klimatycznymi wnętrzami. Państwo Okoniowie tworzyli te miejsce przez prawie 20 lat. Efekt zachwyca. To jedno z tych miejsc, do których bez problemu powinno wysłać się rodziców na jakiś rocznicowy wyjazd, albo spędzić jakiś wyjątkowy rocznicowy czy świąteczny weekend we dwoje.
Nigdy nie byliśmy w takim miejscu i zapewne długo nie będziemy. Ceny są wyższe, niż innych obiektów w czasie naszego urlopu, natomiast liczba rzeczy, które otrzymuje się w pakiecie jest prawie bezcenna. Np.regionalna wyśmienita kuchnia czy atrakcje, organizowane przez właścicieli w ramach pakietów weekendowych, które są najbardziej opłacalne cenowo Obiekt ten był idealną perłą w koronie naszego przewodnika po nadbużańskich dworach i pałacykach. „Czapki z głów” za wiele lat pasji i samozaparcia.
Noclegi z wyżywieniem i atrakcjami od 150 zł za osobę. W pakietach weekendowych albo urlopwych – taniej – strona www
5. Pensjonat „Dworek Kościuszki” w Sosnowicy
Skoro oszaleliśmy na punkcie dworków i dworów, niejako chcieliśmy również po przeniesieniu się z Podlasia na Polesie spróbować zanocować w takim miejscu. Po wielu dniach poszukiwania trafiliśmy na nietuzinkową bryłę barokowej oficyny, fragmentu dawnego kompleksu pałacowego, należącego do rodziny Sosnowskich, w którą o mało nie wżenił się młody Tadeusz Kościuszko (stąd marketingowa nazwa, bo ród Kościuszki miał tak po prawdzie włości w Mereczowszyznie na Białorusi).
Nic z tego nie wyszło, Kościuszko z sąsiedniej przystani rzecznej na Bugu w wypłynął do Gdańska a potem do Ameryki. W Sosnowicy jedliśmy najpyszniejszą zupę rybną i karpia w życiu (okolica słynie z krystalicznie czystych stawów rybnych). Polecamy rodzinny „Gościniec Sosnowicki”.
Jeśli chodzi o wnętrza pałacyku, to pewnie niektórzy mogą mieć pewne wątpliwości, czy nazwać je klimatycznymi, bo nie do końca oddają klimat i przytulność epoki i nieco trącą myszką (podobnie jak na Zamku w Mosznej), ale za to cenowo noc w tym miejscu wychodzi bardzo atrakcyjnie.
Noclegi bez wyżywienia – 70 zł za osobę. Strona www
Ptasia osada nie dawno się spaliła
ooooo nieeeee!!! 🙁
zwiedzanie Polski – za to paradoksalnie najtrudniej nam się zabrać
Dziękujemy, że o nas pamiętacie!
no pewnie <3 dziękujemy, że w tym roku pamiętacie wciąż o blogerach (y)
Zawsze! Jeśli tylko będziecie w okolicy – musicie nas odwiedzić ponownie 🙂
„Ptasia Osada” robi wrażenie 🙂
Zapisane, zapamiętane, na pewno się przyda!! Dzięki:))
Ptasia Osada ❤
Pensjonat „Uroczysko Zaborek” w Janowie Podlaskim
Mistrz
Artykuł bardzo interesujący, ten rejon Polski zdecydowanie jest na mojej liście zainteresowań. Jestem Waszym czytelnikiem od jakiegoś czasu – gratuluję pomysłów i realizacji, świetnie się Was czyta i czerpie inspirację. Póki co tylko palcem po mapie ale może kiedyś…
P.s. Zerknijcie prosze na tytuł – coś tu nie gra 😉
Dzięki, rzeczywiście. Pod latarnią najciemniej. Za komplement też dzięki!