Jesteśmy bardzo zmęczeni. Choroba nas trawi od środka. Ała. To już któryś tydzień bez podróży a nic nie szykuje się za bardzo w kolejnych. Rozumiecie – jak cierpimy? Dlatego tradycyjnie trochę ratuje nas szukanie pomysłów i insporacji dla Was oraz czytanie podróżniczej blogosfery. Ale takie czytanie przez duze Cz. W tym tygodniu na blogach o tanim lataniu szaleństw nie było. PRezentujemy więc najnowszy raport a potem telegraficznie o „Krakowie Karpat” i pewnej blogerce, która sobie „pojechała”.
Najlepsze promocje lotnicze minionego tygodnia
Na Loterze znajdziecie Budapeszt i Bukareszt z rumuńskim i bułgarskim wybrzeżem za świetne 299 zł, Maroko za 370 zł we wrześniu i październiku, bardzo fajną „oblotówkę” szlakiem winnic i zamków za 596 zł, a dla miłośników egzotycznych podróży – Ziemia Ognista.
Mlecznepodroze.pl proponują tanie loty do USA (Nowy Jork, Boston, Waszyngton i Miami). Jest też Costa Brava od 248 zł w dwie strony
Fly4free.pl piszą o Meksyku za 2220 zł z Warszawy, mają też Barbados za 1607 zł także z Warszawy i Australię za 2924 zł – też ze stolicy. Jeśli macie ochotę polecieć nieco bliżej – to może skorzystacie z tanich lotów do Szkocji – za 88 zł w dwie strony
Latamyzgdanska natomiast proponują Dubaj ze Sztokholmu od 773 zł
Ekipa Silesiair znalazła loty do Grenoble za 188 zł i Cypr w tej samej cenie – wybór należy do Was!
Jeśli chodzi o nas, to proponujemy Wam – przegląd lotów do Londynu z różnych miast, Goteborg wczesną jesienią za 68 lub 78 zł i Baku – za 143 lub 202 zł. Aaaa! Jest też Prowansja za 218 zł i Girona z trzech różnych miast w dobrych cenach
Miasto Tygodnia
fot. pozek/ flickr.com/CC
Ostatnio była Bazylea – pamiętacie? Dzisiaj wybieramy się d Rumunii, a konkretnie do pięknego Braszowa – miasta, które porównywane jest przez wielu do naszego Krakowa. Czy słusznie?
Miasto leży na granicy trzech rumuńskich krain – Transylwanii, Mołdawii i Wołoszczyzny. Jest chętnie odwiedzane przez wielu turystów, co nie dziwi, zważywszy, że jest tam co robić, bo atrakcji turystycznej jest tam pod dostatkiem! No i Braszów jest bardzo fajnie położony. Wbija się prawie klinem w dolinę Prahowy czyli najważniejszy szlak przecinający Karpaty Rumuńskie.
Największym skarbem Braszowa jest bez wątpienia Czarny Kościół – dlaczego czarny? – zapytacie. A no dlatego, że fasada świątyni nieco „opaliła się” podczas wielkiego pożaru jaki miał tu miejsce w XVII wieku. Warto wspomnieć, że ta gotycka budowla jest największą świątynią tego typu w całej Transylwanii! Zobaczyć trzeba także Ratusz, którego historia sięga XV wieku (później przebudowywany i rozbudowywany), a który, podobnie z resztą jak mieszcząca się w kamienicy Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, czy podłużny budynek z arkadami – Dom Hirschera, znajdują się na Rynku. Tutaj też można usiąść w jednej z licznych kawiarenek, pubów, czy restauracji i napawać się atmosferą miasta. Nie można pominąć oczywiście pozostałości po dawnych murach obronnych otaczających Starówkę (XV i XVI wiek), wież i bastionów, czy też udać się do nieco zaniedbanej dzielnicy – Schei (dawna dzielnica rumuńska) gdzie zobaczycie XVI – wieczną cerkiew św. Mikołaja, a także najstarszą rumuńską szkołę, która założona została tu w XV wieku.
Wiecie, że bardzo lubimy oglądać miasta z „góry”, czy jak kto woli – „z lotu ptaka”. W Braszowie warto jest udać się na Wzgórze Zamkowe, albo jeszcze lepiej wejść na Wzgórze Tampa (na sam wierzchołek wjedziemy kolejką terenową), by w ten sposób właśnie obserwować Braszów. A jak ktoś chce „więcej” i „mocniej”, niech wybierze się do Poiana Brasov, czyli górskiego kurortu, położonego czasami „ponad chmurami”, dokąd dojedziemy z Braszowa w pół godziny
Blog Tygodnia
Pojechana to Aleksandra Świstow, którą możecie gdzieś poczytać w odchłaniach polskiej prasy tradycyjnej, ale również w odmętach internetu i tam, gdzie jest jej najwięcej, czyli na jej wyspie – blogu pojechana.pl.
Marcin czyta pojechaną regularnie (to prawda – potwierdzam! M) i mówi, że ceni ten blog za swego rodzaju reportersko-pamiętnikarski styl. Jest tu dużo klasycznego bloga a jednocześnie autorka wie, w jaki sposób pisze się dziś dla szerokiej publiki. Tak, by każdy po przeczytaniu posta pomyślał „hmm, no tak, jest coś w tym”, a jednocześnie zachwycił się świetnym piórem i dobrym językiem. Jest tak? (No jest!)
Na „Pojechanej” poczytacie nie tylko o Chinach, gdzie autorka, kręci się i wije drogami bitymi, szutrowymi, szynowymi i nocnymi autobusami, ale całej „galaktyce” okołochińskiej, jest trochę dobrych felietonów, jest Tajwan, Malezja, Hong-Kong, Pandora itd… czekamy na jeszcze więcej Azji
Blog Oli ma jeszcze coś – o czym naszym zdaniem wielu zapomina w dzisiejszych czasach – systematyczność, nieprzewidywalność, praktyczność. Serio te trzy rzeczy w jednym 🙂 No i chyba można też pokusić się o stwierdzenie, że obok „Skoku w Blog” czy „wAzji” jest teraz najlepszym blogiem podróżniczym (emigracyjnym??) o Azji. Natomiast dosyć luźna nazwa bloga pozwala autorce kiedykolwiem przenieść się np… do Włoch i pisać np. o Wenecji. O… przecież już pisała o Wenecji
Oli z Pojechanej nadajemy w tym tygodniu przydomek Podróżniczki Jakiejśinnej
p.s. autorka bloga wpada do Polski. Można się z nią spotkać i posłuchać w sierpniu.
Wideo Tygodnia
Jeśli chodzi o wideo tygodnia, to szczerze nie przygotowaliśmy się z nim. Zazwyczaj przeglądamy dla Was internet pod tym kątem już w niedzielę, ale weekend był bardzo „ciasny”. Więc do znalezienia wideo zainspirowała nas właśnie Pojechana. Przeszukane zostało Vimeo i wskazany świetny timelapse o Szanghaju. Tajmlapsów ostatnio jak psów, ale ten rozwala na łopatki już pierwszymi sekundami, więc skrada nasze serce. Zobaczcie sami. Nie jest długi
This is Shanghai from Rob Whitworth on Vimeo.
Może jeszcze Bahrajn będzie atrakcyjny?:) Rzadko spotykany kierunek:)