– Aniu droga, a może po prostu spakujmy się w podręczne! Zmieścimy się. – No dobra, w sumie…
I tym sposobem polecieliśmy do Ameryki Środkowej bez laptopa i wielu innych rzeczy, wyposażeni jedynie w telefon z aparatem (+lustrzanka), przez co minirelację mogliście śledzić tylko na naszym facebooku i marcinowym intagramie.
I tak byśmy nie nadawali „na żywo” na blogu. To jednak nie w naszym stylu. Nie potrafimy tak. Aczkolwiek fajnie to robili nasi 3-dniowi towarzysze podróży – Kasia i Marcin u siebie na blogu.
Wróciliśmy przed kilkoma godzinami do domu. Ach, ten zapach mieszkania, po przekroczeniu progu… Nie do opisania.
I co teraz?
Ci, którzy nas znają lepiej, wiedzą, że nie ma u nas blogowego lenistwa. Ci, którzy mniej – dziwią się jak organizujemy tak systematycznie wpisy na bloga. Trzeba planować i się potem pilnować… W samolocie powstała już szczegółowa lista 18 postów (z podziałem na długie i krótkie) do napisania, 4 map do narysowania, 6 galerii do wyselekcjonowania i 5 filmów do zmontowania Nawet się podzieliliśmy tematami. Nasze posty muszą być dopracowane, sprawdzone, do nich rysunki, mapy i filmy – sami rozumiecie, że sami ustawiliśmy taką poprzeczkę, więc trzeba już jej pilnować 🙂
Tak na szybko i na gorąco – zapiski z naszej dyskusji z samolotu na temat dziwów i zaskoczeń z podróży. Zawsze gramy sobie w „3 naj” – kiedyś Wam napiszemy o tej zabawie więcej. To coś z w stylu wspominek pozytywnych i negatywnych z podróży w formie nominacji do medali.
W kategorii najfajniejszy człowiek złoto ode mnie dostajeeeeeee… Pani, z psem w wózku. Brawa! – Coś z tym stylu
Zapiski na szybko, są fajne, bo są spontaniczne i właśnie na szybko. Pewnie za miesiąc czy dwa będziemy się śmiać z tego, że takie głupoty tu wypisaliśmy na początek relacji z Gwatemali i Salwadoru, ale zerknijcie – a może Was też coś zaskoczy czy zaszokuje…
10 dziwnych faktów o Gwatemali
1. Partie polityczne mają jednowyrazowe nazwy (np. Todos! wszystko, całość) i reklamują się nie na billboardach, ale na słupach, przystankach, płotach, kamieniach, skałach! I to reklamują się samymi nazwami, żadnych frazesów i haseł. W Salwadorze podobnie a akurat byliśmy tam w dniu wyborów parlamentarnych. I nie muszą obiecywać poprawy jakości dróg, bo są one tu w naprawdę świetnym stanie! Może i lepszym niż u nas.
2. Wszystkie szkoły mają wprowadzone obowiązkowe mundurki szkolne, na dodatek szkoły mają dwie zmiany, więc nie powinien dziwić widok dziesiątek tak samo wyglądających uczniów, wracających grupami po zachodzie słońca. Współczucia
3. Gwatemala jest jednym z najbardziej zróżnicowanych geograficznie i klimatycznie małych krajów świata. Różnica pomiędzy południem i północą to 1500 m. Czasami nawet 20 stopni tego samego dnia. Wysoko w górach może pojawić się śnieg i grad. Na tropikalnej północy to czasami ponad 40 stopni cejsjusza. Z nietypowych krajobrazów kraju warto dodać jeszcze mangrowe bagienne wybrzeże Pacyfiku, sawannowe (selwa) wzgórza pd-wsch i pn-wsch części kraju, karaibskie wybrzeże w okolicach Livingston. Ponadto warto wyróżnić fakt, że kraj ma dostęp do dwóch oceanów jednocześnie. Co ciekawe – pomimo zieloności soczystej – jako, że byliśmy pod koniec pory suchej – kwiaty to była rzadkość. Chyba, że w ogrodach.
4. Klimatyzacja w autobusach dalekobieżnych to jakiś obłęd. Nawet piekło zamarznie. Czasami koszula i bluza to za mało i przyda się kurtka. Teraz rozumiemy dlaczego wszędzie sprzedają tabletki na ból gardła. Co innego lokalne chickenbusy. To sauny na kółkach 🙂
5. Amerykańscy turyści (75-80 proc. wszystkich przyjazdów) podobno tak rozpuścili niektórych mieszkańców, że za zdjęcie życzą sobie dolara a za zdjęcie z dzieckiem dwa. To się nazywa psucie kultury dolarem. Druga sprawa, że podsłuchaliśmy rozmowę dwóch lokalnych pań, że idą Gringo, zapozujmy do zdjęć za kasę. To jest chore 🙁
6. Wydawało Wam się, że gwatemalska kawa to szczyt smaku i zapachu? Cóż… Owszem, krzewy kawowe, suszące się ziarna kawy, plantacje to obraz codzienny tutaj, ale ta kawa serwowana czy kupowana to coś ohydnego. Słaba, lurowata, trocinowata. Dowiedzieliśmy się u źródeł, że to przez fakt, że gwatemalczycy sami nie rozumieją i nie przepadają za kawą, najlepsza jakościowo wysyłana jest więc na eksport do USA i Europy, średnia do droższych restauracji, a najgorsza „idzie w obieg” w kraju.
7. Szokująca wręcz jest liczba obwoźnych sprzedawców, którzy wchodzą do chickenbusów, by sprzedać co tylko się da. I to nie piwko, piweczko. Ale cukierki, latarki, mazaki, maść na ból wszystkiego, prażone banany, owoce, warzywa. Część z nich „wali” taką przemowę czasami, że niech się chowają Mango Telezakupy. Przykładowo na jeden z tras (50 km – 2 godziny) przewinęło się ich przez autobus około 50-60 osób.
8. Skoro już jesteśmy przy owocach i warzywach. Dość nas zaszokowało pakowanie tychże w formie małych plasterków lub kosteczek do worków i sprzedawanie tak na wynos. Oczywiście to ekonomiczny majstersztyk 🙂 ale to jeszcze nic… Szokują pewne miksy smakowe. Np. pomarańcze zalewane mlekiem albo ogórki musem truskawkowym. A ludzie to jedzą. W tych workach sprzedaje się też… Soki, wodę mineralną, mleko kokosowe. A… i jeszcze najważniejsze! W Gwatemali jest zakaz wwożenia owoców z jednego powiatu do drugiego! Ba, są nawet kontrole drogowe specjalne w tym celu.
9. Mnóstwo dzieci pracuje zawodowo już od 10-12 lat. Handel, turystyka, rzemiosło. To straszliwie przykre patrząc, że część z nich w pewnym sensie traci dzieciństwo. Z drugiej strony część zarobionych pieniędzy od razu wydają na słodycze czy zabawki. Lub poważniejsze rzeczy, bo generalnie dzieciaki szybko tu dorastają. Społeczna dorosłość to okolo 15-16 lat.
10. Choć powszechnym językiem jest castellana, to spotkaliśmy sporo osób nie rozumiejących nic po hiszpańsku. Mówili jedynie w swoim autochtonicznym, majańskim dialekcie. Więc nie mogliśmy nic podukać po hiszpańsku. A tak ogólnie to znajomość angielskiego w kraju wciąż jest słaba lub żadna.
11. W Guatemala City (stolicy kraju, przed którą wszyscy przestrzegają jak przed piekłem) w ciągu dnia nie wygląda strasznie niebezpiecznie. A nawet jest czysto i bezpiecznie. Oczywiście, ludzie z maczetami (ale głównie ogrodniczymi) faceci z szotganami są prawie wszędzie: banki, stacje benzynowe ale i sklepy, salony samochodowe, Burger King 🙂 Ewenementem jest metro (tak nazywane) w formie autobusów na buspasach i własnych podwyższanych przystankach.
12. W Gwatemali nie uznają nagości w Wielki Post (akurat w tym czasie tu byliśmy – koniec karnawału, początek postu). Nawet w kontekście religijnym – postaci są „ubierane” w zdobne płaszcze w liturgicznym kolorze postnym (fiolet) – łącznie z cierpiącym Jezusem, niosącym krzyż, co dla nas wydaje się trochę… hmmm zgrzytem. Druga ciekawostka, dotyczy czegoś z podobnym temacie. Wiecie jakie są najbardziej kolorowe miejsca w Gwatemali oprócz Flores i Antigua? Cmentarze! Praktycznie każde wyglądają tak, jak ten w Chichicastenango, aczkolwiek ten jest najpiękniejszy
To na razie tyle. Zrozumcie 🙂 W przygotowaniu post z naszymi zdjęciami z telefonu i krótkim skrótem całej podróży oraz, tak jak wspomnieliśmy wcześniej… posty (praktyczne, relacje, jedzenie, historia), filmy i mapy. Zostańcie z nami!
Ujął mnie ten cmentarz 🙂
Osobiście lubię mundurki w szkole, sama miałam w swoim liceum taki obowiązek 😉
I zgadzam się z Wami w 100%, że wielu turystów psuje lokalnych mieszkańców. Amerykanie to jedno, ale Niemcy też rzucają eurasami na prawo i lewo (np. w Kenii). Jesteś później nie gościem, a bankomatem 😛
Człowiek-bankomat to brzmi dziwnie. I to zwłaszcza w przypadku… Polaka 🙂
Ameryka Środkowa… holy crap! Gdyby nie pobukowane loty do końca roku, najchętniej wybrałabym się tam już, zaraz (albo do jej dwóch koleżanek, tej na dole lub na górze). Plan na przyszły rok, OBOWIĄZKOWO.
A czemu ze zdjęciami z telefonu? Chyba nie buchnęli Wam aparatu?
Po prostu najbliższy post będzie z samymi fotkami z telefonu, reszta już w aparatu. Napisane w leadzie 🙂
Aparat był ładnie poklejony taśmami i schowany w specjalnym pokrowcu uszytym ze starego, połatanego swetra, więc się łdnie kamuflował
O, dobry patent 🙂 Pokażcie też 'futerał’ 😉
Gratuluję udanego wyjazdu!
Co do klimatyzacji – to standard we wszystkich autobusach dalekobieżnych w Ameryce Południowej i Środkowej. W nocy faktycznie chłód ciężki do zniesienia w dziennym outficie. Jedyne racjonalne wytłumaczenie jakie udało mi się znaleźć, to… zapach 😉 Im niższa temperatura tym mniej się go tworzy.
Jeśli chodzi o „metro autobusowe” to nie jest ewenement. Podobne rozwiązanie można znaleźć w Limie, czy Guayaquil (Ekwador). Działa to bardzo sprawnie, oprócz bus pasów, o których wspominaliście są na przystankach bramki jak w metrze.
ua! kawą mnie zdziwiliście – ja tu liczyłam na zachwyty gwatemalskimi ziarnami… dobrze wiedzieć 🙂
no i cmentarz kolorowy! piękności.