Wiecie, że wiersz „na kanapie leży leń i nic nie robi itd itp…” można śmiało przyłożyć do wielu osób, spędzających swój urlop i wakacyjny wypoczynek zagranicą? Powiecie „i bardzo dobrze, po to są wakacje, żeby się byczyć, jeść i leżeć”. Wierzcie nam – zgadzamy się. Ale w naszym przypadku musi to być maksimum 10% całości. Reszta musi być w ruchu. Po prostu musi.
W ten sposób Ci, którzy chcą z nami podróżować, muszą sobie zdać sprawę, że…
- Nie lubimy plażowania. A już na pewno takiego klasycznego, typu „śniadanko – klapki – ręcznik – powrót – obiad – klapki – ręcznik – powrót – kolacja”
- Nie przepadamy za posiłkami, składającymi się z miliarda potraw. Zazwyczaj stawiamy sobie na wyjazd cele – przeciwne, oczyścić organizm, usprawnić, zrzucić kilka kg
- Dla jednego zdjęcia o konkretnej porze jesteśmy w stanie wspinać się serpentynami, schodami, czy szlakami z godzinę. Część z Was by się pukała w czoło
- I co tam jeszcze? A, to już wiecie. O dziwo wolimy często wcześniej kłaść się spać, tylko po to, by następny dzień być na nogach np. już o 6.00. Niektórzy śpią do południa
A to oznacza, że wiecie, jaki styl podróżowania lubimy najbardziej. Bardziej niż średnioaktywny, bardzo intensywny, mobilny, dość szybki, efektywny, widokowy, merytoryczny, nietłoczny.
Być może ze względu np. na wstawanie przed świtem czy spanie już o 23.00 – nie pasujemy do coufchsurfingu. A za sprawą dość efektywnego i intensywnego planowania miejsc, nie pasujemy do autostopu, który kojarzy nam się raczej ze spontanicznością, braku planu i… marnowaniem dużej części czasu na czekaniu na okazję, gdzieś poza miastami.
A po co to wszystko właściwie piszemy?
Z racji konkursu z marką Merrell, wpadliśmy na pomysł, że będzie mu towarzyszyć mały cykl postów, w których zaprezentujemy Wam kilkadziesiąt najciekawszych naszym zdaniem regionów w Europie, gdzie raczej trudno będzie grać rolę „plażowego turysty”. Słowem – miejsc, gdzie po prostu wypada być aktywnym. Bo natura dała im takie a nie inne walory.
Żeby dodatkowo było Wam jeszcze łatwiej – wybraliśmy takie miejsca, do których w miarę łatwo się dostać z Polski: pociągiem, autobusem czy tanimi liniami lotniczymi. Dziś odcinek 1. – miejsca wspinaczkowe, skałki, bouldering
El Chorro to najsłynniejszy rejon wspinaczkowy w Hiszpanii a konkretnie Andaluzji. Czerwone skały, pionowe ściany, ocienione wąwozy, słynna, mrożąca krew w żyłach Droga Królewska zawieszona w skałach a dodatkowo mnóstwo ciekawych miejsc do zwiedzania, położonych w promieniu 50 km – Malaga, Ronda, Białe Miasta, Antequerra itd… Jak tu się dostać? Najlepiej liniami Ryanair z Wrocławia lub Krakowa do Malagi. Ewentualnie liniami Norwegian
Portland stanowi mekkę wspinaczy w Wielkiej Brytanii, z uwagi na fakt, że ta wyspa raczej nie posiada dużej liczby miejsc wspinaczkowych, krasowych itd. To skalisty półwysep (kiedyś wyspa) i tej samej nazwie u południowych wybrzeży Anglii, gdzie zarówno nie ma obszaru chronionego krajobrazu (w przeciwieństwie do wielu innych klifowych wybrzeży na południu) a ponadto skały są wychodnią wielu formacji geologicznych – nie tylko dominujących w Anglii wapieni, kredy i piaskowców. Jak się tu dostać? Najlepiej liniami Ryanair do Bristolu lub Londynu. Wiele polskich miast
Tarn stanowi, według wielu, najcudowniejszy region wspinaczkowy we Francji, nawet dla tych, którzy znają dobrze Alpy. To południe Francji, jednak nie należy ani do skłonu łańcucha Pirenejów ani Alp – to Masyw Centralny. Gwiazdą tego miejsca jest wąwóz o tej samej nazwie, gdzie liczba wychodni wapiennych może przyprawić o zawrót głowy. Miejsce to jest popularne również dlatego, że oprócz wspinaczki doskonale nadaje się na trekking, canioning czy rafting. Jak się tu dostać? Może to być pewne wyzwanie, ale chyba najbliższymi lotniskami, do których można dolecieć bezpośrednio z Polski są Girona i Marsylia. A z przesiadkami polecamy Montpellier
Calanques pełni rolę raju dla tych wspinaczy, którzy cenią sobie nagromadzenie śródziemnomorskiego klimatu (tego duchowego), lazurowych widoków morza oraz wapiennych skał z bardzo zróżnicowanymi drogami wspinaczkowymi. Zatoki o parametrach fiordów wcinają się spektakularnie w morze na długości wybrzeża od Marsylii przez Cassis aż do La Madrague.
Jak tu się dostać? Bardzo prosto – lecimy liniami Ryanair do Marsylii z Warszawy lub do Nicei LOTem. A co ciekawe – do opisywanego miejsca dojedziemy autobusem miejskim z Marsylii.
Sardynia wciąż stanowi wśród wspinaczy miejsce, które na nowo można odkrywać. Mnogość miejsc wspinaczkowych (zarówno tych z widokiem na morze jak i wewnątrz wyspy, w górach) a jednocześnie dość początkująca infrastruktura powoduje, że wielu przybywa tu nawet na 2, 3 tygodnie, miesiąc i ciągle się wspina – w zupełnie różnych geologicznie miejscach (Np. góry Genargentu lub czy okolice Domusnovas oraz położone przy wybrzeżu rejony Masua i Cala Gognone).
Jak się tu dostać? Dużo możliwości dolotu z przesiadkami tanimi liniami lub bezpośrednio liniami Ryanair z Krakowa do Cagliari lub z Bratysławy do Alghero
Frankenjura to może niezbyt imponujący rejon górski – ba, właściwie to wyżynny – ale cenią ją wspinacze z uwagi na fakt, że jest jedną z „kolebek” wspinaczki, gdzie ten dość młody sport czy forma aktywności pojawił się już na przełomie wieku XIX i XX.
Jak się tu dostać? Wbrew pozorom nie tak łatwo i szybko. Można spróbować przez Pragę autem lub autobusami sieci Student Agency, pociągiem z Polski przez Drezno lub samolotem – najlepiej do Frankruftu
Dolomity to dość szerokie pojęcie wspinaczkowe, bo te jedne z najpiękniejszych a jednocześnie najlepiej dostępnych gór Europy. Ciężko opisywać je w jednym akapicie, skoro sama tematyka wspinaczkowa w tym rejonie zasługuje na osobny wpis. Jak się tu dostać? Lotnisko z położonym na południe od Dolomitów Treviso obsługuje linia Ryanair (Wrocław) i Wizzair (np. z Pragi)
Osp jest małą ale bardzo znaną słoweńską wioską, blisko granicy z Włochami i słoweńskim wybrzeżem (Koper). Obok leżą równie słynne Misja Pec i Crni Kal. to unikatowe miejsce pełne krasowych zapadlisk i lejów. Bardzo popularne również wśród Czechów i Polaków.
Jak się tu dostać? Chyba samochodem przez Austrię (jeden dzień). Ewentualnie możemy spróbować skorzystać z lotniska Lubljana (loty z Warszawy i Łodzi) lub odległego o 2h drogi Treviso (Ryanair z Wrocławia)
Adrspach nosi miano najcudowniejszego rejonu wspinaczkowego, położonego tuż za granicami Polski. Zdaniem wielu wspinaczy jednocześnie najlepsze miejsce do wspinaczkiw skałąch piaskowcowych. Skalne miasta Adrspachu i Teplickich Skał (razem stanowią jeden kompleks geologiczny).
Jak się tu dostać? Najlepiej samochodem lub autobusem (przejścia graniczne w Mieroszowie i Lubawce). Miastami wypadowymi w te miejsce mogą być Teplice n.Metuji oraz Trutnov, z którego można dojechać tu widokową linią kolejową.
Jura Krakowsko-Częstochowska to nasza perełka wspinaczkowa, która śmiało może grać w pierwszej lidze Europy. Wielu wspinaczy, niekoniecznie z patriotycznych uniesień, z uwagi na Skałki Rzędkowickie, Górę Zborów, Góry Sokole, Podzamcze, dolinę Prądnika, podkrakowskie dolinki czy Żelazko uważa naszą Jurę za swoje ulubione miejsce do wspinania.
Jak się tu dostać? Bez przesady, traficie 🙂
Wpis powstał przy współpracy z Marką Merrell, jednym z największych producentów obuwia outdoorowego na świecie. Razem organizujemy konkurs „Dołącz do drużyny Merrell Team”, w którym będzie można wygrać wyjazd z nami do miejsca, gdzie nie sposób, nie być aktywnym… ; ) |
Portland to jedno z wielu miejsc w uk. Same okolice Bristolu oferuja wiecej wspinu niz cala Polska.
Wprowadzacie w blad czytelnikow.
No cóż. Takie prawo do subiektywnych wyborów, gdy miejsce jest tylko na top10 🙂
W Słowenii Crni Kal to się cieszy sławą ale kiepską, można by powiedzieć, że w porównaniu do Misji tak kiepską, jak Misja dobrą. Co do Jury, to wymienione zostały najbardziej znane miejsca, ale nie najpiękniejsze. Jednym z lepszych rejonów jest Smoleń a także cała dolina Wiercicy czy Popielarka w Morsku. El Chorro wcale nie jest najpopularniejszym hiszpańskim rejonem. Proponuję wprowadzenie poprawek, bo dużo tu nieścisłości z rzeczywistością. Pozdrawiam