Mieliśmy taki plan, generalnie banalny – pół naszego wyjazdu przeznaczyć na zwiedzanie Eindhoven, a pozostały dzień na spacer po pobliskim s 'Hertobenbosch (Tak, wiemy – dziwna nazwa). Dostać się jest tam naprawdę bardzo prosto – 20 min jazdy pociągiem z dworca w Eindhoven i już jesteśmy. Cena bilelu kolejowego to 6,1 Euro, więc warto. Zresztą mogliśmy się o tym przekonać na „własnej skórze”…
Den Bosch – jak zwykło się mówić skrótowo, ma swój wyjątkowy klimat, jest typowym przykładem typowego holenderskiego miasta, położonego na kanałach, wypełnionych przepływającymi przez nie wodami rzeki Dommel (nomen omen ta sama rzeka przepływa też przez Eindhoven). Przez długi czas swojej historii było miastem – twierdzą z potężnymi murami obronnymi i fortami, miejską wyspą na polu płaskich depresyjnych polderów. Tutaj także urodził się i zmarł słynny malarz przełomu gotyku i renesansu Hieronim Bosch, twórca takich dzieł jak chociażby Sąd Ostateczny czy Ogród Rozkoszy Ziemskich.
Po wyjściu z dworca kolejowego skierowaliśmy się nad rzekę Dommel, przechodząc obok pomnika mieniącego się w słońcu złotego smoka. Dotarliśmy najpierw do fortu po północnej stronie miasta i tam zobaczyliśmy pierwszą „nowość” dla naszych oczu – statek przepływający wąskim kanałem pod mostem, który „sterowany” był przez pana ulokowanegoo w małej budce nieopodal. Auta stoją, czerwone światło, trochę dalej kolejny taki, i kolejny, i kolejny. Pewnie się zdziwicie, że w ogóle o tym piszemy – ale my byliśmy tacy podekscytowani, pierwszy raz w życiu widzieliśmy taki „manewr”! Nagraliśmy go również na naszym vlogu z Den Bosch.
Idziemy dalej wzdłuż kanału, podziwiając naprawdę ładne i niezwykle zadbane domy. Dominuje cegła, cegłą z drewnem, przepastne okna, kolorowe okiennice i wszędzie rowery. Dość fajna kompozycja krajobrazowa. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy te domy są zamieszkałe – panował w nich tak niesamowity porządek: doskonale poukładane książki na półkach, symetrycznie poustawiane meble itp. – jedynie świeże kwiaty w wazonach wskazywały, że to chyba jednak nie wystawa, czy muzeum. I, że raczej ktoś tu mieszka.
Chwile potem pierwsza nieplanowana „akcja” dzisiejszego dnia. Dwóch starszych panów na pontonie na środku kanału, jakaś babcia biegnie do wystających ponad taflę wody krzaków. Rzut oka co się dzieje. Aaa, już wiemy o co chodzi! Ratują przed utonięciem kota. Jakoś tak od razu zapałaliśmy do mieszkańców tego miasta większą sympatią, zwłaszcza, że kot został z powodzeniem wyciągnięty z wody, po prostu uratowany! No to państwu należą się brawa, co też uczyniliśmy razem z kilkunastoma innymi gapiami i podążyliśmy dalej w ślad wystrzelonego jak z procy przemoczonego kotka.
Kierujemy się wąskimi i pustymi jeszcze uliczkami w stronę Katedry św. Jana pochodzącej z początków XIII wieku i wybudowanej w stylu gotyku brabanckiego. Przyznać trzeba, że rzeczywiście robi wrażenie i nie bez powodu uznawana jest za najładniejszy kościół w całej Holandii. Wchodzimy do środka – a tam odbywa się właśnie Pierwsza Komunia Święta. Przed kościołem zaparkowane dwie limuzyny – pewnie gówni bohaterowie tego dnia – dzieci nimi przyjechały na swoje święto. Patrzymy się wymownie na siebie samych. Okej.
No to teraz czas na rynek. Trójkątny. W jego sercu znajduje się pomnik Hieronima Boscha, ale nie on jest największą atrakcją tego miejsca. Tutaj bowiem zobaczyć można najstarszy zachowany murowany dom w Holandii – de Moriaan pochodzący z XIII wieku. Poza tym warto też przyjrzeć się XVII- wiecznemu Ratuszowi, wybudowanemu w stylu holenderskiego klasycyzmu.
Nagrywamy sceny do vloga, jeden dubel, drugi, trzeci. W końcu Mateusz, brat Marcina mówi „ok, mamy to”. Nagle słyszymy głośne bębnienie, nie możemy więc oprzeć się, zeby zobaczyć co się dzieje po drugiej stronie rynku. Okazało się, że ma akurat swój uliczny występ grupa bębniarzy – bardzo fajny pomysł, zwłaszcza, że szkołę bębniarzy (tak wywnioskowaliśmy po napisach na koszulkach występujących muzyków) reprezentowało zarówno młode jak i starsze pokolenie. Też jest na filmie.
Ostatnim punktem naszego spaceru po mieście jest fort po południowej stronie miasta. Postanawiamy zrobić sobie tutaj krótki odpoczynek i mały piknik – z obowiązkowymi kabanosami (jak to u nas). Z tego miejsca rozciąga się świetny widok na poldery czyli pola zalewowe znajdujące się poniżej poziomu morza – stale osuszane i zabezpieczane przed zalaniem, a które służą miejscowym jako miejsce rekreacyjne – jeżdżą tu na rowerach, biegają, odpoczywają na kocach, wędrują z psami. Nieśmiało stali się oni wszyscy dla nas aktorami ciekawej sceny. A ceglane mury fortu były widownią.
Pozostaje nam już tylko wracać na dworzec kolejowy, by stamtąd wrócić do wypadającego blado, w porównaniu do Den Bosch, Eindhoven. Ale, ale… weźcie pod uwagę, że to tylko nasze osobiste zdanie. Trzeba umieć patrzeć, by dojrzeć. To miasto przyciągnęło nas, ponieważ jest najtańszą i najszybszą opcją na zobaczenie „typowej Holandii”, takiej w skali mikro, w „pudełeczku”, którą dość ciężko dojrzeć w dużo bardziej nowoczesnym i przebudowanym Eindhoven.
Jeśli wolicie wideo, zobaczcie co Mateusz, brat Marcina nagrał z nami
A tutaj jeszcze więcej zdjęć:
Dworzec kolejowy. Jechało się dość krótko
Wspomniane domostwa. Ciche, zadbane, pustawe…
Typowa Holandia, prawda? I nie trzeba jechać do Amsterdamu
Na serio w takim hałasie coś ułowią?
Jak nie autem to rowerem. Jak nie rowerem to…
De Morian, najstarszy budynek Holandii
A to my na rynku tuż pod Hieronimem
Straszie sporo holendrów rysuje i szkicuje w wolnej chwili. Ale średnio im to wychodziło 😉
Katedra to gotyk brabancki. Podobno unikalny styl
A to jest ten fort nad fosą, otaczającą miasto z widokiem na poldery, o którym pisaliśmy wcześniej
Rowery, wszędzie rowery. Ale to chyba logiczne?
Katedra jest naprawdę wspaniała. W tym mieście jest też muzeum Hieronima Boscha. Naprawdę warto obejrzeć te dwa miejsca.
Fajny materiał!
Jedna uwaga, wymawia się B-O-S-C-H (dokładnie tak jak po polsku – Bosch)
i s’Hertogenbosch (czytamy hertoHenboSCH)
Pozdrawiam!
Przed chwila ogarnąłem Gorinchem – super. Teraz jadę do Den Bosh. Zobaczę co mnie napotka :))
ja polecam utrecht, maastricht do tego rotterdam i almere pod wzgledem nowoczesnej architektury
Cześć 🙂 czytałam ten wpis z pełnym zapałem 🙂 Super zdjęcia, które pokazują piękno tego kraju 🙂 Pozdrawiam
cudowne jest Den Bosch, tak samo jak cała masa innych holenderskich miast i miasteczek, które mało kto odwiedza, bo wszyscy tylko Amsterdam i Amsterdam. bardzo lubię też Dordrecht, Utrecht i Leiden