W wietrzny, bezchmurny dzień, przy dobrej przejrzystości powietrza widać go od nas z Bytomia. Bardzo daleko majaczy sylwetka góry z charakterystyczną wieżą telewizyjną, która dostarczała sygnał czeskiej naziemnej TV przez cały okres naszego dzieciństwa. Stąd mimowolna domowa nauka języka czeskiego. Prawie 1500-metrowy Pradziad to największa góra w tej części Europy – pomiędzy Karkonoszami a Karpatami. I dumnie dominujący szczyt pasma górskiego Jeseniky (Jesioniki), miejsca, w którym postanowiliśmy złapać pierwszą bajkową zimę w tym roku.
Do Czech przybyliśmy na zaproszenie Czeskiej Organizacji Turystycznej, z którą będziemy pokazywać Wam ciekawe miejsca w Czechach idealne na zimowe ferie. W pierwszej kolejności Jeseniki.
Po liczbie opolskich i dolnośląskich rejestracji szybko załapaliśmy, że góry te muszą być popularne wśród mieszkańców wspomnianych województw. Nic dziwnego, skoro dojazd samochodem to kwestia zaledwie godziny drogi. Od nas z Górnego Śląska nieco dłużej, bo dwóch godzin. Ale cóż to za odległość. Z Krakowa około 3 godzin, z Łodzi 3 i pół a Poznania 4. Najlepiej kierować się na przejście graniczne w Głuchołazach, a potem na miejscowość Jesenik – nieformalną stolicę Jeseników. Innymi większymi miastami są: Sumperk czy Bruntal. Ale najlepszymi miejscowościami wypadowymi, zarówno na szlaki widokowe, ale i trasy zjazdowe, czy biegowe, z których słyną Jeseniki, naszym zdaniem są: Ostruzna, Loucna nad Desnou, Bila pod Prededem albo Karlova Studanka – miejscowość z podobno najczystszym powietrzem w Europie Środkowej.
Nasz wypad pomiędzy Świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem podzieliliśmy na dwie części. Dwa pierwsze dni dominowała… przebrzmiała jesień. Czyli taka wczesna zima z płatami śniegu, świątecznymi ozdobami wszędzie i oliwkową zielenią starych traw. W takiej scenerii zwiedzaliśmy okolice Jesenika i łapaliśmy świeże powietrze przywiewane przez mocny wiatr, który wieje tu często. Dwa kolejne dni, to zgodnie z zapowiedziami, klasyczna biała bajkowa zima. Do Ramzovej ciągnęły sznury samochodów z narciarzami, a cała okolica przykryła się białym puchem. Jeseniki gwarantują śnieg w wyższych partiach od listopada do nawet kwietnia. Takie stacje narciarskie jak Ramzova czy Cervonohorske Sedlo gwarantują śnieg i warunki zjazdowe praktycznie bez przerwy. Bo są wysoko. Ale o tym później.
Jeseniki to tajemnicze góry, od dawna budzące strach ale i podziw, pewnie dlatego, że tak nagle gwałtownie wyrastają nam przed oczami z praktycznie płaskich równin Moraw czy Dolnego Śląska, a płaskimi czubkami, łysymi, subalpejskimi, przez pół roku zahaczają o chmury. W wielu miejscach posiadają odkryte geologiczne cuda jak wychodnie, skały i wąwozy. W Jesenikach, choć mało kto to wie, występuje też kras i największe czeskie marmurowe jaskinie, co wiąże się z tym, że góry te stały się murem, który zatrzymał swego czasu lądolód, który objął większość Polski. Wietrzenie mrozowe spowodowało pękanie tych gór w wielu miejscach (spore gołoborza, ciekawe formacje skalne jak Obri Skaly) a topniejąca woda wydrążyła wiele podziemnych cudów.
Co warto zobaczyć i co warto robić w Jesenikach?
Jesenickie Łaźnie, uzdrowisko Priessnitza
Gdyby Vincelt Prirssnitz wiedział co wykombinował, może od razu przekułby swoje odkrycie w biznes a nie tylko misję. Twórca popularnego prysznica najpierw używał go w swoim zakładzie wodoleczniczym (pierwszym wodnym uzdrowisku na świecie) jako przyrządu… medyczno-fizjoterapeutycznego. Oczywiście wyśmiewany i krytykowany przez prawdziwych lekarzy. Leczenie wodą? Wolne żarty!
Z czasem jego metody zadziałały a uzdrowisko stało się słynne w całym niemieckojęzycznym kręgu kulturowym i na całym świecie. Wyrosły eleganckie sanatoria, hotele, pensjonaty a stok dzielnicy Łaznie, nachylony w stronę słońca i z panoramą Jeseników służył też do kąpieli… słonecznych.
Dziś nad uzdrowiskiem króluje eklektyczno-modernistyczny hotel o nazwie Priessnitz. Piękny w środku, można zwiedzać. Klimatem nieco przypomina estetykę filmową Wesa Andersona. Jak całe uzdrowisko. Sam odkrywca pochowany jest w neogotyckiej kapliczce w parku zdrojowym. Do dzielnicy Lazne kursuje lokalny autobus z dworca kolejowego, można też podejść pieszo w 10 minut.
Najwyżej położona czeska linia kolejowa
Biegnie pomiędzy miastami Sumperk a Jesenik (i dalej do urokliwej pogórniczej miejscowości Zlate Hory) przez przełęcz Ramzova i miejscowość o tej sanem nazwie, czyli najwyżej położoną aktywną czeską pasażerską stację kolejową (760 mp npm), rozdzielając uczciwie pasmo Gór Rychlebskich (Złotych) od właściwego pasma Hrubego Jesenika. Nasz czytelnik wskazał w komentarzu stację wyższą, znajduje się w Kuboej Hucie, gdzie zatrzymuje się szynobus. Wszystko jasne – Ramzova to najwyższa stacja Rychlika, czyli czeskiego „pospiesznego”.
Miłośnicy kolejnictwa zapewne powinni sobie spróbować przejazdu pomiędzy np. Ostrużną a Jesenikiem z wyróżnieniem serpentyn w okolicach stacji Horni Lipowa, gdzie do niedawna mieściło się muzeum tej interesującej linii, którą kursował zabytkowy pociąg, zwanej „Śląski Semmering”.
Pociągi kursują często, czas przejazdu to pół godziny, bilety kosztują grosze. Serce rośnie jak widzi się jak Czesi skutecznie utrzymując komunikację kolejową również na powiedzmy „prowincji”.
Ciekawostki: Na Stacji Horni Lipowa kręcono film „Alois Nebel” na podstawie słynnego czeskiego komiksu o zawiadowcy stacji Bily Potok.
40 minut drogi stąd. przy szlaku na Smerek, znajduje się unikatowy na skalę świata samoobsługowy bar leśny, gdzie latem w potoku chłodzą się skrzynki napojów i piwa i nikt tego nie pilnuje, każdy płaci uczciwie od siebie.
Jesenicki Kras. Największa czeska jaskinia marmurowa
Nie leży ani w Czeskim Raju, ani Czeskim Krasie ani Morawskim Raju lecz tu. Mały pas wapiennych utworów na północnych stokach Jeseników i Gór Rychlebskich został przepłukany kilka razy wodami z topniejącego lądolodu, co pozwoliło stworzyć niesamowite podziemne formacje wydrążone nie tylko w wapieniu ale też w marmurze. Największą czeską jaskinią marmurową jest więc Jaskinia na Pomezi, znajdująca się przy drodze na Vapenną i blisko stacji kolejowej Lazne Lipowa Jaskyne przy równie urokliwej linii kolejowej do Jawornika. Trasa jest przygotowana dla każdego, również rodzin z dziećmi i liczy sobie aż 1,7 km. Jaskinia jest czynna również zimą (w środy), ale akurat nie w grudniu. Drugą jaskinią „Jesenickiego Krasu” jest położona bliżej trasy na Polske – Jaskinia Na Spicaku koło Pisecznej. Częścią tego pasa jest też nasza Jaskinia Niedzwiedza koło Kletna. Trzeba jednak powiedzieć, że Czesi to wielcy pasjonaci krasu i jaskiń i z wielką pasją i otwartością udostępniają tego typu obiekty turystom. Np. nie ma ograniczenia czasowego w zwiedzaniu tych obiektów.
Szlak na Serak i zima przy Chacie Jerzego
Zima przyszła w nocy z drugiego na trzeci dzień naszego pobytu. Śnieg przykrył okolice Ramzovej a jedna z największych czeskich stacji narciarskich, posiadająca najdłuższą trasę zjazdową i pierwszą w Jesenikach podwójną kolej krzesełkową zaczynała przygotowywać się na najazd turystów. Tradycyjnie pojawiliśmy się tu pierwsi i pierwszą kolejką wyjechaliśmy na Cernavę, szczyt pośredni pomiędzy dolną a górną stacją kolejki Ramzova – Serak. Stąd prowadzi czerwony szlak trawersujący Serak z pięknymi widokami na pasmo Jesioników.
Zimą szlak ten staje się częścią Jesenickiej Magistrali i idealny na podróż skitourową czy w nartach back country. takie narty (z łuskami) posiadamy akurat my. Nie jest to jednak wygodnie utrzymany, typowy szlak dla nart biegowych, posiadający rynienki. Po opadach śniegu biała stopa gwarantowana.
Wielu narciarzy wędruje dalej w kierunku Keprnika i Cervonohorskiego Sedla ale koniecznie proponujemy przystanąć w pięknie położonej Chacie Georga z bajkowymi widokami. Mieliśmy tu nocować, bo to schronisko, ale właściciel powiedział, że z powodu wiatrów nie gwarantuje, że da się tu dotrzeć kolejką. Uwaga! Ceny szokująco niskie. Jak na schroniska i jak na ogólne ceny rynkowe. Czy ktoś z Was orientuje się, czy czeskie schroniska mają jakieś dopłaty, że pozwalają sobie na tak niskie ceny?
Ostruzna + czeskie jedzenie
Naszą pierwszą bazą była Ostruzna, mała, ciekawie położona wioska z własnym kameralnym ośrodkiem narciarskim, stacją kolejową i kilkoma pensjonatami, w tym jednym, zdobiony pruskim murem, kryjącym własny browar. Spaliśmy w hotelu Skiland tuż przy drodze głównej, który oprócz tego, że jest zwykłym, przytulnym, niedrogim hotelikiem z pełnym wyposażeniem to jeszcze oferuje niezwykle klimatyczną restaurację, która jednocześnie jest małym muzeum zabytkowych instrumentów muzycznych. W knajpce podają mnóstwo tradycyjnego czeskiego jadła, czyli bomby kaloryczne idealne na takie posępne dni albo mroźne, pełne narciarskiego szaleństwa.
Zarezerwuj nocleg w obiekcie Hotel Skiland Ostrużna, w którym spaliśmy
Zupa czesankowa/czosnkowa (česnečka), Buchty w wołowej ligawie ale naszym personalnym hitem była kaczka konfitowana w smalcu przez cały dzień, zalana pieczoną czerwoną kapustą. Kurczę, dobre. Wszystko tradycyjnie zapijane albo Kofolą (raczej lubimy niż nie) oraz tutejszym piwem (rizim pivem z hor) Holba. Co ciekawe ceny nas bardzo pozytywnie zaskoczyły. Zarówno w opisanym wcześniej schronisku górskim jak i w restauracji okazały się o dobre 20-30% niższe, niż w Polsce.
Średniowieczne mroczne miasteczko Branna
Branna to mikroskopijne miasteczko o statusie wioski, zawieszone nad głębokim wąwozem blisko trasy z Ostrużnej do Sumperk. Branna z pewnością nie aspiruje do miana czeskiej Rondy czy ołomunieckiego San Gimigniano, ale jest coś niesamowitego w tej miejscowości, gdzie złowieszczo przy urokliwym ryneczku stoją i wpatrują się w nas ogromne kamienice, jak z bogatego górniczego miasteczka oraz ratusz, przypominający realizację z bogatych miast powiatowych.
Do tego zamczysko (obecnie rewitalizowane na hotel) i zabytkowy kościół z farą. Pogoda niezbyt nam sprzyjała, gdy pojawiliśmy się w Brannej, ale z pewnością warto tu zajrzeć. Jak nie dla widoków to również dla lokalnego browaru czy Kawiarni (Kavarna) u Zamku. Branna ma również swój kameralny ośrodek narciarski oraz trasy biegowe wychodzące stąd w kierunku zachodnim w okolice Paprseku, gdzie jest największe zagęszczenie tych tras w Czechach. Dotrzeć tam też można na biegówkach z Ostrużnej oraz Petrikova. To również część Jesenickiej Magistrali.
Czerwonogórskie siodło i trasa na Pradziada
Absolutny hit Jeseników. Latem, zimą. Chyba o każdej porze. Ale nie o każdej porze z przepastnymi widokami. Bo Pradziad to dumny książe (królem jest Krkonos) i nie będzie przecież odkrywał się przed wszystkimi na zawołanie, więc często przykrywa się kołderką chmur, nawet jak na dole świeci słońce.
Wyruszamy rano z Rapotina, to druga część naszego pobytu w Jesenikach. Tej nocy mróz było ogromny, bo kilkunastostopniowy. Siodło to czeska przełęcz, a to Cervonohorskie, to najwyższe miejsce we Wschodnich Czechach, którym prowadzi droga główna.
Tu zima jest zawsze, gdy ma być zima. A nawet dużo wcześniej i dużo dłużej. Stąd ośrodek narciarski, który rozłożył się po dwóch stronach przełęczy. Wychodzą tu też trasy biegowe Jesenickiej Magistrali – na zachód do wspomnianego przez nas Seraka i na wschód do Svycarnii i pod Pradziada. I tą trasą podążyliśmy zachwycając się jej utrzymaniem, profesjonalnym przygotowaniem przez ratraki, popularnością wśród turystów (Czesi uwielbiają biegówki, zwane tu bieżkami) oraz chwilowymi cudownymi widokami, które pojawiły się na godzinkę okienka pogodowego. Aż nam padła bateria 🙂
Szlak jest łatwy, z kilkoma ostrymi podejściami i zjazdami wymagającymi umiejętności hamowania. Wprawnemu piechurowi narciarskiemu zajmie 2 godzinki, początkującemu może trzy. Szlakiem można wrócić na parkingi pod schroniskami lub dotrzeć na drugą stronę Pradziada do Karlovej Studanki.
Z Polski na przełęcz dojedziemy zarówno od Głuchołazów jak i Paczkowa, a od wschodniej strony przez Opawę i Bruntal.
Velke Losiny. Zamek, papiernia i termy
Czesi dość szybko skopiowali model, który sprawdza się w wielu krajach, czyli połączenie nart z możliwością korzystania z termalnych źródeł. Widać to na przykład w Velkich Losinach, dużym uzdrowisku położonym pomiędzy Sumperkiem a Kutami, czyli ostatnią stacją kolejową przez Czervonohorskim Sedlem i również znaną stacją narciarską.
Losiny posiadają szereg sanatoriów, hoteli ale też największy i najstarszy kompleks basenów termalnych w czeskich Morawach, otwarty również zimą (założony już w XVI wieku). Znajduje się tu kilka basenów, w których woda (w tym siarczkowa solanka) przekracza 37 stopni. To idealne rozwiązanie dla zmęczonych wysiłkiem pchania kijkami i szurania nartami. Taki relaks kosztuje 350 koron za dwie godziny lub 450 koron za trzy. Jeden basem wychodzi na dwór, latem czynnych jest kilka dodatkowych.
Velke Losiny to ciekawa miejscowość z uwagi na dwa zabytkowe obiekty, które w sobie kryje. Po pierwsze zjawiskowy, pięknie położony zamek Lichtensteinów, gdzie kręcono wiele historycznych filmów, w tym „Bathory” czy biograficzny o Janie Husie. Edit: Wcześniej rodem na zamku byli Żerotinowie, właściciele również wspomnianej papierni.
Po drugie zabytkową fabrykę papieru, pamiętającą jeszcze czasy świeżutko po wynalezieniu druku czyli wiek szesnasty. Obiekt również jest udostępniony do zwiedzania.
A obok polecamy uroczą restaurację z widokiem na zabytkową papiernię czyli Restaurace Losin, gdzie wykonaliśmy kulinarny obowiązek zasmakowania się w klasycznym smażonym serze. A może i niekoniecznie klasycznym, bo był to ementaler a nie camembert.
Rapotin + kulinarny epilog z knedlikami
Jednak prawdziwą kulminacją dla podniebienia, nasyceniem wysuszonych przez mróz i wysiłek fizyczny na nartach ślinianek było zaserwowanie im w klasycznej prawie 100-letniej gospodzie górskiej na Czerwonogórskim Siodle (ta z zielonym dachem) dwóch mistrzowskich potraw dla takich okoliczności.
Trzy nabite świeżym mielonym mięsem knedliki w prawie płynnej zasmażanej kapuście okazały się fantastyczną „kropką nad i” a buchty z owocową jagodową „wkładką” na czymś co pełniło rolę śmietany, ale było delikatnie ubite w słodki puch, przelały czarę słodyczy i skutecznie wykopały nas w stronę Śląska. Dlaczego? Bo było nam po prostu już za dobrze.
W drugiej części pobytu nocowaliśmy w zajeździe Złota Gwiazda w Rapotinie, pół godzinki od opisanych ośrodków narciarskich, blisko Sumperku. Jak najbardziej polecamy obiekt, ciepło, wygodnie, tanio, nie wiemy czy smacznie, bo posiłkowaliśmy się gdzie indziej.
Szybkie wnioski po zimowym wypadzie w Jeseniki:
1.Zimowe warunki do uprawiania narciarstwa zjazdowego i biegowego są świetne, zwłaszcza w miejscach powyżej 1000 metrów (ośrodki Ramzowa i Cz. Sedlo)
2. Jest zaskakująco tanio. Za herbatę w schronisku zapłaciliśmy 4 zł a za frytki około 6 zł. W restauracji można się najeść do syta za 25 zł. Lampka wina mniej niż 6 zł. I to mieliśmy sezon świąteczno-noworoczny
3. Darmowe parkowanie pod większością ośrodków narciarskich i turystycznych
4. Dużo ciekawych atrakcji i interesujących miejsc na wypadek dnia z zepsutą pogodą
5. Kąpieliska termalne i obiekty uzdrowiskowe idealne na uzupełnienie sił po nartach
6. Bez problemu można dogadać się po polsku. Ale polską walutą nie płacimy.
7. Noclegi w pensjonatach i hotelach, pomimo bardzo wysokiego sezonu – poniżej 150 a nawet 125 zł ze śniadaniami.
Jeszcze więcej zdjęć. Takich od serca 🙂
Wpis powstał w wyniku współpracy z marką Czech Tourism. Profil na facebooku – Odkryj Czechy
Super relacja! I chociaż Jeseniky trochę znam, na pewno się zainspirujemy Waszymi wskazówkami, jak chodzi o restauracje i szlaki na biegówki, na które zaraz wybywamy. Co do cen w restauracjach – ogólnie w Czechach jedzenie w hospodach i knajpach jest znacznie tańsze niż w PL. Może wynika to z kultury częstego chodzenia na jedno do hospody albo ogólne częstszego jedzenia poza domem, choćby w porze obiadowej. Zwłaszcza jak chodzi o menicka (czyli między 11-14), wtedy można naprawdę dobry dwudaniowy obiad dostać za 15-20 PLN. Popyt robi podaż 🙂
Super widoki, przygoda, ciepła atmosfera i widoki z góry, wszystko na miejscu 🙂
Co do cen w ČR – ceny są tam normalne, inaczej żaden Pepík nie stołowałby się w żadnej hospodzie. Ilekroć zabieram kogoś gdzieś w te rejony, to jest zaskoczony tym, że herbata kosztuje jak herbata a nie jak kubek wody zalany bardzo drogim wrzątkiem 😉
Czyli to nasze ceny w kurortach, schroniskach itd itp są podkręćone…
W zeszły weekend działałem na biegówkach w Jakuszycach (i trochę po czeskiej stronie). Co mnie bardzo zaskoczyło to ceny w Stacji Turystycznej Orle. Krupniok 8pln, grzane wino 6pln, solidna porcja zupy z chlebem 10pln, herbata z rumem 8pln. Przyzwyczajony do cen w schroniskach Beskidzkich lub Tatrzańskich byłem miło zaskoczony.
No właśnie u nas to samo. Ale już nas uświadomiono, że to po prostu w Polsce przebitki cenowe tak bardzo spęczniały.
Dobry tekst. Polecam zimą i latem…
Witam serdecznie czytałem z wielkim zainteresowaniem i poczułem się tak jakby ktoś opisał za mnie miejsca w których bywam co rocznie z racji bliskiej lokalizacji jak i z fascynacji szeroko pojętej kultury jaką posiada Czeska turystyka super pozdrawiam Zdzisław (ps.sylwestrową noc 2017 spędziłem w Górach Rychlebskich)
Pozdrawiamy panie Zdzisławie. My częściowo też byliśmy w Rychlebach 🙂 Bo Ostrużna to w sumie Rychlebskie 🙂
Skąd informacja o najwyższej linii kolejowej? Poprawcie, bo wyżej przebiega chociażby linia ze Szklarskiej Poręby przez Harrachov, a najwyższą stacją kolejową w Czechach jest Kubova Hut na linii Strakonice – Volary (995 m n.p.m.) Polecam przejażdżkę, jak i całą Szumawę!
JEst to najwyżej położona linia kolejowa z regularnymi połączeniami kolejowymi pasażerskimi pospieszymi. Doprecyzujemy. Wspomniane dwie powyżej nie posiadają takich linii jedynie czasowe, turystyczne, lub jak w przypadku Vimperka-Kubovej Huty szynobus. Oczywiście. dodamy taką informację, dziękujemy. Kurczę, musimy ruszyć na Szumawę. Te polodowcowe jeziora i tak nisko – czad.
Nie, to nie tak. Kubova Hut ma normalne, całoroczne połączenia – można tam dojechać w Nowy Rok, roboczy dzień marca czy Wielkanoc. Tutaj rozkład: https://portal.idos.cz/Down.aspx?f=vlakpdf%5c2017-12-10%2fk198.pdf
Oczywiście jeżdżą szynobusy, ale to podstawa transportu kolejowego w tym kraju. Nie można ich nie uznawać, bo tym samym zniknęlibyście 80% czeskiej sieci kolejowej. A jak tamtędy jechałem, to akurat mijaliśmy się z towarowym. Jeszcze wpis z Wiki: https://cs.wikipedia.org/wiki/Kubova_Huť
Tak tak tak właśnie mamy w tekście. Tzn wiecej mamy teraz w tekście dodane, niż dodaliśmy w komentarzu dla Ciebie 🙂
Byłem i latem i zimą na Pradziadzie i Keprniku przy pięknej pogodzie. Warto
Świetna relacja, a warunki do sportów zimowych po stronie czeskiej zdecydowanie na plus w tym roku. Warto korzystać! 🙂
Byłam latem, bardzo serdecznie polecam.Dodatkowa atrakcja : zabawa taneczna przy kapeli grającej na żywo …czeskie country 🙂
Pradziad zawsze ma w zimie śnieg 🙂 polecam w kwietniu, bo chyba wtedy tylko jest tam pogoda 😉
o tak. Złapaliśmy okienko pogodowe na 2 godziny 🙂
Tak było w Boże Narodzenie.
Piękne miejsca. Dziękuję Wędrownym Motylom za doskonały tekst.
Byłam pierwszy raz w Jesionikach, i już od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że tam wrócę.Wasza relacja będzie inspiracją do odwiedzenia innych zakątków tego miejsca.