Przedostatni odcinek blogowy naszej relacji z Podróży Dookoła Polski. Z Pobrzeża Słowińskiego ruszyliśmy dalej, by przemierzając tzw. Ścianę Zachodnią zbliżać się ku końcowi naszej 40-dniowej trasy. Eksplorowaliśmy w miarę naszych możliwości właśnie ten fragment Polski. Pełen tajemnic, magicznych miejsc i zakamarków. Pełen historii, zapomnianych, a przecież tak niezwykle cennych zabytków. Wreszcie kuszący swoją przyrodą. Tutaj też przez chwilę i na chwilę zboczyliśmy z trasy i opuściliśmy Polskę. Ale jak i dlaczego? Tego dowiecie się pod koniec naszego nowego wpisu.
Uwaga, ważny komentarz: Materiał ten zapewne nie jest zestawieniem wszystkich najciekawszych miejsc na Zachodzie Polski a jedynie tych, które wybraliśmy podczas naszej samochodowej Podróży Dookoła Polski. Byliśmy tu pierwszy raz. Omijaliśmy generalnie miasta i popularne kurorty. Aczkolwiek staraliśmy się bardzo zróżnicować nasze typy.
Pojezierze Drawskie i Stare Drawsko
Do Starego Drawska przyjechaliśmy tuż przed zachodem słońca. Jak się później okazało był to zachód słońca równie piękny, choć zupełnie inny, niż złoty schyłek dnia nad morzem – blisko miejscowości Dębina.
Jezioro Drawsko kolorowało się tu na różowo i fioletowo, a księżyc w pełni odbijał się od jego tafli. Kolejna cudowna chwila jaką mieliśmy okazję przeżyć podczas naszej podróży dookoła Polski. Ale Stare Drawsko słynie nie tylko ze swojego pięknego jeziora i rozsianej tu i ówdzie tradycyjnej poniemieckiej zabudowy. Tutaj znajduje się bowiem Zamek Templariuszy – Stary Drahim (nazwę Drahim początkowo nosiła także współczesna wioska), który w sezonie zwiedzać można codziennie w godzinach od 10:00 do 18:00 (bilet kosztuje 12 zł). Warownia o średniowiecznym rodowodzie (XIV wiek, choć wcześniej istniało tu słowiańskie grodzisko) zbudowana została na wzniesieniu pomiędzy Jeziorem Drawsko, a Jeziorem Żerdno na średniowiecznym Trakcie Solnym.
Dziś za surowymi murami, na zamkowym dziedzińcu zgromadzono sporo sprzętów, broń, zbroje, czy narzędzia tortur. Warto zobaczyć. Ale dla koneserów historii i militariów.
Gdzie spaliśmy? „Noclegi Stare Drawsko” – apartament. Super śniadanie!
Tajemnicze kaplice templariuszy
Podążajmy za tajemnicami dalej. Kościół pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Chwarszczanach, którego gotyckie wnętrze zobaczyć można na zdjęciu powyżej, to dawna kaplica templariuszy. Udało nam się tam wejść zupełnie przez przypadek, ponieważ kilka pań zdobiło ołtarz kwiatami i porządkowało świątynię, zapewne na niedzielną mszę lub sobotni ślub.
Historia budowli sięga XIII wieku, a piękne sklepienie krzyżowo-żebrowe oraz wyeksponowane na ceglanych ścianach polichromie robią piorunujące wrażenie. Na zewnątrz uwagę przykuwają zwłaszcza dwie smukłe, wysokie, cylindryczne wieże przywodzące na myśl budowle obronne. W Chwarszczanach templariusze mieli swoją komandorię. Podobnie jak w przypadku innych dobór należących do tego zakonu, po jego likwidacji, także te leżące w Chwarszczanach zostały przejęte przez inny zakon – joannitów.
Porzucano gdzieś wśród pól, nieco zdewastowana, choć wciąż zachwycająca swoją surową bryłą Kaplica w Rurce, to kolejna budowla związana z zakonem templariuszy. Do środka niestety nie udał o się wejść, chyba jest to w ogóle niemożliwe, z uwagi na wątły stan tego niezwykle cennego obiektu. Widać jednak, że prace remontowe i konserwatorskie zostały tu podjęte, wiadomo też o wieloletnich badaniach archeologicznych.
Kaplica znajduje się na prywatnym terenie. Wybudowana została w XIII wieku w romańskim stylu. Niewiele zachowało się w Polsce zabytków reprezentujących ten styl. Podobnie jak kaplica w Chwarszczanach, także ta w Rurce, po kasacji zakonu templariuszy, przeszła w ręce joannitów.
Winnica Turnau
Zgodnie z tym, co powyżej, zachód Polski czy też dawne Ziemie Odzyskane, mimo, że otrzymał od nas 1/3 podróży, to cechował się zdecydowanie większą spontanicznością, niż trasa po Wschodzie.
Wiele miejsc, które odwiedziliśmy, były w planie, wiele nie było. Niektóre były a nie pojawiły się a niektóre nie były a pojawiły się. Tak właśnie było z Winnicą Turnau, jak potem się okazało największą w Polsce, przypadkowo wyświetloną w naszym google maps w nawigacji.
Na miejscu nie tylko zwiedziliśmy obiekt, zobaczyliśmy zarówno winiarnię, jak i sklep i winnicę ale nawet poznaliśmy się z jednym ze współwłaścicieli, panem Jackiem Turnau i… zakupiliśmy najdroższe w życiu wino. Ale na specjalną okazję, bo na 10. rocznicę naszego ślubu.
Winnica organizuje zwiedzanie z degustacją w cenie 80 zł. Posiada też własny dom gościnny. Obecność na miejscu Pana Grzegorza Turnaua nie jest gwarantowana 😉
Kostrzyńskie Pompeje
Miasto, które większości kojarzy się zapewne ze znanym letnim festiwalem, kryje w sobie jednak coś o wiele bardziej fascynującego, choć naszym zdaniem mało znanego – Kostrzyńskie Pompeje, czyli jedyne w Polsce miasto zniszczone w 100%, na którego ruiny wkroczyła w osobliwy sposób przyroda i odzyskała je.
Ruiny domów a właściwie często zaledwie ich obrysy, wejścia do piwnic, pozostałe schody do klatek kamienic w końcu fundamenty czy oryginalny bruk ulic i krawężniki. Faktycznie przy odpowiednim świetle przywołało to u nas wspomnienia z Pompei. Obecny Kostrzyn leży nieco dalej a wyspa pomiędzy Wartą a Odrą nad Odrą posiada w sobie fascynujący świat, kryjący tragiczny splot wydarzeń. Miasto było niemieckie a zrównała je z ziemią armia radziecka w czasie kontrofensywy. Do zwiedzania udostępnione są też dwa forty oraz spacer z wysoko wykwalifikowanymi przewodnikami, znającymi całą historię Twierdzy Kostrzyn.
Zamki Joannitów: Swobnica i Słońsk
Idąc za ciosem i poznając trochę smaczków, związanych z Joannitami przy okazji Drawska, wrzuciliśmy sobie na tapetę ten motyw przewodni i w woj. zachodniopomorskim odwiedziliśmy jeszcze jeden zamek tego zakonu. Imponujący, spektakularny… kiedyś. Bo teraz, gdyby nie odratowana baszta w najstarszym skrzydle to pozostałości sprawiałyby raczej tragiczne wrażenie. Zamek można zwiedzać na własną odpowiedzialność w formie osobliwego urbexu. Wstęp za drobną opłatą, na miejscu pieczę sprawuje okresowo przewodniczka i dozorczyni.
Przy okazji poznając całkiem nieodległą historię obiektu, bo paradoksalnie dobiły go nie zawirowania wojenne a okres PRL.
Jeszcze smutniejsze wrażenie robi mnie peryferyjnie położony zamek Joannitów w Słońsku, bardzo ciekawej nota bene miejscowości u bram ujścia Warty. Zamek jest ruiną, ale dzięki milionom dofinansowania będzie ruiną trwałą z perspektywą na renowację. Stoi tam, skad warto udać się spacerem nad rozlewiska Warty, z których okolica Słońska Stoi.
Park Narodowy Ujście Warty
Oj jakież było ogromne zaskoczenie, graniczące z dziecięcą radością, jak stado ponad 100 krów zablokowało nasz samochód na środku ogromnych trawiastych równin, nad którymi krążyły sylwetki ptaków ułożone w klucze a chwilę wcześniej rozbłyskiwał czerwony zachód słońca. „Polskie Serengeti” – można pomyśleć.
Zjedzeni do cna przez komary, mimo grubego okutania, wracaliśmy do agroturystyki tuż na granicy Parku Narodowego radośni z liczby ujęć i zdjęć z wylegującymi się na bagnach ptakami. Rzeczpospolita Ptasia czy też Ujście Warty do Odry to od lat raj dla miłośników oglądania ptaków i dzikiej przyrody.
Park nie jest duży, dysponuje kilkoma ścieżkami widokowymi: najpowszechniejsza to „Nad Betonką”, kilkoma wieżami widokowymi oraz infrastrukturą noclegową głównie w Słońsku i Przyborowie.
Gdzie spaliśmy? Agroturystyka „Nad Betonką”. Ostatnia we wsi
Muzeum Łąki i polski biegun gorąca
Okolice Słubic a dokładnie nadodrzańska równina w okolicach wsi Nowy Lubusz to historyczne serce Ziemi Lubuskiej, małej, ale na tyle ważnej, że od niej nadano nazwę dużo większego województwa. To też najcieplejsze miejsce w Polsce, gdzie termiczna zima praktycznie zanikła. To miejsce, gdzie wiosna najszybciej wkracza do Polski a jesień najpóźniej odchodzi. Albo wcale. 8,6 stopnia – to średnia roczna temperatura w tym rejonie, aczkolwiek rywalizuje z nim o te zaszczytne miano Ziemia Tarnowska.
Tutaj znajduje się m.in. wioska Owczary i w tej wiosce położone jest Muzeum Łąki. Skromny budynek ze skromną wystawą jest jednak doskonałym punktem na ścieżki edukacyjne do użytków ekologicznych, które są jednym z największych siedlisk w Polsce dla muraw kserotermicznych, ostnic, ogromnych ostów i ogólnie okolica sprawia wrażenie jakobyśmy znajdowali się na porośniętych suchą makią wzgórzach Dalmacji czy Prowansji aniżeli Polski.
Bardzo osobliwe miejsce, choć zwiedzaliśmy okolicę… w nieznośnym 30 – stopniowym upale. Nomen omen.
Łagów i Pojezierze Łagowskie
Trafić do Łagowa w środku sezonu i to w najcieplejszy weekend było naszym największym błędem taktycznym podczas całej podróży dookoła Polski. Ogrom turystów i tłok skutecznie zamknął nas w naszej agroturystyce na uboczu tej miejscowości o małomiasteczkowym charakterze a w poniedziałek i wtorek już na spokojnie odkrywaliśmy jej prawie puste zakamarki.
Łagów jest spektakularnie położony na przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami: Trześniowskim i Łagowskim, posiada kilka plaż i kilkanaście dzikich plaż, umożliwia leniwy wypoczynek nad czystą wodą, wypożyczalnie sprzętów wodnych a wgłąb kilkanaście poniemieckich secesyjnych willi letników i odkrywanie również naszego motywu przewodniego. Tak, bo nad Łagowem, otoczonym wciąż murami i posiadającym nawet dwie średniowieczne bramy, góruje bryła średniowiecznego zamku joannitów, z którego wieży można podziwiać widok na otoczoną lasami rynnę polodowcową, w której leży miasteczko.
Gdzie zjeść: Jako-tako smakowało nam w restauracji „Podzamcze”. Dla wnętrz i dobrej kawy obowiązkowo „Stolarnia”. Spaliśmy w agroturystyce „Łagowska Ostoja”
Klify nad Odrą
Choć słowo klify brzmi odważnie, to właśnie taki charakter mają brzegi Odry pomiędzy Krosnem Odrzańskim a wsią Gostchowo, w której znajduje się port rzeczny, pięknie położona winnica a kiedyś był tu bardzo ważny piastowski gród. Są to najwyższe takie formacje nad Odrą, z wykluczeniem odcinka granicznego.
Ścieżką dochodzimy z parkingu z wiatą, położonym tuż za wsią i widzimy skarpę a daleko w dole wartki nurt Odry. Oprócz spektakularnych widoków na dolinę drugiej polskiej rzeki, bardzo strome i częściowo zarośnięte urwiska, jedyną rzeczą, która może skutecznie ukrócić zachwyty są chmary komarów, rodzących się z odrzańskich starorzeczy. Kto chętny, ścieżkami może dość aż do Krosna. Dla koneserów przygody.
Pałac i park w Brodach
Smutne i zachwycające miejsce, które Ania w filmie nazwała z przymrużeniem oka „zapomnianym skrawkiem Drezna w Polsce”. Wszystko przez budowniczego i właściciela Brodów – Henryka Bruhla, ministra i faworyta na dworze Augusta II Mocnego i Augusta III Sasa. Ogromny barokowy pałac jest ruiną w przeciwieństwie do oficyn, które okalają plac przed nim. I na szczęście kompleksu parkowego, który otacza go od tyłu. Tam też wśród egzotycznych drzew baczne oko może wypatrzyć przysłowiową „gruszkę na wierzbie” czyli wyglądającą jak wierzba gruszę, fachowo zwaną gruszą wierzbolistną 😉
Do pałacu przylega okazałe i nietypowe barokowe założenie urbanistyczne całej miejscowości, z placem łukowym, skrzyżowanymi szerokimi arteriami, tak bardzo przypominające nam saksoński Moritzburg czy brandenburski Rheinsberg. W oficynie funkcjonuje mały hotel i kawiarnia. Na tyłach – stadnina koni. Dobrze, że chociaż tyle. Lub aż tyle – patrząc na inne miejsca i historie w Zachodniej Polsce.
Park Mużakowski
Wpisany na listę UNESCO dzieli się na część polską i niemiecką. To tutaj właśnie, podczas naszej podróży dookoła Polski, zdradziliśmy na chwilę naszą Ojczyznę by przejść (z właściwie przejechać na rowerze) na niemiecką stronę parku. Polska posiada większą jego część, jednak prawdziwe serce parku bije po drugiej stronie Nysy Łużyckiej, tam gdzie w okolonym kwieciem stawie odbija się sylwetka bajkowego Nowego Zamku.
Projektantem i założycielem parku był, znany nam już z zeszłorocznej wizyty w zespole parkowo – pałacowym w Branitz, kontrowersyjny książę Hermann von Pückler-Muskau. O fakcie tym przypomina między innymi znajdujący się po polskiej stronie Kamień Pücklera. Polecamy zwiedzanie parku na rowerze.
Jak macie ochotę to przeczytajcie w wolnej chwili u nas o Południowej Brandenburgii
Geopark Łuku Mużakowa
Wspaniałe miejsce na długi spacer lub rowerową przejażdżkę. Ochroną objęta została unikatowa na skalę światową morena czołowa, pozostawiona tu przez cofający się tysiące lat temu lodowiec (zlodowacenie skandynawskie). Morena ma kształt łuku – stąd nazwa Park Krajobrazowy „Łuk Mużakowa” i ciągnie się zarówno po stronie polskiej, jak i po niemieckiej. Teren ten został bardzo mocno przekształcony przez człowieka, za sprawą znajdującego się tutaj węgla brunatnego, eksploatacja którego miała miejsce w XIX i XX wieku. Dziś przyroda upomniała się o to, co do niej należy. Szczególnie urokliwe są tutaj wielokolorowe jeziorka antropogeniczne w których, jak usłyszeliśmy przypadkiem od jednego przewodnika, powoli zaczyna odradzać się życie. Przy jednym z nich, zwanym Jeziorem Afryka zbudowana została imponująca wieża widokowa. Widoki są obłędne.
Zamki Kliczków i Grodziec
Zamek Kliczków to już północno-zachodnie rubieże woj. dolnośląskiego. Ale patrząc na mapę – wciąż Polska Zachodnia. Jego historia sięga wieku XIII a ciągnie się aż do wieku XVIII i rodu Promnitzów. Aż do końca wielu XIX, czasów rodu Baruth, gdy po gruntownej i imponującej odbudowie przybrał nieco bajkowo-romantyczne szaty, ale do dziś nic a nic nie graniczy z kiczem. Wewnętrzny dziedziniec, kilka strzelistych neogotyckich wież, doskonale komponujący się bluszcz i winobluszcz, most, brama z portalem, grube szare mury, wzmagają jego fotogeniczne walory.
Grodziec natomiast wznosi się na samym szczycie bazaltowego, powulkanicznego wzgórza na wysokości 389 metrów n.p.m. Żeby się do niego dostać samochodem, trzeba się mocno skupić jadąc wąską i krętą drogą wiodącą na parking pod bramą. Znajduje się na Europejskim Szlaku Zamków i Pałaców. Mający średniowieczny rodowód zamek jest rozległy, zajmuje niemal cały szczyt wzgórza, a dzięki swojemu położeniu gwarantuje świetny widok na okolicę. Zwiedzać tu można zarówno wnętrza – komnaty oraz sale z imponującymi sklepieniami jak i wspiąć się na wieżę, czy obejść mury okalającymi krużgankami. Oprócz tego można tutaj przenocować albo też wziąć udział w licznie organizowanych imprezach historyczno-rycerskich. Wszystko po popularyzacji miejsca przez szwedzki reality-show.
Z Grodźca widać dość dobrze całe Pogórze Kaczawskie, czyli Krainę Wygasłych Wulkanów. Gdzie przeniesiemy się w następnym, już ostatnim odcinku naszej serii.
Wieś obok Krosna Odrz. to Gostchorze.
Warto też odkryć południową część województwa i Kotlinę Kłodzką. Międzygórze wyjęte żywcem z krajobrazu alpejskich miejscowości. Kłodzko z niezwykłą twierdzą. Wiele niezwykłych miejsc, które zachwycają niepowtarzalnym klimatem.
zazwyczaj tam byłem przejazdem ale jakoś warto pojechać pozwiedzać 🙂
Bardzo dziwne, że nie napisaliście nic o przepięknej Chojnie, cudownym Moryniu i uroczym Trzcińsku Zdrój. Jeśli byliście w Rurce, to byliście obok… Szkoda… 🙁
Obawiamy się, że dlatego, że ogólnie wykreśliliśmy miasta z naszej podróży. Było kilka wyjątków, ale generalnie miasta i ich układy urbanistyczne nie załapały się 🙁
Byłem kilkukrotnie w Chojnie, zazwyczaj przejazdem. Powiedziałbym, że to zwykłe miasto na „zachodzie”. 😉 Co polecisz prócz ciekawego cmentarza i centrum?
Też mam chrapkę na tę kaplicę templariuszy. Ależ mieliście farta, że akurat panie tam urzędowały- z tego, co wyczytałam, jest zamknięta poza godzinami mszy…
Piękna wyprawa, jak zawsze zresztą:)