Jakże się ucieszyłem, gdy okazało się, że podczas ostatniego wypadu do Barcelony będę mieszkał praktycznie przy bramie do Parku Guell. Lubię takie miejsca wcześnie rano, zanim wzejdzie słońce. Dlatego spanie blisko, wyskok na wschód słońca i powrót na śniadanie to jest coś, co ma swój drobny, ale fajny urok.
Park Guell nie jest otwarty całą noc, jednak brama od strony ul. Call de Porter wydaje mi się, że nie zawsze jest zamknięta. I super! Byłem tu dwa razy, w tym raz przed 6:00 i była otwarta. Reszta nie. W parku o tej porze tylko kilku biegaczy ze słuchawkami w uszach, dwóch sprzątaczy, kilka gołębi i patrol straży miejskiej. Byłem zupełnie sam, gdy z miejsca, gdzie stoki Pirenejów łączą się z morzem zaczęło delikatnie migać słońce. Oddech, zdjęcia, gdzieś w tle gotowe instalacje opryskują trawniki, wciąż bardzo pomarańczowo… Najpiękniejszy widok na miasto roztacza się z kamiennej Golgoty na Górze Krzyży.
Powiem Wam, że wróciłem jeszcze tu dwa razy w środku dnia. Tłumy ludzi i słońce, wypalające kolory do bladego zepsuły trochę ogólne wrażenie.
Park Guell jest jednym z najsłynniejszych parków miejskich na świecie, choć nie zachwyca ani rozmiarem ani spektakularnymi wydarzeniami jak. np. Hyde Park w Londynie czy Central Park w NY. Guell jest znany z czegoś innego – to w pewnym sensie unikatowe dzieło, gdzie motywy z „Labiryntu Fauna” przeplatają się wzajemnie z „Alicją z Krainy Czarów”.
Pierwotnie teren ten, leżący poza ścisłym centrum miasta, miał służyć pod osiedle robotnicze pracowników koncernu Guella, mecenasa i sponsora Antoniego Gaudiego. I co ważne – jedynego możnego Barcelony, który tolerował a nawet lubił ekstrawagancję architekta. Prywatnie wielkiego konserwatysty. O Guellu i samym Gaudim jeszcze napiszę przynajmniej dwie notki. Obiecuję.
Doskonale rozumiem tendencje odśrodkowe i szukanie miejsc pod realizację idei „miast ogrodów”. Przecież jesteśmy ze Śląska, tu było to na porządku dziennym. Z czasem jednak Barcelona dopadła te okolice, szybko się rozbudowując, jako przemysłowe serce Hiszpanii. Na dodatek na realizację zabrakło pieniędzy i zapału. Powstały zaledwie dwa fantazyjne domy mieszkalne (zamiast kilkudziesięciu) i zielony teren, gdzie swoje krajobrazowe zachcianki realizował Gaudi. Z resztą przez długi czas mieszkał w samotnej willi w środku parku, z które codziennie (tak, codziennie) pieszo szedł na budowę kościoła Sagrada Familia, by doglądać robotników.
Centralnym punktem parku jest plac, otoczony kultową już falistą ławką. Kultową, bo wymuszającą tysiące zdjęć. Widać stąd panoramę miasta jak na dłoni, bo plac jest w istocie tarasem, postawionym na 40 kolumnach. Pomiędzy tarasem a bramą główną pomiędzy schodami wodą sączy Jaszczurka – rzeźba-fontanna i ulubiony symbol ilustratorów przewodników po mieście. Po wschodniej stronie placu w fantazyjnych formach zastygły fale oceanu. To też sprawka Gaudiego i chyba jego najbardziej chory pomysł. Wszystko na zdjęciach poniżej.
Jak tu się dostać? Do Parku Guell dojedziemy na dwa sposoby. Albo zieloną linią metra do stacji. Stąd musimy stosunkowo ostrym podejściem (są też ruchome schody) ruszyć ulicą . Druga opcja to linia metra. Wysiadamy i kierujemy się albo do wejścia głównego od południa od stacji żółtego metra Alfons X.
Park Guell w Barcelonie – więcej zdjęć