Gdy odwiedzaliśmy Kotlinę Jeleniogórską z pewną nieśmiałością spodziewaliśmy się wrażeń co najmniej wspaniałych, bo bez wątpienia krajobrazowo ta Kotlina należeć miała do polskich TOP3. I tak było. Tym razem odwiedzając Dolinę Popradu, którą tak naprawdę dobrze kojarzymy z lat młodości chcieliśmy sprawdzić, czy dalej można ją uznawać za jedną z trzech najpiękniejszych polskich rzecznych dolin. No i cóż… jeśli coś się zmieniło – to na lepsze. Dolina Popradu zachwyca.
Trudno sobie dziś wyobrazić, że w czasach, gdy Królestwo Polskie graniczyło z drugim znaczącym królestwem – Węgier, nie istniał taki twór jak Słowacja lecz Węgry Górne a dostęp do niego był umożliwiony jedynie dzięki przełęczom, rzekom i kilku dosłownie dolinom, które łagodnie rozcinały Karpaty, stanowiące naturalny mur pomiędzy dwoma światami – słowiańskim i madziarskim. Północnym i – no w sumie – południowym mentalnie i geograficznie.
Dolinami karpackimi sunęły karawany kupców, drobnych tułaczy i wielkich spedytorów. Z winem, przyprawami, oliwą z południa i futrami, solą, piwem z północy. I tak ciągle. Przez 100, 200, 300 lat. Miasta u wylotu tych dolin przyzwyczajały się do swojej bardzo ważnej roli, bogaciły się na mycie i podatkach, „wyrzutki” spoza prawa szukali okazji na łatwy i szybki zarobek, co wykształciło kulturę zbójnicką, inni troszczyli się, by ten krwiobieg dalej funkcjonował, stawiając zamki, baszty i strażnice. Ci ostatni to byli zazwyczaj królowie.
Tak rosła w siłę przez lata Dukla, Nowy Żmigród, Nowy Targ, Sucha, Żywiec. Ale najbardziej ruchliwym i najwazniejszym handlowo-kulturowym pomostem pomiędzy północą a południem była głęboka dolina rzeki Poprad, dziś rozdzierajaca na dwie części Beskid Sądecki.
Pierwsze grodziska pamiętają wędrówki ludów tą doliną. Zamczyska i galicyjskie miasteczka pamiętają bogactwa jadące tą doliną. Żelazna kolej, łącząca Kraków z Budapesztem pamięta czasy powstawania w ramach CK Monarchii i prowadzi dnem tej doliny. Tak wiele w tak małym miejscu. Uwielbiamy takie historie.
Poprad jest rzeką słowacką, wypływa spod stoków Tatr Wysokich i dociera do granicy z Polską za miejscowością Plochy (nad nią górują ruiny imponującego zamku-strażnicy) w Leluchowie. Tu zaczyna się polski odcinek doliny, która ma charakter długiego wąwozu w sumie, przełomu.
W miejscu, gdzie rzeka wbija się w Beskid, którego szczyty przekraczają 1200 metrów i zaczyna w sposób unikalny meandrować (to raczej typowe dla nizin, prawda?), rozłożyła się malowniczo Muszyna. Oczywiście uzdrowisko i ważne miejsce na handlowej mapie dawnej Rzeczpospolitej. Była stolicą małego quasi-państewka czyli Księstwa Muszyńskiego. Okolice to mekka narciarzy (ośrodek Dwie Doliny oraz Jaworzyna) i wędrowców, którzy lubią przemieszczać się od starej cerkwi do cerkwi. Ostało się ich tu kilkanaście, wśród których najcenniejsze stoją w Wierchomli Wielkiej, Powroźniku, Szczawniku. To pamiątka po Łemkach, dla których Beskid Sądecki był ostatnią naturalną krainą, którą zamieszkiwali przez akcją Wisła a Krynica, miasto Nikifora, tez Łemka, stolicą – centrum kulturalnym
Muszyna
Nad Muszyną góruje – a jakże – kamienny zamek, a właściwie jego ruiny, który wybudowany został przez i był pierwszą strażnicą polską, pilnującą granic przed najazdami z południa oraz zbójnickimi bandami.
Samo miasteczko jest małe i pełni rolę tranzytową lub sanatoryjną (sporo ośrodków i atrakcji za brzegiem Popradu – Zapopradzie). Nieźle prezentuje się kameralny ryneczek. Niestety nie od strony południowej (betonowe straszydło). Z Muszyny wychodzą aż trzy interesujace miejscowości: Szczawnik i Złockie na północy (ośrodek narciarski) oraz Leluchów na południu (baza wypadowa na Słowację np.).
Dalej, nad jednym z zakoli Popradu leży Żegiestów, znane uzdrowisko, zwłaszcza w okresie międzywojennym i wczesnym PRL. Przypadnie ono do gustu na pewno miłośnikom architektury modernistycznej, gdyż taką właśnie bryłę ma np. Sanatorium Wiktor (I i II).
Tam właśnie wykuto w skale imponujący, jak na polskie warunki, tunel kolejowy. Budowniczymi byli głównie włoscy imigranci, którzy później osiedlili się w okolicy, tworząc specyficzną włosko-góralską gałąź.
Piwniczna – Zdrój i okolice
W samym środku Doliny Popradu leży Piwniczna-Zdrój. To miasteczko samo w sobie jest malutkie, ale imponuje liczbą dzielnic, kolonii i przysiółków porozrzucanych w okolicy, które zamieszkiwali przez lata głównie pasterze i rolnicy. W samej dolinie Kosarzyska znajdziemy ich kilkanaście, do niektórych do dziś trudno dojechać. Stąd przez lata aktywna działalność słynnej „Szkoły ponad obłokami” – górskiej, kameralne szkoły pod Niemcową dla okolicznych dzieciaków. Opisywała ją m.in Maria Kownacka.
W Piwnicznej działało przejście graniczne z miejscowością Mniszek na Słowacji. Dziś oczywiście Piwniczna nie ma już takiej roli, jak kiedyś, ale stanowi chyba najlepszą bazę wypadową w Beskid Sądecki. Po zachodniej stronie – w masyw Radziejowej i Prehyby, cenny również z historycznego punktu widzenia (walki partyzanckie) lub dalej w Małe Pieniny i Wąwóz Homole w Jaworkach. Po wschodniej stronie – w prawe skrzydło tego samego Beskidu, usiany pięknymi halami i samotnymi skałami masyw Jaworzyny i Łabowskiej. Wcinające się od wschodu doliny to zawieszone w czasie krainy wysiedlonych stąd społeczności łemkowskich, przypominające nieco te z Beskidu Niskiego.
Zamek w Rytrze
Za Piwniczną koniecznie należy zatrzymać się w Rytrze. Ta dynamicznie rozwijająca się wioska i malutka gmina znana jest w Małopolsce z ruin zamku. To chyba najpiękniej położone małopolskie ruiny nad stromo opadającą przepaścią nad Popradem. Zamek, podobnie jak ten w Muszynie pełnił rolę kolejnej strażnicy na węgierskim szlaku. Można do niego dostać się od strony wioski, najpierw jednak trzeba przekroczyć Poprad. Ale najpiękniej prezentuje się z przeciwległej strony, z przysiółków, położonych w wyższych partiach Rytra.
Wioska jest przystankiem na trasie flisackiego spływu tratwami, który organizowany jest latem pomiędzy z Piwnicznej. Podobnie jak Dunajcem, aczkolwiek dłużej i spokojniej turyści mogą podziwiać imponujące strome stoki doliny z poziomu rzeki. Oczywiście o ile poziom wody jest odpowiedni. W naszym przypadku trafiliśmy na sam środek suszy. Rzeki w Beskidach ledwo się sączyły.
Barcice i Wola Krogulecka
Trochę dalej na lewym brzegu Popradu rozłożyła się duża wieś – Barcice, znana jako „brama Panonii”. Po drugiej stronie rzeki na płaskich, dość sporych polach odbywa się w sierpniu największy polski festiwal muzyki folkowej a w szczególności bałkańskiej – Festival Pannonica.
Mijając most na Popradzie i wioskę festiwalową wspinamy się serpentynami do niezwykle malowniczo położonej kilkusetosobowej wioski – Wola Krogulecka. Tu prawie każdy dom ma swój własny taras widokowy na Beskidy i Gorce, ale tuż za nią artysta i architekt w jednym stworzył ciekawe i nietypowe dzieło – platforma widokowa w kształcie spirali, zwana potocznie „ślimakiem”. Nikt nie czeka w kolejce, każdy się mieści, bo przechodzi po niej, jak po moście.
Forma jest ekstrawagancka, ale trzeba przyznać, że nie zaburza ani estetyki krajobrazowej ani smaku architektonicznego. Raczej udany pomysł! I podobno bardzo popularna zupełnie nowa atrakcja turystyczna w gminie Stary Sącz.
Stary Sącz
Stary Sącz, czyli mniejszy brat Nowego Sącza, beskidzkiej metropolii. Stary Sącz swoim małomiasteczkowym charakterem, zakonserwowaną dawną architekturą, układem urbanistycznym, zabytkami i artystycznym klimatem wszedł do nieformalnej grupy najbardziej romantycznych polskich miasteczek (obok np. Cieszyna, Sandomierza czy Kazimierza). Ale należy przyznać, że całkowicie zasłużenie.
Tu co prawda dolina rozszerza się i Poprad już leniwie biegnie ku Dunajcowi, wzdłuż którego biegnie dalsza część wspomnianego szlaku, ale nasze oczy na pewno skupią się w Starym Sączu na tej specyficznej atmosferze i wolniej płynącym czasie a nie na widokach. Niedawno swój film kręcił tu Jerzy Stuhr a podczas pielgrzymki do Polski na błoniach pod miastem mszę dla ponad miliona osób odprawił Jan Paweł II, wspominając zaskakująco którymi szlakami górskimi wychodził stąd na Prehybę.
Do najcenniejszym zabytków Starego Sącza należą zabudowania klasztorne Klasztory Klarysek, unikatowe założenie urbanistyczne wokół rynku, urokliwa uliczka Kazimierza Wielkiego, wychodząca z niego w kierunku gotyckiego kościoła Św. Elżbiety, gdzie zaczepiliśmy się o mszę no i oczywiście jedyna w swoim rodzaju Ulica Węgierska, pełna parterowych, często jeszcze drewnianych XIX wiecznych domów i starych drzew.
Relacja w wersji wideo. Zobaczcie:
Więcej zdjęć z wypadu:
Muszyna:
Żegiestów:
Piwniczna i Wierchomla
Rytro
Wola Krogulecka, platforma widokowa
Stary Sącz
Dolina Popradu: Dojazd, noclegi, informacje praktyczne
Z pewnością opisane przez nas rejony nie należą do tych, do których można wyskoczyć „na weekend” z każdego miejsca w Polsce, ale w sumie z Krakowa (bez korków) dojedziecie tu w 2 godziny (Zakopianka + droga przez Mszanę i Kamienicę lub Krościenko i Tylmanową. Od strony Nowego Sącza albo przez Łabową i Krynicę albo prosto do Starego Sącza. Pociągi niestety nie jeżdżą już tu tak często jak kiedyś, kilka kursów Nowy Sącz – Krynica jednak wciąż funkcjonuje. W tym TLK z głębi Polski. Do samego Nowego Sącza jeżdżą często busy np. Szwagropol.
Bana noclegowa jest ogromna. Aż przesadnie duża. Od pensjonatów i kwater po bardzo dużą liczbę sanatoriów (Piwniczna, Żegiestów, Muszyna-Zapopradzie). Są też hotele, te popularne jednak schowane trochę w bocznych dolinach – Wierchomla SPA 6 km a Perła Beskidu w Rytrze 3 km. To są hotele dla tych z większym portfelem. Ogólnie ceny w letnie weekendy są wysokie, bo do Krynicy i Muszyny przybywa naprawdę dużo ludzi (spróbujcie zobaczyć te tłumy na własne oczy). Zimą ciągną tu narciarze (z uwagi na ośrodki narciarskie w: Rytrze, Wierchomli, Szczawniku, Tyliczu i Krynicy (Jaworzyna). Noclegi w Beskidzie Sądeckim | Noclegi w Muszynie
– Partnerem logistycznym cyklu „Motyle w Polskę” jest eholiday.pl. Wszystkie wpisy i relacje pozostają jednak niezależne. I i tak by powstały 😉
Przepiękne widoki i cudowna relacja. Pozdrawiam
Cudowne widoki i faktycznie uzdrawiają. Też mam za sobą jedną taką pamiętną wyprawę. Zacny to był wypoczynek. Pojechaliśmy autem, rozbiliśmy namiot i potem już tylko piechotką przez cały tydzień. Polecam każdemu 🙂
I tylko wieży widokowej, na którejś z gór w Żegiestowie Zdroju brakuje, z pięknym widokiem na zakole Popradu, bo gmina i główny 'sanatoryjny inwestor’ zrzucają na siebie odpowiedzialność za jej budowę, bo to w końcu 'w interesie tego drugiego’ – a tak się ucieszyłam kiedy przeczytałam kiedyś, że ma powstać, bo w Krynicy piękny widok z Jaworzyny (no, Jaworzyna w zasadzie należy do Muszyny, ale… 😉 ), w Muszynie z zamku, w Woli Kroguleckiej platforma widokowa, w Rytrze też z zamku, a ten Żegiestów taki malowniczy a chwilowo zapomniany…
[…] pomysłem będzie wypuszczenie się na nieznane mi szlaki. Mając ogromny przywilej mieszkania w dolinie Popradu i Beskidu Sądeckiego, spenetrowałam większość szlaków biegnących przez Krynicę i okoliczne tereny. Jednak, jakoś […]
Świetna relacja. Choć było to kilka lat temu zapraszamy ponownie do Piwnicznej-Zdroju.
Hotel Piwniczna Spa&Conference, Restauracja Czarna Owca,
oraz Dolina Czarnych Górali.
Też ładne miejsce, ale najbardziej podoba mi się Bańska Niżna i Domki z Duszą.
Moje ulubione miejsce na wypoczynek z rodziną.
Warto muszę któryś weekend tam zaplanować.
Kilka dni temu wyskoczyłam do Woli Kroguleckiej, specjalnie, żeby zobaczyć 'ślimaka’ i to, co z niego widać:) Pięknie było, choć niebo spowijały nie mgły, a dymy… Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze raz przyjechać jesienią, kiedy będą kolory. Pozdrawiam z Krakowa:)
Bardzo polecam, Szczawnik super miejsce na niezbyt forsujące wycieczki !!!
Jak najbardziej popieramy pomysł na wrześniowy wypad 🙂 Piękne miejsca, widoki i atrakcje. W końcu to w większości Popradzki Park Krajobrazowy 😉
Uwielbiam Was! Żadna tam ze mnie blogowa psychofanka, ale uwielbiam! To, że podróże dla Was są KAŻDYM MIEJSCEM, są tu i teraz, daleko i blisko. To jest najpiękniejszy sposób postrzegania świata, jaki istnieje! Czytam z przyjemnością. Zwłaszcza o Polsce. Pozdrawiam i życze pięknej polskiej jesieni:)
Ależ to miłe :)))
Cudownie! Teraz jesienią to już w ogóle jest tam pięknie!
Zapraszamy również zimą na narty do Dwóch Dolin 🙂
Tam jest pięknie. Uwielbiam tam powracać:)
Ja tam liczę na polską, złotą jesień. Będzie można szurać po lasach <3
szkoda, że nie ma tak: kwiecień-maj – kwiecista wiosna 23 stopnie, czerwiec-wrzesień – ciepłe lato 25-30, październik-listopad – złota polska jesień 15-20, grudzień-marzec śnieżna, mroźna biała zima 🙂
Ach, zielone lekcje spędziłem w Piwnicznej! Będzie trzeba tam wrócić 😀
to na zielone lekcje się jeździło od nas w góry!? 😀