To tak na szybko, bo jesteśmy na świeżo po trudnej decyzji. Nie będzie nas niestety w Azerbejdżanie za 2 tygodnie. Będziemy gdzie indziej. Szczegóły na końcu wpisu.
Opowieści o wizowym smoku z Azerbejdżanu krążyły w sumie po sieci, to prawda. Gdzieś tam ktoś, jakiś wędrowiec słyszał a nawet widział. Ale szczerze to w momencie, gdy kupowaliśmy rekordowo tanie w historii loty do Baku ( Poniżej 150 zł Wizzair) – nie myśleliśmy o tym. To właśnie ten impuls powoduje, że czasami najpierw się kupuje a potem myśli co dalej. Tutaj, jednak musimy po kilku tygodniach powiedzieć – poddajemy się.
Azerbejdżan w TOP 10 najtrudniejszych do odwiedzin krajów dla Polaków?
W sumie możliwe… Wizowy Smok w opowieściach wydawał się groźny bardzo. Wymagał aktualnych paszportów, zdjęć profilowych na białym tle, potwierdzeń z zakładu pracy lub uczelni, potwierdzeń każdego noclegu i to z osobna, promesy w formie zaproszeń, wreszcie aplikacji on-line (co akurat samo w sobie jest zaletą) czy też żadnych śladów armeńskich w podróżniczym portfolio (a właściwie karabaskich). Jeśli tego nie spełniasz – smok Cię spali.
Próbowaliśmy najpierw samodzielnie uderzać na ambasadę, bez skutku – problemy głównie na linii komunikacyjnej. I tak np. odsyłano nas w sumie do azerskich biur turystycznych, licencjonowanych, ważnych, full serwis i w ogóle. Że one to zrobią. Szybko, itd itp… Owszem, ale w przypadku rezerwacji hoteli za ich pośrednictwem, drogich, należących do bogatych klanów na szczytach władzy. Spróbowaliśmy przez polskiego pośrednika, który ma lepsze układy ze swoimi kaukaskimi odpowiednikami. I nawet dobrze nam szło, walka ze smokiem na odległość była udana.
Jednak w międzyczasie okazało się, że do rezerwacji noclegowych (które planowaliśmy po otrzymaniu wizy skasować i szukać tańszych via Lonely Planet – tak robi większość), musieliśmy dostarczyć dokument wystawiony przez właściciela hotelu z pieczątkami i podpisem. Dokument potwierdzający nocleg w tym miejscu i wysłany pocztą. Że co!!?? To w chwili obecnej było ciężko wykonalne. Jeden z hoteli odpisał nawet „No problem, no problem, ale nie mamy skanera nawet…”
Tym samym spasowaliśmy. Odpuściliśmy. Wstyd się przyznać, ale nie wygramy z Wizowym Azerbejdżańskim Smokiem, gdzieś tam w oddali buchnął nam ogniem, machamy mu i czekamy na całkowite zniesienie wiz. Bo podobno nie jest to niemożliwe. Szczęśliwie odzyskaliśmy całe pieniądze za wizy i procedury, bo zasady zmieniły się w trakcie gry a to nie do końca fair.
Słuchajcie – wiemy, choćby z forum Odyssei albo Kaukaz.pl, że wielu osobom się udało dostać wizy (Tak 50 na 50 wynoszą szanse) Albo np. niektóre elementy tych procedur Was nie dotyczyły. To fajnie – jakbyście mieli jakieś porady, sugestie – nie tylko dla nas, ale dla wszystkich, którzy trafią na ten tekst – uderzajcie w komentarzach.
Dlaczego jest tak trudno? Nasza znajoma mieszkała długo w tym kraju i przypuszcza, że wiąże się to np. w wyborami w tym kraju. Wiadomo – polityka, nastroje, szybko bogacący się na ropie kraj, podział wpływów, stosunek do zachodu – to wszystko ma swoje odbicie w polityce wizowej i imigracyjnej. Fakt, dla wielu przybyszów z Azji tzw. Kaukaski Dubaj może być nowym rajem na ziemi? Ale dla nas? Chcieliśmy tylko zobaczyć…
No właśnie, co zobaczyć? Nasz plan był taki:
Baku, Baku. Zarówno ze starym miastem na czele jak i Pałacem Chanów. A także nowoczesne oblicze tego miasta z intrygującymi sylwetkami płonących wieżowców w tle. Zaroastryjska Świątynia Ognia Ateshgyah. Xinaliq. Zwany kaukaskim Machu Picchu, Wioska ma prawie 2000 lat. Stamtąd miał być trekking do Lazy. Ech…
Kuba i Krasnaja Swoboda, czyli niesamowita żydowska enklawa u północnych stoków Kaukazu. Shaki – leżąca kiedyś na północnej odnodze Jedwabnego Szlaku z Pałacem Chanów i Karawanserajem. Potem przelotem do Gandży, drugiego co do wielkości miasta w kraju. I przy powrocie do Baku odwiedzić stepy Gobustanu. Zarówno dla petroglifów tam znajdujących się jak i wulkanów błotnych.
fotokredyt: Michal Kupsa
Podróż zastępcza + szybki konkurs
No, tak to wszystko było zaplanowane. Ale nie tym razem. Więc w trybie pilnym wdrożyliśmy plan awaryjny. Ten plan awaryjny uznaliśmy ma być przynajmniej w połowie tak fajny jak plan wcześniejszy. No i mamy. Szybkie nurkowanie w systemy rezerwacyjne i podróż zastępcza chyba prawie gotowa. Chcecie wiedzieć gdzie? Ha! Zgadujcie. Dla tych co trafią i opiszą to najfajniej (najlepiej rymem) – mamy fajne nagrody przewodnikowe. Będą aż trzy!!! Niech każdy po prostu napisze jeden „mini-wierszyk”
Płynie Wisła po polskiej krainie. A Wy będziecie tańczyć w Argentynie
albo:
Na górze śnieg, na dole pies rudy, planujecie zobaczyć Bermudy
Dla ułatwienia: Jest to Europa Odpowiedzi udzielamy na naszym facebooku 😉 > KLIK! < Wybierzemy kogoś, kto trafił w sobotę wieczorem. Ok?
[…] artykuł Marcina Nowaka z naszego jednego z największych polskich blogów podróżniczych – Gdzie wyjechać – Wędrowni Motyle, który poddał się przy samodzielnej aplikacji, i macie odpowiedź, dlaczego Baku nie przewija […]