Kierujemy się w stronę Mikulova, spoglądając przez szyby samochodu widzimy jezioro – to „morawskie morze”, a dalej sielski – anielski – typowy krajobraz Moraw. Żeby tylko słońce nam podświetliło choć na chwilę, pod zdjęcia. Winnice, winnice i jeszcze raz winnice, gdzie tylko okiem sięgnąć, niewielkie, o tej porze roku przycięte i „łysawe” krzewy winne mocno wystawione na życiodajne, południowe słońce, choć szczerze mówiąc – dziś pewnie bez efektów.
Wzgórza Palavy i słowiańska Wenus
Mocno się zachmurzyło, postanowiliśmy więc przejechać Wzgórza Palavy te same, które rysowały się delikatnie w oddali z wieży ratusza w Brnie, od czasu do czasu zatrzymując się na zdjęcia. Palava to dość odosobnione pasmo niewysokich gór, zwanych Pavlickimi Vrhami i Wzgórzami Mikulowskimi o pochodzeniu jurajskim. Wapienne skały, dość wyraźnie dominują ponad płaskim, mokradłowym, zdominowanym przez rzekę Dyję terenem. Dla odmiany wzgórza to siedlisko suchej roślinności, stepowej, naskalnej. Na północnej krawędzi wzgórz nad winiarskimi wioskami Pavlov i Dolni Vestonice wiszą ruiny zamku Devicky. Od razu na myśl przychodzi nasz jurajski szlak orlich gniazd.
Jeszcze tylko jedna ciekawostka „z drogi”. To tutaj właśnie – we wsi Dolnic Vestonice odnaleziona została słynna „słowiańska Wenus”, czyli pochodząca z paleolitu figurka kobiety – podobno najstarszy zabytek ceramiczny na całym świecie! Ale my jedziemy dalej, jesteśmy już blisko, widzimy już z oddali sylwetkę mikulowskiego zamku położonego na wzgórzu.
– W tym mieście kręcono film biograficzny o Napoleonie – mówi Marcin. – A był to naprawdę czy tylko jako tło scenografii? – I jedno i drugie, więc idealnie pasuje.
Ten zamek może znacie?
No i jesteśmy. „Hledamy” sensownego miejsca parkingowego, by uniknąć „pokuty”. Przez kręte uliczki, kamienne schody i wąskie zakamarki wchodzimy na Wzgórze Zamkowe. Decydujemy się tylko na „eksplorowanie” tyłów zamku – z rozległego tarasu rozciąga się doskonały widok na miasto, przyzamkowy park i okoliczne wzniesienia. Na prawdę widok jest wyborny. Pomarańczowe dachy, piaskowe elewacje, wieże dają dowód, że mamy do czynienia z miastem o charakterze śródziemnomorskim (architektonicznie). Marcin zawsze to podkreśla. Tak jak o węgierskim Szentendre.
Jedyną przeszkodą są tutaj gołębie, które najwyraźniej też polubiły to miejsce pozostawiając po sobie charakterystyczne ślady, całą masę – wiecie co mam na myśli…
W tym miejscu powstawały zamki i warownie od najstarszych czasów, ten obecny to pałac barokowy, który wybudowany został na zlecenie rodziny Dietrichsteinów. Jeśli ktoś ma ochotę na coś więcej, niech wybierze sobie jedną lub kilka tras tematycznych związanych ze zwiedzaniem wnętrza zamku. Tak, to być może ten zamek, który widzicie nierzadko w oddali, spiesząc się na narty w Alpy. Zróbcie sobie tu przerwę.
Teraz czas na rynek, choć pogoda coraz gorsza, to wbrew temu – turystów co raz więcej! Główny plac miasta, w którego sercu wznosi się XVIII – wieczna Kolumna św. Trójcy oraz malownicza fontanna przedstawiająca mało znaną boginię rzymską Pomonę, stanowił tło do niektórych scen wspomnianego wcześniej filmu. Warto zwrócić uwagę na ładne kamienice wznoszące się przy rynku a także znajdujący się w niewielkiej odległości Kościół św. Wacława i okazały grobowiec rodziny Dietrichsteinów – niegdyś kaplica św. Anny.
Mikulowscy Żydzi
Mikulov był niegdyś miejscem, gdzie mieszkała bardzo liczna społeczność żydowska. Do naszych czasów zachowało się kilka pamiątek po niegdysiejszych mieszkańcach – synagoga oraz bardzo klimatyczny żydowski cmentarz z domem przedpogrzebowym doskonale odrestaurowanym kilka lat temu. Przez dawną dzielnicę żydowską prowadzi ścieżka dydaktyczna. Żydzi zawsze, zwłaszcza w małych miastach dawnej CK Monarchii tworzyli zwarte społeczności dość blisko starówek, wręcz pod zamkami, niekoniecznie na uboczu.
Postanowiliśmy się trochę rozgrzać, więc wspinamy się wąską ścieżką na wapienne wzniesienie – Kozi hradek, na którym znajduje się kamienna wieża obronna z XVI wieku – widzieliśmy ją wcześniej z oddali z zamkowego tarasu. Tuż przy wieży zauważyliśmy rozłożony biały wielki namiot a z oddali słyszymy krzyki, śpiewy, muzykę – po chwili zza zarośli wyłaniają się sylwetki ubrane w tradycyjne stroje ludowe. Okazało się, że to wesele! Niestety państwu młodym nie dopisała pogoda ale najwyraźniej goście weselni wcale się tym nie przejmują. Byli świetnie ubrani. Bardzo podobnie do naszych podhalańskich górali
No, zbieramy się. Czas udać się na wschód do „Ogrodu Europy”, czyli kompleksu pałacowo – parkowego Lednice – Valtice ale o tym już w innym wpisie.
W drodze na południe Europy przejeżdżając przez Mikulov wiem,że już kawał drogi za nami. Z kolei wracając czujemy się prawie jak byśmy byli w domu. Mam duży sentyment do tego miejsca:)
Polecam na początku wrzśnia Pálavské vinobraní . Święto burcaka czyli młodego wina , sprzedawanego w 1,5 l petach . Dla zainteresowanych czeski film MŁODE WINO 🙂
Mikulov. Kiedyś miałem okazję przejeżdżać. Urokliwe miejsce:)
Rzeczywiście światło takie sobie mieliście, ale też zawsze jak gdzieś jadę to widoczność akurat tam słabnie, a jak wyciągam aparat to zachodzi słońce ;p
Wyjątkiem od reguły był właśnie Mikulov 🙂 Troszkę krótszy tekst zmąciłem, ale zapraszam:) https://rs-totutotam.blogspot.com/2013/10/malowniczy-mikulov.html