Ponieważ z każdego miejsca, które odwiedziliśmy podczas #Motylazji postanowiliśmy przygotować Wam jeden wpis od razu, na żywo, to w przypadku Kioto, które nas zachwyciło, oczarowało, zaszokowało, wbiło w fotele (których w wynajętym mieszkanku w sumie nie mamy, bo śpimy na podłodze) wrzucamy zdjęcia i kilka słów o dwóch słynnych pawilonach i świątyniach Kioto. W tym jednej, która jest symbolem całej Japonii.
Dwa pawilony leżą po dwóch przeciwległych stronach miasta. Nie można ich jednak odwiedzić za jednym razem (jednym autobusem), ale nie będzie to problemem. Około 40 minut i jesteście. Czy będąc w Kioto trzeba któryś z nich wybrać czy może koniecznie odwiedzić dwa? Wyjaśniamy…
Srebrny Pawilon znajduje się na terenie Świątyni Ginkakuji i pochodzi z 1482 roku. Stanowił letnią rezydencję Szoguna Ashikaga Yoshimasa. Zacznijmy od tego, że tak naprawdę srebrny nie jest, jest szarawy i brązowy… Prawda taka, że Szogunowi zmarło się szybciej niż zakończenie zdobień pawilonu (opcja druga – zabrakło rodzinie kasy).
W świątyni (wstęp 500 Y) zachwycają ogrody, znajdujące się wokół. Jeden, tzw. suchy (starannie, aż do przesady grabiony piasek, układa się w charakterystyczne wzory a w środku stoi kopiec, przypominający Górę Fuji – na pierwszym zdjęciu poniżej) a drugi, zachwycający podwójnie, pokryty dywanem mchu i tarasowato usadowiony nad małą sadzawką, do której wrzuca się srebrne monety na szczęście.
Są stąd dość fajne widoki na kompleks i północną część miasta. Do świątyni dochodzi się urokliwą uliczką, upstrzoną bazarkami z pamiątkami i rękodziełem. Nie ma kiczu, ma to wszystko smak.
Złoty Pawilon pręży swoje muskuły na terenie Świątyni Kinkakuji w północno-zachodniej części miasta. Wybudowano go w 1390, należał do Szoguna Yoshmitsu ale niestety jest mniej autentyczny od srebrnego, gdyż w dużej mierze odbudowano go w 1955 roku po pożarze, który wzniecił chory psychicznie mnich.
Dojedziemy tu autobusem np. 57 i 203. Wstęp to 400 Y, bramy otwiera się o 9:00 i warto być wcześniej, bo później… jest zawsze tłumnie. To symbol Japonii i chyba najpopularniejszy obok Fuji obrazek, kojarzący się z nią. Po ogrodach paradują dumne czaple, a po krótkim wejściu schodami na świątynny wzgórek możemy zapalić świeczkę we właściwej świątyni (Buddyzm Zen). Obok stoi kilka budynków klasztornych, więc kompleks jest większy, niż Ginkakuji. Sam staw, nad którym stoi Złoty Pawilon i pięknie się w nim odbija już robi wrażenie ogromnego i ma kilka tys. m2.
Który ładniejszy?
Porównanie tych dwóch pawilonów wydaje się dość jasne. Złoty jest ładniejszy i robi większe wrażenie. Ale nie spisywalibyśmy na straty srebrnego. Ten wydaje się ciekawiej położony. Obok jest wejście na Ścieżkę Filozofów, prowadzącą do kolejnych świątyń na wschodnich zboczach, którą musi się przespacerować każdy, odwiedzajacy Kioto. Choćby przez kilkanaście minut. No bo ze zdjęć chyba się zgodzicie z wyborem? Czy nie?
no mi się wydaje że złoty jest lepszy ponieważ ma większe tereny lasów i mchy też tam są, nie do końca pamiętam jak było w srebrnym ale złoty pawilon był zamieszkany przez wiele ptaków, ryb, żółwi i innych zwierząt. to wszystko nadało mu takiego pięknego charakteru
Jeśli mam być szczera, Kinkaku-ji (Złoty Pawilon) jest zbyt ozdobny, a ogród określiłabym jako „za bardzo wystawny”. Kiedy go zobaczyłam na własne oczy, skojarzył mi się z bombonierką czekoladek… Ale to moje prywatne odczucie. Za to Ginkaku-ji (Srebrny Pawilon) i całe jego otoczenie mnie zachwycił. Ogród jest o wiele mniejszy, ale cudownie spokojny i wyważony.
Można stamtąd przejść na południe Higashiyamy Ścieżką Filozofów nad urokliwym kanałem i dojść aż do zespołu świątyń i ogrodów Nanzen-ji, do którego prowadzi potężna brama Sanmon. Byłam tam w listopadzie, gdy kolory po prostu kipiały. Po drodze do stacji metra Keage jest jeszcze świątynia Konchi-in, z cudownym, choć niezbyt wielkim ogrodem. Nieco na uboczu, ale zdecydowanie warta odwiedzenia. Można też zacząć na stacji Keage i skończyć w Ginkaku-ji. To mój ulubiony kierunek spaceru.
W Kioto jest tyle świątyń i ogrodów, że nawet przez rok nie da się zobaczyć ich wszystkich.
Moim zdaniem najpiękniej jest tam jesienią, w listopadzie. Pogoda nie jest męcząca i można dłużej chodzić niż latem, kolory liści zachwycają, a wieczorne iluminacje (na przykład w ogrodach świątyni Kiyomizu-dera) to dodatkowa atrakcja.
Polecam bambusowe lasy i „małpi park” w Arashiyamie, na zachód od centrum.
Dla mnie (oceniam po Waszych zdjęciach) oba są piękne! 🙂
Co jest na zdjęciu nr 3??/ image 3 of 8
w moim skromnym odczuciu świątynia Kinkaku-ji jest nie tyle piękniejsza, co całe otoczenie tworzy niepowtarzalny klimat, wycisza i daje dużo energii, mimo tłumów tam panujących. polecam Wam jeszcze do zwiedzenia świątynię Ryōan-ji. udanej wyprawy!
Dzieki. Ale otoczenie Srebrnego Pawilonu też jest piekne. te mchy!