Blog Angielskie krajobrazy i sztuczny wulkan. Zapomniane księstwo nad Łabą

Angielskie krajobrazy i sztuczny wulkan. Zapomniane księstwo nad Łabą

Rzeka Łaba toczy swoje wody bardzo stanowczo. Szybko, wyraźnie i gęsto. W okolicach trójstyku granic trzech landów czytamy, że to jednak nie ona stanowiła w praktyce granicę dwóch nacji: Słowian i Germanów. Była to nieodległa Soława, czyli jej największy, obok Wełtawy dopływ. Właśnie doliny tych dwóch rzek (i jeszcze Muldy) stanowiły płaskie i przepastne włości, jednego z najmniej znanych z tych najbardziej znanych niemieckich księstw. Zapamiętajmy proste ANHALT.

Młody Leopold III w młodości nie próżnował. Mógł się byczyć i czekać na należny tron, ale ruszył w świat. I co ciekawe nie na dość wyświechtany “Grand Tour” do Włoch. Ale też do Niderlandów, Francji, Szwajcarii i Anglii. I ta Anglia… zobaczycie ją w Wörlitz. Wszyscy zobaczyli ją tu po raz pierwszy. W formie pierwszego parku krajobrazowego w stylu angielskim. 

Księstwo Anhaltu, ze stolicą w Dessau, jako ostatnie dołączyło do Związku Reńskiego. Ale jako jedno z pierwszych wprowadzało idee oświecenia w niemiecki krajobraz. Park wokół pałacu letniego księcia, zaprojektował wespół z nadwornym ogrodnikiem Johannem Eyserbeckiem właśnie ten sam, jego największy przyjaciel i kompan podróży – Friedrich Wilhelm von Erdmannsdorff.

Uważany dziś za prekursora klasycyzmu na ziemiach niemieckich, wprowadził w małą i dużą architekturę mnóstwo motywów, zapamiętanych z Anglii, Francji, Szwajcarii czy Włoch. Niektóre aż do przesady. O tym za chwilę.

Dziś system kanałów, stawów, grobli, sztucznych wysp, alejek, budowli, osi widokowych… właściwie wszystkiego, co można sobie wyobrazić w najpiękniejszych parkach krajobrazowych Anglii, jako otoczenie tutejszego pałacu zostało wpisane na listę dziedzictwa UNESCO.  Obok płynie potężna Łaba. Kiedyś nieujarzmiona.

Jedna z wielkich powodzi zdarzyła się m.in. w czasie budowy parku i ogrodów. Stąd dziś na jego terenie znajdziemy alejkę posadowioną na wale przeciwpowodziowym. Rzeki już nie widać. – Zmieniła dość dawno bieg – szepce nam nieruchomo stojący nad starorzeczem żuraw.

Na zwiedzanie pałacu i parku warto zaplanować sobie kilka godzin. Przy czym w zależności od celu i naszej trasy. Kilka 2-3 albo kilka 4-5. Istnieje możliwość swobodnego piknikowania. Parking przy podłużnym, typowym dla tych okolic, rynku możemy wykupić za 3 euro na 3 godziny. To wystarczy, by przewędrować naszą trasą.

Pałac

Nie wygląda na wiejską rezydencję, z którą to ideą był tworzony. Pięknie otwiera się na południe, w stronę zabytkowych drzew i miasteczka. Von Erdmannsdorff wybudował go w latach 1769-1773 dla nowożeńców książęcych. Choć trudno w to uwierzyć, to zamek jest udostępniony do zwiedzania od czasu jego ukończenia w XVIII wieku. Idea podobna jak w przypadku parku, jednego z pierwszych w Niemczech przypałacowych parków dostępnych dla każdego poddanego: nie odgradzamy się i nie odseparowujemy od Was.

Wyspa Kamienna i Wulkan

Gdy wspominaliśmy o “przesadzie” to możliwe, że tu. U wschodnich krańców parku znajduje się strzeżona przez łabędzie i brzydkie kaczątka sztuczna wyspa, na której wybudowano sztuczną górę, pełną sztucznych grot i korytarzy, replikę rzymskiego amfiteatru oraz…wulkanu na wzór Wezuwiusza. Co ciekawe wulkan jest symulacją. Na pewną okoliczność może… zadziałać i zaprezentować erupcję (Ostatnia w 2005 r). Przyklejony czerwony budynek to Villa Hamilton. Wnętrza, wystrój, kształt – ewidentnie włoskie. Nazwa – po przyjacielu księcia zza Kanału.

Panteon

Palladiańska ni to kapliczka, ni to świątynka, choć miała przypominać miniaturkę… rzymskiego Panteonu, pięknie prezentuje się na podwyższeniu ponad największym stawem. Wyznacza granicę kompleksu. Dalej już tylko łąki rozlewiskowe Łaby. Wzdłuż biegnie grobla, której koroną można dalej wędrować. W środku przechowywane były artefakty nie tylko antyczne, ale też podobno egipskie.

Świątynia Wenus i wiszący most

Ta neoklasyczna świątynia oczywiście nawiązuje do antyku, ale również kopiuje rozwiązanie z angielskiego Stourhead. Z jej okolic roztaczają się najciekawsze widoki na krajobraz wokół i osie widokowe. Choć jeszcze ciekawsze są ze sztucznej ruiny Luisenklippe. Podążając w stronę Domu Gotyckiego nie będziemy mogli pominąć wiszącego mostu Kettenbrücke. Dla Was to może będzie nic. Dla nich, w ówczesnych czasach to zapewne rozrywka rangi rollercoastera.

Dom Gotycki i ogród

Ten architektoniczny misz-masz o dziwo broni się, zwłaszcza z oddali. Wzorowany na angielskim Strawberry Hill, jednocześnie ma fasadę na wzór weneckiej Madonna Del Orto. A całość spina wiktoriański neogotyk i kolorowe szwajcarskie witraże. W tym jednak miejscu książę lubił podobno przebywać najczęściej. Sam. Warto przespacerować się po przylegających doń ogrodach: angielskim i egzotycznym.

Oczywiście całość można zwiedzać pieszo, część na rowerze, ale również na pokładzie gondoli (przystań przy pałacu) a także, co okaże się możliwe, że przynajmniej raz konieczne – przy budynku synagogi – za pomocą promu, łączącego dwie części parku w jego środku.

Zamek Mosigkau

Choć stolicą księstwa było Dessau (dziś Dessau-Roßlau, większe miasto w okolicy), to z uwagi na dość spore zniszczenia z czasów bombardowań alianckich, nici ze znalezienia w nim ducha książęcego miasta. Chyba, że w Zamku Johannbau nad Muldą i ruchliwą drogą. Wg UNESCO ważną cechą królestwa ogrodów jest “międzyepokowe połączenie parku Wörlitz ze starszymi obiektami w Oranienbaum i Dessau-Mosigkau”.
Dessau słynie z Bauhausu i miłośnikom modernizmu zapewne z tym się skojarzy i ich przyciągnie. Ale dla chcących kontynuować wątek powyżej przedstawiony, najlepszym pomysłem będzie odwiedzić któryś z tych pałaców: W Mosigkau, Waldersee czy Großkühnau. Wybraliśmy ten pierwszy, bo był po drodze do Magdeburga. Nie, nie żałowaliśmy.

Jakby na skinięcie magicznej różdżki po kilkunastu dniach deszczu, ziąbu i szarości, dokładnie pod tym pałacem, w świetle pełnego słońca i pod błękitnym niebem przywitało nas pierwsze od dawna 25 stopni ciepła. Wyczekiwane, pojawiło się w najlepszym momencie. Kwiecista aleja, biegnąca do pałacu od strony dawnych oranżerii posiadała jedne z najbardziej spektakularnych klombów kwietnych, jakie widzieliśmy kiedykolwiek. Trudno nam było nawet określić co to za kwiecie, ale część kojarzyliśmy… z Sycylii. 

Zamek Mosigkau Nazywany jest przez miłośników „małym Sanssouci” (Pałac w Poczdamie) i wraz z parkiem to jeden z ostatnich w dużej mierze nienaruszonych kompleksów rokokowych w środkowych Niemczech. Zamek kazała sobie wybudować księżniczka Anna Wilhelmina von Anhalt-Dessau (1715-1780) (ciotka rzeczonego Leopolda III) jako letnią rezydencję. Należący do niej ogród z różnymi kwiatami, egzotycznymi roślinami doniczkowymi i labiryntem przyciąga gości do zwiedzania. Co ciekawe, niektóre egzotyczne rośliny mają tyle samo lat, ile rezydencja. Nic dziwnego, że kilka osób krążyło wzdłuż nich, by pozyskać kilka ziarenek. Jest duże prawdopodobieństwo, że się przyjmą. Wzięliśmy więc i my.

W środku niedużego pałacu zobaczyć możemy bogatą kolekcję rokokowej sztuki użytkowej ale i ogólnie… sztuki. Są to np. obrazy flamandzkich i holenderskich mistrzów, takich jak Anthonis van Dyck, Peter Paul Rubens i Jan Brueghel. Zamek posiada również bogatą kolekcję portretów książąt Anhalt.

A propos książąt, kawalerów, panów itd… W pałacu była ciekawa zasada. Zakaz przebywania mężczyzn po zachodzie słońca. A kobiet, panien, służek, wychowanic księżniczka miała sporo. Dla mężczyzn wybudowana więc osobny pawilon. Ciekawa historia, aż trudno uwierzyć w jej… nie tyle prawdziwość co skuteczność.

Bardzo polecamy odwiedzić miejsce. Parking zaledwie za 1 euro. Zabrakło jedynie jakiejś kawiarenki z dobrą mocną kawą i widokiem na piękne pałacowe ogrody.

Materiał powstał przy okazji cyklu artykułów o Niemczech Środkowych.  Podróż we współpracy z Niemiecką Centralą Turystyki w Polsce

Pozostałe zdjęcia z kompleksu pałaców i parków Dessau – Worlitz:

Przykładowa oś widokowa w parku

Czarodziejska Wyspa ze sztucznym wulkanem z willą o brytyjskich korzeniach ale włoskim wystrojem. Całe Worlitz

Nietypowy, ale jak najbardziej używany do celebracji, budynek synagogi społeczności żydowskiej w Worlitz.

W oddali widzimy sylwetę sztucznej wyspy z kulminacją w postaci szcztucznego wulkanu

Dom neogotycki wystawiony na wrześniowe słońce

Gondolą po parkowych stawach? Proszę bardzo!

Jeden komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Dołącz do naszego newslettera!

Hej! I jak Ci się podoba na naszym blogu? Jeśli wszystko OK to mamy propozycję: Dołącz do ponad 13o tys. śledzących nas osób. Wysyłamy mail jedynie raz na tydzień. Zero spamu, tylko nowe wpisy, super okazje, triki, promocje lotnicze i podróżnicze poradniki. *POLITYKA PRYWATNOŚCI